- Wiślana Trasa Rowerowa czyli EuroVelo nr 9
- Pięć dni bardzo spokojnej jazdy
- Koło rafinerii na nowy most w Sobieszewie
- Południowym brzegiem wokół Wyspy Sobieszewskiej
- Wiślane lodołamacze w porcie w Przegalinie
- Doskonałe drogi rowerowe nad Wisłą
- Niebieska droga rowerowa nad Wisłą
- Kiedyś był to najdłuższy most w Europie
- Zobacz Muzeum Wisły w Tczewie
- Śladami mennonitów z Doliny Dolnej Wisły
- Perła Kociewia i Doliny Dolnej Wisły
- W krzakach nad rzeką spotykam Niemkę
- Pruski regulator ma swój pomnik
- Najpiękniejsze miejsce na wiślanej trasie
- Efektowny widok na miasto z Wisłą w tle
- Mennonici ratują atrakcyjność szlaku
- Grudziądz zachwyca panoramą Starego Miasta
- Znów te same kujawsko-pomorskie grzechy
- Tablice uprzedzają o miejscach odpoczynku
- Warto samemu wejść na wały Wisły
- Największa atrakcja tej części WTR
- Kilkanaście kilometrów dróg rowerowych na trasie
- Wodowskaz, który wygląda jak cerkiew
- Jak powstawała delta Wisły
- Za Białą Górą zaczynają się Żuławy
- Trasę rozpoczyna i kończy świetna droga rowerowa
- Dla kogo jest Wiślana Trasa Rowerowa?
- Aktualne informacje i mapa na stronie www
- Z przyjemnością i satysfakcją, ale też z niedosytem
- Jeszcze jeden dobry szlak rowerowy
Wiślana Trasa Rowerowa czyli EuroVelo nr 9
Odświeżyć wizerunek Wiślanej Trasy Rowerowej w Pomorskiem udało się dzięki włączeniu jej do przebiegu międzynarodowego szlaku rowerowego EuroVelo 9 łączącego Morze Bałtyckie z Adriatykiem. Dzięki środkom pozyskanym z Unii Europejskiej powstały nowe drogi rowerowe, miejsca postojowe, przewodniki. Inwestycje w nowe drogi rowerowe pojawiły się w wybranych okolicach, w pozostałych szlak nadal biegnie po istniejących drogach publicznych. Przeważnie, choć nie zawsze, są to drogi o naprawdę bardzo małym natężeniu ruchu. A zgodnie ze zmianami, jakie zaszły kilka lat temu w znakowaniu szlaków rowerowych w Polsce, przebieg Wiślanej Trasy Rowerowej w terenie wyznaczyły pomarańczowe, fluorescencyjne tabliczki z symbolami EuroVelo 9 i Wiślanej Trasy Rowerowej.
Pięć dni bardzo spokojnej jazdy
Długość trasy, którą pokonałem podczas tej wycieczki to ok. 300 kilometrów. Każdy zaawansowany turysta na pewno z przyjemnością sam opracuje sobie plan wycieczki, więc tylko tym początkującym podpowiadam, że miasta na trasie wyznaczają bardzo wygodne, przyjazne dystanse, które pozwolą część dnia spędzić na jeździe, a resztę na oglądaniu interesujących miejsc. I tak po kolei Gdańsk, Tczew, Nowe, Kwidzyn, okolice Tczewa i znowu Gdańsk wyznaczają etapy o długości odpowiednio 54, 66, 65, ok. 55 i ok. 60 kilometrów. Wszystkie z tych miast za wyjątkiem Nowego są świetnie skomunikowane koleją - na Wiślaną Trasę Rowerową łatwo dotrzeć pociągiem z dowolnego miejsca w Polsce.
Koło rafinerii na nowy most w Sobieszewie
Wiślana Trasa Rowerowa ma swój początek w Gdańsku, na dworcu głównym PKP. Po przecięciu Głównego Miasta, branego często za Stare Miasto (i nazywanego błędnie “Starówką”), szlak sprawnie opuszcza ścisłe centrum wielkiego miasta. Po drogach rowerowych i bocznych drogach publicznych biegnie na wschód, w kierunku Wyspy Sobieszewskiej. W strefie przemysłowej wokół ulicy Elbląskiej mijamy tereny dawnej Rafinerii Gdańskiej, później Lotosu, następnie Orlenu, a obecnie ponownie firmy o nazwie Rafineria Gdańska, której 30% jest już własnością saudyjskiego koncernu Aramco. Do czasu wybudowania drogi rowerowej wzdłuż ulicy Sobieszewskiej, popularną trasą rowerową na Wyspę Sobieszewską była biegnąca właśnie wzdłuż terenów rafinerii ulica Benzynowa. Dziś można potraktować ją jako ciekawy wariant alternatywny, który wraca na oficjalny przebieg WTR na drodze rowerowej po nowym moście w Gdańsku-Sobieszewie.
Południowym brzegiem wokół Wyspy Sobieszewskiej
Wyspa Sobieszewska jest popularnym celem weekendowych wycieczek gdańszczan - rowerowych, ale także pieszych, biegowych, konnych. Jej współczesny kształt powstał dopiero w 1895, gdy powstało obecne, główne ujście Wisły. Wcześniej, w roku 1840, wody roztopowe przelały się przez brzeg i dały początek Wiśle Śmiałej po zachodniej stronie Wyspy. I choć w 2019 roku przez jej środek, z Sobieszewa do Świbna, wybudowano drogę rowerową, którą biegnie oficjalny przebieg EuroVelo 9, zachęcam do jazdy południowym brzegiem. Ten alternatywny odcinek szlaku biegnie wzdłuż Martwej Wisły, wśród widoków rozciągających się z wału przeciwpowodziowego na wnętrze Wyspy Sobieszewskiej i Żuławy Gdańskie, w tym 50-metrową, zrekultywowaną “głośną” hałdę fosfogipsu, obok której mieści się renomowana stocznia, produkująca luksusowe jachty.
Wiślane lodołamacze w porcie w Przegalinie
Długi rząd żółto-czerwonych wiślanych lodołamaczy zacumowanych w wąskim kanale oznacza, że zbliżamy się do śluzy w Przegalinie. Lodołamacze na Wiśle pojawiły się po raz pierwszy pod koniec XIX wieku, gdy zaistniała potrzeba aktywnego przeciwdziałania zagrożeniom powodzionych na rzece. Do 1920 roku lodołamacze znajdowały się pod pruską władzą, a od dwudziestolecia międzywojennego przeszły pod polską i gdańską kuratelę. Obecnie na Wiśle od Włocławka po Świbno pracuje około 10 lodołamaczy, które pełnią również rolę holowników, a w razie potrzeby nawet statków ratunkowych. Do ich najważniejszych zadań należy zapobieganie zatorom lodowym z kry, występujących w czasie północnych wiatrów, które powodują tzw. cofkę przeszkadzającą w swobodnym uchodzeniu wód Wisły do Zatoki Gdańskiej.
Doskonałe drogi rowerowe nad Wisłą
Właśnie w okolicy Przegaliny nad Wisłą zaczynają się doskonałe, nadrzeczne drogi rowerowe. Na północ biegną krótkim odcinkiem do Świbna, do przeprawy promowej, którą w sezonie można przeprawić się na drugi brzeg Wisły - do Mikoszewa i na Mierzeję Wiślaną. A na południe drogą rowerową wybudowaną na wale przeciwpowodziowym Wisły dojechać możemy aż do Tczewa. To około 27 kilometrów widokowej jazdy skrajem terenów zalewowych Wisły i z jej głównym korytem w zasięgu wzroku. Z jednym wyjątkiem - na wysokości Steblewa istnieje wciąż jeszcze krótka, kilkukilometrowa przerwa w drodze rowerowej, którą dziś przejeżdża się równoległą drogą techniczną po leciwych płytach yomb. Na szczęście większość płyt na tym “zastępczym” odcinku leży dość równo, nieźle dopasowana do siebie, a tylko fragment na koronie wału wymaga większej dozy cierpliwości. Tam wyjeżdżona ścieżka podpowiada, że lepiej nawet zjechać na piasek pomiędzy płytami. Warto być czujnym - to między innymi na tym odcinku łatwo o spotkanie z łosiami.
Niebieska droga rowerowa nad Wisłą
Świetną ciekawostką krajoznawczą jest około 100-metrowy fragment niebieskiej drogi rowerowej, która biegnie koroną wału przeciwpowodziowego między Błotnikiem a Kiezmarkiem. Wielu rowerzystów traktuje ten odcinek jako niezrozumiały kaprys budowniczych, tymczasem to doskonały akcent lokalny, wspomnienie oryginalnego wydarzenia z historii Żuław. Otóż niebieska nawierzchnia drogi rowerowej symbolizuje właśnie Wisłę i jej historyczne koryto, które jeszcze 140 lat temu znajdowało się dokładnie w miejscu, gdzie użyto niebieskiej nawierzchni. To tędy płynęła w kierunku Gdańska Wisła przed wykopaniem w latach 1891-1895 przez Prusy sztucznego odcinka w kierunku Świbna, czyli dzisiejszego ujścia rzeki znanego jako Przekop Wisły. Widoczne na zdjęciu rozlewiska również znajdują się na obszarze dawnego koryta Wisły.
Kiedyś był to najdłuższy most w Europie
Z wiślanych wałów przed Tczewem z daleka widać tzw. “mosty tczewskie”. To dwa mosty, wybudowane w XIX wieku - jeden w połowie, drugi pod koniec wieku, których historia powinna być okazją do długiego wykładu, a nie tylko krótkiej notki. Okres w dziejach Europy, gdy były budowane, ale też rozwijająca się szybko wiedza pruskich inżynierów, spowodowały, że podczas budowy mostów tczewskich zastosowano niemal wszystkie rozwiązania konstrukcyjne, znane w XVIII i na początku XIX wieku. Wystarczy jeden rzut oka na mosty, by dostrzec różniące się między sobą kolejne segmenty. Pierwszy z mostów, południowy, po wybudowaniu był nawet najdłuższym mostem w Europie. A gdy na wschodnim brzegu przesunięto wały wiślane, most został przedłużony o kolejne kilkaset metrów. Obecnie od 10 lat przechodzi gruntowny remont, podczas którego odkryto kapsułę czasu, którą w 1851 roku wmurował w jeden z filarów król pruski Fryderyk Wilhelm IV.
Zobacz Muzeum Wisły w Tczewie
Pięknym tczewskim mostom można przyglądać się między innymi z Bulwaru Nadwiślańskiego w Tczewie, jednego z wielu miejsc, które zmieniły się i wyładniały w ostatnich latach. Ale najciekawszą - także w kontekście tej wycieczki - atrakcją Tczewa jest Muzeum Wisły, które warto zwiedzić przed wyruszeniem w dalszą drogę po Wiślanej Trasie Rowerowej. To największe w Polsce muzeum poświęcone historii Wisły, urządzone w XIX-wiecznych murach dawnej fabryki. Ekspozycja opowiada jednocześnie o dziejach Polski i dziejach Wisły, pokazując rolę, którą Wisła odgrywała w rozwoju państwa. Część historyczna zapadła mi chyba najbardziej w pamięci, dużą część ekspozycji zajmują staki - ich modele, rodzaje i opisy wykorzystania. Jedna z ekspozycji poświęcona jest tczewskim mostom, ich historii i budowie, a wśród reprodukcji historycznych fotografii są te pokazujące mosty w pierwszych dniach września 1939 roku. To czego na pewno mi zabrakło, to chociażby skrótowej opowieści o kształtowaniu się delty Wisły, czyli geograficznego tła do późniejszej wizyty w Białej Górze i jazdy przez Żuławy Wiślane.
Wyjazd z Tczewa na południe to jeszcze jedna, krótka droga rowerowa, a po niej, po przecięciu dawnej “Berlinki” z Berlina do Królewca, Wiślana Trasa Rowerowa zjeżdża na długi odcinek bez infrastruktury rowerowej. To nie są te najbardziej wymarzone warunki do turystycznej jazdy rowerem, ale też nie powinny zniechęcać do rowerowej podróży. Pierwszym miejscem do zatrzymania się na chwilę mogą być Rybaki z zespołem hydrotechnicznym z końca XIX wieku, złożonym z trzech pompowni i śluzy. Całość ma za zadanie dbać o prawidłowe stosunki wodne pomiędzy Niziną Walichnowską z Jeziorem Pelplińskim a Wisłą. I co ciekawe, kilkaset metrów na południe znajduje się też stała bateria dział wybudowanych przez Prusy, które miały chronić ważny dla ochrony przeciwpowodziowej zespół. Rybaki to także miejsce, gdzie po raz pierwszy trafiamy na wiślane wały, wybudowane w połowie XIX wieku. Krótki odcinek - zamiast drogą u podnóża wału, którą oficjalnie prowadzi szlak - można przejechać po płytach położonych na wale. A przy okazji warto zajrzeć na jego koronę, by spojrzeć na tereny zalewowe i nieco oddaloną Wisłę.
Śladami mennonitów z Doliny Dolnej Wisły
Starym cmentarzem w Międzyłężu zaczyna się cała seria różnego rodzaju miejsc i obiektów, wspominających obecność mennonitów w Dolinie Dolnej Wisły. Mennonici - uciekając przed prześladowaniami religijnymi - przybyli na tereny Żuław i Doliny Dolnej Wisły w XVI i XVII wieku, zapraszani przez polskich władców, którzy doceniali ich umiejętności melioracyjne i rolnicze. Mennonici byli mistrzami w osuszaniu i zagospodarowywaniu terenów zalewowych, co wpływało na znaczenie gospodarcze regionu. Żyli w zamkniętych społecznościach, zachowując swoją odrębność religijną i kulturalną, a jednocześnie wnosili istotny wkład w rozwój rolnictwa i gospodarki nadwiślańskiej. A w następnych na trasie Wielkich Walichnowach, kiedyś największej mennonickiej wsi nad Wisłą, znajduje się gotycki kościół św. Jana Chrzciciela z XIV wieku.
Perła Kociewia i Doliny Dolnej Wisły
Nizinę Walichnowską od południa zamyka Gniew, jedna z pereł Kociewia i Doliny Dolnej Wisły - dobre miejsce by zaplanować tu nocleg. Malownicze miasteczko położone jest na wysokiej skarpie u ujścia Wierzycy do Wisły i od kiedy pamiętam, zawsze przyciągało mnie swoim urokiem i historią. W panoramie Gniewu lśni zamek z XIII–XIV wieku, dawna siedziba komturów krzyżackich oraz starostów, dziś miejsce licznych rekonstrukcji historycznych i wydarzeń plenerowych. Nad kameralnym rynkiem góruje XIV-wieczny kościół św. Mikołaja, którego większość wyposażenia pochodzi z XIX wieku. Co ciekawe, podczas badań archeologicznych prowadzonych na terenie kościoła odkryto największą w Polsce kolekcję średniowiecznych ubrań z jedwabiu. A zaglądając na rynek ucieszyłem się, że zakończył się remont gniewskiego rynku, otoczonego kilkoma podcieniowymi kamieniczkami.
W krzakach nad rzeką spotykam Niemkę
Wyraźne obniżenie terenu na południe od Gniewu zajmuje między innymi Wierzyca, uchodząca do Wisły za niedawno wyremontowanym mostkiem. W krzakach obok mostu zastaję niemiecką rowerzystkę, która zatrzymała się tutaj na nocleg w namiocie i właśnia składała swoje obozowisko. Nieco bliżej, tuż pod miejską skarpą biegnie szosa, prowadząca do nieczynnej już przeprawy przez Wisłę. To gdzieś w tej okolicy 8 lat temu o wschodzie Słońca fotografowałem Gniew w towarzystwie ogromnego bobra, kończącego nocne bobrze obowiązki. Wtedy jechaliśmy z Olą podobną trasą - przez Kociewie z Tczewa przez Pelplin i Gniew do Świecia, gdy wyznakowanie Wiślanej Trasy Rowerowej w województwie pomorskim było jeszcze w planach.
Pruski regulator ma swój pomnik
Za Gniewem, po widokowym zjeździe za Tymawą i minięciu Opalenia, Wiślana Trasa Rowerowa drogami publicznymi prowadzi na nadwiślańską wysoczyznę, gdzie pod kołami znajdujemy już wąską, nowo wybudowaną szosę, szybko znikającą razem z nami w gęstym lesie. Ten obszar zajmują dwa rezerwaty przyrody - Wiosło Małe i Wiosło Duże, usytuowane na stromych zboczach doliny Wisły i w jej starorzeczu. Przedmiotem ochrony są tu lasy bukowe i nasłonecznione łąki o stepowym charakterze, na których występują między innymi ciepłolubne gatunki ziół. W pierwszym z nich, przy drodze, znajduje się niewielkie miejsce postojowe z drewnianymi wiatami, urządzone przez Lasy Państwowe, skąd leśna ścieżka edukacyjna prowadzi pod 3-metrową, kamienną budowlę zwana “pomnikiem regulatora”. To obelisk poświęcony Gottliebowi Schmidtowi, XIX-wiecznemu projektantowi, odpowiedzialnemu za prace regulacyjne w Dolinie Dolnej Wisły. I choć to zaledwie podstawa dawnego pomnika, stanowi dość oryginalne miejsce do zobaczenia.
Najpiękniejsze miejsce na wiślanej trasie
Tuż obok znajduje się kolejny rezerwat przyrody - Wiosło Duże, do którego, z obszernego miejsca postojowego, prowadzi jeszcze jedna leśna ścieżka zbudowana przez Lasy Państwowe w 2019 roku. Na jej końcu znajduje się punkt widokowy z wieżą, z której można podziwiać przepiękną panoramę doliny Wisły, nieco oddalony Kwidzyn i fragment chronionego starorzecza. To na pewno najpiękniejsze miejsce na trasie, warte zaplanowania dłuższego postoju, a jeśli będziecie mieli szczęście, spędzicie te chwile z szybującym myszołowem nad głową. Ten odcinek trasy zdecydowanie wyróżnia się pagórkowatym ukształtowaniem terenu i bardziej "klasycznym" stylem prowadzenia szlaku. Jeszcze podczas jazdy przez obszar leśny przecina się granicę województwa i wjeżdża w Kujawsko-Pomorskie. To moment, którego nie da się przegapić, gdyż szlak zjeżdża na nieco trudniejsze nawierzchnie, a przed samym Nowem kilkaset metrów przejeżdżamy nawet po mało bezpiecznej drodze krajowej nr 1.
Efektowny widok na miasto z Wisłą w tle
Nowe to jednak bardzo sympatyczny przystanek w podróży. Miasto zostało założone w XIV wieku przez Krzyżaków, w średniowieczu było ważnym punktem na szlaku handlowym, co przyczyniło się do jego dynamicznego rozwoju. Było też ostatnim krzyżackim bastionem podczas wojny trzynastoletniej. Współczesne Nowe zachowało wiele zabytków, które przypominają o okresie dawnej świetności, w tym kamienice i kościoły. W rogu położonego nad Wisłą starego miasta znajduje się również główne skrzydło zamku wybudowanego przez zakon krzyżacki w XIV wieku. Z wieży nowskiej fary roztacza się również efektowny widok na Wisłę, niemal identyczny z tym widzianym okiem drona.
Mennonici ratują atrakcyjność szlaku
Województwo kujawsko-pomorskie - w przeciwieństwie do Pomorskiego - organizując przebieg Wiślanej Trasy Rowerowej na swoim terenie ograniczyło się do postawienia pomarańczowych tabliczek informujących o przebiegu szlaku i kilku tablic informacyjnych. Nie powstały żadne nowe drogi rowerowe, a tym samym nawet o odrobinę nie zwiększyły się bezpieczeństwo i ta praktyczna, rowerowa atrakcyjność szlaku. O tym, jak bardzo jest to potrzebne, można przekonać się jadąc odcinkiem Wiślanej Trasy Rowerowej z Nowego do Grudziądza. Szlak prowadzi tędy po mało spokojnej, często uczęszczanej drodze publicznej o charakterze lokalnego tranzytu między tymi dwoma miastami. W dodatku, choć to jeden z tych najbardziej malowniczych odcinków Doliny Dolnej Wisły, rowerzysta nie ma ani jednej możliwości spojrzenia na Łosiowe Góry czy wyjątkową panoramę Grudziądza - wszystko tutaj jest schowane za wysokim wałem.
Atrakcyjność tego odcinka Wiślanej Trasy Rowerowej ratują mennonici. W każdej z mijanych miejscowości można zatrzymać się przed miejscem, które przypomina wieki ich aktywności na tych terenach. Na mennonickie cmentarze w Trylu i Wielkim Zajączkowie wchodzę jednak nieco zmieszany. Z naszych jednodniowych wycieczek po Dolinie Dolnej Wisły przed kilkoma laty zapamiętałem zupełnie inny ich obraz. Wtedy wydawały mi się bardziej zadbane, czyste, pokazujące czyjąś troskę o nie, której teraz jakby zabrakło. W niedalekich Mątawach można zobaczyć jeden z ostatnich mennonickich domów podcieniowych w tym rejonie - choć eternit zastąpił dachówki, pozostała część domu z nostalgią wspomina dawne czasy. W oko rzuca się praktyczna, solidna podmurówka, której zadaniem była ochrona przed wysoką wodą.
Grudziądz zachwyca panoramą Starego Miasta
Wkrótce wyjeżdżamy zza wiślanego wału i po wspięciu się na nasyp prowadzący na Most im. Bronisława Malinowskiego ukazuje nam się Grudziądz i jedna z najpiękniejszych, najbardziej oryginalnych panoram polskich miast, czyli grudziądzkie spichlerze. Powstawały od XIV do XVII wieku dzięki doskonałemu położeniu miasta i ważnej roli handlowej, jaką pełnił Grudziądz. W szczytowym momencie spichlerzy było około 25, część przez wieki spłonęła, inne były niszczone podczas wojen, a następnie odbudowywane, a niektóre zostały przebudowane na obiekty mieszkalne. Z zewnątrz spichlerze w Grudziądzu posiadają nawet 5-7 widocznych kondygnacji, podczas gdy widok ulicy Skarpowej od strony miasta wskazuje tylko dwie lub trzy - to z powodu stromej wiślanej skarpy, na której stanęły. I te wysokie, masywne podpory, wybudowane by utrzymać spichlerze na wiślanej skarpie. Ciekawe, że w czasie gdy były budowane, brzeg Wisły znajdował się bliżej miasta - spichlerze stały przy nabrzeżu portowym, a załadunek zboża i innych towarów na statki odbywał się za pomocą drewnianych rynien, opuszczanych ze spichlerzy prosto na statki.
Wjeżdżając na chwilę na Stare Miasto w Grudziądzu, warto zwracać uwagę na tramwaje. Nie tylko ze względu na nasze bezpieczeństwo, ale także ze względu na ich historię użytkowania i fakt, że to najmniejsze polskie miasto, które posiada funkcjonującą komunikację tramwajową. Oprócz nowoczesnego taboru wciąż kursują tu ponad 50-letnie tramwaje Düwag GT8, wciąż nieźle prezentujące się na grudziądzkim Starym Mieście. Do najważniejszych atrakcji Grudziądza należy również dostępna dla zwiedzających Twierdza Courbière’a, czyli cytadela położona w północnej części miasta. Charakterystycznym obiektem jest również Klimek - jedyna pozostałość po zamku, który znajdował się w północnej części Starego Miasta. Wyobraźcie sobie, jak oszałamiająca byłaby już i tak piękna panorama Grudziądza, gdyby pojawiła się w niej jeszcze sylwetka zamku, podobnego do tego w Gniewie.
Znów te same kujawsko-pomorskie grzechy
Droga z Grudziądza na północ to znów te same kujawsko-pomorskie “grzechy”, które pojawiły się przed nim. Choć jedziemy przez dość urozmaicony terenowo obszar, brakuje infrastruktury rowerowej, brakuje widoków - tam brakowało mi tej przyjemności w jeździe, która towarzyszyła mi na drogach rowerowych pod Gdańskiem czy chociaż w okolicy rezerwatów Wiosło Duże i Wiosło Małe. Na bardzo krótko trafiam na krótki odcinek na wale po (znośnych) płytach i… to tyle na około 30 kilometrów. Po raz kolejny Wisła naturalnie, bez specjalnego wchodzenia na wały, pokaże nam się dopiero za ponad 30 kilometrów - w Korzeniewie, za Kwidzynem. Ale nie ma się czemu dziwić - daty na tablicy Wiślanej Trasy Rowerowej, którą zauważyłem w Grudziądzu, wskazują na postawienie jej przed rokiem 2013 - od tamtego czasu Kujawsko-Pomorskie nie zrobiło chyba nic, by dostosować swoją część WTR do obecnych potrzeb turystyki rowerowej.
Tablice uprzedzają o miejscach odpoczynku
I o ile Kujawsko-Pomorskie ograniczyło się wyłącznie do stawiania zwykłych, pojedynczych, małych pomarańczowych tabliczek, to w Pomorskiem jest “na bogato”. Oprócz pojedynczych tabliczek szlaku pojawiają się też często również tablice z kilometrażem, a także oznaczenia licznych miejsc odpoczynku. I co warte odnotowania, o miejscach postojowych nie jesteśmy informowani dopiero w miejscu, gdzie się znajdują, ale regularnie widać tablice uprzedzające o miejscu postojowym na kilka kilometrów przed nim, jak na zdjęciu niżej. To pozwala wcześniej zaplanować postój, ocenić czy jest nam potrzebny. A miejscami postojowymi, które kryją się za widocznym “P” w kółeczku, są różnego rodzaju wiaty, punkty widokowe i inne podobne miejsca. Podczas mojej podróży wszystkie były dostępne, w dobrym stanie, czyste. A uprzedzanie o ich lokalizacji z takim wyprzedzeniem jest przyjazne i oryginalne - nie przypominam sobie, czy na jakimkolwiek innym szlaku w Europie widzieliśmy podobne znaki.
Warto samemu wejść na wały Wisły
Gdy nasza droga biegnie od zewnętrznej strony wału, u jego podnóża, naprawdę warto co jakiś czas zatrzymać się i samemu wspiąć na wały, by spojrzeć na rozciągające się po drugiej stronie wiślane krajobrazy. Widoki z tej perspektywy często zachwycają - po jednej stronie rzeka z łachami piasku, na których często przysiadają stada ptaków, po drugiej rozległe pola, łąki, pojedyncze gospodarstwa. Szczególnie wczesnym rankiem lub późnym popołudniem, kiedy światło miękko opada na krajobraz, można zobaczyć ładne sceny. Warto mieć lornetkę – nad Wisłą można dostrzec różne gatunki ptaków, od czapli po kormorany, które odpoczywają na wyspach lub poszukują pożywienia w płytkich wodach. To idealny moment na złapanie oddechu, rozciągnięcie mięśni i cieszenie się przyrodą, która na długich odcinkach Doliny Dolnej Wisły pozostaje dzika i nieskażona. To te małe przerwy, które wzbogacają podróż o wyjątkowe, niezapomniane chwile. Jedną z nich uchwyciłem na zdjęciu, gdy z jednej z wiślanych łach zerwało się stado kilkuset gęsi zbożowych i zrobiło przede mną pokazową rundkę.
Największa atrakcja tej części WTR
Kwidzyn nagle wyrasta nam - niemal dosłownie - na drodze na największą atrakcję tej części Wiślanej Trasy Rowerowej. Atrakcyjną panoramę miasto zawdzięcza niezwykłej sylwetce gotyckiego zamku, a właściwie - zamkowej latrynie, czyli gdanisku. Arkadowe połączenie gdaniska z bryłą kwidzyńskiego zamku dla XIV-wiecznych architektów było tylko praktycznym rozwiązaniem, jednak współcześnie stanowi o wyjątkowej malowniczości zamku. Zamek w Kwidzynie jest także wyjątkowy ze względu na połączenie go z katedrą św. Jana Ewangelisty. Początkowo stał w tym miejscu niewielki kościół, który później został przekształcony w katedrę przez kapitułę pomezańską, już po wybudowaniu zamku. Katedra miała nie tylko funkcje religijne, ale i obronne, dlatego została włączona do miejskich murów obronnych i połączona z zamkiem.
Kilkanaście kilometrów dróg rowerowych na trasie
Na odcinku Wiślanej Trasy Rowerowej przed Kwidzynem, następnie w samym mieście, a także później - między Kwidzynem a Korzeniewem, a nawet jeszcze dalej, Wiślana Trasa Rowerowa prowadzi łącznie po kilkunastu kilometrach dróg rowerowych, zbudowanych w ramach rowerowego unijnego dofinansowania. Dzięki temu na znacznym odcinku jedzie się w odsunięciu od ruchu samochodowego, choć - niestety - po kostce, nie po asfaltowej nawierzchni. Część z tej inwestycji w Kwidzynie stanowi droga rowerowa zbudowana w miejscu dawnej, lokalnej wąskotorowej linii kolejowej, która prowadzi w kierunku dworca PKP w Kwidzynie. I choć - jak widać na zdjęciu - nie jest to produkt najwyższej klasy, kilkanaście kilometrów dróg rowerowych równa się około godzinie jazdy bez samochodów. A to już coś, co warto docenić.
Wodowskaz, który wygląda jak cerkiew
W Korzeniewie, na wale przeciwpowodziowym, tuż przy dawnym promie przez Wisłę, znajduje się drewniany domek z wieżyczką. Niepozorna budowla, kolorem przypominająca niektóre podlaskie cerkwie, została zbudowana w XIX wieku przez pruską administrację wodną i pełniła funkcję wodowskazu. Mechanizm wodowskazu opierał się na systemie naczyń połączonych - wewnątrz budynku znajdowała się studzienka, połączona z wodami znajdującego się obok basenu portowego, który z kolei połączony był z wodami Wisły. Dzięki temu umieszczony w studzience pływak pokazywał aktualny poziom wód Wisły na okrągłej tarczy w okienku od strony rzeki, które dziś niestety pozostaje zabite deskami. Mechanizm przestał działać jeszcze przed II wojną światową, a obecnie budynek służy jako kaplica rzymskokatolicka.
Jak powstawała delta Wisły
Po drogach lokalnych z ruchem tak małym, że na pewnym odcinku szosa ma szerokość zaledwie jednego pasa, Wiślana Trasa Rowerowa dociera do Białej Góry. Tu znajduje się kompleks trzech śluz służących do regulacji stanu wody w Wiśle, Nogacie i Liwie, z którym związana jest jedna z tych ciekawych historii, które można przywieźć znad Wisły. Bo dzisiaj trudno sobie wyobrazić, że jeszcze w XIX wieku większość wód Wisły płynęła do morza nie Wisłą, a dzisiejszym Nogatem w kierunku Malborka i uchodziła najpierw do Zalewu Wiślanego, a nie do Zatoki Gdańskiej. To powodowało utrudnienia, a czasem nawet uniemożliwiało żeglugę w kierunku Gdańska. Żeby to zmienić, najpierw wybudowano kanał, zwany dziś Starym Nogatem, którego ślepe koryto mijamy zaraz za Piekłem po prawej stronie.
Następnie, kilkadziesiąt lat później, powstała największa, najważniejsza śluza kompleksu w Białej Górze. Nowa śluza komorowa ograniczyła przepływ wody z Wisły do Nogatu, a także przyczyniła się do stworzenia układu hydrologicznego delty Wisły, który funkcjonuje do dziś. Śluzę wyposażono w wielkie, dwuskrzydłowe stalowe wrota, zamykane podczas wysokich stanów wody, które są dziś jej elementem rozpoznawczym. Do 1939 roku właśnie tutaj znajdował się trójstyk granic Polski, Wolnego Miasta Gdańska i Niemiec, a na sąsiednim wzgórzu, dzisiaj zarośniętym drzewami, stał pruski pomnik - wielki krzyż, wysadzony w powietrze przez Rosjan w 1945 roku. Kilkadziesiąt metrów obok głównej śluzy znajduje się Wielki Upust, czyli śluza oddzialająca rzekę Liwę od Nogatu, zachwycająca architekturą.
Za Białą Górą zaczynają się Żuławy
Za Białą Górą wkraczamy w krainę Żuław Wiślanych. Żuławy, z ich płaskim, nizinnym krajobrazem poprzecinanym kanałami melioracyjnymi, od wieków były obszarem intensywnej gospodarki rolnej, osuszanym i chronionym przed powodziami. Wsie mają układ rzędowy, co wynika z historycznych działań osadniczych i melioracyjnych. Niemal w każdej wsi można znaleźć charakterystyczny gotycki kościół, a zwykle na obrzeżach wsi widać również zabytkowe cmentarze mennonickie, ale większe i liczniejsze niż te, które mijałem wcześniej w Dolinie Dolnej Wisły, z wieloma dużo lepiej zachowanymi nagrobkami, pomnikami, tablicami. Unikalnym obiektem, stojącym zaledwie kilkadziesiąt metrów od Wiślanej Trasy Rowerowej, jest ossuarium w Bystrzu, czyli gotycka kaplica służąca do przechowywania kości zmarłych. Koniecznie zajrzyjcie do środka!
Żuławskie świątynie przeważnie były dość skromne, co wynikało z niewielkiego zasobu materiałów, ale również trudno dostępnych gruntów, na których były budowane. Ślady w dawnych konstrukcjach wskazują nawet, że te kościoły, które dzisiaj są murowane, posiadały pierwotnie drewnianą, szkieletową konstrukcję. Kościoły na Żuławach zwykle posiadają jedną nawę z wieżą od zachodniej strony, kilka posiada wieże z ośmioboczną izbicą, zakończone drewnianym, szpiczastym hełmem. Wnętrza kryte są płaskimi stropami belkowymi, rzadko spotyka się murowane sklepienia. Pierwsze, które pojawią się przy Wiślanej Trasie Rowerowej to żuławskie kościoły w Mątowach Wielkich, Kończewicach, czy Lisewie Malborskim. Każdy inny, każdy wyjątkowy, wszystkie z tym niezwykłym żuławskim duchem miejsca.
Oryginalny obraz Żuław współtworzą też piękne domy podcieniowe. Żuławskie podcienie to unikalne zabytki architektury wiejskiej, ukazujące dobrobyt dawnych rolników, ale także specyfikę tego regionu. Charakterystyczne podcienie wspierane przez drewniane słupy pełniły funkcję zarówno użytkową - jako miejsce składowania i pracy, jak i reprezentacyjną - zdobiąc elewacje tych solidnych budynków. Wznoszone od XVII wieku, domy te były zazwyczaj częścią większych gospodarstw, wpisując się w krajobraz pól, łąk i kanałów Żuław. Drewniane konstrukcje i zdobienia żuławskich domów podcieniowych świadczą o wysokim poziomie sztuki ciesielskiej, ale stanowią także niezwykle cenny ślad bogatej historii regionu. Na szczęście niektóre mają wiele szczęścia do mieszkańców, którzy stali się strażnikami żuławsko-mennonickich tradycji.
Trasę rozpoczyna i kończy świetna droga rowerowa
Przejazd wzdłuż obu brzegów Wisły w Pomorskiem kończy się tym samym świetnym akcentem, który rozpoczynał naszą wycieczkę. Między Drewnicą a Mikoszewem wjeżdżam na drogę rowerową poprowadzoną niemal po koronie szerokiego, rozłożystego wału przeciwpowodziowego. Po drugiej stronie zachodziło Słońce, a ja już myślami powoli wybierałem się do domu - została mi jeszcze przeprawa przez Wisłę promem pieszo-samochodowym z Mikoszewa do Świbna, a potem ostatnie kilkanaście kilometrów jazdy po drogach rowerowych Gdańska. Uwaga - prom Świbno-Mikoszewo kursuje tylko od weekendu majowego do końca września, więc wcześniej i później najbliższą samodzielną przeprawę przez Wisłę można znaleźć na moście w Kiezmarku.
Dla kogo jest Wiślana Trasa Rowerowa?
Na tak zadane pytanie nie ma jednej odpowiedzi. Oczywiście, idealnie by było, gdyby można było udzielić odpowiedzi "dla każdego", ale tak niestety nie jest. Brak infrastruktury rowerowej na lewym brzegu powyżej (patrząc z perspektywy biegu rzeki) Knybawy oraz na większości prawego brzegu (czyli między Grudziądzem a Drewnicą, z krótkimi wyjątkami) powoduje, że jazdę po całej pomorskiej Wiślanej Trasie Rowerowej można polecać tylko tym, którym nie przeszkadza ruch samochodowy. I choć jest go na większości trasy naprawdę niewiele, należy się go spodziewać w każdym momencie. Rodziny z dziećmi i pozostałe osoby oczekujące pełnego komfortu i bezpieczeństwa znajdą je na świetnych drogach rowerowych między Gdańskiem a Tczewem - to obecnie okolica ze zdecydowanie najlepszą turystyczną infrastrukturą rowerową w okolicach, ale jednak wyraźnie poza ścisłą tkanką miejską, Gdańska.
Aktualne informacje i mapa na stronie www
Zawsze aktualny plik gpx ze śladem GPS, a także krótki przewodnik po Wiślanej Trasie Rowerowej, można znaleźć na stronie Departamentu Turystyki i Sportu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, czyli komórki zarządzającej WTR w Pomorskiem i pomorskim fragmentem EuroVelo 9. A na stronie ptr.pomorskie.eu znajduje się mapa wszystkich szlaków rowerowych, za które odpowiedzialne jest województwo pomorskie. Ciekawą funkcjonalnością mapy jest informacja o statusie i ewentualnym terminie budowy brakujących odcinków szlaków rowerowych w regionie. A w terenie, zwykle przy rowerowych miejscach odpoczynku, informacje o szlaku można znaleźć na charakterystycznych, bardzo praktycznych tablicach z mapą.
Z przyjemnością i satysfakcją, ale też z niedosytem
Wiślaną Trasę Rowerową w Pomorskiem przejechałem z ogromną przyjemnością i satysfakcją krajoznawczą, ale jednak z pewnym niedosytem. Pomorska WTR to absolutnie wspaniała trasa do oglądania, do poznawania "nowego", pełna ciekawych miejsc, mało znanych "perełek" i historii, które zmieniają dotychczasowe wyobrażenia o regionie. Pomorska Wiślana Trasa Rowerowa jest również pełna sielskich panoram i kojących nadwiślańskich krajobrazów. Ale mimo że zdecydowaną większość wycieczki jechałem po dość bezpiecznych drogach, to jednak trochę zabrakło mi większego udziału turystycznej infrastruktury rowerowej, czyli takich dróg rowerowych jak te, które rozpieszczają wygodą jazdy między Gdańskiem a Tczewem. Marzę, by kiedyś całe te 300 kilometrów wzdłuż obydwóch brzegów Wisły można było przejechać w całości po infrastrukturze odizolowanej od samochodów - z taką "zawartością" krajoznawczą to byłaby wspaniała rowerowa uczta, której zazdrościłaby nam nie tylko Małopolska, ale i cała rowerowa Europa.
Jeszcze jeden dobry szlak rowerowy
Tytułem podsumowania, Wiślana Trasa Rowerowa w Pomorskiem, będąca fragmentem polskiego odcinka Eurovelo 9, to jeszcze jeden z tych szlaków, które należy dopisać do przejechanych przez siebie tras. Może własnie jesienią, poza sezonem, gdy łatwiej o nocleg, pot nie płynie strużkami po plecach, a na zamkach w Gniewie i Kwidzynie nie słychać zbliżającej się kolejnej głośnej grupy zwiedzających? Kilkudniowa wyprawa wzdłuż obydwóch brzegów Wisły będzie naprawdę wspaniałym przeżyciem :-)
Dodaj Twój komentarz