- Nocleg nad jeziorem Wielkie Partęczyny
- Wschód słońca w Brodnickim Parku Krajobrazowym
- Łąkorz - wieś pamięta o tradycjach
- Żółtym szlakiem PTTK z Łąkorza do Tlenia
- Dawne drewniane osady na wodach jeziora
- Zachód i dron lądujący w wodach jeziora
- Miejsce na rowery, nordic walking i piesze wycieczki
- Oryginalny rynek i charakterystyczna wieża
- Zamkowa wieża i pałac Anny Wazówny
- Wzorcowe drogi rowerowe wokół Brodnicy
- Mało znany cmentarz w Jeziorkach
- Zrujnowany pałac w Radzikach Małych
- Radziki Duże - zamek, dwór i kościół
- Szopenowski dworek im. Jana Pawła II
- Ciekawy, choć... zaniedbany Golub-Dobrzyń
- To mógłby być jeden z najciekawszych szlaków
- Podróże w czasie pandemii koronawirusa
- Fantastyczne tereny do turystyki rowerowej
Nocleg nad jeziorem Wielkie Partęczyny
Pierwszego dnia na Pojezierze Brodnickie wjechałem już po zmroku, gdyż z dworca w Iławie wystartowałem dopiero po godz. 20. Szybko dotarłem w okolicę gdzie zamierzałem rozstawić namiot i ku mojemu zdziwieniu zastałem w nim miejsce po dawnym kempingu - brzeg uformowany w dwa ziemne tarasy, a na nich około dziesięciu przygotowanych stanowisk dla przyczep kempingowych. W jednym z nich stanął mój namiot - Tromvik od Fjorda Nansena, a na macie wylądowała Baza - śpiwór od Yeti. Ostatnią rzeczą było nastawienie budzika na szóstą, by nie przespać wschodu Słońca. Do najbliższej, maleńkiej wsi było ponad półtora kilometra lasu, do szosy dwa razy dalej, więc spokojny sen miałem gwarantowany.
Wschód słońca w Brodnickim Parku Krajobrazowym
Namiot rozstawiłem między drzewami, tuż nad brzegiem jeziora, by rano jak najszybciej cieszyć się ciepłem i promieniami Słońca. Jednak po pobudce w czasie "niebieskiej godziny" do namiotu już nie wróciłem - widok z lotu ptaka na jezioro Wielkie Partęczyny, a później śniadanie, nie pozwoliły nawet na krótką drzemkę. Wielkie Partęczyny to największe z jezior Brodnickiego Parku Krajobrazowego, który powstał już w 1985 roku. Zdjęcie z drona dobrze oddaje charakter jeziora - linia brzegowa jest urozmaicona i w większości zalesiona. Poza kilkoma wyjątkami gęste sosnowe lasy dochodzą aż do wód większości jezior tego niewielkiego parku krajobrazowego, nadając mu dość zwarty, bardzo naturalny charakter.
Łąkorz - wieś pamięta o tradycjach
Niepozorny Łąkorz jest wsią, jakich chciałbym więcej spotykać na naszych trasach. Dzięki staraniom zaangażowaniu Stowarzyszenienia Przyrody i Dziedzictwa Kulturowego w Łąkorzu we wsi, w prawie 200-letniej drewnianej chałupie, można odwiedzić Muzeum Lokalne prezentujące zbiory na temat historii wsi. Te "zbiory" to jednak nie tylko lokalne sprzęty, pralki, zabawki, meble..., których tak naprawdę jest mnóstwo wszędzie i w dodatku częśto takich samych. To co dla mnie było najciekawsze w muzeum w Łąkorzu to historie lokalnych mieszkańców, prezentowane w jednej z sal dawnych czworaków, które uzupełnia ciekawy komentarz kustosza, Pana Jana. Przyjemne miejsce, nie tylko dla turysty, ale mam nadzieję, że także dla mieszkańców
Obok Muzeum Lokalnego w Łąkorzu stoi stara zabytkowa kuźnia, gdzie zgromadzone są przedmioty związane z kowalstwem tego regionu. Na obrzeżach wsi znajduje się jeszcze ekspozycja sprzętu rolniczego, a w centrum wsi za kościołem na wzgórzu stoi wiatrak holenderski. Niestety, ostatni raz skrzydła łąkorskiego wiatraka kręciły się w 1956 roku, a do 1975 prowadzono w nim usługi rolnicze. Dopiero w 2006 roku wiatrak przeszedł na własność Stowarzyszenia Ochrony Przyrody i Dziedzictwa Kulturowego, które wyremontowało stropy i schody, następnie udostępniając obiekt do zwiedzania.
Żółtym szlakiem PTTK z Łąkorza do Tlenia
W Łąkorzu mignęła mi tablica szlaku rowerowego PTTK. Zaskoczony zawróciłem, gdyż coraz rzadziej widuję tego typu rzeczy, które powstają dzięki PTTK. Tablica poświęcona była szlakowi rowerowemu z Łąkorza przez Grudziądz do Tlenia. Okolice mało popularne, Grudziądz zdecydowanie wart odwiedzin, podobnie jak Bory Tucholskie. Tylko co to za punkty startowe, z dala od możliwości łatwego dojechania pociągiem? Mimo, że zawsze powtarzam, że to właśnie PTTK-owi zawdzięczam turystyczne wychodznie, to dzisiejsze oderwanie PTTK od realnych potrzeb turystów rowerowych mnie nieustannie zaskakuje.
Dawne drewniane osady na wodach jeziora
Wybierając się na Pojezierze Brodnickie przypomniałem sobie o czytanych kiedyś artykułąch wspominających pale dawnych osad, jakie budowane były na tutejszych jeziorach i jakie podobno jeszcze w kliku miejscach można zobaczyć. Z dwóch propozycji mojego zdalnego przewodnika wybrałem jezioro Robotno w centrum pojeziernego obszaru. Niestety, w opisanym miejscu miałem okazję dostrzec wyłącznie jeden pal, który mogę podejrzewać, że jest tym, czego szukałem. A może to po prostu niemożliwe, by do dziś zachowały się takie relikty dawnego osadnictwa?
Zachód i dron lądujący w wodach jeziora
Przejeżdżając koło jeziora Dębno podczas pochmurnego popołudnia nagle wyszło Słońce, efektownie oświetlając brzeg jeziora z pobarwionym jesienią lasem. Zatrzymałem się szybko, wyciagnąłem z sakwy drona i jeszcze szybciej wystartowałem, nie czekając aż dron ustabilizuje sygnał GPS i zapisze poprawnie miejsce startu. Niestety, nad jeziorem straciem łączność z dronem, co wywołało awaryjną procedurę powrotu do pozycji startowej. A ponieważ zaniedbałem tę sprawę przy starcie, dron zaczał lądować w miejscu, które zapisał jako początek misji - środek jeziora. Automatyczną procedurę lądowania udało mi się zatrzymać dosłownie półtora metra nad wodą, gdy nagle wróciła łączność. Już nigdy nie wystartuję nie przestrzegając dronowego BHP.
Miejsce na rowery, nordic walking i piesze wycieczki
Tablice informacyjne pod siedzibą Brodnickiego Parku Krajobrazowego jasno mówią, na jakie aktywne formy wypoczynku kładzie się tutaj nacisk. Kilka trasy nordic walking prowadzi po okolicach miejscowości Gaj-Grzmięca, wokół najbardziej znanych jezior Pojezierza Brodnickiego - Strażym Zbiczno, Strzemiuszek czy Skrzynka. W październiku, gdy prawie wszystkie obszary lasów liściastych płonęły przepiękną złotą jesienią, nie spotkałem tutaj żadnego innego turysty. Pieszego, rowerowego czy z kijami. Mam nadzieję, że to wina tego wyjątkowego pandemicznego sezonu, że w normalnych sezonach te okolice cieszą się większym zainteresowaniem.
Oryginalny rynek i charakterystyczna wieża
Na skraju Pojezierza Brodnickiego położona jest Brodnica, największy ośrodek miejski regionu. Punktem centralnym miasta jest charakterystyczny Duży Rynek o trójkątnym kształcie, w którego węższym rogu stoi pomnik siedzącego powstańca z powstania listopadowego. Powstaniec, ze złamaną szablą, starym siodłem, przypomina wydarzenie jakie w 1831 roku zakończyło powstanie listopadowe. Wtedy w Brodnicy dokonano rozbrojenia i internowania ostatniego dużego oddziału wojska z wodzem Maciejem Rybińskim na czele wraz z posłami, senatorami i członkami rządu Królestwa Polskiego. Nad zadbanym placem góruje oryginalny ratusz - górną część ratuszowej bryły stanowią pozostałości po oryginalnym budynku, który spłonął w XVII wieku.
Zamkowa wieża i pałac Anny Wazówny
Drugim najbardziej rozpoznawalnym symbolem Brodnicy jest 50-metrowa, ośmioboczna wieża - pozostałość po zamku, jaki istniał w Brodnicy do przełomu XVIII i XIX wieku. Dawny zamek w Brodnicy miał kształ podobny do zamku chociażby w Gniewie, a w niełaskę popadł po I. rozbiorze Polskim, kiedy pruskie władze nakazały rozbiór obiektu. Obserwując okiem drona pozostałości zamku, głównie piwnice i fundamenty, pomyślałem, że w Brodnicy wciąż istnieje pole do odbudowy obiektu. Skoro na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej potrafiono odbudować chociażby zamek w Bobolicach, dlaczego tak znaczący i ciekawy obiekt w Brodnicy nie mógłby zostać odbudowany? Może doczekamy się takiego trendu w Polsce?
Ważną postacią dla Brodnicy jest Anna Wazówna, siostra króla polskiego Zygmunta III Wazy, która mieszkała w Brodnicy w latach 1605-1625. Anna Wazówna przeniosła się do Brodnicy z Krakowa, z powodu religijnych. Z powodu protestanckiego wyznania nie była mile widziana na dworze brata - Zygmunta III Wazy, katolika, a w Brodnicy stworzyła aktywny ośrodek intelektualny, na którym gościła osoby światłe, uczonych i pisarzy, charakteryzujący się również dużą tolerancją religijną. Spalony przez Rosjan podczas II wojnie światowej pałac został odbudowany w latach 70-tych, był siedzibą domu kultury i biblioteki, obecnie jest siedzibą miejskiej biblioteki. Nie jest udostępniony do zwiedzania.
Wzorcowe drogi rowerowe wokół Brodnicy
W dalszą drogę z Brodnicy udałem się na południe, kierując się znakami zielonego szlaku rowerowego Radomno-Toruń. Pierwsze kilometry za Brodnicą szlak, przygotowany przez Oddział Miejski PTTK w Toruniu, prowadził po nowej drodze rowerowej z Brodnicy do Osieka, poprowadzony wzdłuż drogi publicznej nr 560 z Brodnicy do Rypina. Tę inwestycję moim skromnym zdaniem oceniam jako bliską idealnej. Szeroki asfaltowy (nie z kostki!) odcinek biegnie przeważnie oddalony o kilka metrów od szosy, bo bardzo urozmaiconym terenie, czasem tylko na terenie miejscowości krótkimi odcinkami biegnąc tuż przy jezdni. To był kolejny przykład - po drodze rowerowej Toruń-Unisław i innych drogach rowerowych powiatu toruńskiego, a także niedalekiej drodze rowerowej Brodnica-Zbiczno - że samorządy województwa kujawsko-pomorskiego zaczynają dbać o ruch rowerowy we właściwy sposób, budując drogi rowerowe przydatne zarówno mieszkańcom, jak i turystom. Brawo!
Mało znany cmentarz w Jeziorkach
Zaledwie kilkanaście kilometrów od Brodnicy, w maleńkich Jeziorkach, zauważam drogowskaz kierujący do cmentarza ewangelickiego. Nie było go w moich planach - skręcam zaciekawiony i po kilkuset metrach stoję wśród nagrobków dawnego cmentarza, istniejącego w tym miejscu już pod początku XVIII wieku, jak mówi stojąca tablica. Śladów po pochówkach jest niewiele - kilka poniszczonych zarysów nagrobków, ale wśród nich są dwa przepiękne krzyże, na jednym z nich zachowało się nawet zdjęcie pochowanej tu Alfrydy Wolff. Dodam, że to był 31 października - pierwszy dzień zakazu wstępu na cmentarze z powodu pandemii koronawirusa.
Zrujnowany pałac w Radzikach Małych
W gęstej mgle, jaka tego dnia przykryła okolice Torunia, dotarłem do Radzików Małych. Tuż przy drodze stoją tu zupełnie zrujnowane ruiny wcale nienajmniejszego pałacu z końca XVIII wieku. Poszukiwanie w Internecie przyniosło efekt w postaci informacji, że pałac niszczeje od wielu lat. Całość, wraz z dwiema oficynami pozbawionymi już dachu, jest kompletnie zdewastowana, poza częścią jednego ze skrzydeł, od wygląda na zamieszkałe. Nie znając pełnego statusu miejsca i statusu tutejszych mieszkańców, mając w pamięci czytane historie innych turystów, nie odważyłem się na poszukiwanie zachowanych w pałacu oryginalnych malowideł z XVIII wieku przedstawiających sceny polowań.
Radziki Duże - zamek, dwór i kościół
Kilkadziesiąt pociągnięć pedałami dzieki Radzików Małe od Radzików Dużych. Ta niewielka wieś na przełomie XVIII i XIX wieku przez 50 lat posiadała nawet prawa miejskie. Dawne czasy świetności przypominają aż trzy historyczne obiekty. Najbardziej znanym są ruiny zamku z XV wieku. Z niewielkiego, bardzo prostego obiektu obronnego pozostały dzisiaj tylko reszty fragmenty murów zewnętrznych - zamek został zniszczony przez Szwedów w XVII wieku. Tuż obok znajduje się XIX wieczny dwór Przeciszewskich, w którym obecnie znajduje się szkoła podstawowa, a zaledwie sto metrów dalej znajduje się XIV-wieczny oryginalny kościół św. Katarzyny - gotycki z późniejszymi neogotyckimi elementami.
Szopenowski dworek im. Jana Pawła II
Zaskakujący widok przywitał mnie w Szafarni. W dworze, jaki stał tutaj przed wybudowaniem obecnego budynku, dwukrotnie wakacje spędzał młody 14- i 15-letni wtedy Fryderyk Chopin. To tutaj w 1824 i 1825 roku młody kompozytor miał po raz pierwszy zetknąć się z polską wsią i miejscowym folklorem, który miał wpłynąć na jego późniejsze dzieła. Podróżował po okolicach, chętnie wsłuchując się w lokalne rytmy i wysłuchując ludowych przyśpiewek. Po II wojnie światowej powstał tu ośrodek pamięci o kompozytorze, dzisiejszy Ośrodek Chopinowski w Szafarni, którego elewacja jednak informuje nie o Fryderyku Chopinie, a o... Janie Pawle II - patronie Kujawsko-Pomorskiego.
Ciekawy, choć... zaniedbany Golub-Dobrzyń
Golub-Dobrzyń przywitał mnie na dawnym moście granicznym pomiedzy Golubiem a Dobrzyniem. Stoi tu replika dawnej bramy granicznej, jaka funkcjonowała na tutejszym przejściu granicznym pomiędzy terenami zaborem pruskiego i zależnym od Rosji Królestwem Polskim, tzw. Kongresówką. Pomysł na przypomnienie historii - fantastyczny. Brama została postawiona z myślą o uroczystej rekonstrukcji wkroczenia na tutejsze ziemie tzw. Błękitnej Armii generała Józefa Hallera, jaką odegrano w styczniu 2020 roku, mam jednak nadzieję, że pozostanie na dłużej jako sympatyczny ślad historii Polski. Podobnie dobrym według mnie pomysłem są plansze, jakie postawiono wokół trochę smutnego, pustego rynku w Golubiu Dobrzyniu. Opowiadają o historii Golubia, o znajdujących się wokół obiektach, w tym o... pięknym kościele ewangelickim zamienionym na szkołę podstawową.
Może to trochę nieszczęśliwy zbieg okoliczności, ale Golub-Dobrzyń, oglądamy w listopadowy dzień, wywołał we mnie odrobinę przygnębiające wrażenie. Straszny smog bez żadnego problemu przeciskający się przez obowiązkowego "antywirusowego" buffa, wiele zaniedbanych kamieniczek przy rynku, a na koniec jeszcze widok z drona na wymagające remontu elewacje zamku w Golubiu, widoczne nawet w nisko wiszącej mgle. Po raz kolejny pomyślałem, że to tereny z ogromnym potencjałem, którym jednak brakuje finansowania, inwestycji, by w pełni z niego korzystać.
To mógłby być jeden z najciekawszych szlaków
Jeszcze słówko o szlaku rowerowym Radomno-Toruń, jakim jechałem między Brodnicą a Toruniem. To niestety taka trasa, jakich mamy mnóstwo w Polsce i jaka na dużej części niestety nie spełnia wymogów współczesnej turystyki rowerowej. Biegnąca drogą publiczną trasa od Osieka aż do okolic jeziora Okonin nie zapewnia bezpiecznej trasy rowerowym rodzinom. Na pewno nie będzie też możliwa jazda w parze by móc spędzić wycieczkowy dzień na swobodnej rozmowie z naszym towarzyszem wyjazdu. Przyjemnym odcinkiem jest w zasadzie tylko wspomniany odcinek drogi rowerowej za Brodnicą oraz długi leśny fragment od jeziora Okonin do Lubicza. Niestety, na tym drugim odcinku samochody zdążyły już zrobić tyle dziur, że jechać można często tylko wężykiem. Szkoda, bo warstwa krajoznawcza na trasie z Iławy przez Brodnicę do Torunia jest na pewno ponad polską przeciętną.
Podróże w czasie pandemii koronawirusa
Czy podróżowanie w czasie pandemii jest bezpieczne? Jesteśmy obydwoje zdania, że tak, pod warunkiem stosowania się do wszystkich zasad higieny i ostrożności podczas podróży. Unikanie dużych skupisk ludzi, wybieranie bezpiecznej formy transportu, noszenie maski ochronnej, częsta dezynfekcja rąk i zwracanie uwagi na dotykane nimi przedmioty - to między innymi te nasze działania, jakie stosujemy często by czuć, że mamy szansę na bezpieczny powrót do domu. Wiele podobnych działań podejmują także podmioty z branży turystycznej. Na zdjęciu niżej pokazuję, jak wyglądało śniadanie w hotelu w Brodnicy - wszystko po to, by uniknąć kontaktu gości ze sobą w niewielkiej sali restauracyjnej. A w tych czasach pobyt w hotelu może jeszcze zostać pomniejszony o kwotę, jaką gwarantuje Polski Bon Turystyczny uruchomiony przez Polską Organizację Turystyczną.
Fantastyczne tereny do turystyki rowerowej
Jako podsumowanie powtórzę, co pisałem w jednym z komentarzy na znajkrajowym fanpage'u na Facebooku. Że Pojezierze Brodnickie i dolina Drwęcy to naprawdę fantastyczne tereny do turystyki rowerowej. Że inwestycjami w infrastrukturę turystyczną na tym obszarze można by rozwinąć zarówno turystykę rowerową, jak i kajakową. Wspólne obiekty noclegowe, miejsca odpoczynku mogłyby powstać zarówno na Pojezierzu Brodnickim, jak i nad Drwęcą. A tymczasem tak atrakcyjnie położone Kujawsko-Pomorskie (Toruń to wciąż centralna Polska!) pozbawione wielkich ośrodków miejskich i wielu zakładów przemysłowych, wcale nie znajduje się w czołówce najpopularniejszych miejsc, tras czy regionów turystycznych. Że już po raz kolejny nie wspomnę o zupełnie niewykorzystanych potencjale Wiślanej Trasy Rowerowej.
To by było coś, odbudowanie zamku w Brodnicy... Pytanie czy znajdzie się prywatny inwestor tak jak to było w przypadku Bobolic...
Prawda? :) Na zachodzie Europy większość obiektów tego typu została odbudowana i służy społeczeństwu. Co prawda czasem tylko tej zamożniejszej części jako hotele czy rezydencje, ale... dla wszystkich są przynajmniej ozdobą miejskiego krajobrazu :)
Ładnie pokazane takie "NASZE" okolice - jezdzimy tam od lat na rowerowy urlop! Mamy naszych zaprzyjaxnionych gospodarzy w Lisa-Młynie - tam też jest pięknie, zajedź koniecznie nastęonym razem! MK
Lisa-Młyn tym razem nie znalazł się na mojej trasie, może następnym razem. A okolice na rowerowy urlop doskonałe - Pojezierze Brodnickie na pewno fantastycznie do tego się nadaje :)
Jechaliśmy Wiśląną Drogą Rowerową i do Bydgoszczy trafiliśmy przez przypadek - pękły mi szprychy. Okazało sie że to bardzo miłe miasto i przez naprawdę nie żałowaliśmy dnia jaki musieliśmy przeczekać w serwisie. uważam że nie zajrzenie do Bydgoszczy jadać wzdłuż Wiślanej Drogi Rowerowej to duży błąd. A trasa wzdluż Wisły rzeczywiscie zaniedbana i mało ciekawie wytyczona. Małopolsce nic nie dorównuje. Szkoda.
Pozdrawiamy spod Leszna :))
Prawda, że miasto sprawdza się w roli urozmaicacza dłuższej trasy rowerowej? :) Jeszcze żeby ta Wiślana Trasa Rowerowa w Kujawsko-Pomorskiem była zrobiona w lepszym standardzie, to taka pętelka po obydwu brzegach, z Toruniem i Bydgoszczą, byłaby na pewno świetnym rowerowym wyjazdem :). Może kiedyś się doczekamy.
Dodaj Twój komentarz