- Karyntia - Alpy, doliny, jeziora i rowery
- Kokarda szlaku rowerowego zawiązana w Villach
- To drogi rowerowe, publiczne, leśne i... wodne
- Opactwo benedyktynów i grób polskiego króla
- Wolnym krokiem po karynckich mokradłach
- Najstarszą koleją górską na Gerlitzen Alpe
- Ponad 100 atrakcji Karyntii z Kärnten Card
- Magiczny Świat Lalek i zwyczajów Karyntii
- Podglądanie karynckich serowarów w Kaslabn
- Jezioro Millstätter See - klejnot Karyntii
- Wspomnienie z wyprawy przez Alpy Wschodnie
- Szlak rowerowy biegnie po... jeziorze
- Doskonałe miejsce na rodzinne rowerowe wakacje
- Jeszcze jedna atrakcja z Kärnten Card
- Slow Food Villages w Karyntii
- Lokalny slow food w rodzinnej restauracji
- Faaker See - jedno z najpopularniejszych w Karyntii
- Wörthersee - zaskakująco mało przyjemna jazda
- Alpejsko-adriatyckie klimaty w Klagenfurcie
- Ponad 150 miniaturowych budowli ze świata
- Drauradweg - szutrowa droga przed Völkermarkt
- Mocno turystyczny krajobraz Klopeiner See
- Bardzo przyjemne 80 kilometrów do Villach
- Oryginalne tablice informacyjne szlaku rowerowego
- Drauradweg - pięć gwiazdek od ADFC!
- Piękny zamek i emocjonujący pokaz dzikich ptaków
- Gościnne Villach kończy rowerową podróż
- Spojrzenie z góry na pożegnanie z Karyntią
- Karyntia i Austria mówią do nas po polsku
- Noclegi w hotelach, pensjonatach i na kempingach
- Wysoki poziom usług i odpowiedzialność ekologiczna
Karyntia - Alpy, doliny, jeziora i rowery
Karyntia jest jednym z dziewięciu krajów związkowych Austrii, wysuniętym najbardziej na południe i o najmniejszej gęstości zaludnienia. Karyntia leży na obszarze Alp Wschodnich, jednak od innych alpejskich regionów Austrii wyróżnia ją środkowa część - Kotlina Klagenfurcka, położona niżej i mająca wyraźnie łagodniejsze ukształtowanie. Niewielkie grupy górskie położone wokół Kotliny Klagenfurckiej są oddzielane przez doliny rzek, z których największą jest dolina Drawy przecinająca Karyntię z zachodu na wschód. A część dolinach wypełniają właśnie jeziora, które łączy rowerowa Wielka Pętla Jezior Karyntii i nad którymi leży większość miejscowości Karyntii.
Kokarda szlaku rowerowego zawiązana w Villach
Oryginalna nazwa nowego rowerowego szlaku - Große Kärnten Seen-Schleife - została przetłumaczona przez twórców z Karyntii jako Wielka “Pętla” Jezior Karyntii, ale słowo “schleife” oznacza w języku niemieckim również kokardę i to właśnie kokardę najbardziej przypomina swoim kształtem trasa w Karyntii. Punktem centralnym tej karynckiej kokardy jest miasto Villach, gdzie zbiegają się obydwie pętelki szlaku. Zachodnia część jest dłuższa, ma długość ok. 200 kilometrów, wschodnia - krótsza, około 140 kilometrów. Zachodnia ze względu na dwa trudniejsze podjazdy jest też bardziej wymagająca, na wschodniej brakuje większych wyzwań. Łączna długość około 340 kilometrów może być pretekstem do spędzenia nawet tygodnia na rowerze w Karyntii.
Villach wydało nam się bardzo dobrą bazą podczas pobytu w Karyntii. Można tu dojechać samochodem i pozostawić go na kilka dni albo na darmowym parkingu w centrum miasta (Willroider Parking) przeznaczonym między innymi dla turystów lub przy jednym z kilku kempingów w okolicy, między innymi nad jeziorem Faaker See. Do Villach z Polski można też dość wygodnie dotrzeć pociągiem z możliwością przewozu rowerów - jadąc z Warszawy, Gdyni, Katowic czy Krakowa należy przesiąść się w Wiedniu. Warto pamiętać o możliwości zakupu tańszych biletów w promocyjnej taryfie - bilet z Katowic czy Krakowa może kosztować tylko 9,90 euro.
To drogi rowerowe, publiczne, leśne i... wodne
Ważną sprawą jest, że Wielka Pętla Jezior Karyntii nie jest szlakiem rowerowym poprowadzonym w całości po drogach rowerowych biegnących z dala od ruchu rowerowego. Jest raczej tradycyjnym szlakiem, który łączy wszystkie możliwe nawierzchnie i rodzaje dróg. Ze znalezionego przeze mnie zestawienia w serwisie Komoot wynika, że Wielka Pętla Jezior Karyntii wykorzystuje około 120 kilometrów dróg rowerowych i około 180 kilometrów dróg publicznych różnego poziomu. Reszta to drogi leśne, singletracki, a nawet… 6 kilometrów trasy statkiem (po jeziorze Weißensee).
Opactwo benedyktynów i grób polskiego króla
Pierwszym z jezior Karyntii do których prowadzi Wielka Pętla Jezior Karyntii jest Ossiacher See, wokół którego w większości prowadzi droga rowerowa w postaci asfaltowego dywanika obok jezdni. Już te kilka kilometrów z Villach nad Ossiacher See, a później kolejne kilometry pokonywane wokół niego, pokazały nam, jak popularne są to okolice. Obserwując tablice rejestracyjne na parkingach popularnych miejsc stwierdziliśmy też, że absolutną większość samochodów stanowią auta na austriackich rejestracjach. A to mogło wskazywać na fakt, że Austrię w tym trudnym pandemicznym sezonie odwiedziło mniej gości z zagranicy, ale też potwierdzać, że Austriacy pozostali na letnie wakacje w swoim kraju.
Na wschodnim brzegu jeziora Ossiacher leży miejscowość Ossiach, a w niej opactwo benedyktynów ze świątynią z XI wieku. Tu czeka na nas interesujące polonicum - oto na ścianie klasztornego kościoła znajduje się grób polskiego króla Bolesława II Szczodrego. Grób domniemany, co podkreślają historycy, gdyż badania nie potwierdziły prawdziwości legendy, która mówi, że po wygnaniu z Polski król znalazł schronienie w Ossiach i tu zmarł. Dzisiaj klasztor i jego okolice to przyjemne miejsce na krótką przerwę, na zachwycenie się pierwszymi widokami Karyntii, a może też na lekki posiłek w tutejszej restauracji położonej niedaleko klasztornych zabudowań.
Wolnym krokiem po karynckich mokradłach
Na północy jeziora zauważamy większą liczbę pieszych wędrujących w kierunku objętych ochroną przyrodniczą mokradeł Bleistätter Moor. Między innymi przez ten obszar biegnie jeden z siedmiu pieszych szlaków turystycznych, tworzących sieć Slow Trails. “Wolne ścieżki” mają za zadanie pokazać najcenniejsze obszary Karyntii, a jednocześnie zrobić to bez pośpiechu, w relaksującej atmosferze. Ten ciekawy pomysł na wskazanie gościom regionu ciekawych miejsc jest naturalnie niedostępny dla rowerzystów i tylko z daleka obserwujemy mokradła i wieżę widokową nad brzegiem Ossiacher See.
Najstarszą koleją górską na Gerlitzen Alpe
Krótko przed opuszczeniem fragmentu szlaku okrążającego Ossiacher See zatrzymujemy się przed halą parkingu w Annenheim, zostawiamy rowery pod opieką parkingowego i po chwili… wsiadamy do gondoli kolejki na Gerlitzen Alpe. Kanzelbahn to najstarsza kolej górska w Austrii - zbudowano ją już w 1928 roku, ale dzisiejsza konstrukcja pochodzi z 1987 roku. Po przesiadce i drugim, krótszym kursie koleją krzesełkową dostajemy się piękny widokowy szczyt Gerlitzen Alpe o wysokości 1909 m n.p.m. Tu podziwiamy nie tylko widoki na Alpy Gurktalskie, ale także paralotniarzy, dla których szczytowa partia Gerlitzen Alpe jest wymarzonym miejscem startu do lotów nad Karyntią.
Ponad 100 atrakcji Karyntii z Kärnten Card
Pomysł na wjazd na Gerlitzen Alpe i jeszcze kilkanaście innych atrakcji w Karyntii podsunęła nam lista miejsc, do których wstęp oferuje Kärnten Card. To regionalna karta rabatowa, oferująca posiadaczowi darmowy wstęp do ponad 100 atrakcji w regionie - są wśród nich między innymi muzea, baseny, parki rozrywki, kolejki górskie, wieże widokowe, trasy górskie… Wszystkie znaleźć można albo na stronie internetowej Kärnten Card, albo w aplikacji na telefony. Jeśli zamierzacie spędzić kilka dni w Karyntii i zaglądać w ciekawe miejsca, zakup karty na pewno będzie opłacalny. Dostępne miejsca łatwo wyszukać na mapie Karyntii dostępnej na stronie Kärnten Card.
Magiczny Świat Lalek i zwyczajów Karyntii
Za Ossiacher See zaczyna się pierwszy podjazd - czeka nas niemal 300 metrów różnicy wysokości w kierunku kolejnego jeziora - Millstätter See. Jednak najpierw na jego początku czeka nas kolejny przystanek - Świat Lalek Elli Riehl (Elli Riehl Puppenwelt) we wsi Einöde bei Villach. Piękny, alpejski drewniany dom, skrywa kolekcję aż 650 lalek, ręcznie wykonanych przez Elli Riehl. Autorka żyła w latach 1902-1977, więc kolekcja ilustruje przede wszystkim historię i zwyczaje karynckiej wsi z XX wieku. Podczas II wojny światowej Elli Riehl była już na tyle znana, że otrzymała zamówienie na wykonanie lalkowego orszaku weselnego, który został wręczony Adolfowi Hitlerowi jako prezent. To miejsce, podobnie jak znajdujące się kilkaset metrów dalej Muzeum Grzybów (niestety - zamknięte podczas naszej wizyty), również znajduje się na liście atrakcji dostępnych bezpłatnie z Kärnten Card.
Podglądanie karynckich serowarów w Kaslabn
Mijając dwa niewielkie jeziora - Afritzersee i Feldsee - docieramy do Radenthein, niewielkiej wsi jeszcze przed jeziorem Millstätter See. Tuż przy drodze znajduje się serowarnia Kaslabn. Nowoczesna architektura drewnianego budynku na parterze prezentuje tylko sklep z serem i organicznymi produktami nabiałowymi. Serowe cuda dzieją się po zejściu niepozornymi schodami poziom niżej - tu przez szybę można podglądać pracę serowarów, a o określonych porach ma miejsce pokaz dla publiczności. Za kolejną szybą dojrzewają produkowane tu sery. Oto jak z zupełnie zwykłej czynności robi się w Austrii ekologiczny biznes, prezentowany w nowoczesnych kształtach.
Jezioro Millstätter See - klejnot Karyntii
Za chwilę żałujemy, że na miejsce noclegu wybraliśmy oddalony od nas jeszcze o kilkanaście kilometrów Spittal an der Drau, bo chętnie pozostalibyśmy dłużej w nastroju panującym nad Millstätter See. To drugie z tych najważniejszych jezior na naszej trasie i oglądane z wysokiego brzegu w Millstatt am See prezentuje się wyśmienicie. Jezioro Millstätter See nazywane jest klejnotem Karyntii - ma aż 12 kilometrów długości i nawet 140 metrów głębokości. Przewodniki wspominają o pięknych widokach, jakie można podziwiać ze szlaków pieszych biegnących po okolicznych szczytach Alp i atrakcjach, do których należą m.in. "Droga Miłości" - Der Weg der Liebe, sosna siedmiopienna Baumheiligtum i skała Lochvisierstein Menhir. Biegnący tędy szlak pieszy Millstätter See Höhensteig został wyróżniony symboliczną pieczęcią atrakcji wędrownych Austrii.
Nad dolną częścią miasta góruje Lindenhof - dzisiaj hotel i apartamenty, część kompleksu opactwa benedyktynów, którego inne budynki należą do najważniejszych budynków architektury romańskiej w Karyntii. Mimo dość kapryśnej pogody po miejscowości spaceruje wiele osób, w ogródkach restauracyjnych trudno o miejsce, podobnie wygląda sytuacja w restauracji mieszczącej się w imponującym budynku łaźni Kärnten Badehaus, a nawet w charakterystycznej kawiarni w kształcie piramidy Kap 4613, położonej już na wyjeździe z Millstatt w kierunku miasta Spittal an der Drau.
Wspomnienie z wyprawy przez Alpy Wschodnie
Spittal an der Drau pamiętamy z naszej wyprawy przez Alpy Wschodnie przed kilku laty, gdy właśnie doliną Drawy kończyliśmy naszą wyprawę, która zaczęła się w Bregencji w Austrii. Wtedy odnieśliśmy wrażenie miasteczka o raczej handlowo-rozrywkowym charakterze, tym razem znacznie je ocieplił renesansowy zamek Porcia. To obiekt uważany przez Austriaków za najcenniejszy obiekt renesansu na północ od Włoch, a ja sądzę, że przynajmniej równie piękne są zamki przy polskich trasach rowerowych - w Krasiczynie przy Green Velo czy w Niepołomicach przy Wiślanej Trasie Rowerowej.
Szlak rowerowy biegnie po... jeziorze
Kolejny dzień, choć najkrótszy, był jednak tym, który wspominamy najmilej z naszej wycieczki po Wielkiej Pętli Jezior Karyntii. Po kilkunastu kilometrach przejechanych po Drauradweg - drodze rowerowej rzeki Drawy, o której więcej piszę pod koniec tekstu, odbijamy w prawo na kilkunastokilometrowy podjazd w kierunku wsi Stockenboi i dalej do jeziora Weißensee. Początkowo stromy i trudny podjazd z czasem staje się dość przyjemny i sprawnie meldujemy się nad turkusową wodą Weißensee. Widoki są obłędne i cieszymy się, że do kempingu na drugim jeziora mamy zaledwie kilkanaście kilometrów, w dodatku niemal połowę z tego... przepłyniemy statkiem, mając okazję do podziwiania przepięknych widoków na Alpy austriackie.
Jezioro Weißensee możemy pokonać tylko na statku, gdyż jazda północnym brzegiem jest zabroniona (to slow trails - tylko dla pieszych!), a po brzegu południowym prowadzi wymagająca trasa dla rowerów MTB. Na pomoście przy stojącej na wodzie przystani czekamy na hybrydową Alpenperle, która wkrótce zabierze nas w krótki rejs. Czasu mamy akurat tyle, by dotarcie tutaj uczcić małym piwem, które w takiej scenerii smakuje zawsze doskonale. Po kilkunastu minutach po cichu podpływa do przystani Alpenperle - pierwszy elektryczny statek hybrydowy w Austrii i jedna z kilku jednostek, których nie obowiązuje zakaz ruchu dla łodzi motorowych po Weißensee. Rowery naturalnie nie robią żadnego wrażenia na załodze statku, gdyż ten wodny odcinek należy do oficjalnego przebiegu szlaku Wielkiej Pętli Jezior Karyntii i na rowery czeka specjalne miejsce na dolnym pokładzie.
Weißensee jest prawdopodobnie najbardziej wyjątkowym jeziorem na naszej trasie. To najwyżej położone jezioro w Austrii, gdzie dozwolona jest kąpiel - latem temperatura wody dochodzi do 24 stopni Celsjusza. Woda w jeziorze jest prawie tak czysta jak woda pitna, a widoczność sięga 6 metrów. Właśnie na Weißensee słynny łyżwiarski Wyścig Jedenastu Miast (jego alternatywną edycję) organizują Holendrzy, gdyż przez zmieniający się klimat we Fryzji nie zamarzają już kanały. Wyobrażam sobie, że wtedy jezioro zamienia się w piękne miejsce na narty biegowe.
Doskonałe miejsce na rodzinne rowerowe wakacje
Malownicze Weißensee wybierają na wakacyjny urlop setki rowerzystów, wśród których podczas naszego pobytu nie brakowało rowerowych rodzin z dziećmi. Pod restauracjami w okolicy stały dziesiątki rowerów, a na kempingu na zachodnim końcu jeziora nie było namiotu lub kampera, któremu nie towarzyszyłyby rowery. W tym rowerowo-wakacyjnym tłumie jednak nadal niezmiernie rzadko słyszeliśmy język inny niż niemiecki - wciąż czuliśmy się dość niezwykle zdając sobie sprawę, że należymy do naprawdę niewielkiego grona, które tego lata odważyło się na w miarę normalną letnią podróż po Europie.
Jeszcze jedna atrakcja z Kärnten Card
Zanim kolejnego dnia wyruszyliśmy w kierunku podjazdu na przełęcz Kreuzbergsattel, którędy prowadziła nasza rowerowa trasa po Karyntii, skorzystaliśmy z kolejnej atrakcji dostępnej z Kärnten Card. Na kanapie kolejki górskiej wjechaliśmy w okolice Naggler Alm, skąd rozpościera się widok na Weißensee. Dla nas był to króciutki bardzo widokowy przerywnik, a większość pozostałych pasażerów u góry rozpoczynała górską wędrówkę lub jazdę rowerem MTB po tutejszych górskich singletrackach. Podobny przerywnik można zrobić we wcześniej odwiedzonym Spittal an der Drau - tam znajduje się kolej gondolowa na Goldeck - szczyt Alp Geiltalskich. Naturalnie także obecna na liście atrakcji dostępnych z Kärnten Card.
Slow Food Villages w Karyntii
Z przełęczy Kreuzbergsattel, w pobliżu której znajduje się punkt widokowy na Weißensee, czekało nas kilkanaście kilometrów zjazdu doliną Gitschtal w kierunku miasta Hermagor. Początek to szybkie, strome serpentyny, gdzie bez problemu można zrównać się prędkością zjazdu z samochodami osobowymi. Później tempo spada, jednak trasa nadal prowadzi wyraźnie w dół doliny, wśród jednych z najpiękniejszych krajobrazów całej trasy. W tej części szlaku jednak nie ma specjalnie budowanych dróg rowerowych - jedziemy przyjemnymi polnymi i leśnymi traktami z dala od jakiegokolwiek od ruchu samochodowego.
Wiele z mijanych przez nas pól i pastwisk na pewno wykorzystywanych jest przez karynckich rolników, zrzeszonych przez pierwszy na świecie projekt wsi slow food. Slow Food Villages to odważny krok wprowadzający odpowiedzialne zasady produkcji żywności nie tylko w pojedynczych gospodarstwach, ale również wśród całych grup producentów żywności w miejscowościach Karyntii. To przede wszystkim produkcja zdrowej żywności - mięs, produktów mlecznych, ziół, słodyczy czy wina - ale także kultywowanie lokalnych tradycji i budowa atrakcyjnego produktu turystycznego.
Lokalny slow food w rodzinnej restauracji
Efekt pracy karynckich gospodarzy w duchu slow food poznaliśmy w rodzinnej restauracji Bärenwirt w mieście Hermagor. Położona przy zabytkowym miejskim placu restauracja korzysta wyłącznie z produktów lokalnych producentów, o czym informuje wywieszona w gablocie mapa. Jaja, sery, wieprzowina, wołowina, owoce, warzywa, miód, a nawet piwo… Czy w Polsce, w której szczycimy się tradycjami kulinarnymi, jest restauracja, której pełne zaopatrzenie pochodzi z regionu w którym się znajduje? Na moim talerzu wylądowały pyszne żeberka z koźlęciny z kapustą, miodem, imbirem i olejem szafranowym.
Faaker See - jedno z najpopularniejszych w Karyntii
Następne z jezior, które wyznaczają szlak rowerowy Wielkiej Pętli Jezior Karyntii, to Pressegger See. Niewielki akwen o wybitnie letniskowym charakterze nie robi na nas większego wrażenia, choć pełen samochodów parking kąpieliska mówi nam, że dla Austriaków to popularne miejsce rekreacji. Jedziemy dalej i wieczorem, po różnego rodzaju drogach, doliną rzeki Gail nad którą góruje charakterystyczny szczyt Dobratsch, docieramy nad Faaker See - piąte największe jezioro Karyntii i jeden z najpopularniejszych akwenów wypoczynkowych.
Początkowo nie jesteśmy zachwyceni kempingiem na który trafiliśmy - ogromne liczby gości martwią nas nie tylko ze względu na wciąż istniejące zagrożenie zakażeniem koronawirusem, ale obawiamy się również zbliżającej się ciszy nocnej. Tymczasem równo o godzinie 22-ej głośne spotkania kończą się, a ruch na kempingu ma miejsce tylko w pobliżu ogromnej i wręcz luksusowej - jak na kempingowe warunki - części sanitarnej. Przed snem idziemy jeszcze na spacer nad Faaker See obejrzeć Słońce, zachodzące dokładnie nad drugim brzegiem i wskazujące kierunek, gdzie leży Villach, z którego rozpoczęliśmy jazdę.
Wörthersee - zaskakująco mało przyjemna jazda
Wörthersee - największe jezioro Karyntii - towarzyszyło nam w pierwszej połowie dnia. Niestety, muszę przyznać, że duża popularność jeziora nie sprzyja atrakcyjności pod kątem rowerowym. Przypomniała nam się Szwajcaria i przejazd wzdłuż południowego brzegu Jeziora Bodeńskiego. Podobnie jak tam, tutaj również cieszyliśmy się pogodą, efektownie położonym akwenem, pojedynczymi obiektami mijanymi po drodze, ale wrażenia z jazdy wzdłuż Wörthersee nie umywają się do tych, które przywieźliśmy znad wcześniej opisywanego niemal perfekcyjnego Weißensee. Miejscowości ciągnęły się jedna za drugą, a towarzyszyła im przeważnie przeciętnej jakości droga rowerowa - czasem wzdłuż szosy, czasem równoległa do linii kolejowej, a czasem przez tereny miejskie. Mogę chyba napisać, że był to najmniej przyjemny odcinek całej Wielkiej Pętli Jezior Karyntii.
Na samym początku Wörthersee leży Velden am Wörther See - miasto o statusie uzdrowiska. Warto zjechać kawałek z trasy by zajrzeć do centrum i zobaczyć zamek Velden - jeden z najbardziej charakterystycznych obiektów nad jeziorem Wörthersee. Po kilku kilometrach jazdy wzdłuż Wörthersee trafiamy do Pörtschach - małego miasteczka ze stylowymi willami i zameczkami nad wodą, a także jedną z przystani kursującego po Wörthersee... parowca. Klimat panujący nad jeziorem potęgowany przez panujący upał sprawia w nas wrażenie jazdy gdzieś we Włoszech, do głowy przychodziła nam upalna Emilia-Romania sprzed dwóch lat.
Alpejsko-adriatyckie klimaty w Klagenfurcie
Na końcu jeziora Wörthersee czeka na nas Klagenfurt am Wörthersee - stolica Karyntii, szóste największe miasto Austrii. Klagenfurt uważa się za miasto będąc mieszanką kultur - wpływy Karyntii słychać w dźwięcznej mowie mieszkańców, bliskie Włochy wpłynęły na miejską architekturę, a zamiłowanie do świętowania miasto zawdzięczać ma bliskości Słowenii. W Polsce miasto jest znane z Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2008 roku - to na stadionie FC Kärnten w Klagenfurcie rozgrywała swoje mecze reprezentacja Polski. Po widokach z promenad i bulwarów nad Wörthersee spodziewaliśmy się tłumów ludzi także w mieście, tymczasem na Starym Mieście w centrum przywitały nas właściwie puste ulice i brak problemów z miejscami w tutejszych restauracjach, w których chcieliśmy odnaleźć zapowiadaną alpejsko-adriatycką mieszankę smaków.
Jedną z nich znajdujemy na dziedzińcu Landhausu, jednego z najważniejszych budynków w mieście. Landhaus to siedziba Landtagu, parlamentu Karyntii, wybudowana jako obiekt warowny w XVI wieku. Siadamy w ogródku, schowanym w cieniu wież Landhausu i czekając na wizytę kelnera rozglądamy się po miejscu, w którym już od niemal 500 lat rozstrzygają się sprawy Karyntii. Karyncki parlament ustanawia prawo na poziomie kraju związkowego, a także wybiera karynckiego wojewodę i przedstawicieli do Bundesratu - Rady Federalnej, drugiej izby parlamentu Austrii. Może tego dnia usiedliśmy na ulubionym miejscu któregoś z urzędników Karyntii sprzed wieków? Zaledwie kilka metrów od nas stoją zachowane kamienne schodki, które kiedyś ułatwiały wejście na… konia.
Klagenfurt to na pewno nie jest miasto tylko na krótką przerwę w trasie. Żeby wyjechać stąd z poczuciem poznania miasta na pewno należałoby spędzić w nim przynajmniej jeden dzień. Do punktów obowiązkowych należą Stary Plac ze Starym Ratuszem i Nowy - z Nowym. Na tym drugim na środku stoi Lindwurm - fontanna z postacią mitycznego smoka, będącego symbolem miasta. Fontanna stanęła na Nowym Placu pod koniec XVI wieku, a kolejne sto lat później dołączył do niej posąg Herkulesa. Do najcenniejszych obiektów Klagenfurtu należy również katedra św. Piotra i Pawła w Klagenfurcie.
Ponad 150 miniaturowych budowli ze świata
Turystom odwiedzających Klagenfurt miasto poleca także miejsca o lżejszym, bardziej rozrywkowym charakterze. Tym najbardziej znanym jest Minimundus - park miniaturowych budowli z całego świata. Warto wiedzieć, że nie jest to kolejna z wielu atrakcji tego typu, jakie spotkać można także w Polsce. Bo Minimundus to jeden z prekursorów tego typu “podróży po świecie”. Otwarty został już w 1959 roku, a zaledwie 8 lat później miał już na koncie pierwszy milion odwiedzających. Zaczynał od 20 budowli, dzisiaj ma ich już 159 z 40 krajów z całego świata - jednym z nich jest Zamek Królewski w Warszawie.
Drauradweg - szutrowa droga przed Völkermarkt
Z Klagenfurtu Wielka Pętla Jezior Karyntii biegnie dalej na wschód. Po długim fragmencie trasy wzdłuż torów kolejowych docieramy nad Drawę, a raczej nad Völkermarkter Stausee - sztuczny zbiornik który powstał przez budowę elektrowni Edling położonej kilkanaście kilometrów niżej. To kolejny nasz kontakt z Drauradweg, która będzie nam towarzyszyć prawie do miasteczka Völkermarkt - najdalej na wschód położonego punktu Wielkiej Pętli Jezior Karyntii. To jeden z tych przyjemniejszych odcinków trasy - szutrowe drogi biegną w pobliżu wody, czasem po wałach przeciwpowodziowych Drawy, mijając niewielkie osady i porty wypoczynkowo-rybackie.
Mocno turystyczny krajobraz Klopeiner See
Na moście pod Völkermarkt wschodnia pętla szlaku kończy się, a Wielka Pętla Jezior Karyntii zawraca z powrotem w kierunku zachodnim, w stronę jeziora Klopeiner See. To jezioro z jedną z najwyższych temperatur wody w Europie, centrum wodnej rozrywki i letniej rekreacji. Położone w pobliżu miasto Sankt Kanzian am Klopeiner See zachęca do pływania na standup paddle, nurkowania, windsurfingu, wioślarstwa, proponuje także zajęcia jogi, zumby, pilatesu, jest pole golfowe, ścianki wspinaczkowe, oczywiście popularne są wycieczki rowerowe i piesze. Na nas duże wrażenie zrobiły dziesiątki pomostów wcinających się w jezioro. Tu chyba każdy obiekt noclegowy - i mały pensjonat, i duży hotel - posiada własny pomost kąpielowy, które razem tworzą dość “oryginalny” krajobraz. I zupełnie nie ukrywamy, że ten widok nie podbił naszych serc, choć droga rowerowa prowadząca dookoła Klopeiner See była całkiem w porządku.
Bardzo przyjemne 80 kilometrów do Villach
Dużo lepiej czuliśmy się wracając nad Drawę. Po deszczowym poranku nad południową Karyntią znów zaświeciło Słońce, a my cieszyliśmy się jeszcze jednym atrakcyjnym, dobrze przygotowanym fragmentem Wielkiej Pętli Jezior Karyntii, która ponownie prowadziła śladem trasy Drauradweg. Na około 80-kilometrowym odcinku znad jeziora Klopeiner See do Villach nie ani dużych, ani nawet średnich miejscowości, a w większości szlak rowerowy biegnie w bezpośrednim sąsiedztwie rzeki. Może znaleźliby się tacy, którzy nazwaliby go nudnym, ale nam ten dzień w dolinie Drawy z często pojawiającym pasmem Karawanek z lewej strony, prawie cały spędzony w zieleni, w większości tylko w swoim towarzystwie, bardzo się podobał. Chętni dodatkowych wrażeń mogą zboczyć z trasy by zobaczyć malowniczy wąwóz Tscheppaschlucht w okolicach Ferlach.
Oryginalne tablice informacyjne szlaku rowerowego
Właśnie na tym odcinku zwróciliśmy uwagę na oryginalne tablice informacyjne szlaku rowerowego Drawy. Do przedstawienia sytuacji na szlaku użyto zdjęcia satelitarnego zamiast tradycyjnej mapy. Jasnozieloną linią zaznaczono na nim przebieg trasy rowerowej (przy rzece), a biało-czerwonymi ikonami miejsca, którymi może być zainteresowany rowerowy turysta. Ich lista - z podziałem na obiekty noclegowe i ciekawe miejsca na trasie - znajduje się po lewej stronie tablicy. Po prawej widać szkic sytuacyjny - jaśniejszy obszar to okolica widoczna na zdjęciu satelitarnym, pokazana na ciemniejszym tle większego fragmentu Karyntii. Moim zdaniem trudniej o bardziej czytelne przedstawienie szlaku rowerowego. Choć zaskakujące było, że zdjęcia satelitarne pokazywały obszar położony w górę rzeki od miejsca ustawienia tablicy, a więc już przejechany przez turystów jadących z jej biegiem, których jest tutaj na pewno znacznie więcej.
Drauradweg - pięć gwiazdek od ADFC!
To dobry moment by napisać, że trasa rowerowa Drauradweg należy do grona najpopularniejszych szlaków rowerowych w Europie. A nawet więcej - Niemiecki Powszechny Klub Rowerowy ADFC oceniający trasy rowerowe w Europie przyznał Drauradweg aż pięć gwiazdek jakości (maksimum), jako jednej z zaledwie czterech tras w Europie! Jeśli więc już ukończycie Wielką Pętlę Jezior Karyntii, Waszym następnym wyborem na wyprawę rowerem po Europie może być właśnie Drawa. Miejscem startu jest Południowy Tyrol we Włoszech, a w nim miasto Toblach (Dobiacco), metą - okolice miasta Varaždin w Chorwacji. Łącznie to około 510 kilometrów do przejechania, w większości wśród pięknych widoków w Alpach austriackich.
Piękny zamek i emocjonujący pokaz dzikich ptaków
Miejscem, które rzucało się w oczy podczas kilku fragmentów naszej trasy były ruiny zamku Landskron połozone na wysokiej skale nad Villach. Zamek powstał w XIV wieku i przez kilka kolejnych stuleci, aż do pożaru w XIX wieku, pozostawał istotnym miejscem na politycznej mapie Karyntii. Obecnie znajduje się w nim między innymi hodowla ptaków drapieżnych - Adler Arena, organizująca pokazy dla publiczności z udziałem między innymi orłów, sępów, sów i innych gatunków ptaków drapieżnych. Podczas pokazu pierzaste drapieżniki latają tuż nad głowami niczym nie oddzielonej od nich publiczności bezbłędnie kierowane przez zamkowego sokolnika. Pokaz należy do atrakcji, do których wejście z Kärnten Card jest bezpłatne. Uwaga na dojazd - droga jest tak stroma, że rowerem mało kto dotrze pod bramę wjazdową.
Gościnne Villach kończy rowerową podróż
Przyjemne Villach rozpoczęło i zakończyło naszą kolejną rowerową wyprawę po szlakach rowerowych Austrii. Ulicę Dworcową (Bahnhofstraße) przechodzącą w szeroki miejski deptak (Hauptplatz) biegnący od mostu na Drawie aż do ratusza i kościoła farnego św. Jakuba pamiętamy z naszej wyprawy przez Alpy przed ośmioma laty. Wiele o ciepłym stosunku miasta do rowerzystów mówi Radbutler - "rowerowy lokaj", czyli punkt nad Drawą, w którym na czas zwiedzania lub noclegu można pozostawić rower wraz z bagażami, oczywiście bezpłatnie. Pokręciliśmy się po centrum, odnaleźliśmy czekający na nas samochód i przez ulubiony Berlin udaliśmy się w drogę do domu. Tuż przed wyjazdem z Karyntii odwiedziliśmy jeszcze wieżę widokową Pyramidenkogel położoną mniej więcej między Villach a Klagenfurtem.
Spojrzenie z góry na pożegnanie z Karyntią
Wizyta na wieży widokowej Pyramidenkogel może być zarówno ciekawym wstępem do podróży po Karyntii, jak i doskonałym jej podsumowaniem. Obłędne widoki rozpościerające się z tej najwyższej drewnianej wieży widokowej na świecie są dobrą okazją na prześledzenie trasy rowerowej podróży po Karyntii. Z wieży widać nie tylko doskonale całe Wörthersee z położonymi nad nią Velden i Klagenfurtem, ale także Villach czy nawet szczyt Gerlitzen Alpe, na który wjechaliśmy kolejką. Patrząc bardziej na południe dostrzec można symbol Karyntii - szczyt Mittagskogel o kształcie stożka, a nawet najwyższy szczyt Alp Julijskich - Triglav. Na Pyramidenkogel także wejdziemy (lub wjedziemy windą) bezpłatnie z Kärnten Card.
Karyntia i Austria mówią do nas po polsku
W planowaniu naszego wyjazdu do Karyntii pomogły strony internetowe i przewodniki, jakie w języku polskim przygotowuje i Karyntia, i Austria. I tak o możliwych rowerowych aktywnościach “po słonecznej stronie Alp” informuje Karyntia na stronie poświęconej rowerom w polskojęzycznym serwisie internetowym o Karyntii. Do Karyntii zaprasza Was również Narodowe Biuro Promocji Austrii na swojej stronie internetowej o Karyntii - także po polsku. Bardzo przydatny drukowany przewodnik o Wielkiej Pętli Jezior Karyntii - po polsku! - otrzymaliśmy w informacji turystycznej w Villach. Bardzo udanie służył nam w trasie jako podręczne źródło informacji wożone w sakwie na kierownicy. A jeśli lubicie oglądać filmy z miejsca do którego jedziecie, Karyntia zaprasza Was też w wirtualną podróż po regionie.
Warto spojrzeć na mapę online tras turystycznych w Karyntii - rowerowych różnego typu, pieszych, nawet biegowych. Na jej podstawie dzisiaj wprowadziłbym dwie modyfikacje w naszej trasie. Pierwsza to Millstätter See, które dzisiaj objechałbym południowym brzegiem jeziora - bo choć samo Millstatt am See nam się podobało, to jego położenie na północnym brzegu premiuje podziwianie jego okolic z południowego brzegu jeziora. Druga zmiana to Wörthersee i trasę zmieniłbym tu w ten sam sposób - przejechałbym brzegiem południowym, mniej zurbanizowanym, między innymi z położonym na półwyspie miasteczkiem Maria Wörth. By zobaczyć turystyczne trasy rowerowe w filtrach mapy należy zaznaczyć "fernradweg" w wersji niemieckiej lub "bicycle touring" w angielskiej.
Noclegi w hotelach, pensjonatach i na kempingach
W Karyntii wzdłuż rowerowej Wielkiej Pętli Jezior Karyntii znaleźć można mnóstwo miejsc noclegowych o różnym poziomie cenowym i różnym standardzie noclegu. W ciągu tych kilku dni korzystaliśmy z pensjonatów wcześniej rezerwowanych przez serwis Booking.com oraz kempingów, których jest tu na tyle dużo, że właściwie pozwalają planować noclegi na bieżąco. Mimo ogromnej liczby austriackich turystów w sierpniu, spowodowanych prawdopodobnie niemożnością spędzenia bezpiecznego urlopu za granicą, nie mieliśmy problemów z przyjęciem na kemping bez rezerwacji. W końcu nietrudno o miejsce na namiot i wodę na prysznic dla dwójki rowerzystów.
Wysoki poziom usług i odpowiedzialność ekologiczna
Oprócz niezaprzeczalnie atrakcyjnych krajobrazów Karyntii, dzisiaj wspominamy jeszcze niezwykle wysokie poczucie odpowiedzialności ekologicznej, jakie zawsze obserwujemy w Austrii. Austria jest na pewno jednym z tych niewielu krajów, w którym wysoki poziom świadczonych usług turystycznych oznacza jednocześnie wysoki poziom dbania o dobro naszej planety. Nawet torba, w jakiej otrzymałem pakiet materiałów dziennikarskich w miejscowej organizacji turystycznej, powstała z ogromnego billboardu, jaki przez całe poprzednie lato wisiał w centrum Budapesztu i reklamował turystykę rowerową w Karyntii. To jeszcze jedna zachęta, byście najbliższy rowerowy urlop spędzili właśnie w Karyntii :-)
Pierwszorzędna relacja z bardzo malowniczego i pomysłowo urządzonego szlaku rowerowego.
Jedynie jezioro koło Afritzersee,w serwisie mapy.cz nosi nazwę Brennsee,a nie Feldsee. Pozdrawiam i życzę kolejnych interesujących wypraw rowerowych w Nowym Roku.
Dzięki piękne - wszystkiego dobrego w Nowym Roku :), niech będzie łatwiejszy w podróżowaniu niż 2020 :)
Jak patrzę na te zdjecia to zastanawiam sie po co brać tam rower. Wolałabym pokąpać się przez parę dni w takich klimatach zamiast uciekać z nich na rowerze. Rowerem lepiej jeździ się po górach! Próbowaliście tak?
Ale przecież nie mamy nic przeciwko, niech każdy robi to, co lubi najbardziej :)
... ale naszą pasją i sposobem na oglądanie świata jest rower. Rower pozwala przemieszczać się wystarczająco szybko, by nie nudzić otaczającą okolicą, a jednocześnie na tyle wolno, by nacieszyć się regionem. No i sam ruch, który dla nas jest tym bardzo, bardzo istotną zaletą turystyki rowerowej. Nie wyobrażam sobie siedzieć cały dzień w samochodzie... :/ :)
Fotoreportaże są super, ale czy dałoby się tak zrobić, by podpisy zdjęć były do odczytania? Jestem ciekawa, jakie miejsce akurat oglądam :-)
Asiu, niestety, trochę jestem ograniczony możliwościami technicznymi, ale zdaję sobie z tej kwestii. Sukcesywnie staram się opisywać zdjęcia i nawet jesli nie widać podpisu, to środkowym przyciskiem (w prawym górnym rogu galerii) można otworzyć zdjęcie w nowym oknie i zerknąć w nazwę pliku :). Obiecuję poprawę, ale muszę jeszcze prosić o cierpliwość :), pozdrawiam, dzięki :)
Dzień dobry. Trochę z innej beczki. Swego czasu jeździli Państwo dużo z przyczepką ExtraWheel. Mam możliwość wypożyczenia takiej przyczepki. Trochę się łamię...
Z jednej strony kusi możliwość zabrania większej ilości bagażu, z drugiej obawiam się wyzwań logistycznych. Jeśli coś pęknie w przyczepce zostaniemy z 2 dodatkowymi sakwami. Jak jest Państwa opinia? Pytam bo ostatnio przyczepka zniknęła. (Przynajmniej ze zdjęć)
Dzięki z góry za odpowiedź.
Cześć Dawid! Jazda z przyczepką ma sens, jeśli istnieje ku temu konkretny powód. Nie wyjeżdżamy ostatnio w bardzo długie trasy, więc nie mamy potrzeby używania przyczepki.
Podczas ostatniej wyprawy z przyczepką służyła ona przede wszystkim odciążeniu Oli - to zawartość jej przednich (potencjalnie) sakw wylądowała wtedy na przyczepce. Rok później trochę odchudziliśmy nasz sprzęt biwakowy i zmieścił się on w lekkich sakwach na przednim kole Oli (m.in. nad Renem w Szwajcarii).
Ryzyko uszkodzenia czegokolwiek, nie tylko przyczepki, istnieje zawsze. Tutaj jednak masz na to stosunkowo niewelką szansę. Extrawheel dzisiaj to efekt lat zbieranych doświadczeń przez producenta i naprawdę, trudno oczekiwać awarii. To solidna, bardzo prosta, choć jednocześnie dość wyszukana, konstrukcja, na której można polegać na długich, wymagających trasach.
Podsumowując - jeśli potrzebujesz miejsca na dodatkowy bagaż - nie wahaj się brać Extrawheela. Jeździ się świetnie i naprawdę można ufać jej sprawności. Powodzenia!
Cóż, bardzo zawiodło nas Worthersee. Wracaliśmy do Polski tamtędy i skoczyliśmy jeszcze w trasę w okół niego. Przynajmniej południowa część jest słaba. Ścieżka rowerowa sama w sobie porządna, ale prowadząca tuż obok drogi. Dostępu do jeziora jest niewiele, bowiem brzeg zabudowany jest prywatnymi ośrodkami, kempingami :(
Oj, przykro mi. My jechaliśmy północną, południowej nie znam. Północną prowadzi trasa Wielkiej Pętli. To też nie jest jakiś super porywający kawałek trasy, ale jest dużo sympatycznych momentów. No i podejrzewam, że jest ładniejsze tło niż to widziane przez Was - z północnej strony widzi się wysoki grzbiet z Pyramidenkogel na szczycie. Kempingów nie ma - jest fragment przy samym jeziorze, właściwie nie jeden, jest przejazd przez Pörtschach z przystanią statków i parkiem - to nawet przyjemny moment. Następnym razem jedźcie północnym ;)
A może lepiej było podskoczyć na kawałek Drawy, tam na wysokości Wörthersee? To ładny, ten "śródziemnomorski" odcinek trasy.
Pozdrawiam, dzięki za komentarz.
Prośba o parę wskazówek jak dotrzeć na start z rowerami Polski. Auto to zapewne najwygodniejsza opcja. A czy korzystaliście z dojazdu z rowerami pociągiem do Austrii?
Jak z zakupem biletów na przewóz roweru w pociągu do Austrii? Chyba nie ma takie możliwości przez stronę PKP Intercity.
Ważna rzecz, obowiązująca od lat i pewnie taka, która jeszcze długo nam będzie towarzyszyć: niestety, w Intercity nie da się kupić biletu na międzynarodowy pociąg z rowerem :(, trzeba wybrać się osobiście do kasy.
Poza tym, akurat w tym kierunku jest bardzo dobrze, bo Wiedeń i Berlin to właśnie te dwa miasta, do których kursuje dalekobieżny międzynarodowy pociąg z Polski, który zabiera rowery. I chyba jeszcze Praga, ale tu jeżdżący Leo Express jest/był chyba sezonowy?
A dalej z Wiednia myślę że do Villach można dojechać bezpośrednim połączeniem, które jednak może wymagać rezerwacji i większego kosztu. Zamiast tego można znaleźć wolniejsze połączenia regionalne. Pociągi w Austrii są bardzo wygodne, punktualne i wszystkie regionalne zabierają rowery. Powodzenia!
Drogi "ZnajuKraju" - jesteście naszą inspiracją. Za tydzień chcemy pojechać do Austrii i zrobić "kokardkę" ale.... zabiła nas konieczność rezerwacji campingów - w tej chwili praktycznie brak miejsc. Ale nie mogę się nigdzie doszukać czy oni jako miejsce traktują tylko pod kampery i jak pojawimy się w 4 rowery i dwa małe namioty to jednak nas przytulą czy raczej powinniśmy jednak zmienić koncepcje i wybrać jakąś inną trasę... A jeśli tak to czy na trasie wzdłuż Drawy będzie lepiej? Przepraszam za bezpośredniość pytania ale pierwszy raz się na takie coś chcemy rzucić no i .... lekka obawa jest
Cześć :), bardzo mi miło. Ale co poradzić - nie wiem :/ Czasem czytam, że rowerzystów wszędzie przyjmują, nawet jak mówią, że nie ma miejsc. Bo przecież wiele miejsca nie potrzeba. A czasem rzeczywiście odsyłają z kwitkiem... Nie ma reguły, myślę że wiele zależy od danego dnia i od osoby, która będzie "decyzyjna" w danym momencie.
Ale kiedyś zdarzyło nam się widzieć zamknięte kempingi z tablicami "nie ma miejsc - także dla rowerzystów" - ale chyba nie napiszę Wam, byście z tego powodu rezygnowali z wyjazdu.
Może w kryzysowej sytuacji poprosicie o możliwość wzięcia prysznica, pewnie odpłatnie, i poszukacie miejsca na dziko lub "na gospodarza", czyli gdzieś w pobliżu, w jakimś gospodarstwie, na czyjejś łące? Powodzenia!
Dodaj Twój komentarz