- Weekend z rowerowym Oplem Mokka X
- Przywitanie z duchem Suwalszczyzny
- Jeden z największych kompleksów leśnych w Polsce
- Efektowny Kanał Augustowski
- Po dziurawych drogach Green Velo
- Na szlakach Jana Pawła II
- Podlaski Szlak Bociani zamiast Green Velo
- Noc w klasztorze zakonu kamedułów w Wigrach
- Wspaniałym szlakiem rowerowym wokół Wigier
- System OnStar w służbie turysty
- Suwalszczyzna - zawsze dobry pomysł
Weekend z rowerowym Oplem Mokka X
To był jeden z tych wyjazdów, gdy już droga na miejsce wycieczki budzi równie wiele emocji, co sama wycieczka. Weekend z Mokką rozpoczął się od zapoznania z praktycznym, rowerowym bagażnikiem, który wysuwany jest z tylnego zderzaka i wyróżnia Mokkę w segmencie mniejszych SUV-ów, czyli aut określanych jako sportowo-użytkowe. Potem była ekspresowa nauka obsługi automatycznej skrzyni biegów, a w końcu chłonięcie nowoczesnych mechanizmów systemu OnStar, zwiększających komfort jazdy Mokką. Podczas jazdy uśmiechałem się na myśl, że Mokka okazała się mieć bardzo dużo z Oli, tym razem nieobecnej na fotelu pasażera. Bo identycznie jak Ona, swoim technologicznym zmysłem obserwowała odległość do jadących przede mną aut i w razie potrzeby alarmującym dźwiękiem informowała o konieczności hamowania... ;-)
Przywitanie z duchem Suwalszczyzny
W takich to komfortowych warunkach dotarłem do sympatycznego siedliska w Studzienicznej pod Augustowem, gdzie zamierzałem pozostawić auto na czas rowerowej wycieczki. Rozpakowałem rowerowe graty i po chwili stałem na drewnianym pomoście nad Jeziorem Studzienicznym - przed sobą miałem widok na słynną kaplicę na wyspie. Poczułem obecność dawno przez nas nieodwiedzanego wschodniego ducha Suwalszczyzny, pana pięknych widoków i przyjaznej natury, z którym będę jeździł po Puszczy Augustowskiej w kolejne dni.
Pogoda tego dnia była jednak na tyle zniechęcająca do jazdy rowerem, że resztę dnia poświęciłem na samochodowy rekonesans okolicy. W samym Augustowie bardzo dużo zmieniło się w ostatnich latach. Wyremontowany rynek, nowa nawierzchnia ulicy Mostowej, mającej chyba pełnić funkcję miejskiego deptaku łączącego rynek z Nettą, efektowna - rowerowa? - kładka nad ulicą 29 listopada i wiele zagospodarowanych nadwodnych terenów. Szkoda tylko, że informację turystyczną w Augustowie zamyka się o godz. 16 i nawet na chwilę nie otwiera w weekendy. Pokręciłem się jeszcze po okolicach Kanału Augustowskiego i po zmroku wróciłem do mojego siedliska.
Okolice niezwykle atrakcyjnie położonego Augustowa pozwalają na uprawianie chyba każdej wodniackiej aktywności. Obiektem najczęściej kojarzonym z miastem jest oczywiście Kanał Augustowski, popularny latem wśród kajakarzy płynących Czarną Hańczą, wybierających się na nieodległą Biebrzę czy wracających z Rospudy. Samo spojrzenie na schemat dróg wodnych Kanału Augustowskiego daje wyobrażenie o jego atrakcyjności. Do wymienionych rzek dochodzi jeszcze Netta przecinająca Augustów, jest kilka dużych jezior i na dodatek nieodległa, ciągle postrzegana w kategoriach pewnej postkomunistycznej egzotyki Białoruś. Od niedawna - będąc turystą pieszym, rowerowym lub kajakowym - można odwiedzić Białoruś bez konieczności wyrabiania białoruskiej wizy. Brzmi jak dobry plan? :-)
Jeden z największych kompleksów leśnych w Polsce
Niepozornie wyglądająca na mapie Puszcza Augustowska należy do jednych z największych obszarów leśnych Polski. Niektóre źródła - dodając określenie "zwarty" kompleks - uznają ją nawet za największą w Polsce. A w połączeniu z puszczami na Litwie i Białorusi z którymi sąsiaduje, jest zaliczana nawet do największych leśnych obszarów Europy. Na prawie równe części dzieli Puszczę Augustowską dział wodny pomiędzy dorzeczami Wisły i Niemna, a przeciwną funkcję - łączy - pełni Kanał Augustowski. W przeszłości żyły tu tury, żubry i niedźwiedzie, dziś spotkać można między innymi wilki i łosie. Przedstawicielkę tego ostatniego gatunku zaskoczyłem nawet na zjeździe do jeziora Wigry pierwszego dnia. Specjalnymi ostojami z przygotowanymi różnego kształtu apartamentami chroni się ptasie gatunki.
Efektowny Kanał Augustowski
Kanał Augustowski, wzdłuż którego rozpocząłem moją weekendową pętlę wokół Puszczy Augustowskiej, powstał prawie 200 lat temu, a decyzję o jego budowie podjął w 1824 roku... car Aleksander I za czasów Królestwa Polskiego, tzw. Kongresówki. Budując nowy system wodny łączący Niemen z Wisłą chciano ominąć podczas transportu towarów m.in. Królewiec i Gdańsk, gdzie w 1821 roku Prusy zaczęły pobierać wysokie opłaty za tranzyt polskich i litewskich towarów. Wycofanie się Prus ze swojej polityki celnej w 1825 roku i rozwój kolei w kolejnych latach spowodowały, że ukończony w 1838 roku Kanał Augustowski pozostał szlakiem o znaczeniu wyłącznie regionalnym, w czym dzisiaj można dopatrywać się powodów ocalenia tak wielu z jego elementów.
Nie każdy kajakarz podczas śluzowania na Kanale Augustowskim zdaje sobie sprawę, że czerwony kolor cegieł, którymi wyłożono wnętrza śluz i jasna obwódka z piaskowca górnej części ścian ma charakteryzować polskie barwy narodowe. Ale chyba jeszcze ciekawsze jest to, że budowa Kanału była okazją do rozwoju polskiego przemysłu cementowego - obiekty kanału są pierwszymi, gdzie użyto tego rodzaju spoiwa, tzw. wapna augustowskiego. I że gdy w 1824 roku podobne spoiwo wynaleziono w Londynie, na budowie Kanału Augustowskiego było już wprowadzane do użycia na przemysłową skalę.
Po dziurawych drogach Green Velo
Początkowo wzdłuż Kanału Augustowskiego, później wzdłuż Czarnej Hańczy - około 50 kilometrów przejechałem pierwszego dnia po Wschodnim Szlaku Rowerowym Green Velo, I podobnie jak podczas naszej letniej jazdy z Kielc do Sandomierza miałem wrażenie, jakby projektanci Green Velo w Podlaskiem chcieli pobić rekord świata w liczbie użytych oznakowań. W zdecydowanej większości znaki stawiane są niepotrzebnie, a nawet - błędnie, myląco. Kuriozalność znakowania Green Velo dostrzeże każdy turysta wychowany na istniejącym od kilkudziesięciu lat systemie znakowania szlaków turystycznych PTTK. W dodatku stawiane co kilkadziesiąt metrów metalowe słupki, a także zbudowane z tego samego materiału konstrukcje MOR-ów i stojaków rowerowych, zupełnie nie pasują do otaczającej je przyrody.
Podczas mojej wycieczki po Puszczy Augustowskiej zaledwie dwa razy Green Velo poprowadził mnie odizolowanym ciągiem rowerowym (lub pieszo-rowerowym), jakimi prowadzi w Polsce świetny szlak wokół Tatr, Kaszubska Marszruta w Borach Tucholskich czy właśnie tworzone nadrzeczne (Wisła, Dunajec, Poprad) trasy rowerowe w Małopolsce. Pierwszy z nich to gruntowa droga nad jeziorem Orle i Kanałem Augustowskim w okolicy wsi Płaska. Drugi - to świetny gruntowy skrót w Wigrach z odnowionym drewnianym mostem. Chciałoby się więcej! Niestety, trudno wierzyć w zachwyt europejskiego turysty rowerowego nad kolejnym publicznym, często dziurawym odcinkiem Green Velo, gdy po Europie podróżuje on zamkniętymi dla ruchu samochodowego asfaltowymi drogami rowerowymi, którymi raczyły nas Brandenburgia w Niemczech, włoskie Trentino czy Morawy w Czechach.
Na szlakach Jana Pawła II
Mnogość istniejących szlaków i samowola wśród ich realizatorów to jednak nie tylko problem Green Velo. Turyście odwiedzającemu Suwalszczyznę na pewno w oko wpadną litery "JP2" malowane na drzewach z równie dużą gorliwością, co stawiane tyczki Green Velo. To znaki jednego z dwóch biegnących po Suwalszczyźnie szlaków papieskich, stworzonych przez Centrum Oświatowo-Dydaktyczne Ełckiej Kurii Diecezjalnej. Dałbym sobie głowę uciąć, że sam Papież byłby przeciwnikiem dewastowania w ten sposób leśnego krajobrazu i najchętniej widziałby poświęcony swojej osobie szlak wśród pozostałych petetekowskich szlaków turystycznych regionu.
A miejsc związanych z wielkim Polakiem jest na Suwalszczyźnie rzeczywiście wiele. Pod figurą Jana Pawła II stojącej na brzegu Jeziora Studzienicznego, tuż obok kaplicy, zaczynałem moją wycieczkę. Na kolejne wspomnienie Papieża natknąłem się pod kościołem w Mikaszówce. A w końcu jest i klasztor w Wigrach, gdzie Papież wypoczywał kilka dni podczas pielgrzymki do Polski w 1999 roku. Dzisiaj funkcjonuje tu niewielkie Muzeum Jana Pawła II, złożone m.in. z kaplicy i apartamentów papieskich. W Wigrach znajduje się także enerdowski kajak z 1957 roku, którym Karol Wojtyła pływał podczas kajakowych spływów Kanałem Augustowskim, Czarną Hańczą i innymi rzekami wschodniej Polski.
Czarną Hańczę można podziwiać w kilku miejscach prosto z roweru, choć oczywiście najlepszym co można zrobić by ją poznać jest zrobienie sobie dnia przerwy podczas rowerowej wyprawy i spędzenie go w kajaku. Z wypożyczeniem kajaka nie będzie problemu, znajdziecie je w prawie każdym gospodarstwie agroturystycznym na Suwalszczyźnie, pensjonacie czy hotelu. Rowerem lub samochodem przez Czarną Hańczę w wielu miejscach wciąż przeprawia się po starych drewnianych mostach, które są jeszcze jedną ciekawą, zapewne ginącą, rzeczą na Suwalszczyźnie. Ten koło Okółka zdobią drewniane konie - ciekawe, jaka jest jego historia?
Podlaski Szlak Bociani zamiast Green Velo
Po kilkudziesięciu kilometrach uciekłem z Green Velo na widziany już wcześniej Podlaski Szlak Bociani. Szybko wydał mi się dużo lepszym wyborem do jazdy rowerem po Suwalszczyźnie i Podlasiu niż Green Velo. Według oficjalnej strony szlaku to najdłuższy szlak rowerowy w województwie podlaskim - ponad 400 kilometrów długości po tak pięknym regionie wydaje się być świetną propozycją na mniej więcej tydzień rowerowej wędrówki. W dodatku Podlaski Szlak Bociani prowadzi przez cztery parki narodowe leżące w Polsce północno-wschodniej: Białowieski, Narwiański, Biebrzański i Wigierski.
Znaki Podlaskiego Szlaku Bocianiego zaprowadziły mnie w końcu nad jezioro Wigry w okolice dawnej wsi Czerwony Krzyż. Wieś została zniszczona podczas II wojny światowej przez wojska hitlerowskie w akcie zemsty za pomoc okazywaną partyzantom, działającym w podlaskich lasach. Te tragiczne wydarzenia wspomina 10-metrowej wysokości krzyż, stojący na wysokim brzegu wigierskiej Zatoki Krzyżańskiej. Otaczająca go wymowna instalacja z używanych w wiejskich zagrodach przedmiotów wydaje się mówić, kim były ofiary i jak niesprawiedliwą była ich śmierć. Autorem instalacji jest profesor Gustaw Zemła, znany współczesny rzeźbiarz.
Noc w klasztorze zakonu kamedułów w Wigrach
Wkrótce po wizycie przy czerwonoklasztornym krzyżu nadeszła najpiękniejsza pora tego dnia - tzw. złota godzina. Nad gładką taflą Wigier, w ferii błękitów, różów i pomarańczy, gdzieś za pagórkami Suwalszczyzny, chowało się Słońce. Temperatura natychmiast spadła o kilka stopni, gdzieś w okolice zera, co szybko zasygnalizowały mi marznące w jesiennych rękawiczkach palce u dłoni. Jednak zaraz po opuszczeniu malowniczego brzegu Wigier rozgrzały mnie emocje, gdy niedaleki, rezerwowany przez Booking.com, pensjonat zastałem zamknięty na cztery spusty. I tak wylądowałem na noc w... klasztorze. W słynnym - jednym z najbardziej rozpoznawalnych obiektów historycznych w Polsce - dawnym klasztorze zakonu kamedułów w Wigrach.
Mimo że klasztor w Wigrach nie służy już zakonowi ponad 200 lat - w 1805 roku kameduli z Wigier przenieśli się na warszawskie Bielany - w świadomości wielu Polaków to wciąż miejsce zakonne. Tymczasem dzisiaj klasztor jest obiektem muzealno-hotelowo-gastronomicznym, zarządzanym przez kościelną fundację. Noc spędzona w skromnych, ale czystych, zadbanych pokojach gościnnych z widokiem na barokowy wigierski kościół, na pewno zapadnie w pamięci każdego turysty. Względom krajoznawczym i duchowym dorównują materialne - pozasezonowa promocja zrównuje koszt noclegu w klasztorze (50 złotych ze śniadaniem) do nocy spędzonej w przeciętnej agroturystyce. Po aktywnie spędzonym dniu pysznie nakarmi Was klasztorna restauracja (otwarta tylko do godz. 18!).
Wspaniałym szlakiem rowerowym wokół Wigier
Dookoła jeziora Wigry jechałem po znakowanym zielonym szlaku rowerowym (i pieszym) "Wokół Wigier" im. Antoniego Patli - krajoznawcy, pedagoga, twórcy Suwalskiego Parku Krajobrazowego. Co to za piękna trasa! Nie mam wątpliwości, że przejazd rowerem wokół Wigier powinien znaleźć się obowiązkowym punktem w każdej rowerowej marszrucie po Suwalszczyźnie, Podlasiu czy Polsce wschodniej. Oprócz przepięknych krajobrazów i co chwilę nowych widoków na wigierski klasztor na pewno do gustu przypadną Wam urozmaicające rowerową wędrówkę drewniane pomosty, jakimi poprowadzono szlak po podmokłych obszarach w bezpośrednim sąsiedztwie jeziora Wigry i w rozlewiskach Czarnej Hańczy. Na trasie szlaku znajduje się między innymi ciekawe Muzeum Wigier w Starym Folwarku czy opisywany już Czerwony Krzyż.
Rowerowym rodzicom warto wiedzieć, że ze względu na wąskie ścieżki i owe pomosty szlak wokół Wigier nie nadaje się na jazdę z dziecięcą przyczepką. Z samymi sakwami - nawet na odcinku leśnym przed Czarną Hańczą - nie będziecie mieć problemu. Że mapa szlaku na stronie Wigierskiego Parku Narodowego sugeruje kierunek pokonywania przeciwny do ruchu wskazówek zegara - prawdopodobnie ze względu na bezpieczeństwo na wąskich odcinkach. I że na naprawdę śliskich od wilgoci pomostach warto pamiętać, by rower prowadzić, bardzo zwolnić albo... skorzystać z systemów ostrzegających o opuszczaniu pasa ruchu, który dbał o moje bezpieczeństwo podczas jazdy Mokką.
System OnStar w służbie turysty
Powyższe jest żartem, jednak pod koniec rowerowej trasy rzeczywiście korzystałem z wygody, jaką daje system OnStar w moim wyprawowym aucie. Gdy "na czuja" kierowałem się przez lasy Puszczy Augustowskiej do czekającego w siedlisku Opla, wystarczyło że sięgnąłem do kieszeni po smartfona i w aplikacji systemu OnStar sprawdziłem miejsce parkowania samochodu by szybko określić kierunek dalszej jazdy. Ta sama funkcjonalność musi świetnie służyć grzybiarzom, pozwalając na pozostawienie auta w zupełnie dowolnym (ale dozwolonym) miejscu w lesie i oddanie się grzybiarskiemu instynktowi. Gdybyśmy myśleli dzisiaj o zmianie samochodu, ta funkcja auta wraz z rewelacyjnym, rowerowym bagażnikiem, stawiałyby Mokkę na czele listy.
Suwalszczyzna - zawsze dobry pomysł
Suwalszczyzna będzie dla turysty aktywnego, kwalifikowanego, zawsze dobrym pomysłem, bez względu na to, którą dyscyplinę turystyki reprezentuje. Rowerem #najlepiej, wiadomo. Ale tylko w naszym turystycznym dorobku znajduje się i popularne OWRP (Ogólnopolski Wysokokwalifikowany Rajd Pieszy) organizowane przez PTTK jakieś... 20-25 lat temu, i spływ Czarną Hańczą na przełomie wieków. A teraz, prawdę mówiąc, na piękną Suwalszczyznę najchętniej pojechałbym na biegówki - może w końcu uda mi się wziąć udział w narciarskich "Wędrówkach Północy"?
Szymon,
Twoje wpisy jak zawsze na wysokim poziomie i bardzo inspirujące! Już szykuję się na rowerowy urlop wychowawczy ;) A czy możesz napisać, jakiej aplikacji używasz do zapisywania śladu trasy i jak później to przygotowujesz do publikacji na stronę?
Pozdrawiam,
Sebastian
Sebastian, dziękuję pięknie! :) Ślady zapisuję od lat tym samym Garminem, bardzo klasycznie. Od jakiegoś czasu przed publikacją upraszczam ślad (darmowym GPX Editorem) zmniejszając w ten sposób jego wielkość i wrzucam na blog.
A na blogu czekają drupalowe mechanizmy - Znajkraj jest oparty właśnie o Drupala - czyli kilka modułów, w tym znany szerzej Openlayers w wersji dla Drupala, które wyświetlają je na podstawowej wersji OpenStreetMap. Trochę mnie nerwów i czasu kosztowało przegryzienie się z pokręconą konfiguracją Openlayers, ale w końcu udało się i chyba jakoś wygląda :). Od niedawna to juz wersja aktualna - 3. Pozdro :)
Świetny tekst Szymonie. Zainteresowała mnie informacja o wigierskim szlaku rowerowym, późną wiosną postaram się na niego wybrać. Miałem również chrapkę na przejazd suwalską częścią Green Velo, ale chyba sobie daruję - Twój opis nie zachęca.
Redaktorze, niestety, wtedy trafiłem na straszne i nierowerowe warunki w kilku miejscach na trasie Green Velo.
Ale szlak wokół Wigier - bardzo fajny. Jeszcze bym go gdzieś w las schował wzdłuż południowego brzegu jeziora, bo jakiś kawalek jedzie się średnim asfaltem, ale nie bardzo jest gdzie :/
W kazdym razie wycieczka dookoła Wigier jako element pobytu na Suwalszczyźnie - koniecznie! Ze zwiedzaniem klasztoru w Wigrach, ze zwiedzaniem Muzeum Wigier - spokojnie na cały dzień można planować :)
Sami na pewno wrócimy przy okazji jakiejś innej trasy. Fajnie, naprawdę.
Moje wujastwo właśnie teraz wybierają się na trasę Green Velo. Podziwiam !
To czeka ich na pewno sympatyczna przygoda :) - rozumiem, że właśnie na odcinek suwalsko-podlaski Green Velo? Jeśli czasem zamkną oczy lub zagryzą zęby, na pewno wrócą z bagażem pełnych wrażeń :). Pozdrawiam!
brakuje mi kilku konkretów o bagażniku rowerowym w oplu (przymierzamy się do takiego). Reszta opisu i szczegółów super! Dzięki za konkrety dot. ubytowń i zdjęcia:) Jagoda
Jagodo, myślę że najlepiej po takie kwestie pytać na stronach Opla :). Specyfikacje pojazdów i ich części się zmieniają co sezon, wiec raz zamieszczone szybko straciłyby na wartości. Nawet gdy ja testowałem model z zeszłego roku, w Internecie większość artykułów mówiła o bagażniku z poprzedniego modelu mokki, który już zdążył się zmienić w jakichś szczegółach.
Jeśli kiedyś zechcecie dać mi znać jak się auto i bagażnik spisują, będzie mi bardzo miło. Pozdrawiam! :)
Dodaj Twój komentarz