- Kaszuby wymagające dla turysty rowerowego
- Start i meta rowerowej pętli w Kaszubach
- Drogi rowerowe, ciągi pieszo-rowerowe, drogi dla pieszych...
- Z Kartuz do Sianowa Leśnego
- Z Sianowa Leśnego do Mirachowa
- Z Mirachowa do Kamienicy Królewskiej
- Z Kamienicy Królewskiej do Sierakowic
- Najmłodszy kościół drewniany Pomorza Gdańskiego
- Z Sierakowic do Gowidlina
- Z Gowidlina do Sulęczyna
- Z Sulęczyna do Stężycy
- Kółko Raduńskie - najpiękniejsze na Kaszubach
- Ze Stężycy do Wygody Łączyńskiej
- Chmielno także na kilka dni stacjonarnego pobytu
- Z Chmielna do Stężycy
- Ze Stężycy pod Wieżycę
- Z Ostrzyc do Goręczyna
- Z Goręczyna do Kartuz
- 144 kilometry rowerowej pętli po Kaszubach
- Na Kaszuby najlepiej pociągiem
Kaszuby wymagające dla turysty rowerowego
Ten dość wymagający wobec turysty rowerowego wizerunek Kaszub spowodowany jest kilkoma czynnikami. Dużą rolę odgrywa bliskie położenie Gdańska i całego Trójmiasta, do których codziennie do pracy dojeżdżają mieszkańcy Kaszub i z których w weekendy na Kaszuby przyjeżdżają w celu rekreacyjnym mieszkańcy Trójmiasta. Istotnym czynnikiem jest bardzo urozmaicona rzeźba Pojezierza Kaszubskiego, po której biegną często wąskie i kręte drogi, na których trudno o bezpieczne wyprzedzanie jadącego rowerzysty i gdzie czasami mamy do czynienia z ograniczoną widocznością. Na koniec czynnik ludzki - zbyt szybka jazda i częsty brak szacunku dla rowerzysty dodatkowo obniża komfort jazdy na drogach publicznych.
Start i meta rowerowej pętli w Kaszubach
Początek i koniec możliwie jak najbardziej bezpiecznej pętli rowerem po Kaszubach umieściłem w Kartuzach. To jedno z trzech miast (są jeszcze Gdańsk i Kościerzyna), które od lat, na różnych płaszczyznach, konkurują o miano “stolicy Kaszub”, ale to chyba właśnie Kartuzom jest do tego tytułu najbliżej. Gdańsk jest zbyt kosmopolityczny, by pełnić taką funkcję, a Kościerzyna… chyba zbyt przelotowa i przewiewna, by zatrzymać w sobie ducha kaszubskości. Tymczasem w Kartuzach na rynku, w uliczkach centrum miasta, w Muzeum Kaszubskim i wokół kartuskiej kolegiaty, tego kaszubskiego klimatu jest chyba więcej. Kartuzom jest również bliżej do Chmielna, nad Kółko Raduńskie, w Lasy Mirachowskie, a więc tam, gdzie prowadzę moją kaszubską trasę.
Drogi rowerowe, ciągi pieszo-rowerowe, drogi dla pieszych...
Tu jeszcze krótkie wyjaśnienie. W tym tekście często piszę o “drogach rowerowych”, choć w praktyce, w świetle prawa, znaki wskazują i na drogi dla rowerów, i na różne ciągi pieszo-rowerowe, i drogi dla pieszych, na których dopuszczono ruch rowerowy. Idę więc świadomie na administracyjne skróty i czasem upraszczam tę kwestię. Bo z naszego rowerowego punktu widzenia chodzi przecież po prostu o zapewnienie przestrzeni, która będzie w dowolny, ale skuteczny, sposób odseparowana od ruchu samochodowego. A w jaki sposób została nazwana przez projektanta, jaki on miał pomysł (lub jakiego nie miał) na administracyjne ujęcie infrastuktury pieszo-rowerowej, to już ma dla nas mniejsze znaczenie. Prawda?
Z Kartuz do Sianowa Leśnego
Pierwsze kilometry prowadzą po miejskiej infrastrukturze rowerowej w Kartuzach. To nie będą fajerwerki - zdarzy się, że ciąg pieszo-rowerowy będzie zrobiony z dotychczasowego chodnika, że zostanie wyłożony kostką zamiast asfaltem, jednak będzie w tym widać troskę miasta o rowerzystów. Z centrum, spod niedawno wyremontowanego dworca kolejowego, trasa biegnie na zachód, w stronę kaszubskich lasów, a w nich Leśnictwa Bilowo. Ta leśna polana zimą jest trasą narciarstwa biegowego, którego tradycje trwają w Kartuzach od dziesiątek lat. Leśnym skrótem docieramy do drogi rowerowej prowadzącej z Kartuz do Sierakowic, choć my dojedziemy nią tylko do Łapalic. Tuż obok, na skraju wsi, znajduje się słynny niedokończony “zamek”, należący do gdańskiego przedsiębiorcy z branży meblarskiej - warto tam zajrzeć i wrócić. Warto wiedzieć, że równolegle biegnie Kartuska Przyrodnicza Trasa Rowerowa.
W Łapalicach nasza trasa odbija na północ i podąża ciągiem pieszo-rowerowym z kostki w kierunku drogi z Prokowa do Sianowa. Na niej pojawia się dość szeroka droga dla rowerów i jest to pierwsza z tych bezdyskusyjnie najbardziej potrzebnych dróg rowerowych na Kaszubach. Gdy piszę ten tekst, gotowy jest odcinek od Mokrych Łąk w stronę Sianowa, kończący się w środku lasu. Jednak już wiadomo, że wkrótce powstanie zarówno wcześniejszy odcinek łączący Mokre Łąki z Prokowem, jak i kontynuacja leśnego odcinka do Sianowa Leśnego. Tym samym niebezpieczna, leśna, kręta i biegnąca pod górę droga zyska na całej długości bezpieczny i wygodny przejazd dla rowerzystów. I może na nowych odcinkach pojawi się większa skrajnia, która dawałaby większe poczucie bezpieczeństwa w momencie mijania nas przez samochody.
Z Sianowa Leśnego do Mirachowa
Z Sianowa Leśnego przez Sianowo i Stryszą Budę do Mirachowa jedziemy szosą, która być może będzie tą najbardziej wymagającą podczas tej pętli. I jeśli miałbym decydować, która w pierwszej kolejności potrzebuje rowerowej inwestycji, wskazałbym właśnie tę. Tu są i proste odcinki, gdzie nasi rodzimi królowie szos dociskają pedał gazu, i kręte zakręty, gdzie spada widoczność. A do tego wszystkiego pazur pokazuje polodowcowy kaszubski krajobraz, więc nie raz po przyjemnym zjeździe będzie trzeba mocno depnąć pod górę. Te starania osładzają jednak znane kaszubskie Sanktuarium Matki Bożej Królowej Kaszub w Sianowie, a także Kaszubski Park Miniatur w Stryszej Budzie. W obydwóch miejscowościach zdarzają się krótkie drogi rowerowe, ale niewiele one zmieniają w kontekście całego ok. 10-kilometrowego odcinka.
Z Mirachowa do Kamienicy Królewskiej
Zaraz za Mirachowem trasy wycieczki ucieka od samochodów. Choć jej terenowy, około kilometrowy początek nie wróży dobrze, zaraz po nim zaczyna się jeden z najlepszych, najprzyjaźniejszych odcinków dróg publicznych na Kaszubach - to około 8 kilometrów szosy, która biegnie przez kompleks leśny Lasów Mirachowskich w kierunku Kamienicy Królewskiej. Dostęp do tej drogi nie jest niczym ograniczony, to właściwie jeszcze jedna zwykła szosa na Kaszubach. Jednak przez wspomniany fatalny początek od strony Mirachowa, rzadko jest wybierana przez miejscowych kierowców, a dla tych z daleka leży z dala od ważnych celów podróży. Bujne, leśne otoczenie i naprawdę rzadko spotykane samochody plasują ten odcinek wśród naszych naprawdę bardzo ulubionych. W pobliżu leżą dwa rezerwaty przyrody nad kameralnymi leśnymi jeziorami - Lubygość i Szczelina Lechicka, które również warto włączyć do rowerowej marszruty.
Z Kamienicy Królewskiej do Sierakowic
W Kamienicy Królewskiej wcale nie przestajemy czuć się wygodnie i bezpiecznie, chociaż kolejna forma infrastruktury rowerowej nieco zaskakuje. Oto do Sierakowic biegnie droga rowerowa wzdłuż dwukierunkowej szosy, która ma szerokość zaledwie jednego pasa. Gdy spotykają się dwa samochody jadące z przeciwnych kierunków, jeden z nich jest zmuszony do zjechania na drogę rowerową. To rozwiązanie mało szczęśliwe w świetle polskiego prawa, choć rowerzyści czują się tu jednak bezpiecznie, mając przez większość czasu ten kawałek asfaltu tylko dla siebie. Ten fragment ma też ogromną atrakcję w postaci naprawdę efektownego widoku na Jezioro Kamienieckie. I to ponad 4 kilometry rowerowej wygody.
Najmłodszy kościół drewniany Pomorza Gdańskiego
Sierakowice to jedno z centrów Kaszub, jeden z tych najprężniej funkcjonujących ośrodków Szwajcarii Kaszubskiej i najbardziej z nich wysunięty na zachód. Tu warto zajrzeć do przyjemnie zaaranżowanego parku im. Jana Pawła II, znajdującego się w centrum wsi. I koniecznie trzeba zobaczyć kościół św. Marcina z Tours, stojący nieopodal. To ostatni z drewnianych kościołów na Pomorzu Gdańskim, wybudowany na początku XIX wieku. Co ciekawe, do 2010 roku stał w miejscu sąsiedniego, większego murowanego kościoła w centrum wsi, z którego został przeniesiony i wyremontowany w obecnej lokalizacji. Uzupełniono także brakującą, rozebraną wcześniej część, posługując się oryginalnym drewnem.
Z Sierakowic do Gowidlina
W Sierakowicach wciąż nie zjeżdżamy z dróg rowerowych, choć na tym odcinku ich jakość momentami pozostawi nieco do życzenia. Albo kostka, albo prowadzenie blisko przy jezdni, albo… okropne, niepotrzebne żółte bariery, które ciągną się setkami metrów i są zeszpeceniem kaszubskiego krajobrazu. Na szczęście droga rowerowa wzdłuż nich jest szeroka i gładka, w dodatku często odchodzi od szosy nawet na kilkanaście metrów - tu dzieje się to chyba w sposób najlepszy na całej trasie. W ten sposób pokonujemy odcinek z Sierakowic przez Puzdrowo do Gowidlina.
Z Gowidlina do Sulęczyna
W Gowidlinie, ładnie położonym nad północnym końcem Jeziora Gowidlińskiego, zaczyna się najlepsza droga rowerowa na rowerowej trasie dookoła Szwajcarii Kaszubskiej. Asfaltowa, szeroka, dość spójna, z rzadka ozdobiona szarymi barierami i o długości aż 13 kilometrów. Gdyby nie te bariery, które jednak wciąż czasem wyrastają zupełnie niepotrzebnie, można by mówić o niej jak o wzorze do naśladowania. Atrakcyjności dodaje jej też otoczenie. Tu dociera mniej turystów, bo to już obszar poza bezpośrednim zasięgiem oddziaływania Gdańska i Trójmiasta. Jest cicho, spokojnie, przestrzennie. Ten przyjemny odcinek zamyka naszą pętlę od zachodu i kończy się w jej południowo-zachodnim rogu - w Sulęczynie.
Z Sulęczyna do Stężycy
Z Sulęczyna do Stężycy niestety nie prowadzi żadna forma infrastruktury, którą można by wygodnie poprowadzić rowerowy szlak, ale na szczęście możliwa jest ucieczka na równoległe, dość spokojne drogi szutrowe i asfaltowe. Nimi biegnie międzygminny szlak rowerowy Sulęczyno–Stężyca o długości prawie 15 kilometrów, który będzie najlepszym wyborem w tej okolicy. Atrakcją wartą zobaczenia w tej okolicy będą kręgi kamienne w Węsiorach - miejsce znane i popularne, które na pewno warto odwiedzić nieco odbijając od wskazanej trasy.
Kółko Raduńskie - najpiękniejsze na Kaszubach
Stężyca to już Kółko Raduńskie - kaszubska klasyka, czyli zespół połączonych ze sobą jezior, bez którego zobaczenia nie można planować wizyty w Szwajcarii Kaszubskiej. Gdybyśmy tylko jako naród potrafili bardziej szanować krajobraz, Kółko Raduńskie mogłoby brylować w europejskich katalogach najpiękniejszych wakacyjnych celów podróży, nie ustępując malowniczością jeziorom leżącym gdzieś u podnóża Alp we Włoszech czy Szwajcarii. Niestety - chaotyczna zabudowa i nieład przestrzenny sprawiają, że kaszubskie miejscowości czasem szpecą Kółko Raduńskie przypadkowymi inwestycjami zamiast dodawać mu lokalnego czaru. Mimo to, rundka rowerem wzdłuż jezior Kółka Raduńskiego jest obowiązkiem, punktem honoru rowerowego turysty.
Ze Stężycy do Wygody Łączyńskiej
Popularność Kółka Raduńskiego nie przekłada się jednak na wygodę jazdy rowerem - przeciwnie. Duży ruch samochodów na niektórych odcinkach sprawia, że zachęcam do jazdy tylko wzdłuż zachodniej, spokojniejszej części Kółka, czyli wokół jezior Raduńskiego Dolnego i Raduńskiego Górnego, gdzie łatwo trafić na i odizolowane drogi rowerowe, i spokojne drogi publiczne, które uprzyjemnią jazdę. Ze Stężycy do Borucina, a potem z Borucina do Wygody Łączyńskiej biegnie osobny ciąg dla pieszych i rowerzystów, dając bezpieczną przestrzeń rowerzystom. Tutaj to szczególnie przydatna sprawa, bo choć droga wydaje się biec poza głównymi trasami, wiele samochodów wydaje się poruszać tu z prędkościami około 100 km/h. A przed naszym ulubionym Chmielnem trwała akurat budowa nowej drogi, więc można mieć nadzieję, że między Borzestowską Hutą a Chmielnem również wkrótce pojawi się jeszcze jedna droga dla rowerzystów.
Chmielno także na kilka dni stacjonarnego pobytu
Chmielno to pełna kaszubskiego klimatu wieś, przyciągająca turystów swoim położeniem, bogatą kaszubską kulturą oraz możliwościami aktywnego wypoczynku. Malownicze otoczenie zawdzięcza aż czterem jeziorom, nad którymi leży - to doskonałe warunki do uprawiania sportów wodnych, wędkowania oraz rekreacji. Chmielno jest znane również z tradycyjnej kaszubskiej ceramiki - działa tu Muzeum Ceramiki Kaszubskiej Neclów. Ta wieś to nie tylko ciekawy przystanek na trasie, ale również dobre miejsce na spędzenie kilku dni w trybie stacjonarnym i zwiedzanie okolicy w stylu slow. Podczas naszej trasy rowerowej po Kaszubach Chmielno stanowi krótką, ślepą odnogę podczas jazdy wokół Kółka Raduńskiego.
Z Chmielna do Stężycy
Na południe wracamy zachodnimi brzegami jezior Raduńskiego Dolnego i Raduńskiego Górnego, a droga różni się od tej pokonanej po przeciwnej stronie. Szczególnie pierwszy odcinek, przez wsie Lampa i Sznurki, należy do tych najładniejszych na całej trasie. W kilku miejscach mamy możliwość podziwiania widoków z wysoko położonych naturalnych punktów widokowych - to jeszcze jedna z moich ulubionych okolic w Szwajcarii Kaszubskiej. Zwracam uwagę na niewielki ruch na szosie biegnącej przez Sznurki i Lampę - to dzięki niewielkiej wartości przelotowej, a nawet nieco “ślepemu” charakterowi tej drogi. Choć nie cała jest taka wygodna - za Sznurkami pojawia się szuter, niezły, choć nie idealny, a potem, do Zgorzałego, niestety dość ruchliwa, ale bardzo krótka, szosa. Od Zgorzałego do Stężycy prowadzi ponownie przyjemna, asfaltowa droga rowerowa.
Ze Stężycy pod Wieżycę
Nasza rowerowa pętla po Kaszubach jednak nie wraca do samej Stężycy, a wcześniej, po minięciu grupy kurhanów w lesie koło miejscowości Uniradze, wjeżdża na jeszcze jedną dobrą, rowerową rzecz. To droga rowerowa o długości około 11 kilometrów ze Stężycy aż na parking pod Wieżycą (z przerwami w Gołubiu i Szymbarku). Jazda odseparowanym ciągiem pieszo-rowerowym znacząco wpływa na wygodę i bezpieczeństwo podczas pokonywania długiego podjazdu pod Wieżycę, podczas którego czekają nas przerwy w Gołubiu i Szymbarku. Na końcu znajduje się duży parking przed kilkusetmetrowym dojściem na wieżę widokową na Wieżycy - warto zaplanować czas na wspięcie się na górę i chwilę zachwytu nad kaszubskimi panoramami.
Z Ostrzyc do Goręczyna
Kolejne kilka kilometrów prowadzi zjazdem z najwyższego punktu Niżu Polskiego nad Jezioro Ostrzyckie, do Ostrzyc. Mniej więcej w połowie leśnego odcinka nad jeziorem trafiamy na kolejną, choć krótką, drogę rowerową, która prowadzi nas do samych Ostrzyc. To jedna z tych miejscowości nad Kółkiem Raduńskim, gdzie latem spotkacie najwięcej turystów, co w połączeniu z wąskimi, krętymi drogami sprawia, że nie polecam jazdy wzdłuż Kółka na północ - do Brodnicy Dolnej i Górnej, Ręboszewa, a w końcu - Chmielna. Zamiast tego moja propozycja jazdy rowerem po Kaszubach po drogach rowerowych skręca w kierunku Goręczyna i… na końcu Ostrzyc trafia na jeszcze jedną doskonałą drogę rowerową. Jest szeroko, gładko i byłoby idealnie, gdyby nie… niepotrzebne bariery. To wrażenie jednak szybko zacierają kolejni rowerzyści jadący tędy do i z Ostrzyc, zarówno przyjezdni turyści, jak i lokalsi. Ewidentnie droga rowerowa z Ostrzyc do Goręczyna trafiła w gusta wszystkich.
Z Goręczyna do Kartuz
Z Goręczyna do Kartuz, by zamknąć naszą okrężną rowerową trasę po Szwajcarii Kaszubskiej, jedziemy nadal po drogach rowerowych (czy ciągach pieszo-rowerowych). Ta do Kiełpina (z kostki, niestety) jest nieco zaskakująca, bo otoczenie nie przypomina już tych Kaszub, do których przyzwyczailiśmy się przez poprzednie 100 kilometrów. Obecne wokół dziesiątki, setki pobudowanych domów jednorodzinnych przypominają raczej przedmieścia Gdańska, a nie wiejską zabudowę. Ale późniejsza droga rowerowa, z Kiełpina do Kartuz, to już nieco leśnej przyjemności - najpierw po asfaltowej drodze rowerowej, później po dość specyficznej, leśnej ścieżce.
144 kilometry rowerowej pętli po Kaszubach
Długość całej pętli to 144 kilometry. A jaką jej część zajmują drogi rowerowe? Po kolei, to: Kartuzy-Mokre Łąki 10 km, Mirachowo-Kamienica Królewska 8 km, Kamienica Królewska-Sierakowice 4 km, Sierakowice-Gowidlino 5 km, Gowidlino-Sulęczyno 13 km, Stężyca-Wygoda Łączyńska 10 km, Stężyca-Wieżyca 12 km, Ostrzyce 2 km, Ostrzyce-Goręczyno 2 km, Goręczyno-Kiełpino 4 km i Kiełpino-Kartuzy 4 km. Czyli drogi rowerowe i świetny publiczny odcinek w Lasach Mirachowskich mają łącznie 74 km. A więc niemal dokładnie połowa całej pętli po Szwajcarii Kaszubskiej. Pięćdziesiąt procent to mało czy dużo?
Na Kaszuby najlepiej pociągiem
Jak dotrzeć na Kaszuby, do Szwajcarii Kaszubskiej? Zawsze zachęcam przede wszystkim do kolei, jako najbardziej ekologicznego i zwykle najtańszego środka transportu. Do Kartuz, po przesiadce w Gdańsku, można dotrzeć dzięki wygodnym połączeniom Pomorskiej Kolei Metropolitalnej, po wybudowanej kilka lat temu nowej linii kolejowej. Z daleka na Kaszuby dotrzeć można również samochodem, który zostawić można na te 2-3 dni jazdy na parkingu pod kolegiatą w Kartuzach.
Dodaj Twój komentarz