- Rowerem wzdłuż rzeki standardem w Europie
- Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce
- W Pendolino na rowerową wyprawę
- Mniej znana twarz Oświęcimia
- 30 lat czekałem na taką trasę rowerową
- Oddech, swoboda, odpoczynek, nadrzeczne krajobrazy
- Knajpki, sklepy, serwis - czas na lokalne inicjatywy
- Oryginalne rowerowe znaki na asfalcie
- Świetne oznakowane atrakcje turystyczne Małopolski
- Całe małopolskie rodziny na rowerach
- Piękne opactwo benedyktynów w Tyńcu
- Nowy most rowerowy wkrótce w Skawinie
- Ciekawe Niepołomice i Puszcza Niepołomicka
- Na Szlaku Frontu Wschodniego I Wojny Światowej
- Sarny, zające, bażanty. I chomik europejski!
- Miejsca odpoczynku rowerzystów nad Wisłą
- W ujściu Dunajca do Wisły
- Niesamowite, żyjące, kolorowe Zalipie
- Niełatwy żywot za wiślanymi wałami
- Oryginalne Muzeum Drogownictwa w Szczucinie
- Małopolska Wiślana Trasa Rowerowa w trzy dni
Rowerem wzdłuż rzeki standardem w Europie
Nadrzeczne trasy rowerowe są w Europie standardem. Popularność takich szlaków jest zrozumiała - niewielkie nachylenie terenu, możliwość łatwego pokonania jej z biegiem rzeki, ale zwykle także duży kontakt z naturą i odsunięcie od ludzkich skupisk. Gdy jeszcze dodać do tego atrakcje krajoznawcze na trasie lub w jej bardzo bliskim sąsiedztwie i dostępną bazę noclegową - przepis na atrakcyjny produkt turystyczny jest gotowy. Prawdopodobnie najbliższym Polsce przykładem jest szlak rowerowy Odry i Nysy, jednak prawdopodobnie najpiękniejszą rzeczną trasą wydaje się kusić nad Renem Szwajcaria. W ostatnich latach zachwyciło nas również Drezno z Krainą Łaby, Frankonia i droga rowerowa Menu, a także trasy rowerowe w dolinach rzek włoskiego Trentino. W Polsce mamy piękny małopolski duet Velo Dunajec i Velo Czorsztyn.
Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce
Realizowany przez Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego projekt "Małopolska na rowery" wystartował w dniu 28 czerwca 2017 podczas uroczystej konferencji w Krakowie. Kręgosłupem projektu będzie Wiślana Trasa Rowerowa, wykorzystująca prawie cały małopolski fragment królowej polskich rzek. Nowe asfaltowe trasy pojawiają się po raz pierwszy w Oświęcimiu i kończą się 230 kilometrów dalej - w Szczucinie. Po drodze szlak biegnie m.in. przez Skawinę, pod opactwem w Tyńcu, przez Kraków po Bulwarach Wiślanych, tuż koło Niepołomic i kilka kilometrów od głośnego ostatnio kolorowego Zalipia. W czerwcu 2017 roku gotowych było już około 130 kilometrów asfaltowych tras, a więc ponad połowa całego przebiegu nowej nadwiślańskiej trasy. Trwają prace nad oddaniem kolejnych odcinków i obiektów na trasie - w większości w okolicach Krakowa. W ich zastępstwie szlak poprowadzono po spokojnych lokalnych drogach publicznych. Jednak mimo trwających prac Wiślana Trasa Rowerowa na małopolskim odcinku już w obecnym kształcie to wspaniała propozycja spędzenia kilku dni w Małopolsce. Nie bez powodu znalazła się na naszej liście prezentującej najlepsze trasy rowerowe w Polsce.
W Pendolino na rowerową wyprawę
Moją rowerową podróż wzdłuż Wisły zacząłem w Czechowicach-Dziedzicach. To tutaj najłatwiej było mi dotrzeć pociągiem z Gdańska - w pociągu Pendolino z przedziałem rowerowym zajęło mi to zaledwie 7 godzin. Warszawiakom zajmie to połowę tego czasu. Niestety, komuś w województwie śląskim zabrakło wyobraźni i by dotrzeć z czechowickiego dworca do granic regionu Małopolski, czekała mnie przeprawa przez sięgające kierownicy chaszcze na śląskim odcinku WTR, poszukiwanie oznaczeń, omijanie fragmentu trasy przejętego przez żwirownię i podobne atrakcje. Śląskie ewidentnie przespało budowę takiej inwestycji u małopolskiego sąsiada i nie przygotowało się na turystów, chcących połączyć Małopolskę ze śląskim odcinkiem rowerowej trasy w Beskidzie Śląskim. Skutek takiej przygody w Śląskiem był taki, że sympatyczna recepcjonistka w nowo otwartym hotelu w Oświęcimiu wydawała się meldować mnie ubłoconego do kolan trochę jakby na kredyt. Na szczęście małopolski odcinek WTR zaczał się jeszcze przed Oświęcimiem, tym samym naprawiając humor przed dotarciem na nocleg.
Mniej znana twarz Oświęcimia
Start Wiślanej Trasy Rowerowej jest okazją, by spojrzeć inaczej niż dotychczas na Oświęcim. Kojarzone przez większość Polaków z zespołem nazistowskich obozów koncentracyjnych Auschwitz-Birkenau miasto posiada także drugą, codzienną twarz, pozbawioną tylu zmarszczek historii. Trzy lata temu zrewitalizowano rynek, z którego usunięto szpecący go pawilon handlowy z lat 60-tych. Zamiast pawilonu na rynku pojawiła się zrekonstruowana studnia i przezroczyste luki ukazujące pod poziomem płyty fundamenty pierwszego XVI-wiecznego ratusza. Warto zajrzeć także do niewielkiego Muzeum Żydowskiego, w tym do prawie 100-letniej synagogi z odtworzonym wnętrzem, zniszczonym podczas II wojny światowej. A z rowerowego mostu nad Sołą na pewno rzuci się Wam w oczy bryła zamku królewskiego, dziś siedziby urzędu miasta.
30 lat czekałem na taką trasę rowerową
Jednak nawet najpiękniejsze miejskie fajerwerki Oświęcimia nie odwróciłyby tego dnia mojej uwagi od Wiślanej Trasy Rowerowej. Wierzcie lub nie, ale pierwsze kilometry nowej trasy przejechałem naprawdę we wzniosłym nastroju. Nie bądźcie zdziwieni - na trasę tej klasy w Polsce czekałem prawie 30 lat, od momentu kiedy wyjechałem na swoją pierwszą rowerową wyprawę po Polsce. A pierwsze na co trafiłem to wspólny odcinek WTR i Velo Metropolis - jednej z kolejnych tras małopolskiej sieci rowerowej, a na nim przygotowane specjalnie dla rowerzystów, przejazdy pod mostami nad Sołą. Oznakowane, o wydłużonym przebiegu by uniknąć zbytniej stromizny, robią wrażenie. Nie miałem wyjścia - po chwili leżałem na niedawno wylewanym asfalcie i robiłem sobie pamiątkowe selfie z oryginalnym oznakowaniem małopolskich tras.
Oddech, swoboda, odpoczynek, nadrzeczne krajobrazy
A potem to już było naprawdę jak w Europie. Podróż Wiślaną Trasą Rowerową przypominała momenty z najciekawszych przejechanych przez nas tras rowerowych w Niemczech. Trasa szybko wyprowadza rowerowy ruch poza obszary miejskie, dając rowerzyście to, po co przyjechał - oddech, przestrzeń, swobodę, ucieczkę od miejskiego zgiełku, odpoczynek dla oczu - cały dzień zielono! - i kontakt z naturą. I to właśnie na tym polega bezsprzeczna przewaga przedsięwzięcia, które przygotowuje się przede wszystkim z myślą o ruchu rowerowym. Gdy nowa droga rowerowa jest zaledwie "doklejana" do nowych lub remontowanych dróg publicznych, zamiast wypoczynku na dwóch kółkach jest hałas, są spaliny i nieustająca troska o bezpieczeństwo własne i naszych towarzyszy. Na szczęście na długich kilometrach dróg rowerowych poprowadzonych po wiślanych wałach nie trzeba się o to martwić.
Asfaltowe drogi rowerowe Wiślanej Trasy Rowerowej prowadzą co chwilę w innym otoczeniu. Zdarza się, że WTR trafia między obecne koryto Wisły, a dawne starorzecze lub odcinki odcięte przez prostowanie biegu rzeki. Czasem wał przeciwpowodziowy odsuwa się dalej, za oddzielający nas od rzeki las, więc jadąc po biegnącym nim rowerowym trakcie tracimy Wisłę z oczu. Jednak za chwilę ponownie spoglądamy na Wisłę z góry. Oglądając zdjęcia koniecznie zwróćcie uwagę, czego na nich brakuje, mimo poprowadzenia tras po stromych wałach - barier! Planując wyjazd warto sprawdzić prognozę siły i kierunku wiatru - odsłonięte odcinki prowadzące po wyniesionych ponad otoczenie wałach na pewno nie będą przyjemnie pokonywane.
Knajpki, sklepy, serwis - czas na lokalne inicjatywy
Ruszając z Oświęcimia zaopatrzcie się w zapasy na drogę. Pierwszy sklep bezpośrednio przy trasie znajdzie się dopiero po ponad 40 kilometrach. To efekt uboczny wspomnianego odsunięcia trasy rowerowej od ludzkich skupisk. Teraz czas na lokalnych biznesmenów, mieszkańców wsi leżących w pobliżu, by organizowali rowerowe przystanki - knajpki i sklepiki z ofertą dla rowerowych turystów, nawet jeśli miałyby funkcjonować tylko w weekendy. Na myśl przychodzą mi od razu "cyklozahradki" i czeskie Morawy. Wiślana trasa to także szansa dla lokalnych rowerowych majstrów - bardzo niewiele trzeba, by uruchomić "lotny" serwis rowerowy pomagający nieszczęśnikom w miejscu awarii.
Oryginalne rowerowe znaki na asfalcie
W świetle różnych doświadczeń z oznakowaniem rowerowych tras w Polsce tu warto wspomnieć, że na Wiślanej Trasie Rowerowej... jest dobrze. Może nawet bardzo dobrze? Tradycyjne znaki pionowe stoją dokładnie tam, gdzie powinny i jest ich dokładnie tyle, ile powinno być. Informują o wymaganych manewrach i dyskretnie utwierdzają w wyborze kolejnego odcinka drogi. Wspomagane są przez oryginalne, naklejane na gorąco na asfalt kolorowe emblematy tras. Jest bardzo świeżo i oryginalnie. Podczas mojego przejazdu brakowało mi zwykłych tablic informacyjnych z mapami całej trasy. Jedyne które przez te kilka dni spotkałem znajdowały się w zorganizowanych miejscach odpoczynku.
Świetne oznakowane atrakcje turystyczne Małopolski
Wszędzie na trasie rzucają się świeżo postawione tablice "krajoznawcze", odsyłające do okolicznych atrakcji. Jeszcze przed Tyńcem tablice kierują nas m.in. do klasztoru i Muzeum Pożarnictwa w Alwernii czy pałacu w Porębie Żegoty. Już za Krakowem zestaw drogowskazów wskaże drogę do pięknego Zalipia, a także pałacu w Borusowej i Nowego Korczyna. A na koniec tablice wskażą atrakcje do zobaczenia w Szczucinie. A warto jeszcze dodać, że jeśli pojedziecie na trasę bez wybranych miejsc noclegowych, to na dolnym odcinku znaki informować Was będą w kilku miejscach o niedalekich gospodarstwach agroturystycznych. Naprawdę, świetna robota, Małopolsko. Trudno znaleźć miejsce, by wbić tę przysłowiową szpileczkę.
Całe małopolskie rodziny na rowerach
Na pewno wielkim sukcesem trasy jest, że na tych świetnie oznakowanych, pięknie poprowadzonych trasach bez trudu zaobserwować możemy całe rodziny na rowerach. W niedzielny poranek na odcinku za Oświęcimiem widziałem przynajmniej kilkanaście rodzinnych grupek korzystających z nowej infrastruktury, których strój czy rodzaj rowerów wskazywał na mieszkańców okolic, a nie regularnych turystów czy wyczynowych kolarzy. A więc ta nowa małopolska inwestycja ewidentnie trafiła do wszystkich planowanych odbiorców. Charakterystyka rzecznych tras pozwala na jazdę zarówno na rowerach klasycznych, jak i poziomych, towarowych - cargo, ale i z przyczepkami wszelkiego typu. Nawet na klasycznym rowerze miejskim bez wątpienia można urządzić sobie bardzo przyjemną wycieczkę po WTR.
Piękne opactwo benedyktynów w Tyńcu
Ta nadrzeczna specyfika - odsunięcie od wielu miejscowości po drodze - skutkuje faktem, że odcinek od Oświęcimia do Krakowa nie obfituje w wiele widowiskowych miejsc do odwiedzenia. Najciekawsze, najbardziej efektowne, będzie opactwo benedyktynów w Tyńcu. Widok ulokowanego przez Kazimierza Odnowiciela na wapiennym wzgórzu nad Wisłą klasztornego kompleksu będzie nagrodą za pokonanie jedynego gruntowego, zaniedbanego odcinka na trasie. Za taki stan odpowiada miasto Kraków, które nieszczególnie spieszy się z realizacjami zadań związanych z Wiślaną Trasą Rowerową, która przez miasto biegnie po tzw. trasie tynieckiej i traktach rowerowych na Bulwarach Wiślanych. A skoro Kraków nie spieszy się z realizacją WTR na swoim terenie, to ja nie powinienem pisać, że podczas Waszej wyprawy wzdłuż Wisły zdecydowanie warto zatrzymać się na chociaż jeden dzień, by pozachwycać się niebanalnym klimatem tego wspaniałego miasta...? Kraków, co z Tobą?
Nowy most rowerowy wkrótce w Skawinie
Tuż przed tym mało szczęśliwym odcinkiem przed Tyńcem, na wysokości Skawiny, powstaje właśnie efektowny most rowerowy, który na pewno stanie się jednym z punktów charakterystycznych całej trasy. Rowerowa Małopolska ma szczęście do budowli tego typu - na świetnym szlaku wokół Tatr pod Nowym Targiem rowerzyści korzystają z odnowionego obiektu, który kiedyś był mostem kolejowym, a na trasie EuroVelo 4 w Mikluszowicach koło Bochni z jednego brzegu rzeki na drugi jedzie się oryginalną, długą kładką - tu mnie jeszcze nie było. Jednak ze względu na wysokie koszty z mostu zrezygnowano nad przecinającym Wisłę Dunajcem - pokonać go można wyłącznie rzecznym promem w Wietrzychowicach, który - uwaga! - kursuje wyłącznie do godz. 20. A może, gdy czytasz ten tekst, most w Skawinie już służy rowerzystom? Na pewno poinformuje o tym strona Velo Małopolska na Facebooku, która jest świetnym źródłem informacji o nowościach na małopolskich trasach.
Ciekawe Niepołomice i Puszcza Niepołomicka
Pod względem krajoznawczym ciekawiej jest na pewno na dolnym odcinku wiślanej trasy. Zaraz za Krakowem czekają Niepołomice. Miłym widokiem są rowerowe udogodnienia na ulicach miasta - pasy i kontrapasy dla rowerzystów. Jednak główną atrakcją miasta na pewno jest odrestaurowany 10 lat temu Zamek Królewski, mieszczący między innymi ekspozycje Muzeum Niepołomickiego. Powstał dzięki Puszczy Niepołomickiej, która była terenem polowań królów i książąt polskich. Dzisiaj w puszczy mieści się Ośrodek Hodowli Żubrów, niestety - nieprzeznaczony do zwiedzania. Ciekawe, że rolą ośrodka jest zamknięta hodowla żubra - zachowanie i ochrona gatunku. A drogowskaz z napisem "Żubrostrada" jest jednym z ostatnich akcentów przejazdu przez puszczę w kierunku oddanych już odcinków Wiślanej Trasy Rowerowej.
Przed wyjazdem z Niepołomic warto jeszcze zajrzeć na mały kirkut. Na jednej z macew została przyczepiona tabliczka ze wzruszającą prośbą od syna spoczywającej tu żydowskiej matki. Jak wiele można wyczytać w tych kilku wyrazach. O tragedii wojny, o obawie o losy grobu, a między zdaniami także o naszym społeczeństwie i potencjalnym braku szacunku dla żydowskich grobów - wystarczy spojrzeć na zdjęcia zarośniętego, zapomnianego żydowskiego cmentarza z pięknymi macewami w Szczucinie, już na końcu WTR. Gdy zostanie oddany do użytku odcinek prowadzący po wałach Wisły na wysokości Niepołomic, Niepołomice i Puszcza Niepołomicka zostaną z boku. Ale dla tych kilku miejsc warto będzie nadrobić te kilka kilometrów.
Na Szlaku Frontu Wschodniego I Wojny Światowej
A jeszcze przed opuszczeniem krótkiego odcinka przez Puszczę Niepołomicką trafiłem na niewielki, zadbany cmentarz-pomnik I wojny światowej. Jest jednym z sześciu w gminie Niepołomice, leżących na Szlaku Frontu Wschodniego I Wojny Światowej, prowadzącego turystę po miejscach pamięci tego okresu. Są wśród piękne, oryginalne cmentarze zaprojektowane przez słowackiego architekta Dušana Jurkoviča, które można spotkać odwiedzając Beskid Niski. Jak tragicznie brzmią słowa na tablicy informacyjnej mówiące, że dla Polaków wojna ta nie była ich wojną. A jednak musieli walczyć po obu stronach frontu, nierzadko przeciw sobie i oddawać życie.
Sarny, zające, bażanty. I chomik europejski!
Kawałek za Niepołomicami, we wsi Chobot, obecny przebieg Wiślanej Trasy Rowerowej ponownie wraca na wiślane wały i rozpoczyna się najdłuższy, najbardziej spójny etap wiślanej podróży przez Małopolskę. Po drodze widzę dziesiątki bażantów, zajęcy i saren. Sarny są powszednim widokiem w Polsce, ale takie liczby bażantów i zajęcy mnie zaskakują - na Pomorzu nie ma ich tyle. W pewnym momencie przez drogę przebiega z piskiem niewielkie stworzenie, które po krótkim pościgu po świeżo skoszonym wale okazuje się być... chomikiem europejskim, dziko żyjącym w tej części Polski. Jestem zdumiony takim spotkaniem i dopisuję jeszcze jednego dzikiego zwierzaka do naszej wyprawowej listy. Są na niej już muflony, wilk, łosie, żubry, morświny...
Miejsca odpoczynku rowerzystów nad Wisłą
W tych dniach jest ich już na pewno więcej ukończonych, ale podczas mojego wyjazdu trwał dopiero montaż - to miejsca odpoczynku dla rowerzystów. Mnie nie urzekły stylem, a może, mając w pamięci sympatyczne, stylowe wiaty ze szlaku wokół Tatr - zawiodły. Choć domyślam się, że małopolski region postawiła na użyteczność. Tak skonstruowana wiata na pewno będzie bardziej odporna na ataki wandali - tańsza i łatwiejsza w naprawie i konserwacji. Warto zwrócić uwagę, że każdemu takiemu miejscu towarzyszy palenisko do grilla, więc bądźcie na to przygotowani! A idąc z duchem czasu otoczenie wiat zaprojektowano tak, by mógł na nim wygodnie zaparkować foodtruck. Może to jest właśnie ta szansa dla lokalnych biznesów - obwoźny sklep zaopatrujący rowerzystów?
W ujściu Dunajca do Wisły
Nie przegapcie niepozornego, krajoznawczego drogowskazu pokazującego drogę na cypel leżący między Wisłą a Dunajcem, w miejscu ujścia tego drugiego do naszej bohaterki. To całkiem oryginalne miejsce, położone tuż przy przeprawie promowej pod Opatowcem. Prowadzi do niego wąska, ale wciąż przejezdna rowerem, ścieżka. Świetne miejsce na dłuższą przerwę w trasie - można nawet przygotować posiłek w polowych warunkach, jest nawet ślad dzikiego paleniska. Palenie ognia i gotowanie będzie zupełnie bezpieczne dla otoczenia ze względu na oblewające cypel wody dwóch rzek, a rozrywkę zapewni kursujący przed Wami prom. Tylko te opony...
Niesamowite, żyjące, kolorowe Zalipie
Najbardziej zaskakującym miejscem na trasie, bardzo pozytywnie czarującym i rzeczywiście oddającym pewien bardzo lokalny, wyjątkowy społeczny nastrój miejscem jest... malutkie Zalipie, położone zaledwie 4 kilometry od wiślanego traktu. Oni tu naprawdę wszyscy powariowali na punkcie kolorowych roślinnych wzorów! Namawiam, by zacząć zwiedzanie Zalipia od Domu Malarek - to dom kultury, który patronuje barwnej działalność zalipian. Rozwieszona na kilku wielkich planszach galeria ponad stu prac corocznego konkursu pokaże Wam, że w Zalipiu malują wszyscy - od młodego do starego, kobiety i mężczyźni. W Wigilię za pędzel chwytają tu chyba nawet zwierzęta. I malują wszystko - domy, zabudowania gospodarcze, ruchome sprzęty. Pomalowane są studnie, budy dla psów i grill w miejscowych barze. W Zalipiu znajduje się też muzeum, niestety właśnie zamknięte - do końca 2018 roku.
Podczas sympatycznego przyjęcia w Domu Malarek zostałem uprzedzony, że właśnie trwają ostatnie przygotowania do rozstrzygnięcia wspomnianego konkursu, więc jeśli będę miał szczęście... Pewnie, że miałem. I to jakie! Na terenie jednego z ostatnich zabudowań Zalipia, gdy już myślałem o powrocie na nadwiślańskie wały, dostrzegłem otwarte drzwi i rozstawione naczynia z gotową do malowania farbą. Chwilę później przed starym, wybielonym domem rozmawiałem z atrakcyjną, 30-letnią artystką, która co roku dwa tygodnie swojego urlopu w czerwcu spędza nie na śródziemnomorskiej plaży, a przed zalipiańskimi malowidłami. W swą twórczość wplata niewielkie akcenty, nawiązujące do bieżących wydarzeń. W tym roku wśród kolorowych kwiatów na jej domu uważne oko dostrzeże czerwone serduszka - znak, że brat pięknej malarki bierze w tym roku ślub. W jakże pięknym świecie byśmy żyli, gdybyśmy wszyscy w ten sposób realizowali się w życiu?
Niełatwy żywot za wiślanymi wałami
Tę idyllę wywiezioną z Zalipia zakłóciła mi późniejsza rozmowa z mieszkańcem wsi, leżącej tuż za wałem przeciwpowodziowym Wisły. Przez kilkadziesiąt minut rozmawialiśmy o powodziach, ich skutkach i troskach mieszkańców. O zalanych domach, niszczejących z powodu wciąż powracającej wilgoci budynkach gospodarczych, o krowach pędzonych ze wszystkich okolicznych gospodarstw na pobliskie wzgórze by nie potonęły. W tym o tragicznej powodzi z roku 2010 i o podejrzeniach lokalnych mieszkańców, że za sprawą ich tragedią ratowano Warszawę - że celowo rozebrano wały w tej okolicy, by nie dopuścić do przerwania wałów i dużo większych strat materialnych w stolicy. A także o jeszcze jednym strasznym epizodzie tamtego roku, gdy po kilkunastu dniach od pierwszej fali powodziowej wielka woda wróciła na tereny za wałami wyrwami w wałach, które wcześniej celowo zrobiono by przelana przez wały woda miała którędy wrócić do swojego koryta. Jak szczęśliwe jest życie mieszczucha...
Oryginalne Muzeum Drogownictwa w Szczucinie
Dolny odcinek rewelacyjnej WTR-ki - na sam koniec, na pożegnanie z Małopolską - ma jeszcze jedno bardzo ciekawe miejsce do zobaczenia. I podobnie zaskakujące, choć kompletnie inną tematyką - to Muzeum Drogownictwa w Szczucinie, położone daleko za ostatnim znakiem małopolskiej Wiślanej Trasy Rowerowej. Ekspozycja pod gołym niebem prezentuje nie tylko kilkadziesiąt przeróżnych maszyn wykorzystywanych do budowy wszelakich typów dróg, ale każda z nich stoi na innej nawierzchni, której szczegółowy model przekroju znajduje się obok w gablocie. Te kilkadziesiąt gablot sprawi, że po wyjściu ze szczucińskiego muzeum inaczej spojrzycie na zwykłą drogę. Podobnie jak po wizycie Zalipiu mam w pamięci już zupełnie inny obraz ludowej malarki.
Małopolska Wiślana Trasa Rowerowa w trzy dni
Moja podróż po Wiślanej Trasie Rowerowej w Małopolsce podzieliła się sama w trakcie wyjazdu na trzy dzienne etapy i dzień pobytu w Krakowie. Miejscami noclegów na WTR wyznaczającymi dzienne dystanse były: Oświęcim, Kraków (wcześniej można zatrzymać się w Skawinie lub Tyńcu), Kopacze Wielkie i Szczucin. Ostatniego dnia wróciłem do Tarnowa, korzystając z okazji by raz jeszcze przejechać się po najlepszej polskiej drodze rowerowej. Niestety, powrót z WTR nie należy do najbardziej oczywistych spraw. Dzisiaj najciekawszą propozycją dla mnie wydaje się kontynuowanie jazdy dalej, w kierunku podkarpackiego odcinka Green Velo. Może wkrótce sprawa się wyjaśni i Podkarpackie podciągnie do swoich tras wygodny łącznik? Niestety, o tym że w nieodległej przyszłości dotrzemy po drogach rowerowych aż w Pomorskie - na ciekawe Kociewie, a potem nad Bałtyk, trudno dzisiaj marzyć.
Już na koniec - jeszcze jednym moim wspomnieniem z Wiślanej Trasy Rowerowej są młodzi chłopcy, jeżdżący koło jednej ze wsi po rowerowej drodze na deskorolkach. Na widok mojego roweru z sakwami zrobili wielkie oczy - może częsty widok podróżujących rowerzystów wciągnie ich w podróże? Może kiedyś któryś z nich wyruszy w podróż dookoła świata w jednym kierunku Wiślanej Trasy Rowerowej, a wróci z drugiego? Mam nadzieję. A tymczasem niech nowa Wiślana Trasa Rowerowa i szlaki rowerowe wzdłuż Dunajca i dookoła Jeziora Czorsztyńskiego wyznaczają i ciągną w górę poziom polskiej długodystansowej infrastruktury rowerowej. Na razie idzie Ci, Małopolsko, fantastycznie!
* * *
Wiślana Trasa Rowerowa była wśród najpiękniejszych szlaków rowerowych w Polsce, o których mówiłem w programie Dzień Dobry TVN.
Pięknie! Czy na tym odcinku WTR da się lubić również za połączenia kolejowe na odcinkach Czechowice-Dziedzice - Oświęcim, Oświęcim-Zator, Zator-Skawina, Skawina-Kraków? Mam na myśli przede wszystkim turystykę rodzinną w układzie 2+2, czyli dwa duże rowery i jedna przyczepka dwuosobowa; w jedną stronę rowerem, powrót pociągiem do miejsc startu.
@Marko - wiem tylko, że w zeszłym roku zawieszone zostało połączenie Kraków-Oświęcim przez Skawinę i Zator. Chyba przez wymagane remonty? To właśnie o nim myślisz?
Nie znam niestety lokalnych, małopolskich klimatów kolejowych - nie wiem, czy jest planowane odwieszenie w nowym rozkładzie. Ale niewątpliwie poprawiłoby to wiślaną logistykę.
Pozdrawiam, mam nadzieję na pomyślne wieści :)
Świetny artykuł.
Tak dla pewności, czy jeśli wyjadę z Krakowa z centrum bulwarami w stronę Niepołomic to mam ciągłość trasy rowerowej, czy są jeszcze miejsca gdzie trzeba jechać główną drogą?
@Marta, dojedziesz Bulwarami, a potem drogą rowerową od centrum Plaza, do Mostu Wandy. Stamtąd kilkanaście kilometrów publiczną drogą do Niepołomic. Tu Puszcza Niepołomicka, potem jeszcze kilka kilometrów do Chobotu i już masz rowerowy raj do Szczucina.
Na szczęście ten odcinek na wysokości Niepołomic to (chyba) najbliższy z kolejnych oddawanych do użytku - już jesienią? Coś tak mi się wydaje.
Pozdrawiam! :)
Szymon,
A jak wróciłeś?
Pozdrawiam,
Sebastian
@Sebastian, właśnie, tu mi trochę brakuje jeszcze takiego idealnego, naturalnego rozwiązania.
Dojechałem wieczorem do Szczucina, tam spałem. Polecam - świetny hotel, ze smaczną restauracją, świetne warunki, pokój oidp pamiętam 70 złotych ze śniadaniem.
I stamtąd następnego dnia wróciłem na Wiślaną Trasę Rowerową i przez Dąbrowę Tarnowską do Tarnowa. Stąd do Krakowa i do domu. Początkowo miałem w planach przeskoczenie na Green Velo w Podkarpackiem - to tylko jeden dzień jazdy, ale musiałem wracać do domu.
Warto pamiętać, że równolegle do mojej trasy do Tarnowa jest Velo Dunajec - zrobione chyba w większości. Jeśli ktoś nie chce do Szczucina to to jest fajny wariant na powrót. Ewentualnie do Zalipia i wtedy do Tarnowa po Velo Dunajec.
Pozdro :)
Często pokonuje odcinek między Oświęcimiem a Okleśną k/Alwernii. Trasa jest super, nawierzchnia idelnie równa(chyba jak na autostrdzie). Według mnie brakuje jeszcze drogowskazów np. Oswięcim 10 km, Alwernia 5 km oraz miejsc w któych turysta mógłby rozłożyć namiot.
@Paweł, racja, ale... w naszym prawie zdaje się, że to nie jest takie łatwe by legalnie biwakować na dziko, stąd brak takich miejsc. Poza tym - czy takie drogowskazy nie przyciągałyby nieproszonych gości? :)
A tak, jeśli chcesz spać na dziko, to po prostu sam sobie znajdujesz własną miejscówkę, o której wiesz tylko Ty i Twój towarzysz/-ka... :)
Pozdrawiam, bezpiecznych noclegów :)
Myślę, że w przyszłym roku ruszam na ten odcinek. Świetna trasa!
W którym miejscu najlepiej rozpocząć jazdę aby nie przedzierać się przez krzaczory w woj. śląskim?
W Oświęcimiu. Od razu wjeżdżasz na rowerowe trasy i korzystasz z wygodnego dojazdu Kolejami Małopolskimi z Krakowa. Co prawda WTR startuje odrobinę wcześniej, w Brzeszczach, ale do Oświęcimia są jeszcze wyłącznie publiczne asfalty. Przygotowane, rowerowe trasy dopiero z Oświęcimia.
Raczej postanowione. W przyszłym roku wybieramy się na WTR, na trasie od Krakowa do Szczucina.
I jak, i jak? :) Śmiało wrzucaj adres do relacji, jak będzie gotowa :)
W którym miejscu w Oświęcimiu wjeżdża się na trasę w stronę Krakowa
Przez całe centrum Oświęcimia nad Sołą prowadzi Velo Metropolis - kolejna trasa projektu Velo Małopolska. Wystarczy więc wjechać na nią i ruszyc na północ - po wyjeździe z centrum miasta nad Wisłą połączy się z Wiślaną Trasą Rowerową.
Odcinek w Kaniowie walami warto sobie odpuścić i jechać ulica Rybacka, Jawiszowicka i Sw Maksymiliana Kolbe aż do Jawiszowic. W ten sposób omijamy trawę i krzaki na wale. Ruch praktycznie zerowy i fajnie się jedzie. Za Brzeszczami nie wiem, bo się nie wypuszczałem jeszcze. No i warto trzymać się lewego brzegu Wisły.
Dzięki bardzo, fajna uwaga. Prawdę mówiąc podczas mojego przejazdu przed Oświęcimiem w ogóle nie widziałem nowego oznakowania małopolskiej Wiślanej Trasy Rowerowej, gdzieniegdzie przewijały się znaki starej WTR. I ten odcinek jest - tak mi się wydaje - na tyle mało atrakcyjny, że dopóki nie będzie połączenia z trasami w Śląskiem to w ogóle nie warto zawracać sobie nim głowy. Lepiej zorganizować wyjazd z samego Oświęcimia.
Połączenie z trasami na śląsku jest i było gotowe 25.09.2018 r. Można dojechać do Wisły Malinki (ja jechałem w przeciwnym kierunku) w chwili obecnej są dwie wersje trasy ale jadąc od Oświęcimia to dopiero w okolicach Czechowic-Dziedzic nowa trasa przecina Czechowice w stronę Goczałkowic ( po starych znakach można ominąć Czechowice wzdłuż Wisły do Goczałkowic) i później za Zabrzegiem też jest fragment poprowadzony po nowemu (ale jest także wyraźne stare oznakowanie) Do samej Wisły (centrum)właściwie jest przyjemnie płasko.
Polecam
Jutro wybieramy się na odcinek Oświęcim-Kraków, zobaczymy jak to wygląda :)
Czy rzeczywiści przez 40km od Oświęcimia nie ma żadnego sklepu/baru? Coś się zmieniło w tym temacie? Czy ktoś był niedawno na tym odcinku?
O ile wiem - nadal nie ma. Chyba że zboczysz gdzieś po drodze do jednej z kilku wsi. Ale do której i jak daleko - nie wiem. Od Twojego pytania minęło już sporo czasu, ja odpisuję z opóźnieniem - to może możesz już podzielic się Twoim doświadczeniem? Agnieszko, znalazłaś coś wcześniej? :)
Na pewno skorzystam z tych pomysłów, bo planuję spędzić długie wakacje na terenach Małopolski, a bez mojego rowera nigdzie się nie wybieram ;-)
To bardzo słuszne podejście, bo zgadzamy się z podejściem, że bez rowera nie ma udanego wypoczynku :). "Rower jest wielce OK" :)
Fajna relacja. Noszę się od wiosny z zamiarem przejechania z Tychów do Krakowa. Myślałem o innej trasie, ale zainspirowałeś mnie i nadłożę kilka km, żeby przejechać się wzdłuż Wisły. Nawet zrobiłem sobie dzisiaj wstępny rekonesans i dotarłem do początku wałowego odcinka w Oświęcimiu :)
Bardzo się cieszę, że podsunąłem pomysł na wycieczkę. Z Tychów do Krakowa to już kawałek - jak wyszło? :) A jaką drogą dokładnie jechałeś z Tychów? Może to będzie fajna propozycja dla innych Ślązaków :)
Zachęcony artykułem postanowiłem wybrać się w tę najlepszą z najlepszych i bezpiecznych tras rowerowych. I tu totalna porażka. To tak jakbyśmy, autor i ja, byli na różnych trasach.
W Czechowicach-Dziedzicach po wyjściu z pociągu i odnalezieniu trasy "Wiślana trasa rowerowa" znaki doskonale prowadzą, ale niestety ruchliwymi drogami, po których jeżdżą m.in. tiry. Wkurzeni sytuacją dotarliśmy do wału wiślanego, na którym były resztki starych oznakowań (spłowiałe tabliczki), z tym jednak, że trawa sięgała do kolan - nie da się jechać. Wróciliśmy na szosy...
Reasumując dojazd do Oświęcimia - tragedia, tym bardziej nie wyobrażam sobie, aby można tę trasę przejechać rodzinnie, z dziećmi.
Odcinek Oświęcim - Kraków super (nawet może trochę nudny), to prawda, ale też jest kilka fragmentów, gdzie nie odważyłbym się jechać z dziećmi. I jeszcze do tego w okolicach Krakowa, na jednym z krótkich odcinków "szosowych" znalazła się policja ws. sprawdzania trzeźwości !!! (sprawdzenie trzeźwości na trasie rowerowej pomyślanej w głównej mierze jako raj dla rowerzystów; ciekaw jestem co by było gdybyśmy byli po 1 czy 2 piwach, nie sprawdziłem bo nie byliśmy). W Krakowie, mieście w którym rowerzyści jeżdżą wszędzie, jak szaleni, nawet wieczorową porą zatrzymuje nas straż miejska z oczekiwaniem mandatu za przejazd po pasach przy zielonym świetle....wiem, wiem, po pasach się nie jeździ, ale poprzedniego dnia naoglądaliśmy się w okolicach rynku tej specyfiki Krakowa (jazda na rowerach) i uznaliśmy, że tu wszystko wolno.
Wyjazd z Krakowa to znowu tragedia. Szlak źle oznakowany, nagle się urywa, potem ni z tego ni z owego prowadzi dalej, porażka.
Nie pamiętam już w której miejscowości dawny MOR zmienił się w placyk zabaw dla dzieci.
Jakoś nikt nie pomyślał aby na Żubrostradzie postawić znak skrętu w prawo na Bochnię, tak aby po przejechaniu Puszczy jechać do Bochni ruchliwą szosą.
Generalnie dla mnie porażka i tylko żałuję tego czasu, który mogliśmy poświęcić na jeżdżenie po Beskidach.
A może to tylko ja taki marudny, bo jak czytam ludzie są zadowoleni.
Krzyśku, wystarczyło z uwagą przeczytać mój tekst. Wyraźnie przecież w nim narzekam, że pierwszy - śląski - odcinek Wiślanej Trasy Rowerowej to dramat. Piszę wyraźnie, że w Oświęcimiu w hotelu melduję się ubłocony po kolana po przejeździe właśnie przez te śląskie chaszcze...
Na pewno WTR można widzieć na dwa sposoby. Pierwszy - to na pewno pierwsza w Polsce tak długa, spójna podróż po drodze rowerowej. Z drugiej - to oczywista nuda dla tych, którzy oczekują emocji z górskich tras. Ale też żadna trasa nie jest dal wszystkich - czy słyszałeś, by sakwiarze narzekali na przejezdność jakichś górskich singletracków? ;)
Pozdrowienia! :)
Szymonie, masz rację. Nie ma takiej trasy, która zadowoli wszystkich. Pozwoliłem sobie na wyrażenie kilku krytycznych uwag w kontekście informacji, że cała WTR to doskonała trasa na rodzinne wyjazdy; odcinek Oświęcim - Kraków tak, pozostałe odcinki - bym polemizował.
Czytam Twoje relacje, rady i pomysły - trzymaj tak dalej.
Serdeczności,
A czy planowanejest zimowe utrzymanie Wiślanej Trasy Rowerowej? Myślę że to byłaby fajna alternatywa na zimowy trening dla szosowej braci. Pzdr
Nie wiem, trudno mi powiedzieć. Obawiam się, że koszty odśnieżenie 200 kilometrów będą zbyt duże, tym bardziej, że pewnie spadłyby na w części niebogate gminy. Ale na pewno odśnieżona i dostępna trasa zimą byłaby kolejnym hitem w wykonaniu Małopolski.
Chociaż... szlak wokół Tatr w planach zimą miał stawać się trasą do narciarstwa biegowego. Być może nad Wisłą też były takie plany? Na pewno wszystko zależałoby od zimy i ilości śniegu. I właśnie kasy.
Poproszę lepiej wiedzących żeby może nam tutaj skrobnęli słówko. Dzięki za rzeczowe i ciekawe pytanie! :)
Takie działania odbierają naturę, zieleń, przyrodę, ostatnie zielone miejsca. Wszystko zalewa się asfaltem, giną naturalne miejsca bytowania zagrożonych gatunków, ludzie na rowerowach wyganiają ptaki, zwierzynę. Rowery na zjezdnię a nie nad rzekę! W ten sposób tępicie naturę i przyrodę a nie dbacie turustykę!
Nie mogę się z tym zgodzić. Położenie na i tak już istniejącej budowli hydrotechnicznej rowerowego dywanika nie zmieni wiele w ochronie przyrody danego miejsca. W dodatku turysta rowerowy ma naprawdę niewielki wpływ na przyrodę, a i zwykle bywa osobnikiem świadomym tych kwestii. Turyści na pewno śmiecą mniej niż przeciętni obywatele, na pewno są bardziej od przeciętnego człowieka wrażliwi na kwestie szanowania obecności zwierząt w ich naturalnym środowisku, itp. Myślę więc, że określenie turysty jako tępiciela przyrody to zdecydowanie słowne nadużycie. Pozdrawiam!
Przejechalem z żoną cala WTR od Oswiecimia do Szczucina od 20 08 2018 do 22 08 2018. I ze Szczucina do Tarnowa Velo Dunajec w sumie 315 km w 3 dni. Było super trasa ok. Jedyny minus to Kraków ciezko znalezc wlasciwą trase, straż miejska jezdzi na rowerach ale nie maja pojecia o WTR. 2 noclegi na trasie jeden w Brzegach. Duzo miejsc noclegowych ale ciezko znalezc (ekipy robotnikow z Krakowa wynajmuja cale hostele) 2 nocleg w Zalipiu wsi malowanej (cały dom do dyspozycji sklep knajpa kościół wszystko na miejscu). Po drodze 3 przeprawy promowe za free dzisiaj w zimowy styczniowy zaśnieżony wieczór oglądam i wspominam i wszyskim zainteresowanym polecam było super!!!!
Rafał, dzięki za fajny komentarz w takim szczęśliwym tonie :). Wygląda na to, że kolejny sezon będzie na WTR jeszcze bardziej udany - po wschodniej stronie Krakowa przybyło sporo zaległych odcinków drogi rowerowej, nie będzie trzeba już objeżdżać drogą publiczną. Powodzenia na kolejnych wyprawach! :)
Witam,orientuje się może ktoś czy na odcinku Brzeszcze-Kraków,raczej bliżej Krakowa są jakieś godne uwagi noclegi?W maju będzie to jeden z odcinków mojej dłuższej trasy i planuje nocleg właśnie przed Krakowem,miło jeśli znajde tam jakąś agroturystyke w okolicy trasy.
Hej.
Ciekawy artykuł. jestem pod wrażeniem i z tego powodu właśnie w tym roku wraz z synem zamierzamy przemierzyć ten fragment WTR.
Mam pytanie czy ścieżka jest poprowadzona po obu stronach Wisły?
a jeżeli nie, to czy wiadomo kiedy należy zmienić brzeg aby nie zagonić się w "kizi róg"?
Pozdrawiam
Paweł
Witam
Jako mieszkaniec Cz-Dz, dokładniej opiszę stara i nową trasę, od zapory do Jawiszowic.
Stara trasa ("niebieska") biegnie pn. wałem wisły do Goczałkowic Zdroju (alternatywne trasy rowerowe są w Google map), gdzie skręca w prawo do Cz-Dz, i dalej pd. wałem Wisły do kopalni (tu jest kiepsko, szczególnie po deszczach). Dalej do lotniska, i na skrzyżowaniu w prawo przez rzekę. Dalej w lewo na wał wislany, aż do Jawiszowic gdzie łączy się z nową trasą (część trasy, szczególnie latem, może być ciężko przejezdna, wysoka trawa).
Nowa trasa wiślana (pomarańczowa), przebiega ul. Do zapory, Ks. Janoszki, pd. wałem Wisły i Iłownicy. Dalej L. Waryńskiego, Legionów, Cmentarna, łagodna, Fałata, Kasprowicza, Grabowicka, Kaniowska, Czechowicka, Kóski, Grobel B, Głębokie, Łabedzia, Jawiszowicka, gdzie obie, stara i nowa trasa się praktycznie łączą. Wg mnie, nowa trasę przez Cz-Dz to niewypał.
Moja propozycja dla tych którzy zamierzają startować z okolic Cz-Dz.
Jako punkt startowy proponuję Pszczynę, ostatecznie; Goczałkowice, Zabrzeg ewentualnie Cz-Dz.
* Z Pszczyny; skansen, rynek, zamek (są oznakowania tras rowerowych), park, zagroda żubrów, dalej, nową ścieżką rowerową do zapory.
* Z Zabrzega; po nowej trasie do zapory. Z zapory w Goczałkowicach, pn. wałem Wisły (dowolna trasa), lub asfaltem do zdroju (uzdrowisko).
* Z Goczałkowic, asfaltem do zapory, dalej jak z Zabrzega, lub bezpośrednio do Cz-Dz.
W Cz-Dz za mostem na wiśle w lewo na wał, i między stawami na ul. Boczną, do ul. Weglowej (szuter/asfalt), lub bezpośrednio na ul.Weglową (za "1" jest scieżka rowerowa).
* Z Cz-Dz, na most i w lewo, ul. Traugutta (jest nowa scieżka rowerowa) do ul. Węglowej.
Z Weglowej, do ul. Nad Białką (do lotniska), za ostatnim domem będzie ścieżka do mostu na Białce (lub tak jak pokazuje Google map ścieżkę do mostu), ul. Modra, Czechowicka, Rybacka, Jawiszowicka, gdzie są już nowe oznakowania "Rowerowej Trasy Wiślanej" i "Velo Metropolis".
Witaj, przejechałem wraz z żoną w tym roku cały odcinek od Wisły Czarne do Krakowa. Szlak w większości jest dobrze oznakowany, choć czasami zanika i trzeba szukać drogi w kombinacji google mapa/mapy papierowe. W większości prowadzi wałami i drogami szutrowymi oraz asfaltowymi o małym natężeniu ruchu. Czasami jest nudno, ale w przeważającej części bardzo ciekawie poprowadzono trasę. W tym roku planujemy pojechać dalej z Krakowa do Gdańska. Polecam z czystym sumieniem! Rafał
Dodaj Twój komentarz