- Nowe szlaki otwierają nowe możliwości
- Nocleg na jednym z polskich końców świata
- Świetne miejsce na start wycieczki po Żuławach
- Piękny odcinek drogi rowerowej EuroVelo 10
- Cyganek - żuławska perełka nad Tugą
- Jedyny obrotowy most kolejowy w Polsce
- W maju na Żuławach jest żółto
- Filmowym śladem Czterech Pancernych do Sztutowa
- Z wizytą u czterdziestu tysięcy kormoranów
- Wciąż atrakcyjny szlak po Mierzei Wiślanej
- Nowa rowerowa promenada nad Zalewem Wiślanym
- Statkiem Żeglugi Gdańskiej na drugi brzeg Zalewu
- Przeprawy promowe na szlakach rowerowych
- Z wieży patrzył(by) na nas Mikołaj Kopernik
- Po Green Velo wzdłuż Zalewu Wiślanego
- Pod pałacem ostatniego cesarza Niemiec w Kadynach
- Zygzakiem po oryginalnym moście w Nowakowie
- Ogromne przestrzenie Żuław na koniec
Nowe szlaki otwierają nowe możliwości
Okazję do objechania rowerem prawie całej polskiej części Zalewu Wiślanego stworzyło otwarcie szlaku rowerowego R10 po Mierzei Wiślanej, a także późniejsze ukończenie prac nad żuławskim przebiegiem europejskiego szlaku rowerowego EuroVelo 10. Obydwa szlaki prowadzą w większości po drogach rowerowych zupełnie odizolowanych od ruchu samochodowego lub drogach leśnych, co znacząco podnosi komfort i przyjemność z rowerowej aktywności. Wykorzystany fragment Green Velo nie zachwyca jakością nawierzchni, jednak biegnie również z dala od aut. Niestety, między Rybiną a Sztutowem, a także od Suchacza aż do końca trasy w Nowym Dworze Gdańskim, trasa dookoła Zalewu Wiślanego biegnie po zwykłych drogach publicznych, więc całość nie będzie dobrą propozycją dla rodzin z dziećmi. Dorośli pokonają jednak całość bez przeszkód - wymienione odcinki publiczne to szosy z przeważnie bardzo niewielkim ruchem aut i często pięknymi widokami.
Nocleg na jednym z polskich końców świata
Aby uczynić nasz weekend nad Zalewem Wiślanym jak najciekawszym i jak najlepiej wykorzystać istniejącą sieć przyzwoitych szlaków rowerowych, na miejsce noclegu wybraliśmy Piaski. Piaski to niewielka osada na samym końcu Mierzei Wiślanej, tuż przy granicy z Rosją, administracyjnie jest częścią Krynicy Morskiej. Po wybudowaniu trasy rowerowej po Mierzei Wiślanej popularność Piasków wzrosła ogromnie - prawdopodobnie nie ma już w Trójmieście turysty rowerowego, który dotąd nie wybrał się na weekendową, choćby tylko jednodniową, wycieczkę rowerową na koniec Mierzei Wiślanej lub przynajmniej nie słyszał o takiej możliwości. Do położonych w połowie weekendowego dystansu Piasków idealnie pasuje Nowy Dwór Gdański, gdzie zaplanowaliśmy początek i koniec wycieczki, a na parkingu niedaleko zjazdu z drogi ekspresowej S7 zostawiliśmy auta. Miejscem startu i mety może być również Elbląg, dokąd można dotrzeć pociągiem - tę opcję należy jednak sprawdzić pod kątem godzin kursowania zalewowej żeglugi.
Świetne miejsce na start wycieczki po Żuławach
Najlepszym okresem dla Nowego Dworu Gdańskiego była druga połowa XIX wieku i czasy zaboru pruskiego, gdy miasto otrzymało prawa miejskie od cesarza Wilhelma I Hohenzollerna. Nowy Dwór Gdański mógł pochwalić się posiadaniem zakładów cukrowniczych, browarów, wytwórni tytoniu czy mydła. Istotną rolę w rozwoju i Nowego Dworu Gdańskiego, i Żuław w ogóle, pełniła rozbudowywana sieć kolei wąskotorowych. Po II wojnie światowej blask Nowego Dworu Gdańskiego przygasł, jednak inwestycje w warstwę kulturalno-społeczną w ostatnich latach, ale także budowane nowe drogi rowerowe wokół miasta sprawiły, że dziś Nowy Dwór Gdański będzie na pewno przyjemnym przystankiem w rowerowej trasie. Najciekawszym miejscem jest Żuławski Park Historyczny - Muzeum Żuławskie, położone w budynku dawnej mleczarni, w jednym z zakoli rzeki Tugi. Tutejsza wystawa poświęcona mennonitom, którym Żuławy zawdzięczają swój oryginalny wizerunek, będzie doskonałym startem do krajoznawczej wycieczki po regionie.
Piękny odcinek drogi rowerowej EuroVelo 10
W Nowym Dworze Gdańskim ma początek świetna droga rowerowa położona na niewielkim, jak na Żuławy przystało, wale przeciwpowodziowym Tugi. Nazywam ją świetną przede wszystkim ze względu na położenie blisko wody i poprowadzenie przez naturalne, niemal dzikie, nadrzeczne obszary. Nie przeszkadza mi nawet fakt, że do budowy drogi rowerowej nad Tugą użyto nielubianych przez rowerzystów płyt z otworami typu yomb. Położone z powodu ograniczeń środowiskowych gładkie betonowe płyty na razie nie sprawiają kłopotów - są równo ułożone i tak dokładnie spasowane, że podczas jazdy trudno nawet wyczuć łączenia między nimi. Ze względu na unikalny żuławski krajobraz którym jest otoczony, odcinek drogi rowerowej wzdłuż Tugi z Nowego Dworu Gdańskiego do zwodzonego mostu w Tujsku zaliczyłbym nawet do najładniejszych, a także najbardziej charakterystycznych odcinków dróg rowerowych w Polsce. Nasuwa się jednak trzeźwe pytanie: kiedy ogromnie przyjemną żuławską mikropodróż wzdłuż Tugi zacznie zakłócać wyrastająca z otworów trawa?
Cyganek - żuławska perełka nad Tugą
Atrakcyjności przejazdowi wzdłuż Tugi dodaje Cyganek - dziś niewielka osada, część wsi Żelichowo, a dawniej gwarna osada mennonicka. Znajdują się w niej gotycki kościół św. Mikołaja - obecnie cerkiew greckokatolicka, żuławska gospoda "Mały Holender" w pięknym budynku podcieniowym i Cmentarz Jedenastu Wsi - lapidarium z zabytkowymi nagrobkami z okolicznych cmentarzy, powstałe w miejscu dawnego cmentarza dla luteran i mennonitów, którzy osiedlili się w 11 okolicznych wsiach w XVII wieku. Każdemu z tych miejsc warto poświęcić chwilę uwagi, a oglądając budynek gospody warto mieć świadomość, że jeszcze w 2003 roku stał w Jelonkach koło Kanału Elbląskiego, skąd przez kilka lat był starannie przenoszony przez nowych właścicieli i przygotowywany do nowego rozdziału swojej historii.
Z Cygankiem wiąże się niestety także największa niewygoda tej wycieczki - po starcie z Nowego Dworu Gdańskiego jest jeszcze zdecydowanie za szybko na przerwę obiadową i możliwość posmakowania tutejszych specjałów. W menu Małego Holendra znajduje się kilka potraw, które nawiązują do dawnych żuławskich tradycji kulinarnych. Zupa rakowa i smażone raki to wspomnienie dawnych Żuław, obfitujących w raki, żyjące w czystych żuławskich rzekach i kanałach. Klopsy królewieckie czy kociołek mennonicki to też dania, jakie mają przenosić gościa gospody wprost na dawne Żuławy, podobnie jak odkryta na nowo receptura lokalnego sera Werderkäse, który staraniami właścicieli Nowego Holendra zaczęto ponownie produkować w lokalnej mleczarni w Skarszewach na Kociewiu.
Jedyny obrotowy most kolejowy w Polsce
Chwilę na zwiedzanie warto zarezerwować również w Rybinie. Już pod koniec XIX wieku wieś była tak istotnym dla Żuław węzłem transportowo-komunikacyjnym, że dorobiła się trzech oryginalnych mostów - dwóch drogowych i jednego kolejowego. Mosty drogowe powstały w latach 30. poprzedniego stulecia - to niewielkie zwodzone konstrukcje przerzucone przez wody Szkarpawy i Wisły Królewieckiej. Ciekawszym od nich jest jednak jedyny w Polsce, wciąż czynny, obracany - ręcznie! - most kolejowy. Został zbudowany w 1905 roku, gdy Żuławy Wiślane były częścią Królestwa Prus. Jedno przęsło jest nieruchome, a drugie - obracane, o długości aż 43 metrów - odpowiednim ustawieniem umożliwia przejazd pociągów przez Szkarpawę. Kolej tu operująca jest również wyjątkowa - to wąskotorowa Żuławska Kolej Dojazdowa, zarządzana przez Pomorskie Towarzystwo Miłośników Kolei Żelaznych, które od 2000 roku wskrzesza żuławskie tradycje kolejowe. Przed II wojną światową długość wąskotorowych linii kolejowych na Żuławach przekraczała 330 kilometrów, tabor stanowiło 31 parowozów i ponad 1000 wagonów towarowych i osobowych, a swój dworzec wąskotorowy posiadał także Gdańsk.
W maju na Żuławach jest żółto
Wiosenna przejażdżka po Żuławach to też okazja na efektowne rzepakowe panoramy. Zdjęcia satelitarne całego regionu pokazują, że może nawet połowę rolniczego areału Żuław Wiślanych w maju pokrywają uprawy rzepaku. Której drogi nie wybierzecie, możecie być pewni, że traficie miedzy jego żółte kwiaty. A wśród rzepakowych upraw można również dostrzec takie sceny, jak ta która była naszym udziałem, gdy rodzina zajęcy najpierw beztrosko biegała (kicała?) po polu kilkadziesiąt metrów od nas, by potem dumnie przeparadować przez jezdnię tuż przed naszymi rowerami. Ciekawe, że coraz częściej słychać doniesienia, między innymi od rowerzystów podróżujących po Żuławach, mówiące o łosiach, które spotkać można na Żuławach, szczególnie nad Wisłą, w pobliżu nowych dróg rowerowych Wiślanej Trasy Rowerowej.
Filmowym śladem Czterech Pancernych do Sztutowa
Ten odcinek trasy po cichej szosie między Rybiną a Sztutowem kończy się na moście na Wiśle Królewieckiej w Sztutowie, tuż koło jednej z wielu niedawno wyremontowanych przystani Pętli Żuławskiej - wodnego szlaku obejmującego drogi wodne regionu. Most w Sztutowie nazywany jest Mostem Czterech Pancernych, ponieważ to przy nim kręcone były sceny do jednego z odcinków znanego serialu. Konstrukcja i historia jest podobna do mostów drogowych z Rybiny - podobnie jak one, most w Sztutowie za kilkanaście lat skończy 100 lat. Latem, dzięki dużemu ruchowi jachtów i innych jednostek pływających po Pętli Żuławskiej, nie jest trudno natknąć się na moment, gdy zwodzone przęsło jest uniesione, by przepuścić czekające na wodzie jednostki. W Sztutowie warto odwiedzić niemiecki obóz koncetracyjny Stutthof, położony około 2 kilometry od trasy wokół Zalewu Wiślanego.
Z wizytą u czterdziestu tysięcy kormoranów
W Sztutowie można już wjechać na popularną trasę rowerową R10 po Mierzei Wiślanej, ale... my ten moment odkładamy jeszcze na chwilę jadąc do rezerwatu kormoranów "Kąty Rybackie". Wjeżdżamy nieco jedną z dostępnych dróg na jego teren, później przejeżdżamy południową granicą. Mam wrażenie, że obszar rezerwatu - największego rezerwatu ornitologicznego w Polsce - od mojego ostatniego pobytu zdążył się jeszcze powiększyć w wyniku działalności ptaków. Liczbę bytujących tu kormoranów szacuje się obecnie nawet na 35-40 tysięcy osobników! Jeśli dodać, że każdy codziennie zjada kilkaset gramów ryb, łatwo zrozumieć, dlaczego za kormoranami z Mierzei Wiślanej nie przepadają miejscowi rybacy. Na wyznaczoną pomarańczowymi znakami trasę R10 wracamy w Kątach Rybackich, zaraz po obowiązkowym przystanku w najpopularniejszym barze rybnym w okolicy.
Wciąż atrakcyjny szlak po Mierzei Wiślanej
Szlak rowerowy R10 po Mierzei Wiślanej opisywałem już szczegółowo w osobnym tekście, więc do niego odsyłam po szczegóły, moje wrażenia, ciekawe miejsca do zobaczenia i garść praktycznych informacji. Tu wspomnę tylko, że podczas tej wycieczki po szlaku Mierzei Wiślanej jechałem już piąty raz i wciąż tak samo cieszę się z jego powstania. Może trochę martwią tworzące się koleiny i dziury na krótkich leśnych odcinkach wspólnych z samochodami, ale rozsądek podpowiada, że niestety chwilowo trudno o inne rozwiązanie. Za to przejazd po najsłynniejszym fragmencie szlaku R10 - po wysokim brzegu Zatoki Gdańskiej przed Krynicą Morską - cieszy na szczęście wciąż tak samo i wywołuje te same wyborne, rowerowe emocje. To jeszcze jeden z tych najbardziej charakterystycznych odcinków szlaków rowerowych w Polsce, jakie można zobaczyć podczas tej dwudniowej trasy. Już teraz, lekko wychylając się przez drewnianą barierę, z lewej strony można dostrzec konstrukcję falochronu przekopu Mierzei Wiślanej.
Nowa rowerowa promenada nad Zalewem Wiślanym
Nowością była dla nas pieszo-rowerowa promenada, którą Krynica Morska zbudowała na wałach przeciwpowodziowych nad Zalewem Wiślanym. To nie tylko ciekawostka, ale i praktyczne urozmaicenie rowerowej podróży po szlaku R10 dla tych, którzy pokonują go w dwie strony. Teraz w jedną stronę można jechać nad Zalewem Wiślanym z postojem w zalewowym porcie, a wracać nad Zatoką Gdańską. Nowa asfaltowa droga rowerowa nad Zalewem Wiślanym ciągnie się na całej długości Krynicy Morskiej, po drodze mijając centrum miasta, port rybacki i przystań jachtową. Dla nas wtedy dodatkową atrakcją były regaty, akurat mające miejsce na Zalewie Wiślanym. Żeby przedostać się na nową promenadę ze szlaku R10 biegnącego nad wodami Zatoki Gdańskiej należy skręcić w prawo do góry w pierwszą drogę asfaltową (ul. Marynarzy), na jaką traficie w Krynicy Morskiej (jadąc w stronę Piasków) i następnie ul. Gdańską przejechać do ul. Zalewowej do granicy miasta - tu zaczyna się nowa droga rowerowa. Jej przebieg widać także na mojej mapie wyżej.
Statkiem Żeglugi Gdańskiej na drugi brzeg Zalewu
Wieczór, noc i poranek spędziliśmy w Piaskach - nocowaliśmy w jednym z niewielkich, nowych pensjonatów, który znaleźliśmy na stronach Booking.com. Wieczór skończył się przyjemną celebracją kolejnej wspólnie pokonanej trasy, a ranek rozpoczął od szybkiej wycieczki na koniec szlaku rowerowego R10 - pod płot pasa granicznego przecinającego Mierzeję Wiślaną. Przy okazji warto wspomnieć, że ów płot nie jest granicą terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, a jedynie ogrodzeniem ograniczającym dostęp do właściwej granicy państwa, położonej około 350 metrów dalej. Niedługo później w porcie rybackim w Piaskach wskoczyliśmy do łodzi rybackiej, która przewiozła nas na drugi brzeg Zalewu Wiślanego - do Fromborka. Pierwotnie w planach mieliśmy rejs statkiem wycieczkowym Żeglugi Gdańskiej, który kursuje w sezonie letnim. Niestety, z powodu ograniczeń pandemicznych rejsy były zawieszone.
Przeprawy promowe na szlakach rowerowych
Podczas naszych rowerowych podróży po Europie kilkukrotnie natrafialiśmy na sytuację, gdy przejezdność szlaku rowerowego uzależniona była od sprawnie funkcjonującego wodnego przewoźnika. Tak wygląda szlak rowerowy Wielkiej Pętli Jezior Karyntii w Austrii, gdzie kilkukilometrowy fragment szlaku prowadzi właśnie przez jezioro Weissensee w Karyntii. Podobną sytuację zastaliśmy także we Fryzji w Niderlandach na kanale niedaleko Groningen. Nad Morzem Bałtyckim w Danii na szlaku EuroVelo 10 również szlak kieruje na drewniany, zabytkowy prom pomiędzy duńskimi wyspami. I nie można w tym gronie nie wymienić także trasy Velo Czorsztyn dookoła Jeziora Czorsztyńskiego, gdzie przeprawę z rowerami obsługują niewielkie gondole. Mam ogromną nadzieję, że do grona prorowerowych armatorów dołączy na stałe Żegluga Gdańska i inni przewoźnicy na Zalewie Wiślanym, urozmaicając w ten sposób turystykę rowerową w regionie.
Z wieży patrzył(by) na nas Mikołaj Kopernik
Gdyby nasza wycieczka odbywała się w XVI wieku, z okien Wieży Kopernika na Wzgórzu Katedralnym we Fromborku mógłby obserwować naszą łódź sam Mikołaj Kopernik. To na pewno najbardziej znana postać związana z Fromborkiem, a może nawet z całym województwem warmińsko-mazurskim, na którego teren przypłynęliśmy naszym niezwyczajnym transportem. Wzgórze Katedralne we Fromborku to prawdopodobnie największa atrakcja trasy dookoła Zalewu Wiślanego, warto więc zaplanować sobie dłuższą chwilę by zajrzeć do wnętrza Bazyliki Archikatedralnej Wniebowzięcia NMP i św. Andrzeja, między innymi odszukując we wnętrzu epitafium Mikołaja Kopernika z 1735 roku. Niemal obowiązkowym punktem wizyty we Fromborku jest wspięcie się na dawną dzwonnicę - Wieżę Radziejowskiego, by zachwycić się przepiękną panoramą na Zalew i Mierzeję Wiślaną. A najwięcej o samym Koperniku opowie Wam na pewno Muzeum Mikołaja Kopernika, mieszczące się w pałacu biskupim - przy bramie, którą wchodzi się na zabytkowy teren.
Po Green Velo wzdłuż Zalewu Wiślanego
Z Fromborka wzdłuż Zalewu Wiślanego w kierunku Elbląga pojechaliśmy po Green Velo, szlaku popularnym, choć budzącym wiele kontrowersji w rowerowym światku. I nawet ten krótki odcinek pokazał nam, w czym od samego początku leży problem Green Velo. Nawierzchnie, którymi przez Wysoczyznę Elbląską prowadzi szlak, na długich odcinkach dalekie są od tych, jakimi powinna charakteryzować się ta najlepsza, dostępna dla wszystkich turystyka rowerowa. Nierzadko towarzyszyły nam stare, nierówne płyty, które w praktyce dyskwalifikują osoby z grup defaworyzowanych - rodziny z małymi dziećmi na rowerach, rodziców z przyczepkami rowerowymi, ale również osoby starsze i niepełnosprawne. Wszystko dlatego, że za wytyczeniem bardzo atrakcyjnej krajoznawczo trasy Wschodniego Szlaku Rowerowego Green Velo nie poszły prace związane z udostępnieniem go szerszej grupie odbiorców. Pięknymi krajobrazami Wysoczyzny Elbląskiej na szlaku Green Velo cieszyć się więc mogą wciąż tylko ci sprawni i silni turyści rowerowi, dobrze radzący sobie z marnymi nawierzchniami.
Pod pałacem ostatniego cesarza Niemiec w Kadynach
Pięknym miejscem jest zespół pałacowo-folwarczny z XVII–XX wieku w Kadynach, do którego należy kilkaset metrów zjechać ze szlaku Green Velo. Gdy właścicielem Kadyn pod koniec XIX wieku został ostatni cesarz Niemiec Wilhelm II Hohenzollern, nakazał berlińskim architektom przebudowę tutejszej wsi, ale także budowę letniego pałacu i folwarku. To z tego okresu pochodzą zachwycające kształty kadyńskich zabudowań. Również w tamtych czasach nad Zalewem Wiślanym powstawały liczne cegielnie i warsztaty ceramiczne, a wśród nich pracownia, która z tutejszej gliny produkowała charakterystyczną czerwonobrązową ceramikę nazywaną Królewską Majoliką. Niedaleko folwarcznych zabudowań podziwiać można też ponad 700-letni Dąb Bażyńskiego - najgrubszy polski dąb, dotąd stojący o własnych siłach, bez wykorzystania podpór. Na szlak Green Velo wrócić można tą samą trasą lub przejechać przez wieś w stronę Pęklewa, gdzie znajdują się pozostałości dawnych cegielni.
Zygzakiem po oryginalnym moście w Nowakowie
Jeszcze jedna ciekawa atrakcja czekała na nas w Nowakowie koło Elbląga. Tutejsza przeprawa przez rzekę Elbląg prowadzi po moście pontonowym, na którym obowiązuje "jazda zygzakiem", o czym informują oryginalne znaki. Wszystko przez niestabilne środkowe przęsło mostu, które przy wysokim stanie wody może uszkodzić nisko zawieszone podwozia samochodów. Z przejechaniem zygzakiem po moście w Nowakowie warto się pospieszyć, bo wkrótce zostanie zamknięty i zlikwidowany. Niedaleko istniejącej przeprawy trwa już budowa nowoczesnego mostu o obrotowej konstrukcji głównego przęsła, którego lokalizacja wzbudza protesty wśród mieszkańców wsi. Obecny most funkcjonuje w Nowakowie od 1978 roku - wtedy zastąpił pracujący w tym miejscu prom.
Ogromne przestrzenie Żuław na koniec
Objazd i nadłożenie kilku kilometrów jest tego warte, bo właśnie w okolicach Bielnika Drugiego można zachwycić się przepięknymi panoramami Żuław Elbląskich nad Nogatem. Szosa biegnie tu wzdłuż szerokiego koryta rzeki ciesząc oczy ogromnymi przestrzeniami. Jeśli dotrzecie tutaj wspominanym objazdem, rozważcie jeszcze przejechanie tam i z powrotem krótkiego odcinka do Kępy Rybackiej, właśnie po jednym z tych najefektowniejszych odcinków w tej okolicy. Nas po drodze czekały jeszcze stary cmentarz mennonicki w Różewie i Kmiecin z pięknym kościołem gotyckim i cmentarzem żołnierzy radzieckich. A potem jeszcze kilkadziesiąt minut w samochodzie i… już myślimy o kolejnym wypadzie z naszą doskonałą ekipą :-)
Cześć. Dziękuję za interesującą inspirację. Jednego tylko nie rozumiem, mam wrazenie lekko niejasnego przekazu. Piszesz że inspiracja na wyjazd i jednocześnie że slabe Green Velo, to jak to jest? Warto czy nie warto po tym Gren Velo jechać. Pozdrawiam
Cześć - zachęcam, zdecydowanie. Jedynie z uwagą, że fragment po Green Velo bywa miejscami uciążliwy, że czasem trzeba swoje na tych płytach odcierpieć. Jest tak jak napisałem, że za cenę niedoskonałych nawierzchni dostaje się bardzo atrakcyjne tereny Wysoczyzny Elbląskiej i Zalewu Wiślanego.
I raczej bez dzieci w przyczepkach i osób szczególnie wrażliwych na wstrząsy wywołane tymi płytami. Ja bym nie chciał spędzić dnia w takiej co chwilę skaczącej przyczepce :( :)
Przypadkiem trafiłam na Twojego bloga. Ponieważ akurat wybieraliśmy się na trasę wokół Zalewu Wiślanego ( po raz 3. w życiu), z wielkim zainteresowaniem przeczytałam ten odcinek. Zmodyfikowałam naszą (bardziej skrótową) trasę o wizytę w Żelichowie i odcinek wzdłuż Tugi do Nowego Dworu. To było fajne. Ponieważ samochód został w Tolkmicku, najwygodniej by nam było pojechać przez Nowakowo. Wyczytałam u Ciebie, że mostu pontonowego już nie ma. Była niedziela, nie było jak zweryfikować tej informacji, wzięłam ją za dobra monetę i pojechaliśmy dłuższą (i mniej ciekawą) drogą przez most w Elblągu. "Dzięki" temu nasza trasa urosła do ponad 100 km, co jest akurat rekordem, ale wcale nam miło nie było jechać przez miasto. Dzisiaj z ciekawości dodzwoniłam się do zarządu dróg w Elblągu i dowiedziałam się, że most Nowakowie nadal działa. Ech... nie wierzyć internetom;))) Gdybyś napisał "most za kilka dni ma zostać zlikwidowany", zaryzykowalibyśmy i sprawdzili naocznie, kategoryczne "wyjątkowy most został zamknięty i zlikwidowany" spowodowało nasze niedogodności. Trudno. Coś za coś. W Gospodzie w Cyganku byliśmy w porze obiadowej, ale... niedziela, komunie... tłok, przyjedziemy innym razem. Pozdrawiam serdecznie!
O rety, ale numer. Bardzo mi przykro, przepraszam. Ale jestem przekonany, że wtedy jechaliśmy tam krótko przed planowanym zamknięciem. I pisząc relację długo po faktycznym czasie odbycia wycieczki nie miałem wątpliwości, że most został już zamknięty. Może zmieniono decyzję o zamknięciu starego mostu, przesunięto termin? Bo to, że zostanie zamknięty jest bezsprzeczne - pytanie (teraz) kiedy? Nowy most jest już budowany (na pewno - są zdjęcia w Internecie).
Jeszcze raz - przepraszam za wprowadzenie w błąd :(, zaraz to poprawię, by lepiej oddawało sytuację. Pozdrawiam! I dziękuję za komentarz.
Dziękuję za propozycję fantastycznej trasy :) Właśnie wróciłam. Nie przejechałam całej, ale i tak było warto :)
Dzień 1.:Kraków Główny -PKP - Gdańsk Główny - Jantar z najpiękniejszą plażą (nocleg)
Dzień 2.: Krynica Morska (jechałam na znakach R10, więc skutecznie ominełam plażę w Stegnie i obóz w Sztutowie (jedne z celów wycieczki wrrrr za to zaliczyłam piach w lesie - nic się nie stało, będzie powód wybrać się ponownie :) - Piaski - powrót do Krynicy (nocleg)
Dzień 3.:prom do Fromborka - Green Velo do Nowakowa (te płyty da się ostatecznie przeżyć, ale kawałek 503 nie fajny :(
Most pontonowy nadal działa :) akurat trafiłam na otwarcie i potem przejazd samochodów zygzakiem - fascynujące - w życiu bym o tym nie wiedziała, gdyby nie ten blog :) potem Kępa Rybacka (przepięknie) i Elbląg (cudowne Stare Miasto) i PKP do Gdańsk Główny.
Wakacyjnie, "lightowo", jeszcze wrócę na Żuławy :) (wyjątkowe - patrzeć na kompasie:
- 10 m n.p.m) :)
Cieszę się :), dzięki za fajny komentarz!
I fantastycznie, że opłacało Ci się jechać na Mierzeję aż z Krakowa. Podejrzewam, że najszybciej - w pendolino - można temat transportu załatwić już w jakieś 5-6 godzin, czyli wcale nie tak najgorzej. I nawet zdążyłaś tego samego dnia wyjechać niezły kawałek od Gdańska.
Obozu w Sztutowie trochę szkoda, bo to jednak ważne miejsce na Mierzei. A co z rezerwatem kormoranów? :) Dla mnie to też bardzo wyjątkowe miejsce - naprawdę niepowtarzalne w tej skali.
A z mostem to okazuje się, że - właśnie! - nadal działa. Jednak my wtedy byliśmy przekonani, że zaraz będzie zamknięty. Nie pamiętam jednak już źródła tej informacji, a w tekście poprawiłem by brzmiało bardziej aktualnie. Fajnie, że udało Ci zobaczyć ten ewenement :)
Pozdrowienia, bezpiecznych podróży :)
Jak każdy Krakus uwielbiam morze, a o tej porze roku jest najpiękniej i jeszcze w miarę pusto. Pendolino zabija ceną, za to w Intercity jest więcej miejsca, podróż trwa tylko 8 godzin, jak ktoś lubi czytać/krzyżówkować mija momentalnie :)
Rezerwat kormonarów też zostawiłam na następny raz, na razie to był szybki wypad, znalezienie noclegów itd. Już planuję na przyszłość z Fromborka spróbować na Olsztyn i stamtąd wracać do domu PKP :)
Dziękuję za bloga, najlepszą inspirację dla mnie!
Super fajne planowanie - idąc tropem dobrych dojazdów, to lubię :)
Jechałem ostatnio na Łynostradę pociągiem IC Żeromski z Krakowa - myślę, że idealny dla Ciebie. Stadler Flirt, więc dość wygodnie i z rowerami tuż obok. Może to dobry pomysł na kolejną wyprawę - będzie o tym następny artykuł na Znajkraju :)
Dzięki za dobre słowo, najlepsza nagroda dla mnie! :)
Fantastyczny tekst i inspiracja! Rozważamy to bardzo na wrzesień 2022, jako kontynuacja wybrzeża Bałtyku z września 2019.
W związku z tym mam 2 pytania: jak to wygląda kilometrowo i czy z Elbląga (dokąd mamy pociąg) można na Mierzeję Wiślaną dostać się jakimś mniejszym łukiem (bez tego odbicia aż do Nowego Dworu Gd.)? No i czy te stateczki (promy) pływają we wrześniu, czy z końcem sierpnia one zaczynają wakacje?
Pozdrowienia serdeczne główny inspiratorze rowerowy (w sierpniu Łynostrada będzie, za namową z bloga) :-)
Dzięki piękne za dobre słowo :)
Z Elbląga na Mierzeję możesz krócej - przez Marzęcino, ale zdaje się, że to nie będzie jakaś drastyczna oszczędność dystansu. Wszystko przez sieć żuławskich kanałów i niestety zawieszone/zlikwidowane kilka lat temu przeprawy promowe.
Jak długo pływać będą statki - nie wiem, niestety. Może "Generał Kutrzeba" pływa regularnie, ale Żegluga Gdańska na pewno uzależnia długość sezonu od kalkulacji ekonomicznej. Jeśli wrzesień będzie ciepły, słoneczny, to na Mierzei będą turyści. A jak będą turyści, to Żegludze będzie opłacało się pływać :)
A do Łynostrady zachęcam, ale z tymi istotnymi uwagami dotyczącymi części na północ od Olsztyna - tam nawierzchnia znacznie obniża komfort jazdy.
Powodzenia, bezpiecznej jazdy :)
Witam
Można wiedzieć ile kosztowała Was przeprawa z Piasków do Fromborka? Jak znaleźliście transport? Poszliście do portu czy jakieś ogłoszenie?
Niestety, przepraszam - nie mogę nic na ten temat napisać - to nasze prywatne kontakty w sytuacji, gdy regularne połączenie Żeglugi Gdańskiej nie zostało jeszcze uruchomione. Przepraszam i odsyłam do letnich połączeń turystycznych z Krynicy Morskiej do Tolkmicka i Fromborka :( :)
Dodaj Twój komentarz