- Szlak rowerowy EuroVelo 10 w Pomorskiem
- Omijamy Kluki, inaczej wokół Gardna i Sarbska
- Mierzeje Helska i Wiślana ze swoimi szlakami R10
- Mgła adwekcyjna na przywitanie z morzem
- W Ustce pochodnia na kościele jak latarnia
- Nowy most rowerowy w Ustce
- EuroVelo 10 rzadko biegnie nad morzem
- Nowa betonowa nawierzchnia w okolicach Ustki
- Do Wytowna starym kolejowym szlakiem
- Niesamowite chwile nad jarem w Poddąbiu
- Słowiński Park Narodowy i pierwsze problemy na trasie
- Koga WorldTraveller 2023 na szlaku EuroVelo 10
- Widoki na dziki Słowiński Park Narodowy
- Kultowe Kluki poza szlakiem EuroVelo 10
- EuroVelo 10 to szansa dla małych miejscowości
- Kopuła wrzosowiska atlantyckiego zamiast Kluk
- Platforma z widokiem na wydmy i Rowokół
- Pięć kilometrów piaszczystych utrudnień
- Muzeum rybołówstwa bałtyckiego w Łebie
- Kolejnym nowym odcinkiem do Osetnika
- Dwór w Sasinie i latarnia morska Stilo
- Jeden z najpiękniejszych odcinków EuroVelo 10
- Elektrownia jądrowa na szlaku rowerowym
- Dużo dobrych, szerokich, twardych odcinków szlaku
- Najlepsza pokolejowa droga rowerowa w regionie
- Kłanino - piękny dwór i Muzeum Pancerne
- Liczne miejsca odpoczynku na trasie
- Przyjazna przestrzeń rynku w Pucku
- Osada Łowców Fok i pałac Jan III Sobieski
- Beka, Mostowe Błota i klif w Mechelinkach
- Szlak EuroVelo 10 przecina Trójmiasto
- Historia polskiej emigracji na Polskiej 1
- EuroVelo 10 po drogach rowerowych Gdańska
- Bursztynowe skarby w zabytkowym Wielkim Młynie
- Największy foodhall ze szczyptą historii
- Za Trójmiastem czeka Mierzeja Wiślana i Żuławy
- Przeciekawe Żuławy Wiślane na koniec
- W Cyganku restauracja i zabytkowy cmentarz
- Jeszcze jeden dobry rowerowy kawałek
- Ostatni przystanek w Nowym Dworze Gdańskim
- Na Łotwę, na Green Velo albo do domu
- Pociągiem z rowerem na EuroVelo 10
- Co ciekawsze - Pomorskie czy Pomorze Zachodnie?
- Pomorskie EuroVelo 10 wśród najlepszych w Polsce
Szlak rowerowy EuroVelo 10 w Pomorskiem
Popularna trasa rowerowa wzdłuż wybrzeża Morza Bałtyckiego, znana dotychczas pod nazwą R10, od kilku lat zmienia się w EuroVelo 10. Dzięki kolejnym krajowym i międzynarodowym projektom, finansowanym ze środków Unii Europejskiej, pojawiają się zmiany i udogodnienia, które mają na celu poprawę jakości podróży po szlaku rowerowym Morza Bałtyckiego. W ramach inwestycji prowadzonych przez nadmorskie gminy kilka odcinków otrzymało nowe, wygodniejsze nawierzchnie, a w niektórych miejscach zmieniono również oficjalny przebieg szlaku. Fragmenty prowadzące dotychczas przez znane, lecz niestety trudno przejezdne miejsca, zmieniono na odcinki przysparzające mniej emocji, ale wygodniejsze i możliwe do pokonania przez rodziny z dziećmi i osoby dysponujące mniejszą siłą fizyczną. Nowe, odświeżone warunki rowerowej podróży po pomorskim EuroVelo 10 zbliżają się nareszcie do takich, jakie oferują inne uznane szlaki europejskiej sieci EuroVelo.
Omijamy Kluki, inaczej wokół Gardna i Sarbska
Chyba najgłośniejszą zmianą w przebiegu EuroVelo 10 w województwie pomorskim jest to, że nadbałtycka trasa rowerowa omija teraz słynne “Kluki”. W ten sposób rowerzyści od lat nazywają Ciemińskie Bagno, część rezerwatu Bagna Izbickie, położoną na południe od wsi Kluki. Przebieg szlaku przeniesiono również z północnej na południową część jeziora Gardno - tuż za Rowami. Również z północy na południe jeziora Sarbsko przeniesiono szlak Morza Bałtyckiego za Łebą. Doświadczeni turyści na pewno w tych zmianach dostrzegają ucieczkę z odcinków dawnego szlaku R10, na których rowerzysta zmuszony był zmagać się z piaskiem, błotem czy korzeniami drzew, które zapewniały wiele różnych wrażeń, ale na pewno nie płynną jazdę. Przeniesienie szlaku miało miejsce także wokół i w samej aglomeracji trójmiejskiej, a nawet na Żuławach Wiślanych. Główny przebieg szlaku nie zagląda już ani na Mierzeję Helską, ani na Mierzeję Wiślaną - obydwie przejechać można teraz po szlakach łącznikowych R10.
Mierzeje Helska i Wiślana ze swoimi szlakami R10
Aby dotrzeć rowerem na zatłoczoną w sezonie Mierzeję Helską - do Jastarni, Juraty i Helu, należy w Karwieńskim Błocie Drugim odbić po szlaku łącznikowym R10 w kierunku Jastrzębiej Góry i Władysławowa. Tu warto pamiętać, że doskonałym sposobem na pokonanie odcinka z Helu do Gdańska (lub odwrotnie, na początku wyprawy) jest rejs przyjaznym dla rowerzystów katamaranem Żeglugi Gdańskiej. Z kolei szlak po Mierzei Wiślanej do Krynicy Morskiej i Piasków, również oznakowany symbolem R10, odbija od EuroVelo 10 w Jantarze. Siatkę szlaków głównego EuroVelo 10 i łącznikowych szlaków R10 można wygodnie prześledzić na oficjalnej mapie Pomorskich Tras Rowerowych. Cały obecny przebieg pomorskiego EuroVelo 10 - od granicy z województwem zachodniopomorskim przez Ustkę, Rowy, Główczyce, Łebę, Białogórę, Dębki, Puck, Trójmiasto, Jantar, Nowy Dwór Gdański do Elbląga - ma ok. 300 kilometrów długości.
Mgła adwekcyjna na przywitanie z morzem
Ustka i Wybrzeże Słowińskie przywitało nas w zupełnie niezwykły sposób. Trafiliśmy na dni, kiedy nad całym obszarem środkowego wybrzeża Bałtyku pojawiła się gęsta, nisko zawieszona mgła adwekcyjna. Mgła sprawiała, że widoczność była ograniczona do zaledwie kilkudziesięciu metrów. Jednocześnie jednak, warstwa mgły była wystarczająca cienka, by światło słoneczne efektownie ją rozjaśniało i nadawało nadmorskim scenom wyjątkowego sznytu. Ustka prezentowała się w tej scenerii niezwykle - z jednej strony z tłumem plażowiczów, bezskutecznie wyglądających Słońca, z drugiej - z majaczącym w gęstej mgle “pirackim” statkiem wycieczkowym, jakby stworzonym do takiego nastroju. Z punktu widzenia tych pierwszych, był to na pewno dzień stracony - tego dnia nie opalił się tu nikt. Ale dla turystów rowerowych była to kilkugodzinna, rzadko spotkana atrakcja meteorologiczna, która wkrótce miała nas jeszcze bardziej zaskoczyć.
W Ustce pochodnia na kościele jak latarnia
Mgła nie przeszkodziła nam w krótkiej rundce po Ustce. To jedna z tych bardzo niewielu miejscowości na wybrzeżu, gdzie zachowało się "stare miasto" w postaci dawnych domów rybackich pomiędzy ulicami Marynarki Polskiej i Czerwonych Kosynierów. Już kilkanaście lat temu powstał program rewitalizacji tej części miasta, a w tzw. Zaułku Kapitańskim, obecnie Placu Jana Pawła II, powstała makieta pierwszego kościoła św. Mikołaja. Na jego wysokiej wieży zapalano pochodnię, która pełniła rolę pierwszej latarni morskiej w Ustce. Współczesna, trochę niepozorna, wybudowana niemal 150 lat temu latarnia morska w Ustce stoi 200 metrów dalej, przy ujściu Słupi do morza. W tym miejscu zaczyna się Promenada Nadmorska w Ustce, a w jednej z restauracji przy promenadzie lubił jadać cesarz Otto von Bismarck, którego stolik stał na honorowym miejscu aż do 1945 roku.
Nowy most rowerowy w Ustce
Ustka to jeden z krańców województwa pomorskiego i miasto, gdzie można obserwować pierwsze inwestycje na pomorskim EuroVelo 10. Dość wygodnie, choć bez spektakularnych wrażeń krajobrazowych, dojeżdża się do miasta z Pomorza Zachodniego - najpierw po krótkim odcinku o betonowej nawierzchni przed Zaleskiem, a potem po serii dróg rowerowych i ciągów pieszo-rowerowych wzdłuż drogi nr 203. W samej Ustce, niemal naprzeciw dworca kolejowego, ale po przeciwnej stronie Słupi, stanął nowy most rowerowy, dzięki któremu rowerzyści, którym zależy na szybkim przejeździe po szlaku, mogą ominąć centrum miasta. Niedaleko niego, także nad Słupią, powstało nowe miejsce odpoczynku, z którego mogą korzystać również kajakarze płynący popularnym szlakiem kajakowym.
EuroVelo 10 rzadko biegnie nad morzem
Charakterystyczną cechą pomorskiego fragmentu EuroVelo 10 jest, że szlak ani razu nie prowadzi bezpośrednio brzegiem morza. To konsekwencja naturalnych uwarunkowań regionu: niemal całą morską linię brzegową Pomorskiego stanowi porośnięty lasem klif, gdzie tego typu inwestycje byłyby niemożliwe do realizacji. Na szczęście okazji do kontaktu z morzem nie brakuje - zarówno w mijanych miejscowościach, jak i w miejscach między nimi. Pierwsza szansa nadarza się zaraz za Ustką, w miejscowości Zapadłe, skąd do osady Orzechowo prowadzi niewiele ponad kilometrowy szosowy odcinek. Tu znajduje się malownicze ujście rzeki Orzechowej i klify, osiągające nawet 20 metrów wysokości. Co roku podczas sztormów powierzchnia klifów się zmniejsza, morze zabiera ponad metr lądu wraz z porastającymi go drzewami. To tutaj spędziłem kilkadziesiąt niezwykłych minut podczas mojej zimowej przejażdżki po okolicach Słowińskiego Parku Narodowego, dwa lata temu. Wtedy zachwycałem się potęgą morskiego żywiołu, a teraz zachwycaliśmy się zamglonymi scenami w jednym z najpiękniejszych miejsc nad Bałtykiem.
Nowa betonowa nawierzchnia w okolicach Ustki
Gdyby nie ośrodek wypoczynkowy Lasów Państwowych w Orzechowie, szlak mógłby pobiec do Wytowna na skróty, po płytowej drodze nad Orzechową, wzdłuż Wydmy Orzechowskiej. Niestety, bramy ośrodka bywają zamknięte, a przejazd niemożliwy, konieczny jest więc powrót tą samą drogą do Zapadłego. W tej okolicy pojawia się po raz pierwszy nawierzchnia z betonowych segmentów, nieczęsto obecna na szlakach rowerowych w Polsce. To niewątpliwa zmiana na plus, bo jeszcze półtora roku temu na tym odcinku można było ugrzęznąć w błocie, które zajmowało dokładnie całą szerokość drogi. Teraz pod kołami mamy wygodną, równą nawierzchnię, prawidłowo wylaną, z dobrze dopasowanymi poszczególnymi segmentami trasy. I tylko wizualnie trzeba się przyzwyczaić do niespotykanego dotychczas jasnego koloru pod kołami. I o ile w Polsce betonowa nawierzchnia na drogach rowerowych to rzadkość, to w Europie podobne drogi rowerowe na terenach zagrożonych podtopieniami pokazała nam chociażby Brandenburgia.
Do Wytowna starym kolejowym szlakiem
W miejscu, gdzie następuje zmiana przebiegu szlaku - EuroVelo 10 skręca w lewo, a dawny szlak R10 biegł prosto - znajduje się sympatyczna przydrożna stacyjka, miejsce odpoczynku rowerzystów. Za dekorację służą wiszące rowery, których białe malowanie może przywoływać skojarzenie z "duchem roweru", symbolem... przykrego zdarzenia z udziałem rowerzysty. Kilkaset metrów dalej zaczynają się zabudowania wsi Wytowno, a w niej ruiny barokowego dworu i kościół z XVII wieku z wieżą z XIV wieku. Stojąca w miejscu odpoczynku tablica informacyjna mówi też o pokolejowym pochodzeniu właśnie przejechanej trasy z Ustki - to ślad dawnej linii kolejowej, która przed 1945 rokiem łączyła Ustkę z Kępnem Słupskim. Gdyby zadbać o jej dłuższy przebieg i na reszcie porzuconego śladu położyć drogę rowerową, powstałoby wygodne, aż 30-kilometrowe połączenie Ustki ze Smołdzinem, omijające zatłoczone Rowy. Przejechałem je w zeszłym roku, podczas wspominanego wyżej, styczniowego, sztormowego weekendu.
Niesamowite chwile nad jarem w Poddąbiu
Najbardziej niezwykłe obrazy związane z obecnością mgły adwekcyjnej zapamiętaliśmy z lasu w okolicach jaru w Poddąbiu. Aby do niego dotrzeć, należy skręcić w lewo przy pierwszych zabudowaniach Poddąbia i wygodną, leśną drogą przejechać około 800 metrów, wykorzystywaną przez odpoczywających w Poddąbiu letników. Tam, w gęstym, zacienionym lesie świecąca za drzewami mgła tworzyła jeszcze bardziej tajemniczą aurę niż w Orzechowie, panował klimat jakby przeniesiony z filmowego planu. To dzięki temu intensywnemu podświetleniu, które zza linii drzew podkreślało sylwetkę mostu nad jarem, mogłem zrobić jedno z moich ulubionych rowerowych zdjęć. W okolicy mostu można znaleźć ślady po zabudowaniach dawnej wsi Alte Strand (Stary Brzeg), którą w 1914 roku zniszczył silny sztorm. To wtedy powstał Neu Strand (Nowy Brzeg), który dał początek dzisiejszemu Poddąbiu.
Słowiński Park Narodowy i pierwsze problemy na trasie
Po dotarciu do Rowów, w części po pasie dla rowerzystów wymalowanym akurat w naszym kierunku (szkoda, że nie w obydwu!), cieszymy się z odnalezienia tuż przy roweckim porcie popularnej smażalni. Posileni, zaglądamy jeszcze nad morze i wyruszamy w drogę wokół jeziora Gardno. Dobrze wspominam poprzedni, północny przebieg szlaku R10, jednak tym razem ruszamy w kierunku południowym po nowym odcinku szlaku EuroVelo 10. To jeden z tych odcinków, gdzie zmiany idą bardzo opornie, choć są bezwzględnie i pilnie potrzebne. O ile jazda po starych, nierównych płytach może być atrakcją dla silnych i mniej wymagających rowerzystów, to przejazd tędy rodzin z przyczepkami rowerowymi nie będzie należał do tych przyjemnych akcentów rowerowych wakacji. Na szczęście czeka nas dobra zmiana - odcinek ten widnieje wśród planowanych inwestycji drugiego etapu rozwoju Pomorskich Tras Rowerowych.
Koga WorldTraveller 2023 na szlaku EuroVelo 10
Myśląc między innymi o niedogodnościach na szlaku, zdecydowaliśmy się zabrać na EuroVelo 10 nasze nowe rowery. To Koga WorldTraveller 2023, czyli rasowe rowery turystyczne, a może raczej wyprawowe, od jednej z najbardziej znanych marek w podróżniczym światku i od przyjaznego dystrybutora marki Koga w Polsce - sklepu Rowery Stylowe. Wystarczyło nieco spuścić powietrze z szerszego, w stosunku do zwykłego roweru trekkingowego, koła, by nierówności dróg, którymi szlak prowadzi po Słowińskim Parku Narodowym, mniej dawały się we znaki. Ta sama większa szerokość koła przydawała się także w piaszczystych miejscach między wsiami Gać i Żarnowska. Tam, gdzie trekkingowe koło grzęzło w piasku, nasze ponad 2-calowe kogi jeszcze dzielnie parły do przodu, jakby żadna droga nie była zbyt trudna dla tego roweru. Tym razem duże sakwy nie były nam potrzebne - wszystko zmieściło się do mniejszych, przednich modeli.
Widoki na dziki Słowiński Park Narodowy
Jedną z atrakcji w tej okolicy jest drewniana wieża widokowa, stojąca na brzegu jeziora Gardno. Dostęp do niej nie jest łatwy - podczas naszego pobytu wymagał pewnej gimnastyki podczas przejścia po wąskich deskach, prowizorycznie ułożonych w mocno podmokłym terenie. Jednak widok z wieży jest wart wysiłku, bo na własne oko zobaczyć można to, co zwykle widzi tylko oko drona. Z wieży widać Rowy, Gardnę Wielką, wyróżniające się w krajobrazie Wzgórze Rowokół i latarnię morską w Czołpinie, posadowioną na wysokiej wydmie. Szlak biegnie tędy skrajem Słowińskiego Parku Narodowego, ale cały ten obszar to jedno z najbardziej dzikich, najbardziej naturalnych miejsc na trasie. Jezioro Gardno to drugi największy (po sąsiednim Łebsku) zbiornik przymorski w Polsce, ósmy w ogóle. I zarówno Gardno, jak i Łebsko, wciąż zmniejszają swoją powierzchnię z powodu osadów, nanoszonych przez rzeki i braku możliwości "oddania" ich dalej.
Po noclegu w świetnej agroturystyce w Gardnie Wielkiej (ale śniadania!), dzień zaczęliśmy od wejścia na kolejną wieżę widokową. Tym razem meldujemy się już na przeciwległym brzegu jeziora Gardno - wieża jest niższa, a jej konstrukcja bardziej nowoczesna od tej widzianej wczoraj. W tym miejscu długi dystans do tafli wody zajmuje utworzony przez człowieka polder, po którym w oddali jeździł ciągnik rolniczy. Na pierwszy rzut oka starannie wykoszony teren nie wydaje się niczym różnić od zwykłej łąki i być szczególnie cennym. Tymczasem to nadal Słowiński Park Narodowy i należący do niego obszar ochrony ścisłej Gardnieńskie Lęgi, a wykonywane w oddali koszenie umożliwia gatunkom ptaków wodno-błotnych bytowanie na tym terenie, żerowanie i lęgi. Wśród chronionych gatunków występujących w tym miejscu są między innymi bataliony, biegusy i brodźce. A w niedalekim Smołdzinie znajduje się dyrekcja i Muzeum Przyrodnicze Słowińskiego Parku Narodowego, do którego odwiedzin również zachęcamy.
Kultowe Kluki poza szlakiem EuroVelo 10
“Nie zna życia, kto nie przejechał przez Kluki”, zażartowałem kiedyś na którymś z rowerowych forów. A jednak, wygląda na to, że nie wszystkim w ich rowerowo-krajoznawczej karierze będzie to dane. Oto za Smołdzinem rozpoczyna się kolejny nowy odcinek szlaku EuroVelo 10. Najpierw odcinek szosą, a potem wyłożona nowymi, betonowymi płytami droga omija szerokim łukiem bagienny obszar na południe od wsi Kluki, przez który kiedyś prowadził szlak R10. Przez lata rowerzyści wyjeżdżali z niego ubłoceni po pachy, traktując Kluki jako obowiązkowy odcinek specjalny. Jedni wpadali tu w przygodową ekstazę, innym mina rzedła, gdy zamiast wygodnej drogi do pokonania było ok 3-4 kilometrów podmokłej ścieżki, nierzadko w towarzystwie rojów much, gzów, komarów i innych latających nieprzyjaciół. Z czasem drewniane pomosty zaczęły bardziej przeszkadzać niż pomagać, gdy łatwy wjazd na nie przestał być możliwy z powodu wciąż obniżającego się gruntu wokół nich, ubijanego kołami rowerów z ciężkimi sakwami. Nowy przebieg szlaku EuroVelo 10 omija Kluki - poziom komfortu na pewno wzrośnie, choć poziom emocji z pewnością spadnie.
Ale mityczne Kluki to nie tylko wyzwanie rowerowe. Kluki to przede wszystkim Muzeum Wsi Słowińskiej, czyli jedno z najładniejszych, jednocześnie najciekawszych miejsc na całym polskim wybrzeżu Bałtyku, duża atrakcja będąca skansenem architektury i kultury regionu. Odwiedzając skansen w Klukach mamy okazję poznać kulturę Słowińców, czyli niewielkiej, wymierającej grupy etnicznej, której przedstawiciele wciąż jeszcze żyją na tych terenach. Co roku turyści trafiają tu z powodu Czarnego Wesela, czyli przedwojennego zwyczaju, związanego z tradycją wspólnego wydobywania torfu przez mieszkańców Kluk, który zimą służył za opał. Stałoby się bardzo niedobrze, gdyby rowerzyści o Klukach zapomnieli, niestety, wizyta w skansenie w Klukach przy jednoczesnej chęci trzymania się głównego przebiegu EuroVelo 10, oznacza wydłużenie dystansu o prawie 20 kilometrów i jazdę "tam i z powrotem" ze Smołdzina.
EuroVelo 10 to szansa dla małych miejscowości
Nowy odcinek EuroVelo 10 przez Wierzchocino i Główczyce może się podobać. Na tym odcinku znajduje się sympatyczne Śmierdzonko - leśny staw z wygodnym miejscem postojowym, nadający się nawet na nocleg w namiocie. Ze Śmierdzonka jest już tylko kilkanaście minut jazdy do Główczyc. A to właśnie dla takich wsi europejski szlak rowerowy jest szansą na pokazanie się szerszemu gronu turystów. Może stworzyć tu restaurację przyjazną rowerzystom, w której mogliby się posilić przed wyzwaniem, jakie czeka ich w lesie przed Żarnowską? Na razie główną atrakcją Główczyc jest ruina XIX-wiecznego dworu rodziny Puttkamerów, którzy przez aż 500 lat zarządzali okolicznym kaszubskim majątkiem. Jeszcze w latach 90. XX wieku wewnątrz można było oglądać elementy drewnianego wyposażenia, a w 2019 roku nowy właściciel zapowiadał rewitalizację dworu i otaczającego go parku, a także uruchomienie tu obiektu hotelowego. Niestety, w 2020 roku dwór w Główczycach spłonął.
Kopuła wrzosowiska atlantyckiego zamiast Kluk
Za Główczycami, a jeszcze przed Izbicą, biegnący szosą szlak przecina obszar rezerwatu Bagna Izbickie. Rezerwat, który w swojej innej części jest przecinany przez przebieg dawnego szlaku R10, powołano między innymi by chronić unikatowe torfowisko wysokie typu bałtyckiego, na którym powstały różne ekosystemy - leśne, mszarne, bagienne i właśnie wrzosowiskowe. Jadąc szosą warto zwrócić uwagę na stojącą z lewej strony tablicę informacyjną i niepozornym przejściem przejść na drewnianą platformę widokową. Z niej można podziwiać wyraźnie zarysowaną kopułę wrzosowiska i płaty wrzosowisk atlantyckich z wrzoścem bagiennym, które mające być największymi i najpiękniejszymi w Polsce. Bardzo zachęcam do poświęcenia chwili treści tablicy, która zrozumiale tłumaczy proces powstawania torfowiska i jego kształtu.
Platforma z widokiem na wydmy i Rowokół
Jeszcze jedna piękna sceneria ze Słowińskim Parkiem Narodowym w roli głównej czeka na turystę na platformie widokowej przy ujściu rzeki Łeby do jeziora Łebsko. Aby tu dotrzeć należy skręcić z mostu na Łebie, między Izbicą a Gacią, w polną, nieco piaszczystą drogę po wale przeciwpowodziowym Łeby i przejechać kilometr w kierunku wschodnim. Nagrodą za odrobinę dodatkowego wysiłku będzie panorama Słowińskiego Parku Narodowego ze wzgórzem Rowokół z jednej i słynnymi ruchomymi wydmami z drugiej strony, choć... wszystko to niestety aż na drugim brzegu trzeciego największego jeziora w Polsce. Na ten atrakcyjny punkt widokowy dociera niewielu rowerzystów, reszta prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy z jego istnienia. Jeśli więc szukać miejsca na przyjemną przerwę w trasie, to miejsce będzie naprawdę doskonałe.
Pięć kilometrów piaszczystych utrudnień
Za wsią Gać zaczyna się fragment, który jest prawdopodobnie największą plamą na wizerunku nadmorskiej trasy rowerowej i w relacjach rowerzystów pojawia się zwykle jako ten najgorszy podczas podróży rowerem wzdłuż Morza Bałtyckiego. To niedługi, około 5-kilometrowy odcinek, na którym w sezonie letnim pojawia się sporo piaszczystych miejsc, które nie nadawały się do jazdy nawet naszymi kogami WorldTraveller na ponad dwucalowych oponach. Tu należy być przygotowanym na kilkudziesięcio- i kilkusetmetrowe odcinki, przez które rower należy po prostu przepchnąć. W upalny dzień ten kawałek potrafi dać człowiekowi nieco w kość i trzeba wziąć to pod uwagę przy planowaniu etapu. Z drugiej strony, to jednak nie 50, a zaledwie 5 kilometrów utrudnień - takim nastawieniem można nieco polepszyć sobie nastrój stając przed kolejną piaskownicą przed Żarnowską. Taka sytuacja jednak nie ma trwać długo - w przyszłym, a może w kolejnym roku, przejezdność tego odcinka ma poprawić Słowiński Park Narodowy, w którego gestii leży ten teren.
Muzeum rybołówstwa bałtyckiego w Łebie
Łeba to jedna z najpopularniejszych, wakacyjnych marek na wybrzeżu, co przekłada się na tłumy ludzi tu przyjeżdżające, a to z kolei oznacza obecność mnóstwa sezonowych straganów. Nachalny handel wątpliwej jakości pamiątkami, na których zmienia się tylko nazwa miejscowości, odbiera unikatowe walory miejscowościom nadmorskim. Na szczęście wciąż są rzeczy, które nad morzem pozostały prawdziwe - wśród nich są porty, tradycje rybackie i odwaga rybaków, których pracę można zobaczyć także w Łebie. I to właśnie tradycjom rybackim będzie poświęcone Muzeum Archeologii Podwodnej i Rybołówstwa Bałtyckiego, którego bardzo oryginalny budynek powstaje nad Łebą, naprzeciw basenu portu jachtowego w Łebie. Może dzięki niemu Łeba doczeka się nowoczesnego i kompetentnego muzeum, które dołączy do najjaśniejszych przystanków podczas wakacyjnych podróży nad Bałtyk? Trzymam kciuki i tymczasem zachęcam do krótkiej przejażdżki na falochron wschodni podczas jazdy po EuroVelo 10.
Kolejnym nowym odcinkiem do Osetnika
Szeroka, leśna autostrada, którą szlak rowerowy dookoła Morza Bałtyckiego okrąża jezioro Sarbsko od południa to następna z nowości. Kiedyś szlak R10 prowadził północnym brzegiem jeziora przez Mierzeję Sarbską, zapewniając świetne wrażenia przyrodnicze i krajobrazowe, jednocześnie jednak wysoko stawiając poprzeczkę pod względem przejezdności. Na szlaku R10 między latarnią morską Stilo i Łebą nie brakowało ani piachu, ani wyzwań w postaci licznych korzeni, nadających drodze mocno terenowego charakteru. Teraz między Łebą jedziemy najpierw wspomnianą leśną szutrówką, która ma swój początek za Nowęcinem, a później kombinacją dróg publicznych i leśnych, na których też jeszcze trafiają się krótkie piaszczyste przerywniki. Znów, podobnie jak na odcinku omijającym Kluki - jest wygodniej, choć zdecydowanie mniej emocjonująco.
Dwór w Sasinie i latarnia morska Stilo
Zaraz po nich szlak EuroVelo 10 wjeżdża na nową drogą rowerową, która połączyła w tym roku Sasino z Osetnikiem. To przyjemny zjazd, który jednak warto podzielić na dwie części i gdzieś w połowie odbić w prawo, zaledwie kilkaset metrów, by zobaczyć jeden z najpiękniejszych obiektów szlaku prezentującego dwory i pałace północnych Kaszub - dwór w Sasinie. Dwór został wybudowany w XIX wieku, a zalesione otoczenie zamieniono w park krajobrazowy, którego założenia widać do dzisiaj. Niestety, w tym momencie dwór w Sasinie jest niedostępny do zwiedzania, ale widoczny zza parkowego ogrodzenia. Został zamknięty kilka lat temu, a w 2025 roku jako nowy obiekt hotelowy ma znów przyjąć gości. Kilkaset metrów dalej widać już piękną i wyjątkową latarnię morską Stilo, miejsce obowiązkowe dla przemierzających polskie wybrzeże w poszukiwaniu kolejnych tego typu obiektów.
W Osetniku jest okazja na krótki postój, a po nim na pieszą wycieczkę do latarni morskiej Stilo. To jedna z niewielu latarni morskich na polskim wybrzeżu, które położone są z dala od miejscowości, innych zabudowań, co doskonale widać na zdjęciach z lotu ptaka. Latarnia Stilo jest też jedną z tylko dwóch latarni morskich w Polsce i trzech na świecie, których konstrukcja składa się z żeliwnych płyt łączonych śrubami. Od czasu wybudowania na początku XX wieku posiada niezmienione, historyczne malowanie, które symbolizować ma barwy Cesarstwa Niemieckiego, które to latarnię wybudowało. Niedaleko latarni Stilo znajdują się ruiny nautofonu, tzw. buczka morskiego, urządzenia do sygnalizacji dźwiękowej, zbudowanego razem z latarnią, lecz rozebranego po II wojnie światowej. Elementy z których był zbudowany posłużyły do budowy latarni morskiej w Jastarni, działającej do dziś i drugiej o podobnej do Stilo konstrukcji.
Jeden z najpiękniejszych odcinków EuroVelo 10
Za Osetnikiem zaczyna się szczególny fragment szlaku rowerowego EuroVelo 10, według wielu rowerzystów należący do najładniejszych fragmentów nadmorskiej trasy. Rowerzyści jadą tędy przez fragment sosnowego, nadmorskiego lasu, po łagodnie kręcącej, utwardzanej ciemnym materiałem drodze. Część z nich kieruje się z Osetnika w kierunku jednej z najpiękniejszych plaż nad Morzem Bałtyckim - świadczy o tym zastawiony kilkudziesięcioma rowerami dziki parking przed wejściem na plażę. I my też zostawiamy na chwilę rowery, zabieramy ze sobą torby na kierownicę z największymi “skarbami” i na kilkanaście minut siadamy na plaży. Mimo trwającego sezonu, pięknej pogody, na naprawdę szerokiej plaży jest bardzo niewiele osób, a centralne miejsce zajmuje efektowny, tęczowy parawan. Ten szczególny charakter tej części szlaku nadmorskiego bierze się również z faktu, że najprawdopodobniej to ostatnie lata, a może nawet miesiące, gdy możliwy jest przejazd przez te okolice. I gdy w ogóle istnieje ten las...
Elektrownia jądrowa na szlaku rowerowym
Już w 2026 roku, w lesie między Osetnikiem a Kopalinem rozpocznie się budowa pierwszej polskiej elektrowni jądrowej Lubiatowo-Kopalino, nazywanej tak ze względu na przypuszczalną lokalizację. A żeby mogła wystartować budowa właściwego obiektu, najpierw muszą zostać przeprowadzone prace przygotowawcze w terenie, w tym wycinka lasu. Prace archeologiczne i wycinkę planowano już na rok 2023, jednak realia roku wyborczego sprawiły, że najprawdopodobniej zaczną się w 2024 roku. Wielkimi krokami więc zbliża się czas, gdy na tym pięknym odcinku szlaku nadmorskiego wyrośnie nagle wysoki płot, a turyści zostaną zmuszeni do jazdy bliżej jeszcze nieokreślonym objazdem. I o ile budowa elektrowni jądrowej nie budzi oporów u większości Polaków, a szlaki rowerowe z powodzeniem przebiegają czasem przez okolice elektrowni atomowych (nasza Loara w zeszłym roku, wcześniej Wezera), to pewnie większość z nas jednak bardzo żałuje, że jeden z najbardziej atrakcyjnych fragmentów polskiego wybrzeża Bałtyku wytypowano na najlepsze miejsce do budowy pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce.
Dużo dobrych, szerokich, twardych odcinków szlaku
Na kolejnych kilometrach trasy rowerowej Morza Bałtyckiego towarzyszą nam leśne krajobrazy. Między Lubiatowem, Białogórą a Dębkami nawierzchnia zmienia się kilkukrotnie, ale przez cały czas mamy do dyspozycji dobre, twarde i szerokie nawierzchnie o naturalnym lub szutrowym charakterze. Wbrew krążącej opinii o dużej liczbie trudnych miejsc i dużej różnicy jakościowej pomiędzy EuroVelo 10 w Pomorskiem a Velo Baltiką na Pomorzu Zachodnim, obydwie części aż tak bardzo się nie różnią. Choć rzeczywiście, podczas mojej niedawnej jazdy po Velo Baltice nie zanotowałem ani jednej piaszczystej niespodzianki na trasie. Tymczasem na pomorskim EuroVelo 10 wpadki z piaszczystymi miejscami miały miejsce między Gacią a Żarnowską, a także w lesie za Ulinią. Do najgorszych odcinków należy jeszcze dopisać płyty nad jeziorem Gardno w Słowińskim Parku Narodowym. Jednak niemal wszystkie z tych utrudnień znikną w najbliższych latach podczas kolejnego etapu budowy Pomorskich Tras Rowerowych. Poza tymi wyjątkami, cała reszta EuroVelo 10 w Pomorskiem to nawierzchnie dobre - utwardzane, szutrowe lub leśne, lub bardzo dobre - asfaltowe i betonowe.
Najlepsza pokolejowa droga rowerowa w regionie
Po dłuższym odcinku leśnym, przebiciu się przez zatłoczone Dębki, przejechaniu przez długie Karwieńskie Błoto Drugie, w którym zaskakująco dużo domów nawiązuje do dawnej słowińskiej architektury, docieramy do najlepszej pokolejowej drogi rowerowej w Pomorskiem. Pociągi na linii kolejowej nr 263 z Krokowej do Swarzewa przestały jeździć w 1991 roku, a w 2005 roku linia została rozebrana. Wkrótce w jej śladzie pojawiła się jedna z najprzyjemniejszych kolejowych dróg rowerowych w Europie, którymi jeździliśmy. Przez niecałe 20 kilometrów droga to łagodnie wspina się na Wysoczyznę Żarnowiecką, to spokojnie z niej zjeżdża. A krajobrazu, który otacza ten doskonały odcinek EuroVelo 10, nie zakłóca niemal nic poza niewielkimi kaszubskimi wsiami - Kłaninem, Starzyńskim Dworem i Łebczem. Jest cicho, przyjemnie, zielono wokół - dokładnie tak, jak zawsze wyobrażam sobie pokolejowe trasy rowerowe.
Kłanino - piękny dwór i Muzeum Pancerne
Wśród wsi, które posiadały przystanki na linii nr 263, jest Kłanino, a w nim dwa miejsca, które każą widzieć Kłanino wśród najciekawszych miejsc na całym szlaku EuroVelo 10. Pierwsze to kolejny dwór północnych Kaszub - eklektyczna rezydencja, której ostatnim przedwojennym właścicielem była rodzina von Grass. Doskonały stan zawdzięcza właścicielowi, zaangażowanemu w pielęgnowanie historii regionu, a także przeznaczeniu obiektu - Pałac Kłanino to jeden z hoteli, w których można zarezerwować nocleg przez serwis rezerwacyjny Booking.com. Należy koniecznie zajrzeć do środka - wnętrze dworu kryje wspaniałe wyposażenie klatki schodowej, które obecny właściciel pałacu odnalazł w Gdańsku i sprowadził do Kłanina, by możliwe wiernie odtworzyć oryginalny wystrój dworu. Poprzednie, sprowadzone do Kłanina przez rodzinę Grassów na przełomie XIX i XX wieku, wcześniej zdobiło podobne wnętrze innej gdańskiej kamienicy, a po wojnie wróciło do Gdańska, gdzie stanowi część wyposażenia Nowego Domu Ławy przy ulicy Długi Targ.
Drugim miejscem w Kłaninie, które uzasadnia dłuższy przystanek w majątku tuż przy kolejowym szlaku, jest Muzeum Pancerne. To prywatna placówka muzealna będąca odzwierciedleniem militarnej pasji właściciela dworu w Kłaninie. Nowa ekspozycja o tematyce wojskowej została otwarta w 2022 roku w zabudowaniach dawnego folwarku, tuż obok dworu. Wewnątrz oglądać można kolekcję pojazdów wojskowych, w tym czołgów i transporterów opancerzonych z okresu II wojny światowej. Jest wśród nawet jedyna w Polsce niemiecka "pantera". Wszystkie znajdujące się w muzeum eksponaty posiadają oryginalne silniki i są w pełni sprawne, co sprawia, że eksponaty z Kłanina są częstym gościem różnego rodzaju parad, rekonstrukcji i innych wydarzeń o tematyce militarnej. Ekspozycji w Muzeum Pancernym w Kłaninie towarzyszą również multimedialne narracje, które znacząco urozmaicają wizytę.
Liczne miejsca odpoczynku na trasie
Na pokolejowym odcinku drogi rowerowej z Krokowej do Swarzewa szczególnie rzucają się w oczy schludne miejsca odpoczynku - wiaty rowerowe i towarzyszące im stoły, ławki, a nawet toalety! Na całym pomorskim EuroVelo 10 trasie jest ich kilkadziesiąt, wszystkie w jednym stylu, przywołujące naturalne, ekologiczne skojarzenia dzięki drewnianym elementom zabudowy. Półzamknięta konstrukcja zapewni ochronę od wiatru z połowy kierunków i - choć może to tylko przypadek - chyba wszystkie miały zabudowaną zachodnią część, a wiec ten kierunek, z którego nad polskim morzem wieje najczęściej. Niestety, te największe i najbardziej okazałe miejsca odpoczynku na trasie (poza Radoszewem) nieświadomie ominęliśmy, gdyż albo są niewidoczne ze szlaku - jak w Poddąbiu, albo znajdują się w lokalizacji, do której mało kto dociera - jak w Łebie, gdzie miejsce odpoczynku jest niemal za miastem, przy nieco wymuszonym zawijasie szlaku, zdecydowanie poza "korytarzami", którymi instynktownie poruszają się po Łebie turyści rowerowi.
Przyjazna przestrzeń rynku w Pucku
Z końca drogi rowerowej po dawnej linii kolejowej już blisko do Pucka. Puck jest miastem, któremu udaje się bronić przed zalewem turystycznym tłumem, na którego rynku, w rozbudowanej marinie lub w okolicach portu niemal o każdej porze roku poczuć można ten świeży klimat wybrzeża, choć… Puck przecież nie leży jeszcze bezpośrednio nad Morzem Bałtyckim. Podczas naszych wizyt zawsze choć na chwilę rzucamy okiem na niewielki, przytulny i przyjemny rynek, który zawsze wydaje mi się zaskakująco pusty. Najwidoczniej przegrywa konkurencję z położoną niedaleko dużą mariną jachtową i plażami nad Zatoką Pucką. Do popularnych miejsce w mieście należy również restauracja rybna Maszoperia, z wejściem prosto ze szlaku rowerowego i drugim z okolic kościoła. W Pucku traficie też na jedną z nielicznych dróg rowerowych na trasie, które biegną z pięknym widokiem na "morze", czyli w tym przypadku na Zatokę Pucką.
Osada Łowców Fok i pałac Jan III Sobieski
Obecność przy szlaku zrekonstruowanej chaty słupowej, która posłużyć może nawet za schronienie dla rowerzystów podczas złej pogody lub noclegu, oznacza, że zbliżamy się do kolejnych atrakcji krajoznawczych na trasie. To niewielkie Rzucewo, a w nim Osada Łowców Fok i malowniczy neogotycki pałac. W parku kulturowym Osady Łowców Fok, położonym niemal na brzegu Zatoki Puckiej, prezentowane są zrekonstruowane obiekty odkryte podczas badań archeologicznych prowadzonych już od lat 30. XX wieku. Przedmiotem badań były odnalezione tutaj ślady osadnictwa z V wieku p.n.e., na tyle wartościowe, że nadano im miano kultury rzucewskiej. To chyba największa gratka na trasie dla miłośników archeologii.
Znajdujący się kilkaset metrów dalej pałac w Rzucewie powstał w latach 1840-1845, w czasach gdy rzucewski majątek był własnością rodzin Keyserlingków i Belowów, w których ręce trafił po tym, gdy w poprzednich dziesięcioleciach przechodził przez ręce znanych kaszubskich rodzin Wejherów, Sobieskich i Przebendowskich. Rezydencję w Rzucewie wybudowano w stylu późnego gotyku angielskiego, a dziś posiada niezaprzeczalny czar, któremu ulegają mieszkańcy Trójmiasta, organizujący tutaj przyjęcia okolicznościowe. Warto zwrócić uwagę na aleję rozpoczynającą się pod pałacem w Rzucewie - to około 300 pomnikowych, w cieniu których szlak EuroVelo 10 prowadzi do Osłonina. Po fatalnej nawierzchni, która straszyła tu długie lata, nie ma już śladu.
Beka, Mostowe Błota i klif w Mechelinkach
Choć nadmorski szlak rowerowy szybko zbliża się do aglomeracji Trójmiasta, na jego trasie wciąż jeszcze znajdują się efektowne miejsca o charakterze naturalnym przyrodniczym. Pierwszym jest wciąż mało znany rezerwat Beka. To rozległy obszar położony wokół uchodzących do Zatoki Puckiej kanałów i rzek, w tym Redy. Unikalny obszar powstał dzięki regularnym wlewom słonej wody Zatoki Puckiej na rozległe łąki, co doprowadziło do powstania unikatowych na wybrzeżu Morza Bałtyckiego stanowisk roślinnych - tzw. słonych łąk, słonaw. Co ciekawe, rzadkie siedliska roślinne powstają dzięki regularnemu wypasowi bydła i koszeniu traw, które zapobiegają zajęciu obszaru między innymi przez trzcinowiska. Interesującym przerywnikiem w rowerowej aktywności może być piesza ścieżka edukacyjna prowadząca wokół rezerwatu Beka, zaczynająca się pod wieżą widokową, nieco ukrytą w drzewach w pobliżu szlaku.
Za rezerwatem Beka szlak dociera w kolejne, zielone, naturalne miejsce, ukryte tuż pod granicami ogromnego trójmiejskiego obszaru zurbanizowanego. To Mostowe Błota, przez które w ostatnich miesiącach przeprowadzono nową, asfaltową drogę rowerową, czyli kolejny z nowych przebiegów EuroVelo 10, który znacząco wpłynął na komfort i bezpieczeństwo dotarcia rowerem do Trójmiasta. Kiedyś szlak R10 prowadził po ruchliwej i niebezpiecznej szosie z Rewy do Mostów i Kosakowa, a jego następca tylko przecina tę drogę i trafia do Mechelinek. W Mechelinkach można zajrzeć na wybudowane kilka lat temu molo, a za chwilę spojrzeć na Zatokę Gdańską ze wspaniałego, wciąż dzikiego klifu, który czasem gości nieoficjalne imprezy muzyczne mieszkańców Trójmiasta. By dotrzeć na klif i zachwycić się naprawdę niezwykłym widokiem należy skręcić za rowerowym miejscem odpoczynku i podjechać kilkadziesiąt metrów w górę.
Szlak EuroVelo 10 przecina Trójmiasto
Kolejne kilometry to już Trójmiasto. Jako gdańszczanin, mogę z dumą i czystym sumieniem napisać, że przejazd przez Trójmiasto to dużo dobrej miejskiej infrastruktury. Mimo utyskiwań naszych lokalnych aktywistów rowerowych, dążących - co zrozumiałe - do perfekcji w budowie infrastruktury rowerowej, jej stan na trasie szlaku EuroVelo 10 jest niemal wyłącznie bardzo dobry. I choć wciąż jeszcze jest w niej jeden fatalny element - wjazd do Gdyni ulicą Wiśniewskiego, to wśród pozostałej infrastruktury są wygodne, przyjemne i ciekawe drogi i pasy rowerowe. Tylko w Gdyni na rowerzystów czekają rowerowa estakada Kwiatkowskiego, pas rowerowy w ulicy Jana z Kolna, popularny Bulwar Nadmorski z drogą dla rowerów, pas rowerowy w Alei Piłsudskiego, a na końcu główna rowerowa arteria miasta - droga rowerowa w Alei Zwycięstwa. Pisząc te słowa w pewnym sensie jako "gospodarz" zazdroszczę tych rowerowych wrażeń wszystkim Wam, których to dopiero czeka.
W każdym z miast Trójmiasta - Gdańsku, Sopocie i Gdyni - można spędzić przynajmniej kilka dni odwiedzając atrakcje, ciekawe miejsca, zwiedzając nowe, świeże muzea o bardzo lokalnym charakterze, smakując trójmiejską kuchnię. Jednak ten sposób poznawania świata bliższy jest dłuższym, stacjonarnym pobytom lub przynajmniej weekendowym city breakom, a te ze specyfiką wypraw rowerowych mają niewiele wspólnego. Zachęcam więc, by podczas jazdy po EuroVelo 10 poświęcić więcej czasu przynajmniej dwóm miejscom - Muzeum Emigracji w Gdyni i Muzeum Bursztynu w Gdańsku. Obydwa należą do placówek stosunkowo nowych, obydwa poruszają zagadnienia bardzo charakterystyczne dla Trójmiasta, a ich poznanie doskonale wpisze się w rowerową podróż po wybrzeżu Morza Bałtyckiego.
Historia polskiej emigracji na Polskiej 1
Muzeum Emigracji mieści się w historycznym budynku Dworca Morskiego w Gdyni, opowiada o historii i swoistej kulturze polskiej emigracji. Ekspozycja Muzeum Emigracji ukazuje losy milionów Polaków, którzy opuścili kraj na przestrzeni ostatnich dwóch stuleci, prezentując ich doświadczenia, wyzwania oraz wpływ na kultury innych krajów. W zwiedzaniu pomagają interaktywne technologie i nowoczesne metody narracji, które przybliżają zwiedzającym osobiste historie emigrantów. W muzeum znajduje się unikatowa kolekcja listów i pamiątek, które odzwierciedlają osobiste i emocjonalne aspekty emigracji. Wyjątkowe jest również miejsce, w którym powstało muzeum. Dworzec Morski, gdy powstawał w latach 30-stych, był jednym z najnowocześniejszych takich obiektów w Europie. To stąd na polskich transatlantykach płynęli w świat Polacy. A dzięki włączeniu Muzeum Emigracji do trasy przejazdu przez Gdynię, będzie można spojrzeć z bliska na wiele więcej portowych, morskich klimatów, niż podczas przejazdu przez centrum miasta głównym szlakiem.
EuroVelo 10 po drogach rowerowych Gdańska
Do tych najprzyjemniejszych momentów podczas podróży po pomorskim EuroVelo 10 należy przejazd nadmorską trasą rowerową z Sopotu do Gdańska. To jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc zarówno przez gdańskich rowerzystów, jak i turystów zwiedzających Trójmiasto na rowerach. Popularna droga rowerowa trasa zaczyna się w Parku Północnym w Sopocie, gdzie dołącza do niej EuroVelo 10 i prowadzi aż do dzielnicy Brzeźno w Gdańsku. Na terenie Sopotu spotkać można słynne ograniczenie do 10 km/h, za to w Gdańsku większość trasy posiada szerokość mieszczącą nawet czterech jadących obok siebie rowerzystów. W Gdańsku nadmorski trakt rowerowy przebiega skrajem Parku Reagana - dużego obszaru rekreacyjnego, który miasto Gdańsk stworzyło w miejscu zielonych nieużytków, przez dziesiątki lat pozostających niezagospodarowanymi. Park Reagana pełen jest alejek spacerowych, dróg rowerowych, ścieżek biegowych, a także różnego rodzaju miejsc treningowych, rekreacyjnych, piknikowych, placów zabaw dla dzieci i wybiegów dla psów.
A zobaczyć i poznać Gdańsk podczas jednego pobytu jest... po prostu niemożliwe. Jednak żeby wyciągnąć więcej z przejazdu po gdańskich drogach rowerowych, zachęcam, by nieco zmodyfikować trasę i przejazd ulicą Hallera zamienić na jazdę ulicą Marynarki Polskiej. Ta niewielka zmiana spowoduje, że zobaczycie dzielnicę Nowy Port z Pomnikiem Obrońców Wybrzeża na Westerplatte i Twierdzą Wisłoujście (po drugiej stronie Martwej Wisły), a także wyjątkowy "bursztynowy" stadion, wybudowany na Euro 2012. To też okazja, by sprawdzić gdańską infrastrukturę rowerową - ciekawie zorganizowany węzeł Kliniczna i ogromnie popularną drogę rowerową wzdłuż Alei Zwycięstwa - od Opery Bałtyckiej do gdańskiego Śródmieścia. Po przejeździe przez gdańskie Stare Miasto, a następnie Główne Miasto (błędnie nazywane "starówką"), po bardzo dobrych drogach rowerowych EuroVelo 10 opuści Gdańsk i Trójmiasto w kierunku Żuław Wiślanych. Ale zanim to się stanie, podczas podziwiania walorów Głównego Miasta z ulicami Długą, Długim Targiem czy Długim Pobrzeżem nad Motławą, namawiam, by głównym, a może nawet obowiązkowym, akcentem przejazdu przez piękny Gdańsk było Muzeum Bursztynu.
Bursztynowe skarby w zabytkowym Wielkim Młynie
Muzeum Bursztynu w Gdańsku to wyjątkowe miejsce, które oddaje hołd wielowiekowej tradycji bursztyniarstwa w regionie Bałtyku. Od niedawna swoją siedzibę ma w historycznym Wielkim Młynie, który był największym młynem w średniowiecznej Europie. To zaledwie sto metrów od Ratusza Staromiejskiego w Gdańsku, czyli w samym sercu starego Gdańska. W muzeum można podziwiać nie tylko bogate kolekcje surowego i opracowanego bursztynu, ale także wyjątkowe dzieła sztuki i rzemiosła, które wykorzystują "złoto Bałtyku". Ponadto, muzeum oferuje interaktywne wystawy, które edukują odwiedzających na temat geologii, historii oraz technik obróbki bursztynu. Warto zwrócić uwagę na perełki wśród bursztynowych skarbów Muzeum Bursztynu, między innymi 68-kilogramową, największą na świecie bryłę bursztynu z Sumatry, a także 330-letnie szachy z bursztynu, które po podróży przez Holandię i Szkocję wróciły do Gdańska.
Największy foodhall ze szczyptą historii
Ponieważ podczas podróży po EuroVelo 10 w Danii polecałem Reffen, czyli festiwal street foodu na terenach portowych w Kopenhadze, zapraszam do podobnej atrakcji w Gdańsku. Reffen po polsku to Montownia, największy foodhall w Trójmieście, który powstał w zabytkowej hali stoczniowej w Gdańsku. Tu można zatrzymać się na dowolnie wybrany typ posiłku, a przy okazji podziwiać kunszt hitlerowskich inżynierów, którzy wybudowali halę ok. 1940 roku. W wystroju wnętrza bez problemu dostrzec można zachowaną surową żelbetową konstrukcję, oryginalną kabinę operatora suwnicy, a nawet brukową nawierzchnię z zabytkowymi torami kolejowymi. Jednak wbrew określeniu "hala ubootów", które przylgnęło do tego miejsca, konstrukcja hali jednoznacznie przeczy tezie, by Niemcy montowali tu swoje łodzie podwodne. I choć był to jedynie magazyn części najpierw w niemieckiej stoczni Kriegsmarine, a później w słynnej Stoczni Gdańskiej, to i tak zrewitalizowana w praktyczny sposób przestrzeń w historycznym centrum miasta robi spore wrażenie i jest chętnie odwiedzana przez mieszkańców Gdańska.
Za Trójmiastem czeka Mierzeja Wiślana i Żuławy
Na Gdańsku polska część szlaku rowerowego wokół Morza Bałtyckiego się nie kończy. EuroVelo 10 biegnie dalej w kierunku Wyspy Sobieszewskiej i ujścia Wisły, a na drugim brzegu Wisły, po przeprawie przez prom w Świbnie czeka wspaniała Mierzeja Wiślana i Żuławy Wiślane. Po Mierzei Wiślanej biegnie kolejny z łączników nadbałtyckiej trasy - szlak R10, około 50-kilometrowa trasa z Mikoszewa nad Wisłą przez Jantar, Stegnę do Krynicy Morskiej i Piasków przy granicy z Rosją. Naturalna, szutrowo-leśna trasa jest idealnym kandydatem na efektowne zakończeniem kilkudniowej podróży po pomorskim fragmencie EuroVelo 10, jest też popularnym celem jednodniowych wyjazdów rowerowych mieszkańców Trójmiasta.
Przeciekawe Żuławy Wiślane na koniec
Żuławy Wiślane są raczej nieoczekiwaną atrakcją na trasie, która wciąż należy do tych nieodkrytych regionów Polski. Żuławy Wiślane to unikatowy region geograficzny w Polsce położony na obszarze deltowym Wisły, charakteryzujący się niskim poziomem terenu, często poniżej poziomu morza. Żuławy Wiślane szczycą się bogatą i oryginalną historią, w której kluczową rolę odegrało osadnictwo mennonitów. To właśnie mennonici przyczynili się do rozwoju lokalnego krajobrazu i kultury, a największe atrakcje Żuław Wiślanych to zabytkowe kościoły, tradycyjne domy podcieniowe, charakterystyczne dla mennonickiej architektury oraz malownicze krajobrazy, idealne do spokojnych spacerów i rowerowych wycieczek. Turystę rowerowego na pewno ucieszy fakt, że szlak rowerowy EuroVelo 10 prowadzi obok kilku z tych najbardziej wyjątkowych żuławskich atrakcji - zobaczyć można chociażby oryginalny most obrotowy na Szkarpawie, użytkowany nadal przez wąskotorową Żuławską Kolej Dojazdową.
W Cyganku restauracja i zabytkowy cmentarz
Cyganek, część wsi Żelichowo, to dawna osada mennonicka i doskonałe miejsce na krótki przystanek i chwilę kontemplacji żuławskich klimatów. W maleńkim Cyganku w bezpośrednim sąsiedztwie znajdują się mennonickie lapidarium, czyli Cmentarz Jedenastu Wsi, Mały Holender - restauracja serwująca żuławskie dania, a także zabytkowy, gotycki kościół św. Mikołaja, działający obecnie jako cerkiew greckokatolicka. O tym, jak bardzo warto zatrzymać się w Cyganku niech powiedzą dania, jakie są tu serwowane. Żuławskie tradycje gastronomiczne wspominają tutaj zupa rakowa, smażone raki i kociołek mennonicki, a nawet Werderkäse, czyli lokalny ser, którego lokalną recepturę przywrócono w mleczarni z Kociewia.
Jeszcze jeden dobry rowerowy kawałek
Odcinek szlaku EuroVelo 10 między Tujskiem, Cygankiem i Nowym Dworem Gdańskim zasługuje również na chwilę uwagi. To jedna z tych najbardziej malowniczych, może nawet najbardziej atrakcyjnych dróg rowerowych w Polsce. Szlak biegnie tędy po typowo żuławskim, niskim wale przeciwpowodziowym wzdłuż rzeki Tugi, na którym ułożono nawierzchnię z betonowych płyt yomb z otworami. I choć "yomby" należą do najbardziej nielubianych przez rowerzystów nawierzchni, to płyty na drodze rowerowej nad Tugą zostały wykonane właśnie z myślą o turystach rowerowych i ich komforcie - nie posiadają otworów w ich centralnej części, co w połączeniu z precyzyjnym ułożeniem sprawia, że jazda wzdłuż Tugi jest płynna i naprawdę przyjemna. Warto też zauważyć, że dzięki nowej drodze rowerowej nad Tugą ruch rowerowy skutecznie odsunięto od niebezpiecznej szosy z Nowego Dworu Gdańskiego do Rybiny, którymi wcześniej biegły lokalne szlaki rowerowe.
Ostatni przystanek w Nowym Dworze Gdańskim
Ostatnim większym przystankiem krajoznawczym jest Nowy Dwór Gdański, który stał się miastem w czasach cesarza Wilhelma I Hohenzollerna w drugiej połowie XIX wieku. To wtedy powstała sieć wąskotorowych linii kolejowych, z których ostatnią działającą jest wspomniana wcześniej Żuławska Kolej Dojazdowa. Browar, zakłady cukrownicze i inne zakłady przemysłowe budowały pozycję Nowego Dworu Gdańskiego w regionie. Między innymi ten rozdział historii miasta poznać można w Muzeum Żuławskim, w którym znajduje się również wiele pamiątek o historii mennonitów, który wnieśli duży wkład w dawny, choć także i dzisiejszy, obraz Żuław Wiślanych. A jednym z jego eksponatów jest wiatrak, lub raczej jego części, które wróciły na Żuławy po wieloletniej tułaczce.
Na Łotwę, na Green Velo albo do domu
Kilka kilometrów za Nowym Dworem Gdańskim, gdy szlak trafia na szeroki pas rowerowy wymalowany na drodze krajowej nr 7, warto zwrócić uwagę jeszcze na przynajmniej dwa ciekawe miejsca. Pierwsze to stary cmentarz mennonicki w Różewie, którego zwiedzanie prawdopodobnie będzie oznaczało brodzenie w wysokiej trawie, zarastającej cały jego obszar. A później Kmiecin z pięknym kościołem gotyckim, tak bardzo typowym dla charakteru Żuław. Później jeszcze kilkanaście kilometrów jazdy po dawnej "siódemce", z której niemal cały ruch przeniósł się na nowo wybudowaną drogę ekspresową, biegnącą równolegle do pustej starej drogi, by dotrzeć do Elbląga, czyli na praktyczny koniec pomorskiego odcinka EuroVelo 10. Stąd można albo ruszać dalej w świat po szlaku rowerowym dookoła Morza Bałtyckiego - gdzieś tam czeka chociażby Łotwa i jej kameralne, warte odwiedzin, wybrzeże, albo kręcić po polskim Green Velo w kierunku Olsztyna, Białegostoku czy nawet Zamościa i Rzeszowa. Albo wsiąść w pociąg, by kolejną noc spędzić już we własnym łóżku.
Pociągiem z rowerem na EuroVelo 10
Kolej odgrywa dużą rolę w zapewnieniu dojazdu na szlak rowerowy nad Morzem Bałtyckim w Pomorskiem. Dzięki sprawnemu połączeniu kolejowemu ze Słupskiem i kilku bezpośrednim połączeniom dalekobieżnym (nawet z Warszawą) świetnym punktem startowym na pomorskie EuroVelo 10 jest Ustka. W sezonie pociągiem można również dotrzeć do Łeby, a kolejne miejsce na szlaku z dostępem do transportu kolejowego to Puck. Na końcu pomorskiego odcinka EuroVelo 10 znajduje się wspomniany przed momentem Elbląg, dający również możliwość wygodnego transportu koleją. Nam w drodze z Gdańska do Ustki pomógł weekendowy pociąg Lazur z Warszawy, w którym jednak - ze względu na zbyt wąskie uchwyty, które nie zmieściły dwucalowych kół - naszymi kogami zablokowaliśmy drzwi wejściowe do wagonu. Niestety, był to jedyny sposób na przewoz rowerów w pociągu w tym przypadku. A może to przez numer naszego wagonu?
Co ciekawsze - Pomorskie czy Pomorze Zachodnie?
Prace nad szlakiem Velo Baltica, czyli EuroVelo 10 na Pomorzu Zachodnim, rozpoczęły się szybciej i są bardziej zaawansowane. W związku tym województwo zachodniopomorskie może pochwalić się większą liczbą kilometrów asfaltowych, nowoczesnych dróg rowerowych, które zbliżają standard podróży po Pomorzu Zachodnim do warunków, w jakich uprawia się turystykę rowerową w Europie. Z drugiej strony Pomorskie, które asfaltowych dróg rowerowych ma mniej, ma znacznie bardziej urozmaicony przebieg swojej trasy, a szlak prowadzi przez znacznie mniejszą liczbę nadmorskich miejscowości i "kurortów". Pomorze Zachodnie ma kilka efektownych fragmentów EuroVelo 10 po drewnianych pomostach i pieszo-rowerowych promenadach nad morzem, ale to Pomorskie ma dwie przepiękne mierzeje - Helską i Wiślaną, a każda ma swój szlak łącznikowy R10, stanowiący świetne urozmaicenie i dopełnienie rowerowych wrażeń. Zamiast więc szukać odpowiedzi, na którą część polskiego szlaku dookoła Bałtyku się wybrać, lepiej zaplanować dłuższy urlop i przejechać obydwie.
Pomorskie EuroVelo 10 wśród najlepszych w Polsce
Z mojego przejazdu po szlaku EuroVelo 10 w województwie pomorskim wracałem z przyjemną satysfakcją, że Pomorskie dołączyło do grona liderów w polskiej turystyce rowerowej, czyli Małopolski i Pomorza Zachodniego. Poza tą "wielką trójką" na razie nie ma w Polsce innych regionów, które by tak dużo i tak dobrze robiły dla rowerzystów. A wkrótce rozpocznie się jeszcze druga faza rozwoju Pomorskich Tras Rowerowych - czekają nas więc kolejne zmiany, kolejne nowe nawierzchnie i udogodnienia. I choć wciąż jeszcze czasem słowiński piasek zgrzytnie nam w zębach, to pomorskie EuroVelo 10 już jest trasą, z której tysiące rowerzystów co roku przywożą sakwy pełne świetnych wspomnień i emocji. Nie da się ukryć - na liście tras do przejechania w życiu to pozycja obowiązkowa.
Co za opis, nie znalazłam innego tak obszernego opisu eurovelo. Przyda się w wakacje, bo jedziemy z mężem i synem. A jeśli chodzi o te Kluki, to czy tam przez cały rok nie da się wjechać? Pozdrawiamy dziękujemy!
Cześć, dzięki za dobre słowo :) Właściwie przez Kluki można przejechać (a raczej przejść) przez cały rok, ale to w jakim stanie jest się po tym przejściu, to zależy od akurat trwających warunków pogodowych :)
Z Klukami jest właściwie prosto. To teren bagienny, więc nieco wygodniej będzie podczas mrozów i okresów bardzo suchych. I odwrotnie: najgorzej będzie wtedy gdy na już istniejące mokradła nałożą się ulewne deszcze. Sęk w tym, że trudno to przewidzieć - najlepiej chyba pytać na grupie na Facebooku, gdzie wrażeniami i aktualnymi warunkami na szlaku Eurovelo 10/R10 wymieniają się rowerzyści.
Myślę nawet, że większym problemem bywają tam różne owady niż bezpośrednio mokradła. Bo one chyba dokuczają akurat wtedy, gdy prowadzisz rower między mokradłami i nie masz czym się oganiać przed natrętami ;) Powodzenia!
Cześć! Rewelacyjny opis, jak zawsze zresztą :)
ja EV.10 w Pomorskim wspominam jeszcze z tymi "odcinkami specjalnymi" ale widać wszystko szybko się zmienia... Natomiast chciałem zapytać o zmianę przebiegu szlaku nad j. Gardno. Z tego co pamiętam to między Rowami a Smołdzinem przez teren Słowińskiego PN, północną stroną jeziora jechało się bardzo dobrze. Dobrze ubita szutrowa droga, pełno drewnianych wiat po drodze, jedynie chyba wjazd do Smołdzina był słabszy... A tu czytam, że zamienili to na słabe płyty na południu... Wiadomo czemu tak? Górą już nie można jechać? Pozdrawiam!
Planowałem wyjazd nad Bałtyk, ale na odcinek w Dani i Szwecji. Bo słyszałem, że polskie wybrzeże dużo jedzie sie piaskiem. Twój opis wygląda zachęcająco, możesz porównać kawałek polski i duński? Widziałem że byliście w okolicach Kopenhagi. Dziękuję
Dzięki :)
Rzeczywiście, tam na północy Gardna nie było tak najgorzej, chociaż ze stycznia 2022 pamiętam jednak nieco piachu i korzeni, więc latem musi być nieco gorzej. Jednak nie znam dokładnego powodu zmiany przebiegu wokół Gardna.
Do głowy przychodzą mi albo kwestie przyrodnicze, albo jakieś parkowe/projektowe realia. Czyli może okazało się, że po prostu łatwiej/taniej/szybciej będzie wykonać remont szlaku na południowym przebiegu niż na północnym? Może tam w lesie na północy jest trudniejszy, piaszczysty grunt do takich prac? Nie wiem :)
W Szwecji jeszcze nie byliśmy, wciąż przed nami. Za to duński fragment różni się... wszystkim :) Przede wszystkim poza Kopenhagą to bardzo mało miejscowości, mało ludzi, mało turystów - Dania w tamtej części chyba w ogóle nie zna takich plażowych klimatów, miejscowości są normalnymi nadmorskimi wsiami, a nie takim niekończącym się lunaparkiem ;)
Jedzie się też inaczej - większość to jednak asfalty przez nadmorskie miejscowości, ale przy naprawdę małym ruchu to nie przeszkadza specjalnie. Gruntowych, leśnych dróg jest mniej - są tylko w tej południowo-wschodniej części, bliżej Niemiec. Generalnie w Danii jest ciszej, spokojniej, bardziej ustronnie. Natomiast u nas - wiadomo - cała Polska latem jedzie nad morze... :( :)
Dodaj Twój komentarz