- Kaszubom brakuje rowerowych inwestycji
- Start i meta w Starym Browarze w Kościerzynie
- Siedemnaście parowozów w skansenie kolejowym
- Po dawnej linii kolejowej Kościerzyna-Gołubie
- Klimatyczny dwór Wybickich w Sikorzynie
- Kuriozalna rowerowa inwestycja w Gołubiu
- Nowe drogi rowerowe na Kaszubach
- Widokowe trasy wokół Kółka Raduńskiego
- Rzucanki i grucholce - marketingowy trik?
- Żywe muzeum kaszubskiej ceramiki
- Wzdłuż jeziora Lubygość w Lasach Mirachowskich
- Nowe przystanie kajakowe na Kaszubach
- ... i nowe szlaki rowerowe po Kaszubach
- Trzy tysiące kurhanów przez dwa tysięce lat
- Nieprzyjazna Pomorska Kolej Metropolitalna
- Weekend na Kaszubach tylko dla dwunastu osób
- Zupa piwna i talerz browarnika na koniec
- A jeszcze są Szymbark, Wieżyca, Łapalice, Borucino...
Kaszubom brakuje rowerowych inwestycji
Kaszuby ze swoim wyjątkowo atrakcyjnym krajobrazem, łączącym w malowniczą całość duże obszary leśne i liczne jeziora wypełniające polodowcowe rynny, mają ogromny potencjał do wykorzystania w turystyce aktywnej, kwalifikowanej, w tym rowerowej. Rowerem po Kaszubach jeździ się jednak dość specyficznie. Dotychczasowy brak jakichkolwiek znaczących inwestycji prorowerowych (wyjątkiem jest Kaszubska Marszruta w Borach Tucholskich) sprawia, że rowerzysta jest zmuszony korzystać z dróg publicznych, jeździć po bocznych trasach po mniej lub bardziej szczęśliwie ułożonych płytach różnego rodzaju lub wybierać zwykle mało wygodne drogi gruntowe i leśne, często pokryte nieznośną “tarką”. I jeśli połączyć te niełatwe warunki do jazdy rowerem z częstym brakiem szacunku do rowerzysty na drodze, rysuje nam się obraz Kaszub jako regionu mało przyjaznego dla rowerowych rodzin czy osób szukających sposobu na pełen rowerowy relaks.
Podczas naszej rowerowej trasy przez Kaszubski Park Krajobrazowy starałem się wybrać takie drogi publiczne, jakie znane nam są z mniejszego ruchu lub gruntowe alternatywy wystarczająco wygodne na przejazd rowerem turystycznym - crossowym lub trekkingowym. Uprzedzam, że czasem kilkadziesiąt metrów trzeba przeprowadzić rower przez polną “piaskownicę”, ostre kamienie utwardzające jakiś podjazd lub szczególnie uważać na bardziej ruchliwym odcinku publicznej trasy. Niestety, bezpieczna jazda we dwoje obok siebie na większości dróg publicznych na Kaszubach jest niemożliwa przez zbyt wiele zakrętów i podjazdów w mocno pofałdowanym terenie.
Start i meta w Starym Browarze w Kościerzynie
Miejscem startu i mety była Kościerzyna, a w niej przyjazny hotel Stary Browar, gdzie spędziliśmy piątkowy wieczór. Imponujący obiekt, położony zaledwie kilkadziesiąt metrów od kościerskiego rynku, to bardzo sympatyczne miejsce by weekendowy relaks na Kaszubach zacząć już w piątkowe popołudnie. Hotel mieści się w kompleksie zbudowanym na terenie dawnego browaru w Kościerzynie, którego częścią jest również reaktywowany kościerski browar. Dawnym piwowarom pewnie do głowy nie przyszło, że kilkadziesiąt lat później oprócz picia piwa będzie można tu również zażyć… kąpieli piwnej. To jeden z elementów oferty hotelowo-piwnej strefy spa, z której korzystaliśmy. Po naprawdę relaksującej kąpieli połączonej z sauną, dzień kończyliśmy w hotelowym pubie przy wyborze warzonych na miejscu piw.
Siedemnaście parowozów w skansenie kolejowym
Część krajoznawczą wyjazdu zaczęliśmy od jednego z niewielu w Polsce skansenów kolejowych - Muzeum Kolejnictwa w Kościerzynie. Zlokalizowanie takiej placówki właśnie w Kościerzynie jest nieprzypadkowe - Kościerzyna była ważnym węzłem kolejowym II Rzeczypospolitej. Dzisiaj w kościerskim skansenie kolejowym można zobaczyć kilkadziesiąt eksponatów - lokomotywy różnego typu, w tym aż siedemnaście tradycyjnych parowozów wycofanych wiele lat temu z eksploatacji, dawne wagony pasażerskie i użytkowe. Część z nich stoi w budynku zabytkowej parowozowni, odnowionej niedawno dzięki funduszom Unii Europejskiej. Ale nas najbardziej zainteresował stary wagon Szybkiej Kolei Miejskiej z Trójmiasta, jaki najpierw służył na linii S-Bahn w Berlinie, a w latach 50-tych trafił do Trójmiasta w ramach reparacji wojennych - dziś jest najlepiej zachowanym egzemplarzem z kilku ocalałych egzemplarzy z ponad 50 członów tych pociągów, jakie trafiły do Polski.
Po dawnej linii kolejowej Kościerzyna-Gołubie
Dawne kolejowe klimaty towarzyszyły nam także podczas wyjazdu z Kościerzyny. Szeroka, szutrowa droga, niestety w dużej części pokryta nieprzyjemną tarką z wąskimi przestrzeniami do jazdy rowerem po bokach, to ślad dawnej, normalnotorowej linii kolejowej Kościerzyna-Sikorzyno-Gołubie Kaszubskie, która została rozebrana w 1930 roku, gdy zastąpił ją nowy odcinek powstałej w tamtych latach magistrali kolejowej łączącej Gdynię z Górnym Śląskiem. Długa, idealnie płaska - jak to linia kolejowa - trasa szybko wyprowadza z miejskiego obszaru Kościerzyny na piękne Kaszuby. Po drodze warto przyjrzeć się wciąż trwającym ponad stuletnim kolejowym wiaduktom. Po drugim z nich nie prowadzi już żadna droga. Aż się prosi, by wybudować tutaj prawdziwą drogę rowerową i połączyć Kościerzynę z istniejącymi drogami w okolicach Gołubia, o których będzie za chwilę.
Klimatyczny dwór Wybickich w Sikorzynie
Przed połączeniem “naszej” dawnej linii kolejowej ze współcześnie używaną linią Gdynia-Kościerzyna należy skręcić w prawo by trafić do kameralnego, otoczonego gęstym parkiem, dworu w Sikorzynie. Dwór kiedyś był własnością rodu Sikorskich, następnie trafił do rodziny Wybickich. Z niej pochodzi Józef Wybicki, autor słów polskiego hymnu narodowego, kojarzony bardziej z oddalonym o 10 kilometrów Będominem. Dziś dwór w Sikorzynie należy do konserwatora zabytków z Gdańska, który dwadzieścia lat temu kupił zdewastowany, wielokrotnie przebudowywany budynek, przez kolejne 10 lat remontował i tchnął weń nowe życie. Konserwatorska pasja zaowocowała niezwykle klimatycznym miejscem, mieszczącym wystawę muzealną wnętrz i dziejów miejsca, herbaciarnię, nawet pokoje gościnne, a wszystko to skryte pod 300-letnim dębem w gęstym, naturalnym parku.
Kuriozalna rowerowa inwestycja w Gołubiu
Z klimatu tego niezwykle wysmakowanego miejsca po kilku minutach wyrwał nas z butami parking rowerowy przy stacji kolejowej w Gołubiu Kaszubskim. Powstał jako komunikacyjny węzeł integracyjny - miejsce przesiadkowe na pociąg dla mieszkańców Gołubia i okolic. Zaprojektowany z rozmachem, liczący aż 96 miejsc parkingowych dla rowerów jest niestety - aż przykro to pisać - kuriozalnym przykładem jak takich miejsc projektować nie należy. Jedynie cztery uchwyty umożliwiają prawidłowe zapięcie roweru - pozostała prawie setka to najgorsza konstrukcja z możliwych, klasyczne “wyrwikółko”, gdzie po zostawieniu roweru możemy być spokojni jedynie o losy przedniego koła. Kilka dni po weekendowej wycieczce miałem okazję zajrzeć na parking w dzień powszedni - dwukrotnie w środku dnia stał na nim zaledwie jeden rower na prawie setkę miejsc. A kuriozalnemu parkingowi towarzyszy niestety nie mniej kuriozalna ogromna konstrukcja nazywana “punktem widokowym”.
Nowe drogi rowerowe na Kaszubach
Na szczęście drugą częścią projektu są drogi rowerowe - żadne ścieżki! - które poprowadzono wzdłuż szos łączących Gołubie z okolicznymi wsiami. I tymi zostaliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni. Na drogi te trafiliśmy dwukrotnie - raz w okolicy kurhanów koło Leśnictwa Uniradze, a następnie przejechaliśmy fragment odcinka Gołubie-Stężyca. Mają bardzo dobrą nawierzchnię - asfalt zamiast wciąż często stosowanej fatalnej kostki różnego typu. Początek jednej z dróg rowerowych zlokalizowany przy parkingu przy drodze krajowej nr 20 pod Wieżycą to dobra okazja na zostawienie tam samochodu oraz start i metę rowerowej wycieczki po Kaszubach. Nowe drogi mają swoje wyraźne oznaczenia, choć trudno nie zapytać dlaczego drogowskazy tworzą kolejny, lokalny standard, zamiast trzymać się jednego, ogólnopolskiego? Czy naprawdę nikt nie zauważył nieszczęśliwej lokalizacji piktogramów pieszych i rowerów na tablicach, która błędnie sugeruje przeznaczenie poszczególnych kierunków? I na koniec - czy tylko mi brakuje wykończenia inwestycji poprzez posianie trawą fragmentu pobocza oddzielającego szosę od drogi rowerowej? Estetyka też jest ważna!
Widokowe trasy wokół Kółka Raduńskiego
Do tych najbardziej atrakcyjnych odcinków na rower na Kaszubach należą bez wątpienia drogi wokół tzw. Kółka Raduńskiego. Kółko Raduńskie to określenie zespołu jezior leżących w sercu Kaszubskiego Parku Krajobrazowego, które dzięki połączeniu poszczególnych akwenów ze sobą należy do popularnych szlaków kajakowych w Polsce. Wiele odcinków szos przebiega przez naturalne punkty widokowe, mijając po drodze liczne mola i pomosty, ośrodki wypoczynkowe, mniejsze i większe kempingi, w końcu knajpki zlokalizowane w bezpośrednim sąsiedztwie kaszubskich jezior. Tą najbardziej znaną jest Droga Kaszubska - wybudowana w latach 60-tych ma początek pod Wieżycą i przez Ostrzyce, Brodnicę Dolną biegnie do Chmielna. I choć podczas naszej wycieczki korzystamy z alternatywnych do Drogi Kaszubskiej wariantów dróg, to nie da się ukryć, że Kaszubami oglądanymi w ten sposób naprawdę trudno się nie zachwycić.
Bardzo lubimy wjeżdżać do Chmielna z Zaworów wzdłuż wschodniego brzegu jeziora Kłodno, a później przesmykami między Kłodnem, Rekowem i Jeziorem Białym. I choć nigdy nie nocowaliśmy na mieszczących się tutaj kempingach, przejeżdżając tędy zawsze wyobrażam sobie, jak przyjemnym momentem musi być przybycie na nocleg w tak pięknie położone miejsce biwakowe. I zawsze na krótką chwilę wracam myślami do naszych wyprawowych wspomnień z kempingów w Norwegii lub na Islandii. W przeciwnym kierunku biegnie tędy najkrótsza, bardzo przyjemna, rowerowa trasa z Chmielna do Kartuz. Podczas tej wycieczki zostaliśmy zaskoczeni nową asfaltową nawierzchnią na odcinku z Zaworów do Chmielna. Oby nie została zawłaszczona przez samochodowych, wakacyjnych wariatów!
Rzucanki i grucholce - marketingowy trik?
A Chmielno nas zawsze, niezmiernie zachwyca. Działająca od kilku lat nad samym brzegiem Jeziora Białego restauracja jest wymarzonym miejscem na przerwę w weekendowej wycieczce. Zatrzymują się tu turyści każdej maści - oprócz rowerów i samochodów tym razem widzieliśmy kilkanaście motocykli i kilka kajaków. Choć pomysł na regionalne dania serwowane w tym miejscu wydaje się odrobinę podejrzany - wyszukiwarka Google zapytana o kaszubskie “grucholce” i “rzucanki” odpowiada wyłącznie wynikami dotyczącymi tego jednego miejsca. Podobne w brzmieniu kaszubskie ruchanki nie przypominają niczym rzucanek z Chmielna. Czy miejsce to rzeczywiście korzysta z tradycyjnych receptur czy “sprytnie” korzysta z mody na regionalia? Może podpowiecie w komentarzu? :-)
Żywe muzeum kaszubskiej ceramiki
Choć z punktu widzenia krajoznawcy, pisząc o Chmielnie powinienem napisać najpierw o żywym muzeum kaszubskiej ceramiki prowadzonym przez rodzinę Neclów, produkującej kaszubskie naczynia od trzech pokoleń. To już ponad 100 lat, od kiedy w Chmielnie powstał pierwszy zakład ceramiki Franciszka Necla, który w swoich pracach opierał się na siedmiu podstawowych motywach, do dzisiaj wyróżniających kaszubską porcelaną pochodzącą z Chmielna - to różdżka bzu, mały i duży tulipan, gwiazda kaszubska, rybia łuska, wianek kaszubski i lilia. Chcąc poznać Kaszuby nie sposób nie zaplanować tu postoju, choć planując wyjazd trzeba pamiętać, że w niedzielę Muzeum Ceramiki Kaszubskiej Neclów w Chmielnie jest nieczynne.
Wzdłuż jeziora Lubygość w Lasach Mirachowskich
Pierwszy dzień rowerowego weekendu na Kaszubach chcieliśmy zakończyć przejazdem wzdłuż jeziora Lubygość w Lasach Mirachowskich i widokiem z wieży widokowej na Złotej Górze. Niestety, krótszy, jesienny dzień i raczej spacerowe tempo wcześniejszego odcinka sprawiły, że Lasy Mirachowskie przypomnimy sobie podczas jednej z kolejnych wycieczek. Może wyjdzie nam to na lepsze - jeziora w Lasach Mirachowskich wciąż uważam za jedno z najpiękniejszych miejsc w Pomorskiem. I tak, zamiast na wieży na Złotej Górze, zameldowaliśmy się w przyjaznym domu naszych przyjaciół nad Jeziorem Czarnym koło Kamienicy Królewskiej. Co może być i Waszym udziałem, gdyż Asia i Krzysiek oferują wynajem atrakcyjnie położonego domu za pośrednictwem serwisu Airbnb.
Nowe przystanie kajakowe na Kaszubach
Jednym z naszych ulubionych odcinków dróg na Kaszubach jest droga biegnąca wschodnim brzegiem Jeziora Raduńskiego Dolnego. Ostry podjazd za Chmielnem do wsi Lampa pozwala oderwać się od popularnych szos i zjechać na kameralną drogę prowadzącą do trzech niewielkich kaszubskich wsi. W Przewozie widzieliśmy jedną z kilku nowo wybudowanych przystani kajakowych, jakie powstały w ramach trwającego programu budowy tras kajakowych w województwie pomorskim. Wiata, miejsce na ognisko, nowe przystanie i pomosty, nowe tablice informacyjne, a także wygodne miejsca tzw. przenosek widzieliśmy m.in. przy moście na Raduni w Brodnicy Dolnej, nad jeziorem Rekowo koło Chmielna, nad Jeziorem Białym w samym Chmielnie, a także w trzech miejscach nad wspomnianym Jeziorem Raduńskim Dolnym - w Chmieleńskich Chróstach, Chmielonku i Przewozie. Pomorskie planuje wybudowanie łącznie 20 podobnych obiektów na pomorskich szlakach kajakowych, w tym na popularnej Słupi.
... i nowe szlaki rowerowe po Kaszubach
Na całej naszej trasie wpadały nam w oko oznaczenia lokalnych, krótkich szlaków rowerowych, które do życia powołują lokalne samorządy. Jednym z takich tras była "Kaszëbskô Stegna", jaką przecięliśmy przy cmentarzysku kurhanowym w Uniradzach i która jest jeszcze kolejnym przykładem, że dobre chęci i posiadane środki nie zawsze wystarczają, by budować zrozumiałą i atrakcyjną ofertę rowerową. Dość powiedzieć, że szlak ten biegnie w dokładnie tej samej relacji, w jakiej biegną opisane przeze mnie wcześniej drogi rowerowe, czyli Szymbark-Stężyca, a mimo to znakowany jest w zupełnie inny sposób, na dodatek zupełnie niepodobny do dwóch najpopularniejszych standardów używanych w Polsce - wcześniejszego, znanego ze szlaków rowerowych PTTK, czy wprowadzanego obecnie przez wojewódzkie samorządy, a znanego chociażby z Green Velo we wschodniej Polsce czy tras Velo Małopolska.
Trzy tysiące kurhanów przez dwa tysięce lat
Teren wewnątrz pętli jezior Kółka Raduńskiego został wybrany przez dawnych mieszkańców tych ziem na obszar, gdzie przez ponad dwa tysiące lat - od około 1000 roku pne do około 1100 roku naszej ery - chowano zmarłych. Na obszarze o długości nawet kilku kilometrów, leżącym dzisiaj na terenie kompleksu leśnego wokół Leśnictwa Uniradze na północ od Stężycy, mogło powstać nawet 3500 różnego rodzaju wielkości kurhanów od najmniejszych o wielkości do 3 metrów po największe o średnicy ponad 15 metrów. Szacowana liczba mogłaby być znacznie większa, ze względu na prawdopodobne zniszczenie kurhanów leżących na współczesnach terenach leśnych. Do krótkiej ścieżki edukacyjnej w tym jednym z największych miejsc tego typu w Europie można dotrzeć po niedawno postawionych drogowskazach.
Nieprzyjazna Pomorska Kolej Metropolitalna
Na Kaszuby - do Kościerzyny - przyjechaliśmy samochodem - z konieczności, gdyż kursująca z Trójmiasta na Kaszuby Pomorska Kolej Metropolitalna i zarządzająca nią Szybka Kolej Miejska w Trójmieście od dawna robią wszystko, by zniechęcić turystów do korzystania z pociągu jako wygodnego, ekologicznego i dostępnego środka rowerowego transportu. Potencjalne problemy z przewozem rowerów w pociągach PKM - sygnalizowane jeszcze podczas budowy nowej linii kolejowej i przed rozpisaniem przetargów na nowe pociągi - dziś są zmorą rowerzystów i odpychają ich od PKM. A problemy rowerzystów stają się problemami wszystkich: odbierają przychody samej PKM, odcinają lokalną branżę turystyczną na Kaszubach od turystów z Trójmiasta, nieliczne rowerowe inwestycje na Kaszubach czynią mniej opłacalnymi, przesadzają tych najbardziej zdeterminowanych do samochodów, które współtworzą weekendowe korki na trasach dojazdowych, a w końcu - najważniejsze - tym, którzy samochodu nie mają i którym PKM powinna służyć w pierwszej kolejności, odbiera w ogóle możliwość spędzenia rowerowego weekendu na Kaszubach.
Weekend na Kaszubach tylko dla dwunastu osób
A wszystko przez głupie ograniczenie liczby przewożonych rowerów do zaledwie sześciu na jeden pociąg. Co przy zaledwie jednym (!) porannym weekendowym pociągu z Gdańska do Kościerzyny oznacza, że na sobotnią i niedzielną wycieczkę na Kaszuby może w cywilizowany sposób pojechać łącznie dwanaście osób. Dwanaście osób z półmilionowego miasta! A gdy rower w weekend zechce przewieźć nie tylko turysta? Ta idiotyczna sytuacja w dodatku ewoluuje - od niedawna należy jeszcze wcześniej zarezerwować bilet na rower, co gwarantuje PKM-ce, że do pociągu już nawet nie zechce wsiadać więcej chętnych, bo z góry wiadomo, że skazani są na konduktorskie represje. Wielokrotnie zdarzało się, że popołudniowe pociągi nowej pomorskiej kolei zostawiały na kaszubskich peronach zdezorientowanych rowerzystów, stawiając ich przed niespodziewaną koniecznością opracowania nowego planu na powrót do domu. Trudno uwierzyć, że ten skrajny przykład niechęci do rowerzystów dzieje się właśnie w Pomorskiem, które przecież chce przyciągać do siebie rowerzystów innymi realizowanymi inwestycjami.
Zupa piwna i talerz browarnika na koniec
Powrót do Kościerzyny odkrywa przed nami jeszcze jedno oblicze miasta. Wygodny, leśny wjazd od zachodniej strony prowadzi po drogach rowerowych do samego centrum miasta i hotelu, pod którym czeka nasz samochód. Przed wyjazdem do Gdańska siadamy jeszcze w przytulnej restauracji Starego Browaru przy zupie piwnej i talerzu browarnika - sztandarowych daniach obiektu. Lekko pikantna zupa z kurczakiem i bekonem przyjemnie rozgrzewa po chłodnej końcówce dnia, a żeberka i golonka w piwnym sosie dają poczucie sytości. Przedłużająca się błoga wizyta w restauracji zamyka przed nami drzwi mieszczącego się przy kościerskim rynku Muzeum Ziemi Kościerskiej i Muzeum Akordeonu, które mieliśmy jeszcze odwiedzić. Następnym razem!
A jeszcze są Szymbark, Wieżyca, Łapalice, Borucino...
Naszą propozycję rowerowego weekendu można modyfikować dostosowując ją do własnych potrzeb i możliwości. Jeśli dystans około 60-70 kilometrów dziennie jest dla Was za długi, weekendową pętle można zakończyć już w Chmielnie, zaglądając po drodze do słynnego porzuconego zamku w Łapalicach. Z Gołubia lub Krzesznej można odbić do Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku i na Wieżycę. Jadąc wzdłuż Jeziora Raduńskiego Dolnego nasz ulubiony wariant przez Sznurki łatwo zamienić na szosę na wschodnim brzegu, choć my jej unikamy ze względu na większy ruch samochodów. A jeszcze jednym oryginalnym miejscem, znanym obojgu nam z praktyk podczas studiów, jest Borucino z wąską groblą między jeziorami raduńskimi i położoną tuż przy nim Stacją Limnologiczną Uniwersytetu Gdańskiego. A może znacie inne ciekawe miejsca, do których warto zajrzeć?
Dwór w Sikorzynie jest chyba najpiękniejszym miejscem o historycznym charakterze o jakie wzbogaciło się Pomorze w ostatnim czasie. Pamiętam dworek sprzed kilkunastu lat, to była ruina jaką trudno było sprzedać, nikt nawet nie patrzył w to miejsce. Jeszcze jeden dowód że prywatna inicjatywa osoby z pasją może więcej zdziałać niż państwo. Pzdr.
Nie wiem niestety co dzieje się w całym województwie, ale Sikorzyno rzeczywiście wydało nam się piękną miejscówką :). Myślę że już niedługo malutki parking przy parku będzie zbyt mały dla wszystkich chętnych, a w programach szkolnych wycieczek do Będomina pojawi się nowy punkt - dwór w Sikorzynie :). I świetnie, nam się zawsze podoba, gdy o tego typu miejsca regiony się - jak piszesz - wzbogacają! :) Pozdrawiam.
Witam.
Jesteśmy jednymi z tych którzy ucierpieli na chorych zwyczajach w PKM. Na szczęście po tym jak zostaliśmy w Kocierzynie na peronie po ostatnim pociągu mieliśmy jeszcze rodzinę niedaleko która zabrała nas z rowerami do busa. Nie wiem co byśmy zrobili gdyby nie to. Spali w Kościerzynie albo jechali autobusem - z rowerami? Rowerem wieczorem zrobic 60 km to już nie nasze możliwości i nie na tych drogach.
To naprawdę skandaliczne, że za nasze wspólne pieniądze ktoś odwala taką spartaczoną inwestycję. Chyba nikt w rowerowym Trojmieście nie pomyslal, że nie bezie mógł się zabrać w PKM ce na weekend z rowerem. A teraz wszyscy umywają ręce. Gdzie są wszystkie organizacje turystyczne, związki, koła PTTK, wszyscy udają że nie ma problemu.
Marek - z Sopotu
Niestety, tak to rzeczywiście wygląda. Sam się zastanawiałem, dlaczego właściwie jest w tej sprawie tak cicho. A może właśnie tak naprawdę nikomu na tym dojeździe na Kaszuby nie zależy? Może to faktycznie garstka osób, która się odsunęła od PKM i problem ucichł? Nie mogę w to uwierzyć. Skłonny byłbym przychylić się najwyżej do takiego stanu, że swoją nieprzyjaznością od początku PKM nie zdążyła nas przyzwyczaić do wygody podróżowania z rowerem na Kaszuby i tylko dlatego mało słychać takich głosów.
Załamka. Po tym wszystkim co widzieliśmy w Europie, głównie w Niemczech, natknąć się na takie coś w swoim kochanym województwie to dla mnie straszna porażka.
Ile km zrobiliście podczas tego wyjazdu?
Pierwszy dzień - Kościerzyna-Chmielno-Kamienica Królewska - to niecałe 70 kilometrów. Drugi - z powrotem bez Chmielna - 60 z małym hakiem. Łącznie koło 130 kilometrów.
W sam raz na dwa dni. Twoja strona i opisy wycieczek zmobilizowały mnie do zwiedzania Polski. W tym roku wybrałem się na 3 dniowy wyjazd Bocianim Szlakiem Rowerowym od Łap do Suwałk.
Bardzo mi to miło czytać! Życzę mnóstwa satysfakcji z rowerowych wypadów :), bezpiecznej jazdy :)
Cześć, zajrzałem po wiadomości na SCC. Moim zdaniem jest tam miejsce na cały cytat o PKM bo jednak w odnośnik nie wszyscy zajrzą. Rzeczywiście jest sytuacja w której wszyscy zaakceptowali taki stan rzeczy ze szkodą dla turystyki
Pozdrawiam - ładne strony.
To zrobię tak następnym razem, nie wiedziałem czy SCC jest miejscem, gdzie mam umieszczać większe fragmenty moich postów. Ale jednak nie to jest problemem - problemem jest regulamin PKM/SKM i jego konsekwencje, ewidentnie wpływające na rozwój turystyki w regionie. Nie mogę uwierzyć, że obecny stan rzeczy jest tym, czego chce województwo.
Pozdrawiam, dziękuję :)
Szymonie, brakuje mi bardzo Wieżycy na takiej trasie. Tym bardziej jeśli jest tak wygodna trasa jak piszesz prosto pod szczyt. Bo wyszło wam takie ''the best of kaszuby'' i jeśli tak patrzeć to Wieżyca jest tu absolutnie konieczna. I jeszcze ogród w Gołubiu!
Doceniam wielką rolę Wieżycy w kształtowaniu wizerunku Kaszub i zawsze będę ją miał za wielką atrakcję regionu, ale tu mi nie pasowała do koncepcji trochę leniwego objazdu Kaszub. Ale tak, jak najbardziej, ten wariant można odrobinę wydłużyć o Szymbark z Wieżycą, tylko koniecznie trzeba wziać pod uwagę że podjazd, a potem wejście na wieżę, chwila pocieszenia się widokiem, na pewno zajmą więcej czasu :)
Ale ogólnie: tak, jak najbardziej, jestem zawsze za Wieżycą! :)
Szymonie,
Chyba nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać, jest w tobie tyle energii i chęci do odkrywania oraz opisywania swoich przygód! Powinieneś otrzymać jakąś specjalną nagrodę za propagowanie zdrowego stylu życia i pomaganiu odkrywaniu coraz to ciekawszych miejsc na mapie naszego kraju i europy :)!
Po parku miałam okazję się jedynie przejść i po Twojej relacji widzę ile mnie ominęło. Muszę w końcu przekonać się do tego nieszczęsnego roweru!
Dziękuję Olu. Tylko chyba w Egipcie nie będzie tak łatwo na rowerze, co? ;)
A z tą energią... to niech jej starczy na jak najdłużej i żebym nie zapeszył ;). Może to czas spędzony przy komputerze sprawia, że mam potem potrzebę odreagowania na rowerze, gdzieś w Polsce czy Europie? Trzeba jeździć póki się da - życie takie krótkie! :)
Ale tam jest pięknie!
W moich stronach mówi się, że jak zaznać spokoju to tylko na Kaszubach.
Jest w tym wiele prawdy, a zdjęcia tylko to potwierdzają.
Bajka!
"Tylko na Kaszubach"? Nieee... :). Lepiej zabrzmi "chociażby na Kaszubach", bo przecież w Polsce jest wiele innych, pięknych miejsc na to, by zaznać spokoju i skutecznie odpocząć :)
Można nawet powiedzieć, że Kaszuby zabudowują się szybko nowymi ośrodkami, które mogą wręcz szybko ten kaszubski spokój zaburzyć. Co za dużo, to nie zdrowo! :)
Nie zgodzę się z autorem że Kaszubom brakuje inwestycji, w tej chwili dużo dróg jest rozkopane, korki, światła, nowe nawierzchnie i właśnie nowe drogi rowerowe. Może po prostu autor dawno nie był na Kaszubach i dlatego narzeka na rowerowe inwestycje. Kaszuby są pełne nowych rzeczy, wszystko kwitnie i się rozwija, turyści głosują portfelam i licznie odwiedzają region. Jakie braki?
Moim zdaniem infrastruktura rowerowa budowana z myślą o turystach ma inny charakter niż dodatkowy pas dla rowerów położony przy ruchliwej szosie. Taka droga rowerowa nie załatwia wszystkich potrzeb związanych z turystyką rowerową. Tym bardziej na Kaszubach, gdzie jazda rowerem wzdłuż głośnej regionalnej trasy wcale nie będzie specjalnie przyjemna.
Na pewno droga rowerowa wzdłuż trasy Mojusz-Miechucino-Kartuzy pomoże mieszkańcom i będzie dla nich wybawieniem od jazdy po ruchliwej dotychczasowej drodze, ale turyście wcale nie zapewni ona większego kontaktu z przyrodą, spokoju, błogiego bezpieczeństwa na trasie z dala od hałasu, spalin, itp. Więc - niestety - ale upieram się, że na Kaszubach bardzo niewiele robi się specjalnie dla turystów rowerowych.
to naprawdę jest tak źle z tymi rowerami? mieliśmy w planach wyjazd w te wakacje, chcieliśmy wziąc sakwy i trochę pokręcić pocieszyć się kaszubami - po tej kaszubskiej marszrucie wyglądało to bardzo dobrze. a tu się okazuje że nie jest tak dobrze jak miało być. i człowiek głupieje :-), napiszcie czy warto czy nie. a jeśli nie tam to gdzie jechać? z żoną, dzieckiem, znajomymi. jesteśmy z głogowa. dziękujemy i pozdrawiamy
Jak najbardziej warto! Kaszubska Marszruta to wyłącznie bezpieczne drogi dla rowerów odseparowane od szosy. Startować można w Charzykowach, Brusach, albo Czersku. Okolice Kościerzyny to również wiele szlaków rowerowych opisanych wyżej. https://pomorskie.travel//Aktywnie-Rower-Kaszuby Warto zajrzeć tutaj; http://mapanawierzchni.blogspot.com/p/mapa.html - planując i wytyczając trasy na Kaszubach. Pozdrawiam :)
Krzychu, oczywiście że warto. Warto jeździć rowerem zawsze i wszędzie :). Ale warto też przyjrzeć się szczegółowej ofercie i na urlop - na okres kiedy oczekuje się maksymalnego komfortu - wybrać takie trasy, które zapewnią ten komfort. W okolicach Kaszub najlepsze są trasy Kaszubskiej Marszruty, jak pisze Monika wyżej. I o których znajdziesz dwa-trzy artykuły na Znajkraju.
A jeśli chcesz jechać dalej, to albo do Małopolski, albo na Pomorze Zachodnie. Powodzenia, udanego urlopu, służę pomocą, jeśli trzeba :)
Kaszuby znam i kocham, choć ich języka za nic nie mogę zrozumieć ;) Łeba, Rewa, te tereny lubię na rowerze. Pozdrawiam i udanego sezonu!
Dodaj Twój komentarz