- Niesamowite Miasteczko Galicyjskie w Nowym Sączu
- Prawie trzydzieści cerkwi w trzy dni
- Nocleg pod cerkwią w Bielicznej
- W towarzystwie Towarzystwa z Beskidu Niskiego
- Dzikie Stoły - beskidzki slow food
- Cerkiew w Kwiatoniu - najcenniejsza i najpiękniejsza
- Siedemdziesięciu przewodników na Szlaku Architektury Drewnianej
- Najlepszy czas na zwiedzanie cerkwi Beskidu Niskiego
- W prywatnym skansenie łemkowskim w Gładyszowie
- Radocyna i Nieznajowa - nieistniejące łemkowskie wsie
- Obierz kierunek na Gorlickie-Sądeckie
- Śladami łemkowskich maziarzy z Łosia
- Pierwsza na świecie uliczna lampa naftowa
- Kasztel Gładyszów - dwór obronny w Szymbarku
- Jak dojechać do Izb, Kwiatonia i Wołowca?
- Noclegi w gospodarstwach agroturystycznych
Niesamowite Miasteczko Galicyjskie w Nowym Sączu
Moją rowerową majówkę w Beskidzie Niskim zacząłem trasę w miejscu niezwykłym - w Miasteczku Galicyjskim w Nowym Sączu. To część Sądeckiego Parku Etnograficznego, będącego oddziałem nowosądeckiego Muzeum Okręgowego. Miasteczko tworzy kilkanaście różniących się funkcją budynków, powstałych w wyniku rekonstrukcji budowli z miejscowości dawnej Galicji. Razem tworzą kompletną imitację rynku z XIX wieku, która może służyć do podroży w czasy dawnej Galicji.
Nad całością góruje efektowny ratusz, wybudowany według planów nieukończonego ratusza w Starym Sączu. Wewnątrz znajduje się hotel i kawiarnia. Przy kamiennym rynku stoi karczma, mieszcząca się kiedyś w Orawce. W bocznych pierzejach znajdują się między innymi - wyposażone w dawne sprzęty - poczta, apteka, gabinet dentysty, zakład zegarmistrza, fotografa i warsztat snycerski. Na środku placu stoi zrekonstruowana studnia ze Starego Sącza, a obok kapliczka Jana Nepomucena z Czchowa. Jak w każdym szanującym się miasteczku, jest i remiza z zabytkowym sprzętem strażackim.
Z okna w ratuszowym hotelu miałem widok na jeszcze jedną część nowosądeckiego parku etnograficznego - tzw. sektor kolonistów józefińskich kiedyś zamieszkującymi Galicję, zwanych także Niemcami Galicyjskimi. Obok niego wiedzie droga łącząca Miasteczko Galicyjskie z głównym terenem skansenu w Nowym Sączu, wartym poświęcenia mu czasu chociażby ze względu na piękną drewnianą cerkiew Św. Dymitra, przeniesioną tutaj z wysiedlonej wsi Czarne.
Dzięki wybraniu Nowego Sącza na start i metę mojej krótkiej wycieczki rowerem po Beskidzie Niskim, mogłem w końcu zobaczyć mniej popularne cerkwie, z którymi wcześniej nie było mi po drodze - w Królowej Górnej, Boguszy i Binczarowej. To przy nich znowu poczułem wyjątkowy nastrój Łemkowszczyzny, jedynej takiej krainy we współczesnej Polsce. Jedynej z taką historią, szczęśliwie wciąż nierozmytą przez agresywny, współczesny świat. Łemkowszczyzny, wciąż po cichu snującej swój smutek po pustych beskidzkich dolinach.
Prawie trzydzieści cerkwi w trzy dni
Potem, w ciągu kolejnych trzech dni jazdy odwiedziłem jeszcze cerkwie w Kamiannej, Polanach, Bereście, Piorunce, Czyrnej, Izbach, Bielicznej, Śnietnicy, Brunarach, Czarnej, Hańczowej, Skwirtnem, Kwiatoniu, Smerekowcu, Gładyszowie, Krzywej, Wołowcu, Bartnem, Bodakach, Ropicy Górnej, Bielance, Łosiach... Gdy tylko było to możliwe - zaglądałem do środka. Jeśli przyjąć, że za każdą cerkwią stała lokalna łemkowska społeczność, można wyobrazić sobie rozmiar ludzkiej krzywdy, jaka dokonała się tu podczas Akcji Wisła w roku 1947.
Nocleg pod cerkwią w Bielicznej
Najpiękniejszą dla mnie zawsze będzie maleńka, greckokatolicka cerkiew św. Michała Archanioła w dawnej wsi Bieliczna. Cerkiew jako jedyna ocalała z liczącej kiedyś ponad 30 domów łemkowskiej wspólnoty, dzisiaj stoi w zupełnie pustej dolinie. Wyremontowana w latach 80-tych przez miejscowego proboszcza, dziś zadbana, jest coraz chętniej odwiedzana przez wędrujących po Beskidzie Niskim turystów i stanowi jedno z bardzo wyjątkowych miejsc w polskich górach. Atmosferę pamięci o dawnych mieszkańcach Bielicznej podkreśla znajdujący się tuż obok dawny łemkowski cmentarz. I żeliwny krzyż, stojący kilkaset metrów dalej na północnym zboczu Bielicznej. Sam, jeden, na środku pola - ostatni, niemy świadek łemkowskiej historii.
To pod cerkwią w Bielicznej rozbiliśmy nasz pierwszy obóz podczas rajdu Klubu Imprez na Orientację Neptun po Beskidzie Niskim w 1997 roku, a wewnątrz cerkwi chroniliśmy się podczas wieczornej burzy. To na zboczach doliny Bielicznej dziesięć lat później uczyliśmy się z Olą jazdy na nartach śladowych i tu widzieliśmy wilka, podczas naszego miodowego tygodnia kilka lat później. I właśnie pod 220-letnim budynkiem cerkwi w Bielicznej, już przy świetle pełni Księżyca, rozstawiłem teraz namiot. Szedłem spać po 1 w nocy, razem z przyjaznymi łemkowskimi duchami.
W towarzystwie Towarzystwa z Beskidu Niskiego
Późna pora o której dotarłem do Bielicznej wzięła się z wcześniejszej, przedłużonej wizyty w przyjaznym Domu na Łąkach - gospodarstwie agroturystycznym w sąsiednich Izbach. Prowadzący Dom na Łąkach Agnieszka i Andrzej są jednymi z pomysłodawców powstania stowarzyszenia Towarzystwo z Beskidu Niskiego. Stowarzyszenie skupia dzisiaj dziewięć gospodarstw agroturystycznych - z Wysowej-Zdroju, z Izb, z Ropek, Gładyszowa, Nowicy i Banicy - których łączy chęć prowadzenia turystycznego biznesu w odpowiedzialny sposób, z zachowaniem tradycji regionu, podkreśleniem jego historii i dorobku, oraz co bardzo rzuca się w oczy - w klimacie slow food.
Dzikie Stoły - beskidzki slow food
Prawdziwą slow food fiestą są "Dzikie Stoły" - jeden z tych wyjątkowych pomysłów członków Towarzystwa z Beskidu Niskiego. Dzikie Stoły to przyjęcia na świeżym powietrzu, regularnie organizowane w najpiękniejszych miejscach Beskidu Niskiego - pod "naszą" cerkwią w Bielicznej, na pastwiskach Regietowa, w Blechnarce czy Odernem. Jednak nie tylko miejsca są specjalne, ale i to, co na stołach: proziaki magurskie z ziołami, warzywa i mięsa pieczone w dzikim dole , burgery buraczane, burgery jaglano-marchewkowe , gulasz banicki z soczewicą, placuszki z miodem, tarta z jagodami, kruche ciasto z rabarbarem i daktylami... Odrobinę o klimacie Dzikich Stołów może mówić zwyczaj jadania wspólnej kolacji przez gospodarzy i gości Domu na Łąkach.
Cerkiew w Kwiatoniu - najcenniejsza i najpiękniejsza
Malutka, wręcz skromna, cerkiew w Bielicznej nie może równać się pięknem z najcenniejszymi, drewnianymi cerkwiami Beskidu Niskiego, z których aż cztery zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO - w Brunarach Wyżnych, w Owczarach, w Sękowej i uważana przez wielu za najpiękniejszą - cerkiew św. Paraskewy w Kwiatoniu. Na przykładzie cerkwi w Kwiatoniu widać, jak wyraziste proporcje cerkwi mają symbolizować wszechświat: prezbiterium jako miejsce Boga, nawę - środkową część świątyni - jako miejsce ludu oraz babiniec - dla grzeszników i kobiet "nieczystych". Prostym schematem jednak nie sposób opisać wszystkich łemkowskich cerkwi - każda część Łemkowszczyzny ma swój typ, różniąc się w wyglądzie zewnętrznym głównym zarysem cerkwi, kształtem dachu, hełmu, czy kopuły.
Wspólnym elementem cerkiewnych wnętrz jest ikonostas - ściana udekorowana ikonami, wizerunkami świętych postaci i scen z ich życia, oddzielająca święty ołtarz w prezbiterium od wiernych w nawie głównej. Ikonostasy, jak i całe wnętrza łemkowskim cerkwi są często bogato dekorowane, z wykorzystaniem złota i żywych kolorów, a obrazy w każdym z nich ułożone według tego samego "świętego" porządku. Na mnie zawsze robią ogromne wrażenie, pozostając w bardzo dużym kontraście do przeważnie dość ascetycznego, drewnianego wizerunku zewnętrznego cerkwi.
Siedemdziesięciu przewodników na Szlaku Architektury Drewnianej
Zwiedzanie pięknych wnętrz obiektów Szlaku Architektury Drewnianej od kilku lat ułatwia Małopolska Organizacja Turystyczna, która spośród lokalnych społeczności zatrudnia przewodników po swoich drewnianych zabytkach. W tym roku, do końca września, w aż 71 obiektach Szlaku w całej Małopolsce obecny będzie przewodnik, który opowie Wam o historii i wartości każdego z nich. Takie informacje zawsze robią na mnie bardzo pozytywne wrażenie - to nie tylko korzyść turysty, ale także, lub przede wszystkim, szansa na zawodową aktywizację dla osób z niewielkich miejscowości Małopolski. Kciuk w górę, MOT!
I tak, przed laty, chcąc zajrzeć do którejś z beskidzkich cerkwi, należało poprosić o klucz, znajdujący się zwykle w najbliższym domu. Teraz, gdy tylko zatrzymałem się przed cerkwią w Kwiatoniu, z pobliskiego domu wyszedł mężczyzna, którym zaraz okazał się jeden ze wspomnianych przewodników. Był nim pan Jan Hyra, wieloletni opiekun i dobra dusza cerkwi, wybrany jednym z "Ludzi Roku 2014" przez mieszkańców Małopolski. To on opowiedział mi o największym wydarzeniu w ostatnim czasie - odnalezieniu podczas prowadzonej renowacji 400-letniej ikony, ukrytej w parapecie cerkiewnego chóru, którą po renowacji wyeksponowano przed współczesnym ołtarzem. Kwiatoń opuszczałem z przekonaniem, że do takich miejsc, a w nich takich chwil z takimi ludźmi, powinna prowadzić każda podróż. A na tej stronie pan Jan Hyra opowiada więcej o swojej pracy.
Najlepszy czas na zwiedzanie cerkwi Beskidu Niskiego
Miałem sporo szczęścia do odwiedzanych cerkwi podczas tego wyjazdu - by wejść do środka wielu z nich nie trzeba było nikogo szukać. Od piątku trwało sprzątanie cerkwi i próby przed sobotnimi uroczystościami ślubnymi, nadchodzącymi komuniami i... nadchodzącymi świętami Wielkanocy w Kościele prawosławnym. W sobotę cały dzień - ostatnie przygotowania i wspomniane uroczystości, w niedzielę - cotygodniowe nabożeństwa, od poniedziałku - tydzień paschalny prawosławnych. To pewnie dlatego, wykorzystując wszystkie okazje i zaglądając do każdej z napotkanych cerkwi, zachwycając się klimatem Łemkowszczyzny, wszędzie byłem spóźniony.
W prywatnym skansenie łemkowskim w Gładyszowie
Do Gładyszowa, a w nim prywatnego, niewielkiego skansenu łemkowskiego dotarłem już krótko przed zmrokiem. Właścicielami miejsca są, poleceni mi przez gospodarzy z Domu na Łąkach, państwo Danuta i Jan Dziubynowie, prowadzący także gospodarstwo agroturystyczne Dziubyniłka. Łemkowie, już emerytowani nauczyciele, z dumą pokazali mi stworzoną ciężką pracą ich własnych rąk Łemkowską Zagrodę Edukacyjną. Od drobnych przedmiotów codziennego użytku, mebli zbieranych od sąsiadów i skupowanych po okolicy, znajdowanych na aukcjach w Internecie i zwożonych z Polski, po ciężkie maszyny odtwarzane samodzielnie - Dziubyniłka to warte odwiedzin piękne dzieło dwojga łemkowskich zapaleńców.
Tego wieczora, po ciemku, w deszczu, z czołówką na kasku i po niestety fatalnej na rower drodze przez Krzywą i nieistniejące już Czarne, przed północą dotarłem do schroniska w Radocynie. Po drodze była jeszcze nocna wizyta na łemkowskim cmentarzu w Czarnem i szybka ucieczka przed psami z miejscowej bacówki. A na miejscu... głośna impreza - wieczór kawalerski kilku Słowaków. Co ciekawe, impreza wyłącznie śpiewana przy akompaniamencie harmonii.
Radocyna i Nieznajowa - nieistniejące łemkowskie wsie
Tym co przyciąga w Beskid Niski, oprócz łemkowskich cerkwi, śladów po wysiedlonych cerkwiach, czy wojennych cmentarzy Dusana Jurkovica z I wojny światowej, jest przyroda. Najcenniejsze jej walory chroni Magurski Park Narodowy. Jadąc z Radocyny w kierunku Wołowca jechałem jego granicą, wyznaczoną przez nurt Wisłoki. W zupełnej głuszy, przez kolejne brody na rzece, w padającym deszczu, dotarłem do Nieznajowej, gdzie pierwszy raz dotarliśmy z Olą na nartach biegowych 10 lat temu.
Założona w 1546 roku Nieznajowa, w 1886 roku zamieszkana była przez ponad 330 osób, a w 1936 - przez około 250, w większości prawosławnych. Przed II wojną światową posiadała dwie cerkwie, dwa tartaki, sklepy, karczmę. Po wojennych zniszczeniach, wysiedleniach akcji Wisła i wydarzeniach powojennych dziś została tu jedynie dawna leśniczówka - dzisiaj chatka studencka, samotny dom w centralnym miejscu wsi, cmentarz i kilkanaście rozrzuconych po terenie dawnej wsi krzyży. Stojąc na drodze biegnącej przez dawną Nieznajową trudno wierzyć, że tak niedawno stało tutaj około 30 domów, choć tabliczki i ślady na cmentarzy wskazują na żywą pamięć potomków dawnych mieszkańców wsi. Na stronie Darka Zająca można przeczytać wspaniałą opowieść o Nieznajowej.
Obierz kierunek na Gorlickie-Sądeckie
W pieszych i rowerowych wędrówkach pomagają strony internetowe i aplikacje mobilne, dostarczając nie tylko szybkiej orientacji, ale przede wszystkim informacji o miejscach w które docieramy. Jedną z tych, z których korzystałem, była aplikacja Obierz kierunek, stworzona w ramach projektu promocyjnego Gorlickie-Sądeckie, przygotowanego między innymi przez powiaty gorlicki i nowosądecki oraz Małopolską Organizację Turystyczną. W telefoniczną apkę mogłem szybko rzucić okiem, bez konieczności rozwijania mapy, szczególnie w ostatniej, deszczowej części mojej trasy. A jeśli myślisz o przejrzeniu turystycznej mapy jeszcze przed wyprawą, odsyłam do serwisu "Góry i Ludzie" po mapy turystyczne online z wydawnictwa Galileos, w tym dwie Beskidu Niskiego.
Śladami łemkowskich maziarzy z Łosia
Wśród wielu obiektów, o których informuje telefoniczna aplikacja, jest też wyjątkowa Zagroda Maziarska w Łosiu. Wyjątkowa ze względu na temat o którym opowiada - to podróże maziarzy, Łemków, zajmujących się wyrobem i handlem smarem, wytwarzanym z wydobywanej w okolicy ropy naftowej. Łemkowscy maziarze na swoich wozach potrafili zjechać pół Europy, robiąc na swoim smarze niezły interes, o czym świadczyć mogą chociażby domy najbogatszych z nich stojące do dziś w Łosiu. Malutki łemkowski skansen w Łosiu wyjątkowy jest też z racji przesympatycznych pań tamże pracujących, które pozwoliły mi rozgrzać i schronić się przed ulewą.
Pierwsza na świecie uliczna lampa naftowa
Gorlickie Zagłębie Naftowe, do którego należy Łosie, należy do najstarszych obszarów wydobycia ropy naftowej na świecie! W kilkunastu miejscowościach położonych w dolinie Ropy czarne złoto wydobywano od wielu lat, a ostatnim miejscem przemysłowego wydobycia jest kopalnia w Lipinkach koło Gorlic. Wiele śladów po przemyśle naftowym w Beskidzie Niskim można obejrzeć w Gorlicach w Skansenie Przemysłu Naftowego Magdalena, mieszczącym się na terenie dawnej kopalni ropy naftowej o tej nazwie. Do ciekawostek należy wspomnienie Ignacego Łukasiewicza, przybyłego do Gorlic ze Lwowa, prowadzącego tutaj badania nad wykorzystaniem ropy jako źródła światła. W ich efekcie w 1854 roku właśnie w Gorlicach zapłonęła pierwsza na świecie uliczna lampa naftowa. Łukasiewicz posiadał także kopalnie ropy naftowej, między innymi w Męcinie Wielkiej, Sękowej i Szymbarku.
Kasztel Gładyszów - dwór obronny w Szymbarku
W małopolskim Szymbarku znajduje się też jeden z najcenniejszych polskich obiektów renesansu - Kasztel Gładyszów. Będący warownym budynkiem mieszkalnym kasztel stoi na wysokiej skarpie nad Ropą. Obok mieści się jeszcze jeden oddział Muzeum Dwory Karwacjanów i Gładyszów w Gorlicach - Skansen Wsi Pogórzańskiej. Nieopodal leżą wielkie małopolskie korale - efektowny symbol promocji Małopolski w ostatnich latach.
Tegoroczna podróż po Beskidzie Niskim była chyba pierwszą w mojej rowerowej karierze, której nie udało mi się planowo dokończyć. Ulewa okazała się silniejsza ode mnie - przemoczony zostawiłem rower pod opieką serdecznych sióstr felicjanek z Grybowa i najbliższym PKS-em pojechałem do Nowego Sącza po samochód, tym samym rezygnując z fragmentu trasy na której miałem jeszcze zobaczyć kilka drewnianych kościołów Małopolski. Dzięki temu jest po co wracać! :-)
Jak dojechać do Izb, Kwiatonia i Wołowca?
Rowerem! Ale można sobie pomóc dojeżdżając w Beskid Niski publicznym transportem zbiorowym. Z zachodniej, południowej i centralnej Polski można pociągiem dotrzeć do Tarnowa lub Krynicy-Zdroju, a ze wschodniej - do Gorlic, dzięki wskrzeszonemu niedawno połączeniu z Rzeszowa. Jeśli masz do dyspozycji samochód, świetnym punktem startowym do zwiedzenia małopolskiej części beskidzkich dolin będzie właśnie Nowy Sącz, gdzie na pewno nie zabraknie pensjonatów lub hoteli, pod którymi można zostawić samochód na kilka dni. Warto pamiętać, że w Małopolsce powstały nowe trasy rowerowe - Wiślana Trasa Rowerowa, Velo Dunajec i Velo Czorsztyn - które można połączyć z wyprawą po Beskidzie Niskim.
Noclegi w gospodarstwach agroturystycznych
Najpopularniejszą opcją noclegową są kwatery prywatne i gospodarstwa agroturystyczne. Wśród tych ostatnich polecam członków Towarzystwa z Beskidu Niskiego, o którym wspominałem w tekście wcześniej. Pozostałych warto szukać na stronach internetowych lokalnych samorządów. Atrakcyjne oferty noclegów w hostelach, pensjonatach i hotelach można znaleźć także w serwisie Booking.com - właśnie w ten sposób trafiłem do Miasteczka Galicyjskiego w Nowym Sączu.
Szkoda tylko, że jak już byłeś w N.Sączu to nie odwiedziłeś Starego Sącza, mógłbyś zobaczyć bardzo piękny rynek, klasztor oczywiście również pozostawiony ołtarz Papieski po wizycie Jana Pawła II w 1999r. oraz wiele więcej
To następnym razem. Ostrzę sobie jeszcze turystyczne zęby na jazdę budowaną właśnie drogą rowerową nad Dunajcem - wtedy Stary Sącz będzie naturalnym punktem wyprawy :). Ale oczywiście wiem, pamiętam i spodziewam się Miasteczka Galicyjskiego w wersji oryginalnej :)
Bardzo ciekawa i niewzykle zachęcająca relacja. Wygląda na to, że w tej okolicy jest wszystko co lubię - szczególnie miejsca pozwalające przenieść się w przeszłość!
Możesz przenieść się w przeszłość, a potem nawet wrócić do przyszłości ;)
Fajnie jest. Naprawdę, to jeden z takich niewielu jeszcze nietkniętych cywilizacją regionów. Tu wciąż w wielu miejscach, pięknych dolinach, nie ma mediów, dróg, więc nikt nie kupi działki i nie wybuduje domku, psując krajobraz. Ale wiecznie to na pewno trwać nie będzie :)
Świetny reportaż który przekonał mnie że warto wybrać się w Beskid Niski.
Piękne zdjęcia! Niestety mapa trasy jest niedostępna. Czy mógłbym prosić o aktualizację o mapę? Pozdrawiam
Łukasz, po zmianach na blogu z mapą powinno być lepiej. Jeśli jej nie ma - proszę odświeżyć stronę.
Dodatkowo można pobrać plik gpx z zapisem przejazdu - do odczytania nawet w Google Maps.
Beskid Niski to polska perełka. Już 40 lat temu myśleliśmy że będzie się zmieniał. A on trwa w tej swojej zadumie. To prawdziwy fenomen. Bardzo się cieszę że wciąż kolejni turyści do niego wracają i pięknie go pokazują.
Pozdrawiam autorów.
To prawda, Beskid Niski ma swoją nieprzemijalną, piękną siłę. Wszystko idzie naprzód, a ta beskidzka zaduma trwa niewzruszenie. Tylko że coraz wyżej, coraz głębiej w Beskid Niski wchodzą kolejne domy i osiedla. Droga do Izb od Berestu już się bardzo zmieniła. Nowe asfalty, nowe uzbrojenia - wszystko pod nowe domy.
Dziękujemy, pozdrawiamy :-)
Jeszcze tam nigdy nie byłem, wygląda na fajne miejsce :) Jak tylko budżet pozwoli to pozwiedzam te cerkwie. Swoją drogą to bardzo ładne zdjęcia na blogu są ;)
Dziękuję za miłe słowo. Tak, Beskid Niski to przepiękna okolica i niesamowicie pięknie łącząca warstwę kulturaln0-historyczną z krajobrazowo-aktywnościową :). To naprawdę jeden z niewielu takich regionów w Polsce, gdzie wciąż nie ma wielu ludzi, a gdzie można zachłysnąć się pięknymi treściami i dobrze spędzonym czasem :)
Ja dorzucę do zwiedzania jako obowiązkowy punkt miejscowość w Gródku nad Dunajcem. Przepiękne Jezioro Rożnowskie, Zapora, Małpia wyspa. Każdy kto jest w tym rejonie powinien zobaczyć te okolice.
Gródek może być dobrą bazą wypadową w zachodnią, małopolską część Beskidu Niskiego - to prawda.
Serwus!
W Gródku n/Nudajcem spędziłem kilkanaście wakacji (jakkolwiek by to nie brzmiało;) Moim skromnym zdaniem nadaje się on lepiej jako przystanek w trakcie letniego objazdu Pogórza Ciężkowicko-Rożnowskiego, bo można tu łatwo się tu rozbić (kilka campingów) oraz zamoczyć kulasy w chłodnej wodzie. Poza tym niestety, nawet autobusy rejsowe jeżdżą tam w kratkę, nie mówiąc o kolei.
Za to w okolicy mamy kilka must see: Skamieniałe Miasto, ryneczek Ciężkowicki, pobliską Patrię w Staszówce, skałki w lasach dookoła Jamnej (+ sama Jamna i tamtejsze szuterki), kilka obiektów ze Szlaku Architektury Drewnianej (Przydonica, Górowa), okolice zapory w Czchowie (pustelnia szczepana, kościół w Tropiu, zamek Tropszyn - czyli elementy trasy Velo Dunajec), oldschoolowe przeprawy promowe, sam Czchów (odbudowują tam obecnie zamek obok średniowiecznej baszty) i ruiny w Melsztynie (+ pobliskie cmentarze wojenne, z największym w lesie obok Wymysłowa), ryneczek w Zakliczynie itd...
Obowiązkowo do tego dochodzą dwa zamki w Rożnowie i malowniczy zjazd do Zapory, wspinacze mogą zahaczyć o tzw. "Skały Rożnowskie" widoczne z zapory.
Nad samym Gródkiem schodzą się z to liczne wąskie dróżki dojazdowe, prowadzące do Kapliczki w Przydonicy (punkt widokowy i wiekowy dąb) a dalej można czerwonym szlakiem ruszyć do N.Sącza (ew. zahaczyć o stanowisko rakietowe nad miejscowością Miłkowa);
Mekką szosowców jest też kręta i widokowa droga krajowa 975 z Gródka do N.Sącza, przy której pewien znany producent bram postawił ekskluzywny hotel z mariną jachtową (chociaż jezioro z powodu wzrostu zamulenia, na niektórych odcinkach przestaje być żeglowne;); W Zbyszycach stoi stary zespół dworski i zabytkowy kościół.
Po drugiej stronie jeziora za to polecam wjechać na Przełęcz Justa (widoczki na Sącz z pobliskiego dawnego startowiska szybowców) i dalej jadąc na wschód odwiedzić Most Stacha. Lubię też szutrowy przejazd w lesie nad Tabaszową, bo można stąd oglądać zaporę rożnowską od drugiej strony.
W dalszym zasięgu mamy jeszcze Gorlice, Biecz, Binarową, Grybów, Bobową, Pasmo Łososińskie, cały kompleks Kamionnej/Laskowej z przełęczą Rozdziele na czele oraz rewelacyjne wąskie szoski nad Czchowem/Iwkową w tym mnóstwo pięknych serpentyn i przełęcz przy rezerwacie Bukowiec.
Można tam jeździć kilka dni i się nie nudzić;)
Piękne dzięki za tyle informacji :). Wiele z tych miejsc znamy z samochodowych przejazdów w Beskid Niski - mam nadzieję, że szybko kilka z nich będzie można zobaczyć je ze szlaku Velo Dunajec. Domyślam się, że to Twoje okolice? :) Dzięki, pozdrawiam :)
Cześć. Trafiłam tu przez przypadek i chyba masz nową fankę! ;-) Beskid Niski uwielbiam, rower uwielbiam, a połączenie tych dwóch spraw w jedną rzecz jest czymś co uwielbiam całą sobą. Mieszkam niedaleko, spędzam w Niskim każdą wolną chwilę chociaż... Jak widzę jak podróżujecie po świecie chyba zaczynam też za tym tęsknić! Bądźcie bezpieczni w podróży :-)
Bardzo mi miło, bardzo się cieszę i zazdroszczę Ci tego pięknego Niskiego :). Każdy z naszych wyjazdów wspominamy miło, zawsze żałujemy, gdy już wyjeżdżamy i zawsze mamy nadzieję, że jeszcze do Niskiego wrócimy. Na razie się jeszcze co jakiś czas udaje.
Dzięki za komentarz, wszystkiego dobrego w 2021 :)
Z Gródka nad Dunajcem, prowadzi kilka tras pieszych i rowerowych, warto udać się na pobliskie wzgórze zwane Glinik nad Przydonicą. Na jego szczycie znajduje się olbrzymia lipa, a pod nią kapliczka wotywna. Legenda głosi, że Jan III Sobieski wraz z wojskiem, wracając zwycięsko spod Wiednia, zatrzymał się pod nią na odpoczynek. Bez względu na prawdziwość tego podania, ze szczytu roztacza się przepiękna panorama na Jezioro Rożnowskie i pobliskie Beskidy Sadecki i Wyspowy.
Dodaj Twój komentarz