- "Mało ciekawe miasta, ten sam, nudny krajobraz"
- Ponad 600 kilometrów z Sudetów nad Bałtyk
- Droga rowerowa za Machninem jak czeski film
- Niemcy zamiast Czech, Żytawa zamiast Liberca
- Wielka zasłona wielkopostna atrakcją Żytawy
- Tusk z Merkel piłują szlaban na granicy
- Świetna rowerowa trasa zaczyna się za Żytawą
- Potężny most kolejowy przed Zgorzelcem
- Görlitz - miasto podwójnie szczęśliwe
- Dziesięć milionów euro od tajemniczego darczyńcy
- Za Görlitz szlak rowerowy jest jeszcze lepszy
- Najlepsze kasztany podają w wiacie na szlaku
- Tam, gdzie wilki mówią "dobranoc"
- Bóbr, wydry i dzikie gruszki
- Wpatrzone we mnie żółte wilcze ślepia
- Wyjątkowo atrakcyjny Park Mużakowski
- Wciąż wschodnioeuropejski bazar w Łęknicy
- Podzielone rzeką polsko-niemieckie miasta
- Przyjazna przestrzeń to pojęcie nieznane
- Nowoczesne miasto wywiezione do Warszawy
- Rowerowe trasy przyjaznej Brandenburgii
- Śniadanie na kamiennej grobli nad Odrą
- Rykowisko - najpiękniejsze leśne słuchowisko
- Ostoja zwierzyny w Rozlewisku Kostrzyneckim
- Rowerowy most kolejowy w Siekierkach
- Nowe szlaki rowerowe na Pomorzu Zachodnim
- Ruiny elektrowni ze śladami rosyjskich pocisków
- Próbka koloru z nadodrzańskiej trzciny
- Rozgrzewająca gulaszowa na szybkie śniadanie
- W Polsce wciąż robimy wielkie oczy
- Tak powinno wyglądać polskie Green Velo
"Mało ciekawe miasta, ten sam, nudny krajobraz"
"Mało ciekawe nadgraniczne miasta, wciąż ten sam, nudny, nizinny krajobraz i niekończące się ścieżki rowerowe po nadrzecznych wałach” - zaryzykuję stwierdzenie, że podobnie myśli wielu polskich turystów rowerowych dokonując powierzchownej oceny szlaku wzdłuż naszej zachodniej granicy. Tymczasem miasta na trasie i ich historia są bardzo ciekawe, krajobraz i otoczenie zmieniają się prawie cały czas, a drogi rowerowe są tak dobre i jest ich wzdłuż Nysy Łużyckiej i Odry tak wiele, jak podczas mało którego naszego wyjazdu do Niemiec. I jeszcze te zupełnie niezwykłe nocne atrakcje, jakie zafundowałem sobie sam. Ale - po kolei.
Ponad 600 kilometrów z Sudetów nad Bałtyk
Cała trasa liczy około 650 kilometrów - od czeskiej Nowej Wsi nad Nysą u podnóża Gór Izerskich aż do niemieckiego Ahlbeck nad Morzem Bałtyckim na wyspie Uznam. Podczas tego wyjazdu - przez pierwsze późne popołudnie i pięć kolejnych dni - przejechałem 520 kilometrów. Mając ograniczone możliwości czasowe opuściłem pierwsze kilometry w Czechach i ostatnie w Niemczech: wystartowałem z Liberca, a skończyłem w Szczecinie. Na przyszłość zostawiłem dwudniowy fragment szlaku wokół Zalewu Szczecińskiego, by już niedługo - gdy powstaną nowe szlaki rowerowe Pomorza Zachodniego - stworzyć atrakcyjną, kilkudniową pętlę ze startem i metą w Szczecinie.
Droga rowerowa za Machninem jak czeski film
Mimo mojej sympatii dla sąsiadów z południa i podziwu dla rowerowego stylu życia, Czechy tym razem mnie nie zachwyciły. Krótki odcinek z Liberca do trójstyku granic przed Żytawą był momentami wręcz zniechęcający. Bardzo słabej jakości drogi powodowały, że często więcej czasu patrzyłem pod koła niż interesowałem się okolicą. I do tego te kilkaset metrów pięknej, nowej drogi rowerowej za Machninem, która zaraz po wjechaniu do lasu zmienia się w fatalną, wysypaną ostrymi kamieniami żwirową ścieżkę w kierunku ruin zamku Hamrštejn. Ot, “czeski film”, słaby żart, tym bardziej w świetle jakości, jaką za chwilę będę się zachwycał pisząc o szlaku Odry i Nysy w Niemczech.
Niemcy zamiast Czech, Żytawa zamiast Liberca
Zamiast więc na siłę zaczynać wyjazd od źródeł Nysy w Górach Izerskich lub jak ja - z Liberca, proponuję start z Żytawy (niem. Zittau), dokąd można sprawnie dojechać pociągiem z Wrocławia z przesiadką w Görlitz - to szybciej niż z Wrocławia do Liberca z przesiadką w Szklarskiej Porębie. A Żytawa to między innymi przyjemny rynek z fontanną i renesansowym ratuszem, przed którym rano rozstawiali stragany miejscowi sadownicy, niedaleki plac Nowego Miasta z Domem Solnym i kolejną fontanną, a także przyzwoity kemping nad jeziorem - jeśli tę formę noclegów wybierzecie podczas Waszego wyjazdu.
Wielka zasłona wielkopostna atrakcją Żytawy
Jednak za największą atrakcję Żytawy uważana jest oryginalna, wielka zasłona wielkopostna eksponowana w zamienionym na muzeum kościele Św. Krzyża - ma aż 8 metrów wysokości i 7 metrów szerokości. Zasłony wielkopostne służyły w średniowieczu jako przykrycie ołtarza w okresie przed Wielkim Tygodniem - miały odbierać przez 40 dni wiernym widok na Najświętszy Sakrament, podkreślając rygorystyczny okres postu. Szacuje się, że do dziś na świecie zostało ich zaledwie kilkanaście. Żytawska zasłona ma prawie 550 lat i w swojej historii była nawet przykryciem w rosyjskiej łaźni podczas II wojny światowej. Odrestaurowana w Szwajcarii została ponownie pokazana publicznie w 1999 roku.
Tusk z Merkel piłują szlaban na granicy
Żytawa ma swoje strony także we współczesnej historii Polski. W dniu 1 maja 2004 roku odbyła się tu symboliczna uroczystość przyjęcia Polski i Czech do Unii Europejskiej, a wzięli w niej udział premier Polski Leszek Miller, premier Czech Vladimír Špidla i kanclerz Niemiec Gerhard Schröder. Trzy lata później, w 2007 roku, polski premier Donald Tusk, czeski - Mirek Topolanek i kanclerz Angela Merkel wspólnie piłowali szlaban na przejściu granicznym Porajów-Zittau w dniu wejścia Polski i Czech do strefy układu z Schengen. Zaledwie kilkaset metrów od tego przejścia granicznego, tuż przy szlaku rowerowym nad Nysą, znajduje się trójstyk granic Polski, Czech i Niemiec. Ciekawe, że w dniu mojego pobytu zabrakło na niemieckim maszcie flagi tego kraju.
Świetna rowerowa trasa zaczyna się za Żytawą
Od Żytawy trasa rowerowa wzdłuż Nysy Łużyckiej robi już bardzo dobre wrażenie. Saksoński odcinek szlaku prowadzi na początku głównie po rowerowych drogach wzdłuż szos i po niewielkich drogach lokalnych. Jest też piękny, choć stosunkowo krótki, leśny odcinek drogi rowerowej przez dolinę Nysy za Hirschfelde, kończący się pod bramą klasztoru Mariental. Przy okazji - droga rowerowa Oder-Neisse pokrywa się na całej swojej długości z trasą nr 12 niemieckiego systemu długodystansowych dróg rowerowych i to właśnie biało-czerwone koło rowerowe D-Route 12 widnieje na kilkuset drogowskazach obok trójkątnego, zielono-niebieskiego symbolu szlaku Odry i Nysy.
Potężny most kolejowy przed Zgorzelcem
Tuż przed Görlitz nad drogą rowerową wyrastają potężne kamienne filary. To most kolejowy w Zgorzelcu - czwarty najdłuższy kamienny most w Polsce i najdłuższy kamienny most Niemiec. Budowę zakończono ponad półtora wieku temu - w 1847 roku, a projektujący go pruscy architekci czerpali inspirację z konstrukcji rzymskich akweduktów w… Tunezji. Po oddaniu do użytku służył Kolei Dolnośląsko–Marchijskiej, dziś leży na III Paneuropejskim Korytarzu Transportowym, który łączy Niemcy, Polskę i Ukrainę. To właśnie tędy kursują pociągi z Wrocławia do Görlitz i dalej do Drezna.
Görlitz - miasto podwójnie szczęśliwe
Görlitz zapamiętam jako miasto podwójnie szczęśliwe. Jest jednym z nielicznych miast Niemiec, którym udało się ocalić układ urbanistyczny i zabudowę starego miasta od wojennej pożogi. Nie można przejechać szlakiem rowerowym wzdłuż Nysy nie wjeżdżając przynajmniej na tzw. Dolny Rynek. W odróżnieniu od wielu miast Europy, kamienice stojące wokół historycznego centrum miasta są prawdziwymi, a nie odbudowanymi, świadkami setek lat dziejów miasta. Stary i Nowy Ratusz, Waga Miejska, kamienica “apteczna” czy Schönhof - najstarszy w Niemczech renesansowy dom mieszczański - wszystkie te budowle tworzą klimat miasta, jaki zachwyca nawet filmowców, kręcących na ulicach Görlitz kilka znanych tytułów.
Dziesięć milionów euro od tajemniczego darczyńcy
Ale szczęście Görlitz polega też na nieprawdopodobnej historii o tajemniczym darczyńcy, który przez 20 lat przekazywał miastu co roku kwotę ponad 500,000 (pół miliona!) euro. Łączną sumę ponad 10 milionów euro zdeponowaną w banku w 1995 roku i wypłacano w równych ratach aż do 2016 roku. Do zarządzania darem powołano specjalną fundację, która zajmowała się wykorzystaniem funduszy. Dwa lata temu mówiono aż o 2/3 kamienic starego miasta wyremontowanych dzięki tajemniczemu funduszowi, a wśród pozostałych prawie 1500 sfinansowanych projektów były m.in. remonty Kościoła Najświętszej Maryi Panny, Świętego Grobu czy Synagogi. Trudno jednak nie zadać sobie pytania, o możliwe źródło pochodzenia takiej fortuny.
Za Görlitz szlak rowerowy jest jeszcze lepszy
A za Görlitz, za Rothenburgiem, aż do granic Saksonii koło Mużakowa (Bad Muskau) szlak zmienia się na jeszcze lepsze. Kluczy po nadgranicznym terenie, ucieka znad rzeki w las i z powrotem, rzadko odwiedzając bardzo nieliczne tu miejscowości. Prowadzi albo po drogach tylko dla pieszych i rowerzystów, albo szosach z ruchem ograniczonym tylko do mieszkańców, często chowając się do lasu i chroniąc przed upalnym słońcem. Okazji by spoglądać na Nysę z biegnącą jej środkiem granicą jest co niemiara. A o naprawdę zerowym ruchu miejscowych aut na tej trasie niech świadczą jabłka z przydrożnej jabłoni, leżące nieuszkodzone prawie na całej szerokości wąskiej jezdni. Między innymi dzięki temu odcinkowi szlak Odra-Nysa znalazł się w artykule prezentującym najciekawsze trasy rowerowe w Niemczech.
Najlepsze kasztany podają w wiacie na szlaku
Wzdłuż całej trasy Odra-Nysa znajduje się wiele udogodnień i obiektów wybudowanych dla rowerzystów. Regularnie szlak mija stojące obok ławy, stoły, daszki czy wiaty w przydrożnych miejscach odpoczynku, a czasem nawet bardziej zabudowane schrony. Pytany przez recepcjonistkę o śniadanie podczas noclegu w hotelu w Słubicach odparłem, że nie ma smaczniejszego śniadania niż to moje w trasie, przy szlaku, przygotowywanego w minutę w jednym z takich miejsc. Bo jest w tej wyjazdowej celebracji posiłku coś wyjątkowego, czego brakuje nawet najpyszniejszym posiłkom spożywanym w domowej atmosferze.
Tam, gdzie wilki mówią "dobranoc"
Po kilku kilometrach jazdy jednym z tych najatrakcyjniejszych odcinków szlaku, biegnącym wąskim pasem między doliną Nysy a poligonem wojskowym Bundeswehry, zaczynam pierwszy niezwykły wieczór tej wyprawy. Najpierw na środku zaoranego pola zastaję dwa wilki, które widząc mnie zbiegają niespiesznie z pola w moim kierunku - jeden przed, drugi za mną. Udaje mi się zrobić zdjęcie tego drugiego, chociaż przez trwający zmierzch i pośpiech zdjęcie jest marnej jakości. Dzień ma się ku końcowi, więc kilkaset metrów dalej zjeżdżam na nocleg na położoną nad Nysą łąkę.
Bóbr, wydry i dzikie gruszki
Po chwili, podczas szukania miejsca na namiot zaskakuję bobra, posilającego się opadłymi owocami dzikiej gruszy, rosnącej nad samą wodą. Gdy po pół godzinie, już po rozłożeniu namiotu i ogarnięciu obozowiska, wracam po cichu z latarką pod gruszę z nadzieją na ponowne spotkanie z bobrem, zamiast niego w świetle rowerowej lampki widzę pływające w wodzie wydry. Najpierw obserwuję, jak jedna z nich rozkosznie drapie plecy o gałąź przewróconej brzozy. A za chwilę inna wychodzi z wody nie dalej niż półtora metra ode mnie i - nic nie robiąc sobie ze świecącego światła jak wiele dzikich zwierząt - w najlepsze zajada leżące na brzegu niewielkie owoce. Po kilku minutach obserwacji nomen omen “rozwydrzonej” bandy wracam do namiotu.
Wpatrzone we mnie żółte wilcze ślepia
Świecąc przed snem po łące, w wysokich trawach na granicy lasu, kilkadziesiąt metrów ode mnie, dostrzegam dwie pary jasnożółtych oczu wpatrzonych we mnie, należących prawdopodobnie do wcześniej widzianych wilków. Wilki, będące inteligentnymi, ciekawymi zwierzakami, przyszły zapewne obejrzeć niezapowiedzianego gościa w ich rewirze. Zastały nowe kształty, nowe zapachy, dźwięki… Zasypiając pomyślałem, że żaden hotel, za żadne pieniądze, nie zapewni takiej satysfakcji z naturalnego kontaktu z przyrodą. I tego beztroskiego poranka nad wodą w cieniu brzóz i… niemieckiego słupa granicznego.
Wyjątkowo atrakcyjny Park Mużakowski
W niedalekim Parku Mużakowskim jest zbyt wielu zwiedzających, by zastać tam wilki. Mużakowski geopark swoją ochroną obejmuje polodowcową morenę czołową o długości ponad 40 kilometrów, którą w połowie przecina dolina Nysy. Jako jedyny w Polsce posiada status Światowego Geoparku UNESCO, co wiąże się z obecnością na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Po II wojnie światowej został podzielony polsko-niemiecką granicą, jednak dzięki wejściu Polski do Unii Europejskiej ponownie stał się jednym obszarem, któremu na pewno warto poświęcić rowerowy weekend i przejechać jeden z kilku przygotowanych szlaków. Choćby ten wykorzystujący dawny kolejowy most między Łęknicą a Bad Muskau, pełniący dziś pieszo-rowerową funkcję.
Jednym z tych najbardziej popularnych miejsc w Parku Mużakowskim jest na pewno malowniczy Diabelski Most w Parku Rododendronów w Kromlau, który jednak nie leży bezpośrednio przy szlaku Odra-Nysa. Szlak za to przebiega pod centralnym punktem Parku, którym jest - moim zdaniem - nieco… pokraczny z powodu swojej asymetrii i detali architektonicznych neorenesansowy zamek w Bad Muskau. Tuż za nim rozciąga się ogromny park angielski, największy tego typu park w Polsce. Niezwykłe wartości krajobrazowe geoparku mużakowskiego wzbogaca antropogeniczne pojezierze, które powstało po dawnych zakładach górniczych, w zalanych dziś wodą wyrobiskach i zbiornikach kopalnianych. Kolorowe jeziorka mienią się ferią barw powodowaną przez zróżnicowane składniki chemiczne wydobywanych tu surowców naturalnych, które lodowiec przemieścił i umieścił blisko powierzchni wraz z powstaniem mużakowskiej moreny. To na pewno miejsce na więcej, niż tylko krótki postój w kilkudniowej wyprawie.
Wciąż wschodnioeuropejski bazar w Łęknicy
Swoistą atrakcją leżącą na terenie Parku Mużakowskiego, choć zupełnie pozbawioną malowniczych walorów naturalnych i przyrodniczych, jest… targowisko w Łęknicy. Każdego dnia przez most na Nysie wędrują na tanie zakupy Niemcy, przy okazji korzystając z wielu oferowanych tu usług. Od pieczywa po wiklinowe kosze, od papierosów po “góralskie” kapcie, od wędlin po ogrodowe figury, od restauracji po fryzjera. Niestety, wszystko w atmosferze mało wyszukanego wschodnioeuropejskiego bazaru, gdzie na palcach jednej ręki można policzyć zadbane stoiska. Trochę przykro było mi myśleć, że taki stan utrwala marne stereotypy na polski temat.
Podzielone rzeką polsko-niemieckie miasta
Przykro było też obserwować w prawie wszystkich miastach położonych nad Nysą i Odrą konsekwencje tragicznego, wojennego rozdziału historii tych ziem. Zgorzelec z Görlitz, Łęknica z Bad Muskau, Gubin z Guben, czy Słubice z Frankfurtem - wszystkie były przed wojną jednym, świetnie funkcjonującym po obydwóch stronach rzeki organizmem. Konferencje w Jałcie i Poczdamie przedzieliły je bezduszną, żelazną kurtyną, zatrzymały trwające lata procesy i rzuciły wyzwanie przetrwania w nowej, zimnowojennej rzeczywistości. Po kilkudziesięciu latach można ocenić, że niemieckie miasta poradziły sobie z nim znacznie lepiej.
Przyjazna przestrzeń to pojęcie nieznane
Za to po polskiej stronie i Nysy, i Odry można odnieść wrażenie, że czas płynie inaczej, coś chrzęści w trybach, zacina się, a przyjazna przestrzeń publiczna to często pojęcie nieznane. Podziały podkreślają wciąż ogromne różnice ekonomiczne pomiędzy obydwoma krajami, stawiając Polskę przede wszystkim w pozycji dostarczyciela taniej siły roboczej i używek. Ruiny kościoła farnego w Gubinie zamiast być pouczającym pomnikiem wojny, dla mnie były jak smutny symbol polskiej bylejakości. Wokół zniszczony bruk, dziurawe chodniki, krzywe krawężniki i towarzystwo z flaszką na ławeczce pod odnowionym ratuszem. Należy więc tylko chwalić wszelkie inicjatywy dążące do integracji mieszkańców, do wyrównywania szans, do powrotu do dawnej harmonii i wzajemnego wspierania się, a nie tylko służenia jednej stronie przez drugą.
Nowoczesne miasto wywiezione do Warszawy
Jeszcze jednym miastem nad Nysą, tragicznie podzielonym przez wojnę, jest Forst. Dzisiejszą polską część Forst - nazywaną w różnych okresach Berge, Barścią, Barszczem lub Zasiekami - spotkał jednak los zupełnie inny od miast opisanych wcześniej. Mimo bardzo niewielkich zniszczeń ta część miasta została właściwie w całości rozebrana na polecenie powojennych władz województwa zielonogórskiego. Miliony cegieł z wybudowanych przez Niemców zaledwie dwadzieścia lat wcześniej nowoczesnych budynków posłużyły do odbudowy miast Wielkopolski i - jak mówią lokalne legendy - warszawskiej Starówki. Ruiny Długiego Mostu nad Nysą, prowadzącego z obudowanego, niemieckiego miasta w dziki las po polskiej stronie, są dziś bardzo wymowną pamiątką po dawnym kształcie tego miasta Łużyc. Bez trudu w niewielkim placyku na końcu mostu można dostrzec ślady po gwiaździście rozchodzących się ulicach i stojące wciąż uliczne latarnie nad zarośniętymi dzisiaj, brukowanymi ulicami. Aż trudno uwierzyć w porównanie historycznych zdjęć Forst z dzisiejszymi widokami, jakie przygotowała Patrycja.
Rowerowe trasy przyjaznej Brandenburgii
Forst to już teren Brandenburgii i jej rowerowych tras. Do Chociebuża (Cottbus) i położonego niedaleko popularnego Spreewaldu jest zaledwie około 30-40 kilometrów. Przez tamte okolice przebiega także liczący 1111 kilometrów szlak rowerowy Tour Brandenburg, z którego dumna jest Brandenburgia, a którym mieliśmy przyjemność podróżować rok wcześniej. Tylko na moment biało-czerwone znaki Tour Brandenburg z orłem askańskim biegną równolegle z trójkątem Oder-Neisse Radweg, ale za to dzieje się to w miejscu bardzo charakterystycznym - wzdłuż wysuniętego najbardziej na zachód fragmentu polskiego terytorium: zakola Odry pod Cedynią. Nieco wcześniej szlak Odra-Nysa spotyka inny świetny szlak rowerowy naszych sąsiadów - Oder-Spree-Tour, czyli szlak Odra-Sprewa.
Brandenburgia na swoim terytorium zupełnie zmienia podejście do prowadzenia trasy Odra-Nysa. Na ogromnej większości wykorzystuje wały przeciwpowodziowe Odry, kładąc na ich koronie wąski dywanik asfaltu. I podobnie jak dzieje się to nad Łabą - często wąskiej trasie u góry towarzyszy droga “techniczna” u dołu, do której dostęp mają przeważnie wyłącznie rowerzyści, okoliczni mieszkańcy i miejscowi rolnicy, a na której można “schować się” w przypadku nieprzychylnego wiatru. Przy okazji - na moich oczach niemiecka policja ukarała mandatami grupę czterech osób, które wjechały na te drogi na skuterach.
Śniadanie na kamiennej grobli nad Odrą
Odra, do której Nysa Łużycka wpływa mniej więcej w połowie dystansu, zmienia zupełnie krajobraz rowerowej podróży. Z kameralnych, często śródleśnych klimatów nad stosunkowo wąską Nysą wyjeżdżamy w szeroką Dolinę Dolnej Odry. Charakterystycznym miejscem na trasie, w które warto zajrzeć przejeżdżając obok zamkniętego szlabanu na nadrzecznej promenadzie we wsi Ratzdorf, jest kamienna grobla położona przy samym ujściu Nysy do Odry. Świetne miejsce na śniadanie! Później rzeka przez większość czasu jest otoczona przez tereny zalewowe, które sięgają aż do wałów przeciwpowodziowych z biegnącą po nich drogą rowerową. Wiele z terenów położonych wokół Odry to obszary chronione, zarówno po polskiej, jak i po niemieckiej stronie. Tymi najbardziej znanymi są polski Park Narodowy Ujście Warty (ujście do Odry, naturalnie) z ciekawą Rzeczypospolitą Ptasią i niemiecki Park Narodowy Dolnej Odry. Obydwa najlepiej odwiedzić wczesną wiosną podczas okresu największych ptasich migracji.
Rykowisko - najpiękniejsze leśne słuchowisko
Kolejną noc w namiocie na łonie natury spędziłem tuż koło charakterystycznego mostu koło wsi Siekierki. Okazała się jeszcze bardziej niezwykła od pierwszej, gdyż mimo stosunkowo wczesnej pory roku, na drugim brzegu trwało… rykowisko! Od godziny 22, kiedy przy świetle Księżyca zacząłem rozkładać namiot, aż do 6 rano, kiedy kończyłem poranne zdjęcia, po polskiej stronie Odry regularnie co kilkanaście-kilkadziesiąt sekund rozlegały się ryki jeleni. Niektóre niższe, inne wyższe tonem, krótsze i dłuższe, rzadsze i częstsze - każdy oznaczał inny wiek byka, jego status w chmarze i inne intencje uczestników jelenich godów. To chyba najbardziej niezwykłe leśne słuchowisko jakie można sobie wymarzyć. Wspaniałe w odbiorze także rano, gdy Słońce dołożyło swoje kolorowe tło i układającą się pasami delikatną mgiełkę nad powierzchnią wody.
Ostoja zwierzyny w Rozlewisku Kostrzyneckim
Obszar, na wysokości którego nocowałem, to Rozlewisko Kostrzyneckie - prawie kilometrowej szerokości i kilkunastokilometrowej długości pas podmokłych, bagiennych terenów, który jeszcze w latach 80-tych był pastwiskiem miejscowego PGR. Zarośnięty, oddany przyrodzie zmienił się w ostoję zwierzyny. Obecnie na lęgi przylatuje tu około stu gatunków ptaków. Byki, które słyszałem w nocy, mogły przebywać zarówno na obszarze Rozlewiska, jak i w sąsiadujących z nim lasach - świetnie niosące się nad rzeką nocą odgłosy mogły pochodzić od jeleni oddalonych nawet o kilka kilometrów. Z identyfikacją miejsca z którego pochodziły dźwięki nie byłoby problemu, gdyby słuchać rykowiska z mostu w Siekierkach, który traktowany jest często jako platforma widokowa. Niestety, od niemieckiej strony most jest zamknięty.
Rowerowy most kolejowy w Siekierkach
Most w Siekierkach jest kolejnym niezwykłym miejscem na drodze rowerowej nad Odrą. Od końca XIX wieku do końca II wojny światowej istniały w tym miejscu dwie przeprawy - drogowa i kolejowa, które zostały zniszczone w 1945 roku przez Niemców, chcących zwolnić marsz Rosjan na zachód. Nową konstrukcję wybudowano w 1954 roku, jednak nigdy nie przejechał po niej zwykły pociąg pasażerski - nowy most miał służyć wyłącznie zimnowojennym celom: szybkiemu przemieszczeniu wojskowych transportów kolejowych na Zachód. I podobno przejeżdżały nim także pociągowe salonki z komunistycznymi dygnitarzami. W 2022 roku ukończony został generalny remont mostu, a nad polską częścią pojawiła się nowa platforma widokowa. Teraz, dzięki przeprawie w Siekierkach, łączącej polskie szlaki rowerowe z niemieckimi, można wybrać się w doskonałą kilkudniową wycieczkę między Berlinem a Szczecinem, a pomoże w tym między innymi Trasa Pojezierzy Zachodnich, która swój początek ma właśnie na siekierkowskim moście.
Nowe szlaki rowerowe na Pomorzu Zachodnim
Budowane po drugiej stronie Odry nowe szlaki rowerowe Pomorza Zachodniego staną się na pewno wygodnym sposobem dotarcia na trasę rowerową nad Odrą, ale jednocześnie mogą być sposobem na łączoną rowerową wędrówkę po polsko-niemieckim pograniczu. Jednym z nowych szlaków Pomorza Zachodniego jest fragment Blue Velo - planowanego polskiego odpowiednika niemieckiego szlaku wzdłuż Odry i Nysy Łużyckiej. Już dzisiaj po dawnej linii kolejowej od mostu w Siekierkach do Trzcińska-Zdroju prowadzi nowa droga rowerowa Trasy Pojezierzy Zachodnich, która wkrótce przetnie całe województwo zachodniopomorskie i dotrze aż do Szczecinka. Nowe zachodniopomorskie szlaki łączą się ze szlakiem Odra-Nysa też koło Kostrzyna nad Odrą i Gryfina, a także w Gozdowicach, gdzie w sezonie kursuje prom łączący brzegi Odry.
Ruiny elektrowni ze śladami rosyjskich pocisków
A jeszcze jednym przemysłowym obiektem na trasie, które ma swoje militarne konotacje, jest ruina elektrowni w Vogelsang. Położona jeszcze przed Frankfurtem tuż przy drodze rowerowej robi spore wrażenie strasząc ponurym klimatem i wciąż widocznymi śladami po wojennym ostrzale sprzed ponad 70 lat. Jest częścią nazistowskiego projektu budowy serii identycznych, zbudowanych z tych samych podzespołów, lekkich obiektów, które miały sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu III Rzeszy na energię elektryczną. Planowaną liczbę 15 elektrowni zredukowano najpierw do 8, a potem do 5, z których dwie budowano także w Jaworznie i Będzinie. Elektrowni w Vogelsang nie zdołano uruchomić przed nadejściem Rosjan w lutym 1945 roku, a ci szybko wywieźli z niej wszystkie urządzenia. Konstrukcja obiektu nie została wysadzona w powietrze gdyż obawiano się, że wybuch może uszkodzić rzeczne wały. I w tym stanie elektrownia stała aż do 1998 roku, gdy w końcu Unia Europejska przyznała Niemcom fundusze na ostateczną rozbiórkę ruiny obiektu. Ale wtedy pojawili się ekolodzy, którzy prace rozbiórkowe zatrzymali, powołując się na obecność rzadkich gatunków fauny w obiekcie i... elektrownia stoi nadal.
Próbka koloru z nadodrzańskiej trzciny
Tym razem na rowerową wyprawę zabrałem ze sobą namiot - zależało mi na przejechaniu trasy możliwie sprawnie i nie chciałem być uzależniony od wcześniej rezerwowanych noclegów pod dachem. Pod namiotem śpimy ostatnio coraz rzadziej, podczas gdy sprawia mi to coraz większą satysfakcję. Wydarzenia z dwóch nocy przespanych “na dziko” - widziane wilki, bóbr, wydry, jelenie - wow! - są tylko zachętą do powrotu do dawnych tradycji. W końcu na agroturystykę i hotel zawsze będzie w życiu czas, a piękną przyrodą i własnym zdrowiem należy się cieszyć, póki jeszcze są… W dodatku nowy tromvik od Fjorda Nansena nie tylko cieszy niewielką wagą (poniżej 2 kilogramów), wyjątkowo obszerną konstrukcją wewnątrz, ale i świetnie pasuje do nadrzecznych terenów. Gdy patrzę na zdjęcie wyżej myślę, że producent chyba pobrał próbkę koloru z nadodrzańskiej trzciny do produkcji tropiku.
Rozgrzewająca gulaszowa na szybkie śniadanie
Współpraca z firmą Profi, bedącą producentem gotowych dań, pozwoliła mi być niezależnym także od punktów gastronomicznych. Mogłem nie tylko cieszyć się śniadaniami “z widokiem”, ale także przyrządzać sobie szybkie popołudniowe posiłki z kilku zabranych ze sobą, gotowych (wystarczy podgrzać) zup Profi. A najsympatyczniej i tak wspominam gulaszową od Profi jedzoną na śniadanie, gdy w pozostawionym poza namiotem pieczywie odkryłem desant mrówek. Przy okazji rozgrzałem się po chłodnym, fotograficznym poranku nad Odrą. I jeszcze dodam - tak, to reklama, ale szczera - że Profi do produkcji swoich zup nie używa barwników, glutaminianu sodowego czy konserwantów, a wybierać można z kilkunastu różnych smaków.
W Polsce wciąż robimy wielkie oczy
I… tylko przykro może być Polakowi - teraz i wielokrotnie na trasie, że te wszystkie zachwyty i rekomendacje odnoszą się do szlaku rowerowego położonego po niemieckiej stronie naszych pięknych rzek. Że wycieczka rowerowa po trasie tej jakości jest czymś zupełnie normalnym dla Niemca, a w Polsce wciąż robimy wielkie oczy. Że jadąc rowerem po trasie Odra-Nysa zachwycamy się organizacją i wykonaniem, a nasza kochana Polska z drugiej strony Nysy i Odry to przeważnie zapomniana dzicz, którą nigdy nikt w ten sposób się nie zainteresował. A przecież to ta sama rzeka, ten sam kierunek, takie samy mamy wały przeciwpowodziowe, jeździmy tymi samymi rowerami i mamy te same potrzeby rekreacji. Przepiękny Dolny Śląsk powinien być jak Saksonia. Lubuskie - z zielonymi płucami Polski - jak Brandenburgia. I tylko Pomorze Zachodnie - w Polsce jako drugie po Małopolsce - niedługo wyłoży mocne, rowerowe karty na stół. Tymczasem od obietnicy wybudowania 5 tysięcy kilometrów dróg rowerowych złożonej przez Mateusza Morawieckiego minęło już sześć lat i... nie powstał ani jeden kilometr drogi rowerowej wybudowany z tej okazji.
Tak powinno wyglądać polskie Green Velo
Tak wysokiej jakości trasa jest idealną propozycją dla początkujących sakwiarzy, dla rowerowych rodzin z dziećmi, jak i dla osób starszych, czy nawet - co na własne oczy widziałem w okolicach Schwedt - dla osób na elektrycznych wózkach inwalidzkich. Co ciekawe i dla mnie zaskakujące, ogólna jakość dróg i wysoki udział tych tylko rowerowych lub z ograniczonym ruchem był - tak mi się dzisiaj mocno wydaje - większy niż na jakiejkolwiek innej naszej niemieckiej trasie. Nawet nasza majowa Frankonia nie zostawiła we mnie tak dobrego wrażenia. A sposób poprowadzenia i organizacji trasy w Saksonii - leśnymi i nadrzecznymi drogami z ograniczonym ruchem - powinien według mnie służyć za przykład bardzo dobrej organizacji szlaku rowerowego. Na przykład naszego szlaku Green Velo we wschodniej Polsce - bo wschodnie Niemcy nad Nysą to okolica bardzo podobna geograficznie do naszej wschodniej Polski gdzieś nad Bugiem czy Sanem, podczas gdy sposób podróżowania rowerem po obydwu trasach to jednak dwa różne światy.
* * *
Szlak Odra-Nysa znajdziecie również na blogu Rowerowe Porady.
Nam wystarczył 1 przejazd szlakiem Odra-Nysa by zainicjował … sam już nie wiem ile wycieczek, tuż za zachodnią granicę. Kraina domów przysłupowych i park krajobrazowy Gór Żytawskich – mógłbym tu jeździć bez końca ;), Park Mużakowski i różaneczniki przy DDR do Kromlau. Ciekawie zagospodarowane tereny pokopalniane, Puszcza Wkrzańska no i piękny most w Siekierkach – wrócę tam jak będzie przejezdny dla rowerzystów. Zgodzę się z Twoim podsumowaniem w 100% i dodam, że jest to świetna propozycja dla tych co ruszają pierwszy raz z sakwami i mają wiele obaw czy wątpliwości. Blisko do kraju ;) i całkiem niezły dojazd pociągiem do różnych odcinków szlaku.
Czytam Twoje słowa i myślę, dlaczego mamy tak daleko w tamte okolice :). Podejrzewam, że gdybyśmy mieszkali bliżej, też byśmy regularnie tam wracali na krótsze, chociaż weekendowe wypady. Warunki na terenach nadgranicznych - jak ja strasznie żałuję, że muszę tak pisać! - wciąż nieporównywalne do tego, co mamy w Polsce. Oczywiście, poza niewielkimi wyjątkami.
Dzięki za fajny komentarz, pozdrawiam! :)
Świetna, zachęcająca relacja! Sama korzystam z jej niewielkiego odcinka, ale na całą trasę zbieram się już od jakiegoś czasu. Tym bardziej, że mieszkam w Bad Muskau, wiec do wyjazdu potrzebowalabym jedynie lepszego sprzętu. ;)
Wiem, że może będzie to nieco czepialskie, ale chciałabym zwrócić uwagę na parę sprzecznych informacji dot. odcinka obejmującego Geopark.
Słusznie napisał Pan, że jest to jedyny polski Geopark UNESCO, ale w takiej formie i z tym tytułem istnieje od 2015 i zawsze był to wspólny obszar współpracy polsko-niemieckiej. W 2006 stał się Narodowych Geoparkiem niemieckim, kolejno w 2009 polskim a od 2011 znajduję się na liście Europejskich Geoparków gdzie później uznany został jako Światowy Geopark UNESCO Muskauer Faltenbogen / Łuk Mużakowa (oficjalna nazwa).
Park Mużakowski (Muskauer Park) ze słynnym Nowym Zamkiem (Neues Schloss)w Bad Muskau, którzy również ma tytuł UNESCO a Park w Kromlau z bazaltowych Rakotzbrücke leżą co prawda w granicach Geoparku, ale są to dwa oddzielne parki, oddalone od siebie ponad 6 km.
Pisząc, że „Tuż za nim (Parkiem Mużakowskim)rozciąga się ogromny park angielski, największy tego typu park w Polsce. Niezwykłe wartości krajobrazowe geoparku mużakowskiego wzbogaca antropogeniczne pojezierze.” również wprowadza Pan ewentualych turystów w błąd. ;) Park Mużakowski znajduję się po obu stronach Nysy, ale nie obejmuję części miasta czy poza nim. Nie słyszałam tam o Parku Angielskim a jedynie moście w dalszej części Parku Mużakowskiego. Niepoprawna nazwa „Geopark Mużakowski” wcale mnie nie dziwi ;), gdyż trudno połapać się w tym wszystkich, zbliżonych nazewnictwach. Jeziora antropogeniczne ( pokopalniane, które zostały wspomniane )znajdują się na Geościeżce po Dawnej kopalni węgla brunatnego Babina w niedalekiej odległości od samej Łęknicy (w granicach Geoparku). Podobnie jest z targowiskiem, które będące częścią miasta Łęknica, automatycznie znajduje się na obszarze Geoparku, nie Parku.
Krótko mówiąc, w granicach Światowego polsko-niemieckiego Geoparku UNESCO Muskauer Faltenbogen/ Łuk Mużakowa znajduję się m.in. UNESCO Muskauer Park / Park Mużakowski pomiędzy Bad Muskau a Łęknicą i oddalony od niego o ok.6 km Park Azalii i Rododentrodów w Kromlau.
Mam nadzieję, że w żadem sposób nie poczuł się Pan urażony moim komentarzem. ;)
Pozdrawiam i zycze kolejnych, pelnych pieknych widokiw przejechanych kilometrach. :)
Pani Ewo, pięknie dziękuję za sprostowanie i bardzo przepraszam, że musiało do niego dojść :( :). Rzeczywiście, ogrom wiedzy, jaki musiałem ujarzmić i wcisnąć w przecież wąskie ramy takiej relacji mógł spowodować pewne nieścisłości. Obiecuję, że niedługo poprawię moją treść - na razie niech za sprostowanie służy Pani komentarz :)
Pozdrawiam, bardzo dziękuję :)
Pani Ewo szkoda ze nazwę angielski odniosła Pani do zasłyszanego mostu, co jest prawdą a nie wspomniała Pani o domkach Angielskich to tak na marginesie
Idealna trasa na dłuższy, aktywny wypoczynek :) Dzięki za polecenie!
Idealna, rzeczywiście :). Myślę że będzie pasować zarówno rowerowej rodzinie, szukającej bezpiecznej, cichej trasy, jak i grupie znajomych, chcących spędzić ze sobą aktywny czas. No i ta nadrzeczna łatwość, która naprawdę robi z trasy Odra-Nysa bardzo przyjazną sprawę :)
W opisie Łęknicy i Parku Muzakowskiego oraz Geoparku znajduje się tyle błędnych informacji i nieścisłości, że stwierdziłem, że lektura bloga zadziała mi na szkodę. Fotografie ładne
Krzysztofie, bardzo mi przykro, ale przyznaję, chciałem zawrzeć temat w krótkim akapicie i być może niektóre sformułowania mogą być mylące. Zajmę się tym :-)
Niesamowite zdjęcia i piękna przygoda! Ujęcia z drona 10/10. Zazdroszczę i pozdrawiam!
Pięknie dziękuję i również pozdrawiam! :)
Cześć. Proszę napisać jeśli ktoś wiedzę posiada, jak się ma "biwakowanie na dziko" po niemieckiej stronie?
Jeżdżę z przyczepką i partnerką, Green Velo w części północnej plus duże jeziora i Podlasie przejechaliśmy tego lata, zatem damy sobie radę i z Nysa wraz z Odrą ;)
Pozdrawiam Krzysztof
Nie ma jednej odpowiedzi na takie pytanie :), przepisy różnią się w poszczególnych landach i w różnych rodzajach "terenu". Generalnie, pamiętam że:
- nie można spać na dziko na obszarach chronionych,
- nie można spać w lesie - w ogóle - w całych Niemczech,
- niektóre landy pozwalają na spanie na dziko w "otwartej przestrzeni" poza obszarami leśnymi.
Saksonia na tego typu noclegi nie zezwala, a Brandenburgia - owszem, jeśli jesteś turystą. Do tego podobno są wyznaczone niewielkie, niepilnowane miejsca biwakowe, gdzie śpi się na dziko legalnie, jednak nie trafiłem jeszcze na żadne. Ale też nie szukałem specjalnie.
Powodzenia! :)
Łał, naprawdę łał. Przede wszystkim świetna trasa, aż chce się złapać rower i przejechać pół polski, żeby jeszcze skorzystać póki jesień nie daje aż tak w kość. Ukłony również w Pana kierunku, świetnie opisane, ładne zdjęcia, nawet dron wykorzystany, super robota!
Dzięki bardzo :), trasa rzeczywiście jest świetna. Na jesień również. Myślę że z całej zachodniej Polski można sprawnie na nią dotrzeć i jeśli nie za jednym razem, to pokonać ją całą w dwa czy trzy weekendy. Dzięki, pozdrawiam i zachęcam :)
Jakie noclegi po drodze?
Właściwie każde. Sam spałem i w hotelu, i na kempingu, i na dziko.
Hoteli i pensjonatów jest trochę, pewnie większość widać w Booking.com. Te bardziej prorowerowe z Bett+Bike ładnie pokazuje aplikacja B+B na telefon. Kempingów nie ma wiele, ale są. Rozrzucone tak, że można sobie na nich oprzeć dzienne etapy. Problem jest jednak taki, że nie ma jednego miejsca, gdzie można by znaleźć wszystkie, więc miałem chyba dwie apki kempingowe i jeszcze zaglądałem na brandenburską stronę "oficjalną" z takimi miejscami. Kemping w Żytawie przyjemny, ale ten drugi w... nie pamiętam - ale widać odbicie trasy w głąb Niemiec w pewnym momencie - bardzo słaby i nawet bez zapowiadanego baru na miejscu.
Spanie na dziko - pisałem wyżej, różni się w Saksonii i Brandenburgii, ale ja nie zakładałem że będę miał się przed kimkolwiek tłumaczyć, tylko po prostu zgodnie z duchem "leave no trace" robiłem swoje. Oczywiście z tych noclegów, jak widać po zdjęciach i wspomnieniach, mam najwięcej satysfakcji :)
Świetna strona! Od dawna myślałem o wzięciu rodziny na tą trasę ale wydawało mi się nudna, myslałem że w Saksoni jest jak w Brandenburggii - że jedzie się cały czas odsuniętym wałem rzecznym. Polecam Ci bardzo Elbeweg, to też podobne, ciekawe klimaty.
Tak jak pisałem, Saksonia była dla mnie dużo ciekawsza, dużo bardziej zróżnicowana. Brandenburgia - mimo że bardzo lubię ten land i jego sieć dróg rowerowych, to gdzieś tam za Schwedt zaczyna trochę nużyć. Ale na szczęście to i tak już końcówka :)
A nad całą Łabę bankowo kiedyś się wybierzemy :), dzięki :), pozdrowienia!
Cześć Szymon,
Kilka dni temu odkryłem Twoja stronę. Gratulacje. Super stronka z przydatnymi informacjami oraz ciekawymi relacjami. Wracając do szklaku Odry i Nysy to tego roku pod koniec kwietnia wybrałem sie z dwoma kolegami wzdłuż granicy do Świnoujścia. Wystartowaliśmy ze Zgorzelca i tak kierowaliśmy sie w kierunku Gubina a konkretnie miejscowosci Zytowan (tam był nasz pierwszy nocleg https://www.facebook.com/agrolech). Właściwie był zaraz przy trasie gdzie trzeba było przekroczyć most. Tego dnia zrobilismy jakies 150 km. Nastepnego dnia ruszylismy dalej pokonując kolejne miasta i mniejsze miejscowosci. Widoki i przyroda były oszałamiające. Tak to przejechaniu 170 km trafilismy do Leśniczowki w miejscowosci Piasek za Cedynia. Ważne, że był prysznic i łożko do spania. Kolejny dzień to tak naprawde nie wiedzielismy gdzie bedziemy nocowac. Po drodze opuścił nas jeden kolega ze względów służbowych. Pod wieczór dotarliśmy do Blankensee szukając noclegu. W sumie mielismy farta bo udało nam się spac u gospodarza, któy był Polakiem na emeryturze. Czwartego dnia celem było Świnoujście i tak przez Anklam, wzdłuż zalewu dotarliśmy do celu. Zajęło nam to 4 dni i przejechane 566 km. To tak w skrócie. Jeśli chodzi o moje uwagi to mam trzy. Po pierwsze nie zabierajcie nadbagażu, tylko potrzebne rzeczy. Nie ma sensu woźić dodatkowych kilogramów. Druga rzecz nie używajcie jadąc na sciezce telefonu po stronie niemieckiej (zaglądanie do mapy – koszt 55 euro za osobe). Trzecia, moim zdaniem trasa swietnie oznaczona. Ja zakupiłem mape oder-neesse radweg i sprawdziła się w 100 procentach. Ogólnie chcę tam wrocic w przyszłym roku na wiosne bądź lato. Pozdrawiam
Cześć Pawle, dzięki za obszerny komentarz :). I opis wyprawy - fajna sprawa! :)
Masz rację w kwestii mapy - rzeczywiście, warto kupić jeden z kilku drukowanych, klasycznych przewodników po szlaku, świetnie się sprawdzają, dla mnie szczególnie te praktyczne, składane w harmonijkę mapy z opisami. Ale zaskoczyłeś mnie z tymi 55 euro - to chyba jakaś nieszczęśliwa wersja abonamentu u Twojego operatora. W moim mam do wykorzystania pewien limit za granicą w roamingu. Powyżej - po prostu przestaje działać.
Powodzenia, dzięki za miłe słowa :) I może do spotkania kiedyś, też mamy w planach kiedyś tam wrócić, na ostatni odcinek wokół Zalewu Szczecińskiego :)
Hej Szymon. Mam pytanie odnośnie mapy dotyczacej kaszubskiej marszruty. Jak ja zdobyć? Dzięki.
Napisz do Promocji Regionu Chojnickiego - http://promocja.chojnice.pl/ - myślę, że pomogą :)
Wydaje mi sie ze koledze chodzilo o mandat za uzywanie telefonu podczas jazdy :)
8O, ojej, rzeczywiście, chyba źle zrozumiałem komentarz Pawła. Dzięki za sprostowanie. W tej sytuacji to może okazać się jedną z najdroższych nawigacji w Europie... ;)
Bardzo przydatny opis trasy. Kawałek przejechałem - Park Mużakowski i okolice. Cała trasa w przyszłym roku.
Do Pawła, który pyta o Kaszubską Marszrutę. Ja napisałem na adres j.n. i otrzymałem pocztą. Na miejscu można kupić w punktach it i niektórych księgarniach.
Pozdrawiam wszystkich sakwiarzy.
Władysław
Park Narodowy "Bory Tucholskie"
ul. Długa 33
89-606 Charzykowy
tel./fax. +48 52 39 88 397
e-mail: sekretariat@pnbt.com.pl
Dziękuję Władku, pozdrawiam, udanego 2019! :)
mega! od dawna za nami chodzi wyprawa po odra nysa, ale my lubimy na dziko, a tam się trochę boimy niemców. spałeś wszystkie noclegi w namiocie? bez obaw o skrupulatnych sąsiadów w mundurach? boimy się nieco że nas gdzieś capną w krzaczorach i zostawimy w mandatach równowartość naszych rowerów! 8-O
Za spanie w lesie nasi sąsiedzi wystawią mandat prawie na pewno - o ile Was złapią. To już Wasza decyzja, czy warto ryzykować. Ale przecież nie trzeba spać w lesie, by spać bezpiecznie i zostać niewidzianym przez nikogo, wystarczy rzucić okiem na moje miejsca :).
Nie, nie wszystkie moje noclegi to był namiot - spałem też w hotelu i w pensjonacie po drodze. Generalnie jest wystarczająco wiele miejsc każdego typu na trasie - wystarczy sie zaopatrzyć w komplet aplikacji które wszystkie te miejsca wskażą :). Za wyjątkiem odcinka za Frankfurtem - tam jest rzeczywiscie bardziej pusto i warto nocleg pod dachem znaleźć wcześniej odpowiednio planując dystans.
Pozdrawiam, powodzenia, Odra-Nysa to fajna sprawa :)
Cześć, mocno zainspirowany trasą wybieram się w te rejony.
Jako że bardziej preferuję minimalizm, zazwyczaj wybieram szosę i bikepacking.
Powiedz proszę jak wygląda nawierzchnia na całej trasie. Zdaje sobie sprawę że są świetne odcinki asfaltowe(zaznaczam że zadowalają mnie nawet takie o nawierzchni typu "tarka"), ale zakładam że prawie na pewno są też odcinki bardziej terenowe.
Czy jesteś w stanie określić procentowo a może nawet w przybliżeniu w km ile takich spodziewać się na trasie. Ubita droga leśna nie stanowi problemu, jeśli nie ma piachu i dużo korzeni a nie ciągnie się długo, po lekkim szutrze przy ciut grubszej oponie też da radę.
Będę wdzięczny za trochę więcej szczegółów. Pozdrowienia ;)
Cześć, wklejam co odpowiedziałem na Facebooku, może przyda się innym.
"Nie pamiętam żadnego szutru czy polnej drogi, nic, wszystko to asfalt. Może jakieś krótkie lokalne przejazdy, łączniki, ale to naprawdę promil. Wszystkie drogi rowerowe po wałach to asfalty, przez miasta oczywiście też.
Oczywiście w Niemczech, bo w Czechach były słabe kamieniste odcinki. Ale w Niemczech - nie pamiętam, naprawdę."
Pozdrowienia, powodzenia.
Opis trasy Odra-nysa fantastyczna. W tym roku się wybieram. Mam tylko problem (A może to wcale nie jest problem) że znalezieniem albo mapy w necie albo w papierze gdzie będzie zaznaczona ta trasa i będę mogła spokojnie sobie wyliczyć i rozplanować odległości na poszczególne dni. Google mnie zawodzą. Nie widzą tej trasy. Niemieckie publikacje też. Nie ma odległości pomiędzy miejscowościami lub wioskami. Jeśli są jednak jakieś źródła to będę wdzięczna za radę. Monika
Moniko, przepraszam, mam zaległości w odpowiadaniu na komentarze, nadrabiam zaległości :). W Internecie chyba najłatwiej prześledzić i planować wyjazd na stronach RidewithGPS - https://ridewithgps.com/
Szlak Odra-Nysa oznaczony jest tu jako D12 - czyli trasa niemieckiego systemu długodystansowych dróg rowerowych o numerze 12. Mapy papierowej niestety nie znam, ale na pewno jest do dostania chociażby przewodnik rowerowy z niemieckiej serii Bikeline - w którejś z internetowych księgarni. Daj znać, jeśli jeszcze potrzebowałabyś pomocy?
Ktoś napisał , że Green Velo powinno wyglądać jak szlak Oder Naise, to świętokradzdztwo. Przejechałem oba Green jest cudownym szlakiem różnorodności , oder nudną asfaltową rapsodią jazdy po wale przez tydzień z których każdy jest podobny.
Czy to ja tak nie napisałem? :) Różnica jest taka i to miałem na myśli, że Oder-Neisse wykorzystuje na wielu odcinkach długie fragmenty wygodnych dróg wyłącznie dla rowerzystów. Podczas gdy Green Velo odwrotnie - większość swojego przebiegu prowadzi po drogach dostępnych publicznie, gdzie możesz w każdej chwili spotkać np. jadącego z nadmierną prędkością pijanego kierowcę. Czy muszę tłumaczyć możliwe konsekwencje jednej i drugiej sytuacji? :(
Super opis! Wybieram się w najbliższy weekend majowy w te okolice z rowerami, z noclegiem w Żarach lub bardziej na północ. Chciałabym przejechać również kawałek opisanego szlaku. Czy mogę prosić o podpowiedź, gdzie na odcinku ok 50km byłoby najładniej i najciekawiej? Ze startem np. w miejscowości Przewóz lub w Łeknicy? I powrotem do miejsca startu.
Oczywiście na park Mużakowski i Kromlau przeznaczam osobny dzień.
Misiu, myślę, że odcinek Görlitz-Bad Muskau jest jednym z tych najprzyjemniejszych, dużo zieleni, mało miejscowości. Ale jeśli nawet nie uda Ci się trafić na ten odcinek, myślę że przejeżdżając kilkadziesiąt kilometrów na pewno trafisz na przyjemne miejsca bez względu na wybrany fragment :) - powodzenia! :)
Super opis! Tak dokładnie opisane trasy chyba jeszcze nie widziałem. Ogólnie jeździłem już kilkoma odcinkami i serdecznie polecam! Widoki coś wspaniałego.
Dzięki, cieszę się, że udało mi się trafić w Twój gust, Seba :)
Witam,
W tym roku planuję przejechać 100 km na rolkach bez przerwy w czasie 5-6 h. Potrzebuję do tego asfaltowej ścieżki rowerowej o jednolitej równej nawierzchni. Proszę o informację czy trasa wzdłuż Odry się do tego nadaje, i ewentualnie który jej odcinek najbardziej. Najchętniej pokonałbym odcinek 50 km w jedną stronę i z powrotem. Uprzejmie proszę o info. Pozdrawiam, Paweł Wesołek.
Pawle, wybrałbym chyba wały przeciwpowodziowe wzdłuż Odry od Kostrzyna na północ. Przeanalizuj zdjęcia satelitarne w Google - myślę, że jesteś w stanie w ten sposób dokładnie określić i wybrać wygodny dla Ciebie odcinek. Pozdrawiam, powodzenia!
Ja myślę, że na tym zdjęciu to jednak Bóbr - nie wydra. Tak poza tym to jest bardzo zainspirowany twoim portalem, świetnie piszesz, świetny layout portalu, świetne materiały na stronie, fajnie wkomponowana reklama. Generalnie wszystko się zgadza, a my już niedługo też zrobimy trasę siekierki - Gryfino polsko niemiecką stroną. Nie jestem jednak pewien, czy mostem siekierkowskim da się przejechać na tzw. nielegalu? Pozdrowienia i dziękujemy za materiał:)
Bóbr? Właśnie, czas mija, a ja w końcu tego nie rozstrzygnąłem :), dzięki. Dzięki też za miłe słowa - staram się, by wszystko trzymało się kupy, więc miło mi bardzo słyszeć, że tak się dzieje.
A mostem siekierkowskim nie przejedziecie raczej na pewno - nie nadaje się do tego zupełnie, to plac budowy, obecnie pozdejmowane podkłady kolejowe na różnych odcinkach, itp. Polska strona ma być gotowa wiosną 2021, niemiecka - może do końca 2021 roku.
Pozdrowienia i udanej wyprawy :)
Dziękuję za opis wyprawy. Ja również mam bardzo miłe wspomnienia z podróży rowerowej po szlaku Odra-Nysa. W 2012 roku nakręciłem film jadąc z Jeleniej Góry nad morze (na ścieżkę wjechałem po przekroczeniu granicy w Zgorzelcu). Może byłby jakimś uzupełnieniem... Pozdrawiam. Link bezpośredni do filmu - https://michalrazniewski.blogspot.com/p/blog-page_2.html
Dziękuję Michał :), na razie niestety nie bardzo mam jak wykorzystać Twój film, ale postaram się pamiętać i wykorzystać w przyszłości, po remoncie mechanizmów bloga. Pozdrowienia - udanych wyjazdów! :)
Hej, świetna relacja w tym roku mam zamiar z 2 kolegami wybrać się właśnie w podróż rowerową i myślałem o naszej zachodniej granicy. Dzięki twojej pracy jaką włożyłeś w ten opis chyba zdecydujemy się przejechać ten odcinek z tym że planowaliśmy startować od Świnoujścia czyli jechali byśmy w przeciwnym kierunku - powiedz czy to dobry pomysł ?? Chodzi o oznaczenia czy trudność (może będzie cały czas pod górę) Dzięki za fajne opowiadanie i foto relację.
Michał, przepraszam że późno odpowiadam. Tak, to ciągle świetny pomysł - bez problemu dacie radę jechać w górę rzeki. Spadek rzeki jest tak niewielki, że w terenie nie będziecie tego zupełnie czuli. Dobrym pomysłem będzie jednak rzucić okiem na wiatr :) - powodzenia!
Super trasa, zdjęcia i opis. Daję 4 gwiazdki a nie 5, za brak informacji o jakości dróg asfalt , szuter, itp itd bo nie wiem czy się wybrać szosówką, oraz brak pliku GPX do pobrania.
Reszta super. Pozdr
GPX jest, nie dostrzegłem, sorki. Więc 4,5 gwiazdki :-)
Dzięki :), ale... czy ja gdzieś tam nie pisałem, czy nawet nie zachwycałem się, że jakość dróg rowerowych jest bardzo dobra, właśnie dlatego, bo w większości to wygodne drogi asfaltowe? :) Szutru chyba nie widziałem w Niemczech w ogóle, jedynie na pierwszym odcinku w Czechach.
Pisząc o kierunku jazdy wspominałeś o tym aby zwrócić uwagę na kierunek wiatru. Czy rzeczywiście jest tak odczuwalny ?
Cześć Grzegorz. Nie miałem na myśli wiatru ze specjalnego kierunku, ani jakiejś geograficznej zależności, jak np. wiatr ze stałego kierunku w danym okresie. Chciałem tylko przestrzec, że jeśli akurat na odsłoniętych obszarach nad Odrą trafiłby nas silny "wmordewind", to jazda mogłaby być dość utrudniona. Tam raczej nie ma gdzie się schować i mogłoby to nieco zepsuć wyjazd. Tylko tyle :)
Pokonując trasę wzdłuż Nysy-Odry Neisse - Radweg robiąc sobie przerwę w Łęknicy / Bad Muskau. Polecam Pole namiotowe przy Mużakowskiej Agroturystyce CamperParku LENA w Bronowicach niespełna 2 km od Łęknicy
Namiary Bronowice Partyzantów 12 tel. 693-493-453, 507 707 450 • GPS: x(E) 14o76’26’’ y(N) 51 o 55’79’’ Koordynaty google maps. (N) 51.559767 (E) 14 762272
To po prostu przyzwoite pole o schludnych, czystych sanitariatach i przyzwoitej infrastrukturze. na polu zadaszone stoły z ławami do posiłków, odpoczynku. woda, toaleta, umywalka.
Natrysk ciepła woda. Gaz zaplecze kuchenne lodówka stanowisko do zmywania naczyń, możliwość przyłącza poboru prądu, pralka, żelazko, suszarka Tv, wi-fi etc.
Bardzo przystępna , wyważona cena pobytu. Dużo pomocnych map, materiałów. Możliwość wynajmu pokoi 1 i wieloosobowych. Widać tu serce wkładane w swój biznes i zaangażowanie właścicielki. To dzięki jej podejściu udało się stworzyć wyjątkowe miejsce na caravaningowej mapie Polski. zasługuje ono na najwyższą ocenę. Ważne jest jeszcze coś - atmosfera i możliwość odpoczynku w spokoju i ciszy. O obie rzeczy skutecznie dba właścicielka Pani Lenka to osoba niezwykle pogodna i życzliwa W czasie naszego pobytu Pani Lenka była na miejscu codziennie, od wczesnych godzin porannych, do późnego wieczora Osobiście pilnowała, aby wszystko było, tak jak powinno. To on sama odbiera telefony gości i cierpliwie odpowiada na maile. Na każdym kroku, na CamperParku LENA widać, że miejsce to ma dobrego gospodarza. który wsłuchuje się również w głosy gości Bad Muskau/Łęknica ( Mużaków) jedno z najpiękniejszych i. najciekawszych miejsc na szlaku Oder Neiβe Radweg, a to za sprawą Parku Mużakowskiego, który rozciąga się po obu stronach Nysy Łużyckiej i jest wpisany na światową listę dziedzictwa UNSECO. Większa część leży po stronie polskiej, ale ta najważniejsza – Park Zamkowy – znajduje się właśnie w miejscowości Bad Muskau. To tutaj podziwiać można najwspanialsze atrakcje tego parku, z których najbardziej wyróżnia się neorenesansowy Nowy Zamek. Obok niego zlokalizowane są jeszcze dwa inne budynki: Stary Zamek oraz Dom Kawalerski, a nieopodal znajduje się Folwark, czyli zespół zabudowań gospodarczych. Piękne i zadbane budynki, bujne ogrody, krótko przystrzyżone trawniki, jeżdżące bryczki z turystami,
Dzięki :), sam w najbliższym czasie się nie wybieram, ale może ktoś z moich czytelników zajrzy w komentarze, przeczyta i wykorzysta w swojej podróży po szlaku Odra-Nysa.
Panie Janie z przypadku trafiłam na pana komentarz. Dziękuje panu za ciepłe słowa o mojej osobie jak i o miejscu na którym gospodarzem. Jeszcze raz serdeczne dzięki Lena
Dzień dobry, w jakim terminie jechał Pan tą trasą? Zastanawiamy się nad przełomem lipca i sierpnia, jednak mamy obawy co do tego czy nie będzie zbyt gorąco (po zdjęciach wygląda, że sporą część trasy jedzie się bez osłony drzew) oraz czy nie będzie problemu z rezerwacją noclegów na bieżąco na trasie (dwie osoby, bez namiotu).
Cześć! :) Jechałem pod koniec sierpnia, okolice 25 sierpnia. Wasze obawy są słuszne - to znaczy rzeczywiście, jak będzie ciężkie, upalne powietrze to może być mało przyjemnie. Lasy kończą się gdzieś przed Frankfurtem i już potem jedzie się prawie cały czas po odkrytym wale przeciwpowodziowym i bez żadnego cienia.
O noclegi prosto z trasy może być ciężko po niemieckiej stronie, ale już po polskiej, w jakiejś niedużej odległości od trasy, może nie będzie problemu? Radziłbym jednak zrobić jakieś rozpoznanie wcześniej i może chociaż na wszelki wypadek zarezerwować kilka w Bookingu z możliwością odwołania tego samego dnia?
Czy ta trasa nadaje się do tego, aby ją przejechać rowerem szosowym?
Tak, zdecydowanie. Nie pamiętam, by na trasie w Niemczech były jakiekolwiek szutrowe fragmenty. Za to w Czechach, na początkowym fragmencie trasy, było ich sporo.
Most w Siekierkach jest już przejezdny dla rowerzystów. Wygląda to świetnie :)
W zeszły weekend przejechałem całą trasę aż nad morze do Ahlbeck. Także dodam, że ten odcinek, który oddziela się od Odry koło Szczecina i okrąża Zalew Szczeciński od zachodu - jest raczej kiepsko przygotowany. Zgadzam się, że trasę można polecić na odcinku od Zittau do Szczecina. Aczkolwiek za Frankfurtem na tych wałach w lecie jest okrutna patelnia.
Dzięki Szymonie za tekst. Bardzo celne wskazówki! Na pewno na tę ścieżkę jeszcze wrócę, bo jest tam wiele innych atrakcji, które warto zobaczyć: Kloster Neuzelle czy Ogród Różany w Forst.
Cieszę, że choć trochę pomogłem i zazdroszczę mostu w Siekierkach - jeszcze nie byłem, mam w planach na tę jesień.
Właśnie widzę, że w tym tekście nie opisuję szerzej wspomnianego przez Ciebie klasztoru w Neuzelle - zobaczyliśmy go dopiero w tym roku podczas majówki na szlaku Odra-Sprewa. I też ten szlak bardzo polecam (nawet bardziej niż szlak Odra-Nysa).
Co do patelni - na pewno. Klimat się zmienia, więc wszędzie latem, gdzie nie ma naturalnego, leśnego cienia należy liczyć się z takim faktem... :/ Cóż - dużo cienia więc życzę! :)
Dzięki za kolejną super relację. Nie ukrywam, że Twoje wyprawy są dla mnie inspiracją, żeby je również przejechać, ale tak jak wspomniałem gdzieś w komentarzach na FB, oczywiście na rolkach terenowych :) To zresztą kolejna trasa którą mam na myśli, obok Szlaku wokół Tatr, pod kątem przyszłorocznej mojej kolejnej wyprawy z przyczepką (polskie wybrzeże w tym roku zaliczone, także sprzęt dał radę nawet w czasami dość trudnych warunkach ;) ). Jest co prawda znacznie dłuższa, ale praktycznie nie ma tutaj dróg wzdłuż drogi samochodowej co jest mi na rękę. Czy pamiętasz może, czy da się na niej znaleźć jakieś campingi w odstępach co 50- 60 km? Ew. z jakich aplikacji korzystałeś do wyszukiwania campingów?
Pozdrawiam serdecznie :)
Cześć :) Szlak Odra-Nysa rzeczywiście jest nienajgorszy na rolki :), ale o kempingach wiem niewiele - spałem tylko na dwóch. Gdybym szukał dzisiaj, to pewnie na stronach camping.info czy Eurocampings, zwykle tak robię. Czasem szukam po prostu w Google Maps. Nie pomogę więc niestety jakimś ciekawym miejscem :/ :)
A o Wiślanej Trasie Rowerowej w Małopolsce myślałeś? To co prawda nie są duże odległości, ale dwa razy po jakieś 80-100 kilometrów po obu stronach Krakowa (niestety z przerwami) też możesz pośmigać. A w Brandenburgii masz też rowerowo-rolkową sieć szlaków Flaming Skate - znasz?
Teraz mi się przypomniało, że na szlaku Renu w Szwajcarii, w tym najbardziej płaskim miejscu na tzw. Renie Alpejskim (okolice Liechtensteinu, granica z Austrią) też są oznaczenia szlaków rolkowych i okolica jest mniej więcej właśnie jak na Odra-Nysa. Szeroko, płasko, zwykle z dala od samochodów. Ale to już nie jako polecenie miejsca, ale luźne skojarzenie występowania rowerów z rolkami ;)
Dzięki za odpowiedź :) Ja na szczęście nie muszę się ograniczać do tras tylko asfaltowych i tylko płaskich, bo przypominam, jeżdżę na sprzęcie terenowym ;) Stąd też nawet specjalnie wyszukuję trasy szutrowe przez lasy, żeby się nie ograniczać do samych asfaltów (zresztą sporo odcinków nadmorskich to nadal, mówiąc delikatnie, "średnio" przygotowane odcinki gruntowe, a sprzęt dał spokojnie radę.). Jak na razie jeszcze nie zdecydowałem się co do przyszłorocznej trasy, pewnie będę to ustalał na początku roku i wtedy decyzja zapadnie.
Dodaj Twój komentarz