Rowerowy tunel Milseburgtunnel w Hesji

You are here

Kolejowy Szlak Rowerowy Hesji. Niemiecka kraina wygasłych wulkanów

Na skróty: mapa / w pobliżu (6) / zdjęcia (176) / popularne (6) / komentarze (6)

Nieczynne linie kolejowe są chętnie wykorzystywane przez wiele regionów w Europie do budowy nowych szlaków rowerowych. Liderem w wykorzystaniu dawnej infrastruktury kolejowej są Niemcy, które posiadają ponad 5500 kilometrów pokolejowych tras dla rowerów. Aby zobaczyć w jaki sposób Niemcy zamieniają nieużywane “drogi żelazne” w miejsce do spędzania wolnego czasu wybraliśmy się na BahnRadweg Hessen - Kolejowy Szlak Rowerowy Hesji, najdłuższy pokolejowy szlak w Niemczech. Dodatkową atrakcją wyjazdu był największy powulkaniczny krajobraz w Europie środkowej przez który prowadziła nasza kolejowa trasa.

Obserwuj Znajkraj na Facebooku i Instagramie, zobacz nowe Ministerstwo Turystyki Rowerowej :-)

Nasi Partnerzy

Bird.pl. Wędrowne wczasy rowerowe
Wędrowne wczasy rowerowe
Miejsca Przyjazne Rowerzystom
Szlaki rowerowe w Brandenburgii
Rowery turystyczne

Trasa wycieczki na mapie

Trasa: Altenstadt - Lauterbach - Schlitz - Fulda - Hilders - Geisa - Burghaun - Bad Hersfeld
Ślad GPS (plik GPX): Binary Data www.znajkraj.pl-hesja-2021.gpx (139.41 KB).
Kolejowy Szlak Rowerowy w Hesji
Kolejowy Szlak Rowerowy w Hesji

Szlaki po liniach kolejowych turystyczną gratką

Szlaki rowerowe poprowadzone w dawnych kolejowych śladach to dla turysty rowerowego zawsze ogromna gratka. My cenimy je przede wszystkim za przyjazną możliwość pokonywania dużych przewyższeń. Łatwość z jaką podjeżdża się na pokolejowych trasach wynika ze specyfiki transportu kolejowego, gdzie maksymalne dopuszczalne nachylenie linii kolejowej wynosi zaledwie 3 procenty. Tymczasem turysta rowerowy - w zależności od wieku i kondycji - jako trudne do pokonania uważa podjazdy o nachyleniu od 5-7 procentów w górę. Drugą zaletą dróg rowerowych po których kiedyś jeździły pociągi jest fakt, że zwykle biegną one z dala od większości skupisk ludzkich i ruchliwych samochodowych arterii, czym sprzyjają bliskiemu kontaktowi z środowiskiem naturalnym. A to przecież prawdopodobnie najbardziej pożądana zaleta turystyki rowerowej.

Kolejowa droga rowerowa w Hesji
Kolejowa droga rowerowa w Niemczech

Prawie 300 kilometrów kolejowego szlaku rowerowego

BahnRadweg Hessen, czyli Kolejowy Szlak Rowerowy Hesji, to w praktyce kilka krótszych szlaków rowerowych połączonych w większą całość. Na łączną długość około 270 kilometrów składa się sześć pokolejowych (i nie tylko) tras: Vulkanradweg (94 kilometry), Vogelsberger Südbahnradweg (33 kilometry), Milseburg-Radweg (27 kilometrów), Ulsterradweg (58 kilometrów), Kegelspielradweg (27 kilometrów) i Solztalradweg (28 kilometrów). Dodatkowo, na około 40-kilometrowym fragmencie przebieg Ulsterradweg pokrywa się z przebiegiem europejskiego szlaku rowerowego EuroVelo 13, nazywanego Szlakiem Żelaznej Kurtyny. W schemat odcinków Kolejowego Szlaku Rowerowego Hesji wpasowuje się także około 50-kilometrowy fragment rzecznej trasy rowerowej Fulda-Radweg. Schemat całego pokolejowego szlaku można zobaczyć na interaktywnej mapie trasy do której odsyła oficjalna strona internetowa szlaku.

Dawna infrastruktura kolejowa na trasie rowerowej
Dawna infrastruktura kolejowa na trasie rowerowej

Za wrażenia krajobrazowe odpowiadają Vogelsberg i Rhön

Z punktu widzenia geografii obszar, który zwiedzają rowerzyści na pokolejowych drogach rowerowych w Hesji, to dwa łagodnie ukształtowane pasma górskie - Vogelsberg i Rhön, które oddziela szeroka dolina rzeki Fuldy. Jeśli jeszcze bardziej oddalimy od siebie mapę, zobaczymy, że Vogelsberg i Rhön leżą na Pogórzu Heskim, części większego Średniogórza Niemieckiego, ciagnącego się z zachodu na wschód przez całe Niemcy. I to właśnie Vogelsberg i Rhön odpowiadają za przyjemne wrażenia krajobrazowe podczas jazdy, choć ich najwyższe wzniesienia nie przekraczają nawet 1000 metrów n.p.m. Cały obszar przez który przebiega Kolejowy Szlak Rowerowy Hesji łatwo zlokalizować na mapie Niemiec - leży na północny zachód od Frankfurtu nad Menem między miejscowościami Hanau, Fulda i Bad Hersfeld.

Turystyka rowerowa w Hesji
Turystyka rowerowa w Hesji

Vogelsberg i Rhön to góry pochodzenia wulkanicznego i jednocześnie największy obszar krajobrazu powulkanicznego w środkowej Europie. Około 15 milionów lat temu na tym terenie funkcjonowały czynne wulkany, a atmosfera w niczym nie przypominała prowincjonalnej niemieckiej sielanki, z jaką mamy do czynienia obecnie. Przez kolejne miliony lat krajobraz wyłagodniał, ale sylwetki dawnych wulkanów nadal są doskonale widoczne. Wiele z nich można dostrzec z drogi rowerowej o nazwie - nomen omen - Vulkanradweg, czyli pierwszej części Kolejowego Szlaku Rowerowego Hesji. Na terenie Geoparku Vogelsberg, który powołano by zachować i promować ślady historii geologicznej tych terenów, znajduje się około 50 miejsc-pomników ze śladami wulkanicznej aktywności. Są wśród m.in. charakterystyczne dla terenów powulkanicznych bazaltowe pięcio- lub sześcioboczne kolumny wyrastające gdzieś z dawnych lawowych kominów.

Wygasłe wulkany w Hesji w Niemczech
Wygasłe wulkany w Hesji w Niemczech

Kolejowa Vulkanradweg pierwszym odcinkiem trasy

Początek naszej trzydniowej przygody na BahnRadweg Hessen miał miejsce w miasteczku Altenstadt. Tu swój początek ma Vulkanradweg - niemal 100-kilometrowa pokolejowa droga rowerowa poprowadzona w śladzie kolei Oberwaldbahn. Oberwaldbahn (Kolej Oberwaldu), nazywana początkowo Vogelsbergbahn (Koleją Vogelsbergu), budowana była przez prawie 20 lat na przełomie XIX i XX wieku, a otwarcie ostatniego, najtrudniejszego odcinka przecinającego najwyższą część Vogelsbergu, nastąpiło dopiero w 1906 roku. Z powodu konkurencji w postaci popularnych po II wojnie światowej przewozów autobusowych, a także z powodu przeniesienia się wielu mieszkańców Hesji w pobliże Frankfurtu, liczby pasażerów Kolei Oberwaldu zaczęły spadać już w latach 60-tych, a w 1975 roku podjęto decyzję o wstrzymaniu przewozów. Linię kolejową ostatecznie zamknięto w 1994 roku, a po kilku latach przystąpiono do budowy drogi rowerowej, którą otwierano etapami w latach 2000-2008.

Początek trasy rowerowej koło Altenstadt
Początek trasy rowerowej koło Altenstadt

Po stromym, mokrym bruku uliczek Ortenbergu

Po kilkunastu kilometrach znaki Vulkanradweg zaprowadziły nas przez stary, kamienny most do niewielkiego Ortenbergu. Z drogi rowerowej, po mokrej od padającego deszczu kostce brukowej, ruszyliśmy w górę, mozolnie pchając nasze rowery. Mijając uroczy budynek gotyckiego ratusza, początkowo pełniący funkcję domu towarowego, przecinając pochyły rynek z fontanną otoczony zadbanymi elewacjami z muru pruskiego, dotarliśmy aż do Kościoła Mariackiego, gdzie nawę główną wieńczy kopia XV-wiecznego Ołtarza Altenberg, najcenniejszego dzieła sztuki w mieście. Drogę powrotną również pokonywaliśmy pieszo w obawie przed poślizgiem na śliskim heskim bruku.

Uliczka w Ortenbergu w Hesji
Uliczka w Ortenbergu w Hesji

25 kilometrów podjazdu przez powulkaniczny Vogelsberg

Za Ortenbergiem droga zaczęła się podnosić - zaczął się nieprzerwany 25-kilometrowy podjazd do miejscowości Hartmannshain w szczytowej partii Vogelsbergu, również w najwyższym punkcie naszej trasy. Wspinaczkę kończy sylwetka zabytkowego mostu Hartmannshain, który kilka lat temu miejscowe władze przeznaczyły do rozbiórki. W 2017 roku mieszkańcy wsi skutecznie zaprotestowali przeciw rozbiórce pamiątkowej konstrukcji i podczas naszego pobytu most Hartmannshain zastaliśmy przykryty rusztowaniami, kryjącymi prowadzone prace renowacyjne. Niedaleko stąd mieszczą się zabudowania dawnej fabryki amunicji lotniczej Hartmannshain, która po wojnie była wykorzystywana przez wojska NATO, a także jedna z pierwszych farm wiatrowych postawionych na terenach górskich, doskonale widoczna z drogi rowerowej.

Stary (inny) wiadukt na kolejowym szlaku w Hesji
Stary (inny) wiadukt na kolejowym szlaku w Hesji

Nie ma złej pogody, są tylko...

... źle dobrane ubrania, jak głosi stara outdoorowa prawda. I tego deszczowego dnia byliśmy wyjątkowo dobrym potwierdzeniem tych słów. Cała nasza ósemka dziarsko kręciła kolejne kilometry podjazdu w kierunku punktu kulminacyjnego w okolicy Hartmannshain. Ale zamiast cierpieć w raz padającym, raz tylko mżącym deszczu, sprawialiśmy wrażenie nieprzejętych tym, a nawet... czasem świetnie bawiących się tym faktem. Każde z nas wybrało chyba inną technikę na przetrwanie - od lekkich kurtek przeciwdeszczowych Gore-Tex Paclite po bardzo praktyczne peleryny przeciwdeszczowe, czyli wszystko, co nasze zaprzyjaźnione Centrum Rowerowe oferuje Wam w dziale "kurtki rowerowe przeciwdeszczowe".

Rowerem przez deszczową Hesję
Rowerem przez deszczową Hesję

W trakcie podjazdu, w jednej z przydrożnych wiat postojowych, gdzie zatrzymaliśmy się uciekając przed deszczem, spotkała mnie miła niespodzianka. Na stole wylądowały kupione w pobliskim markecie gorące kurczaki, chrupiące bułki i miniaturowe szampany, którymi nasza ekipa wzniosła toast w moje urodziny. Z wrażenia nie zrobiłem żadnego zdjęcia, więc niech ten moment przypomni zdjęcie Pawła z przygotowań do urodzinowego lunchu. Bardzo Wam dziękuję, Ekipo, naprawdę jesteście w porządku ;) - dobra rowerowa ekipa to skarb! :)

Urodzinowa impreza przy szlaku rowerowym
Urodzinowa impreza przy szlaku rowerowym

Heska Toskania wokół szlaku rowerowego

Na zjeździe z Hartmannshain zaczęło się przejaśniać, mniej było leśnych odcinków i Vogelsberg nareszcie mógł pokazać nam swoje najładniejsze oblicze. Widoki rozciągające się na sąsiednie rozłożyste grzbiety szybko przypomniały nam, że tutejszy powiat Wetterau szczyci się jakże malowniczym przydomkiem “heska Toskania”. Toskanię przypominały tutaj nie tylko naturalne krajobrazy, rozkład pól i obsadzone rzędami drzew drogi, ale nawet panoramy heskich miasteczek. Być może, gdybym poniższe zdjęcie zrobił o nieco innej porze roku i przy mniej deszczowej pogodzie, położone na szczycie wulkanicznego wzgórza miasteczko Herbstein rzeczywiście mogłoby z powodzeniem wyglądać na jedno z włoskich miast w Toskanii.

Panorama toskańskiego Herbstein w Hesji
Panorama toskańskiego Herbstein w Hesji

Jedyni turyści wśród muru pruskiego w Lauterbach

Przechadzając się po ulicach Lauterbach, które było naszym miejscem docelowym pierwszego dnia, nie mieliśmy wątpliwości, że tego dnia jesteśmy tu jedynymi turystami. Pojedynczy mieszkańcy przemykający po pustych uliczkach, świecące pustkami restauracje zamykane wcześniej niż zwykle, wciąż zamknięte niektóre obiekty muzealne. Wszystko wskazuje na to, ze miejscowości jak ta, które nie mogą przyciągnąć do siebie turysty największymi, najpopularniejszymi atrakcjami, długo będą dochodziły do siebie po pandemicznej zapaści. Podobne wrażenia przywieźliśmy ze szlaku Hohenzollernów we Frankonii, po której wcześniej jeździliśmy. I chyba takie obawy podzielają również lokalni hotelarze i właściciele mniejszych obiektów noclegowych, które w internetowych serwisach rezerwacyjnych obecne są w wyraźnie mniejszej liczbie. Podejrzewam, że koszty utrzymywania obiektów w gotowości są większe, niż wpływy z garstki korzystających z nich turystów, co powoduje zamykanie pensjonatów i hoteli.

Plac miejski w Lauterbach w Hesji
Plac miejski w Lauterbach w Hesji

Lauterbach było prawdopodobnie tym trzecim najciekawszym - po Schlitz i Fuldzie - miasteczkiem na naszej trasie. Wraz ze Schlitz i Bad Hersfeld należy do Fachwerkstraße, czyli niemieckiego Szlaku Muru Pruskiego, którego odcinki poprowadzono przez całe Niemcy przez poszczególne "kraciaste" regiony. I właśnie zadbane elewacje z muru pruskiego dominują w przyjemnym, choć pustym, centrum miasteczka, którego udokumentowane ślady sięgają aż VIII wieku. Poza zabytkowymi domami w Lauterbach znajdują się jeszcze przynajmniej dwie imponujące budowle warte uwagi. Pierwszą z nich jest jest Hohhaus, pałac w stylu paryskim zbudowany z żółtego piaskowca, znajdujący się na końcu wąskiego rynku. Drugą - zamek Lauterbach, również położony w centrum miasta. Obydwie pozwalają na zwiedzenie w wyznaczonych porach.

Mur pruski na kamienicach w Lauterbach
Mur pruski na kamienicach w Lauterbach

Niemieckie zamki i pałace w Hesji

Pisząc o Lauterbach powinienem również wspomnieć o zamku Eisenbach, jaki znajduje się kilka kilometrów przed miastem. Zwany jest “Wartburgiem Hesji”, choć nie z powodu podobieństwa architektonicznego, a z powodu roli, jaką odegrał podczas reformacji luterańskiej. Niestety, podobnie do większości zamków i pałaców w Niemczech, stanowi własność prywatną i jest możliwy do oglądania tylko z zewnątrz. Innym imponującym pałacem, jaki mijaliśmy podczas naszej wycieczki po Hesji był pałac Bieberstein położony na wschód od Fuldy. Położony na wysokim wzgórzu nad pokolejową trasą rowerową, która zakosami powoli wsponinała się w górę, długo towarzyszył naszej grupie.

Wartburg Hesji - zamek Eisenbach
Wartburg Hesji - zamek Eisenbach

W Schlitz świeci największa świeczka świata

Tym najładniejszym, najprzyjemniejszym miastem z krótkiej podróży po Kolejowym Szlaku Rowerowym Hesji było Schlitz, nazywane “miastem pięciu zamków”. Przydomek nie jest przypadkowy - na niewielkim obszarze zabytkowego centrum miasta rzeczywiście mieści się aż pięć budowli o charakterze zamku lub warownego pałacu. Wszystkie z nich na poniższym zdjęciu powinna zauważyć nawet osoba mało zorientowana w topografii Schlitz. Ale Schlitz ma coś jeszcze wyjątkowego - największą świeczkę świata! Podczas adwentu największa z wież, również widoczna na zdjęciu, owijana jest w całości czerwonym płótnem, a na jej czubku pojawia się świecąca instalacja przypominająca płonący ogień. Po zmroku wygląda rewelacyjnie i aż mi trudno uwierzyć, że przez 30 lat, gdy świeczka "płonie" podczas adwentu w Schlitz, nigdy o tym nie usłyszałem.

Panorama Schlitz w Hesji
Panorama Schlitz w Hesji

Schlitz prezentuje się niezwykle efektownie zarówno z drogi rowerowej, jak i z wysokości przez obiektyw drona, ale również wewnątrz urzeka zachowanymi budowlami i zupełnie nieszablonową organizacją zabytkowego centrum miasta. Na krótką przerwę w trasie usiedliśmy w restauracji przy pochyłym rynku, z której można było zachwycać się widokiem niecodziennego placu miejskiego z zabytkową fontanną św. Jerzego na środku. Swoją drogą, czy duża liczba samochodów jaką zastaliśmy na rynku może służyć za poparcie tezy o małej wadze, jaką przywiązuje się w Schlitz do turystycznego wizerunku miasta? Może turystów przyjeżdża tu tak mało, że w Schlitz wciąż na pierwszym mejscu stawia sie wygodę mieszkańców. I wcale nie chcę tymi dywagacjami wyrazić, że widzę w tym coś niewłaściwego.

Fontanna na pochyłym rynku w Schlitz
Fontanna na pochyłym rynku w Schlitz

Fragment po nadrzecznej trasie rowerowej Fuldy

Świetna pogoda, doskonałe drogi rowerowe i zielone otoczenie towarzyszyło kolejnej części naszej trasy. Za Schlitz na ponad 20-kilometrowym odcinku porzuciliśmy trasy pokolejowe i odcinek do Fuldy przejechaliśmy po Fulde-Radweg - nadrzecznym szlaku rowerowym rzeki Fuldy. Łagodne, długie i przeważnie proste odcinki po dawnych liniach kolejowych zastąpiły dużo bardziej zróżnicowane drogi, częściej zaglądając do heskich wsi. Zrobiło się bardziej swojsko, przebieg drogi stał się ciekawszy, choć nie zmniejszyła się rowerowa wygoda jazdy. Na tym odcinku spotkaliśmy najwięcej innych rowerzystów, co potwierdza, że nadrzeczne trasy rowerowe cieszą się w Niemczech ogromną popularnością. Tu warto wspomnieć, że ujście rzeki Fuldy daje początek Wezerze - rzece, wzdłuż której prowadzi drugi - po Łabie - najpopularniejszy niemiecki szlak rowerowy Wezery.

Swojskie klimaty przy szlaku rowerowym w dolinie Fuldy
Swojskie klimaty przy szlaku rowerowym w dolinie Fuldy

Zaczepieni przez sympatyczną nauczycielkę w Fuldzie

Fuldę pamiętał będę chyba przede wszystkim dzięki sympatycznej niemieckiej nauczycielce, która spontanicznie zaczepiła naszą raczej niecichą grupę podczas oczekiwania na zamówiony posiłek w restauracyjnym ogródku. Szybko podzieliła się zaskoczeniem ze spotkania tak dużej grupy rowerzystów w tak nieoczywistych czasach. Potwierdziła, że turystów jest dużo mniej, że istnieje w Niemcach obawa o przyszłość sektora turystycznego. I znów sprawdziły się nasze odczucia, że jesteśmy właśnie tymi, którzy torują nową drogę, przecierają ślady po pandemicznym dołku w jaki wpadła branża turystyczna. I wcale nie czuliśmy się z tym źle. Cała nasza ósemka była w pełni zaszczepiona, z odpowiednim wyprzedzeniem, a to pozwalało nam czuć względne bezpieczeństwo w podróży rowerem po Niemczech.

Fulda - pamiątkowe zdjęcie
Fulda - pamiątkowe zdjęcie

Opony samochodowe obok relikwii patrona Niemiec

Prawdopodobnie dla większości Polaków Fulda będzie jedynie marką opon samochodowych, podczas gdy miasto o tej nazwie może pochwalić się historią dłuższą o ponad 200 lat niż chociażby nasz Gdańsk. Już w 744 roku w Fuldzie istniało opactwo benedyktynów, założone przez świętego Bonifacego, patrona Niemiec. Jego relikwie przechowywane są w katedrze Świętego Zbawiciela i świętego Sebastiana w Fuldzie będącej pięknym symbolem miasta. Tuż obok znajduje się kościół św. Michała z XIX wieku, jeden z najstarszych zachowanych kościołów w Niemczech. Warto zwrócić uwagę również na budynek Starego Ratusza i zespół pałacu miejskiego.

Wnętrze katedry Świętego Zbawiciela i świętego Sebastiana w Fuldzie
Wnętrze katedry Świętego Zbawiciela i świętego Sebastiana w Fuldzie

Uprzątniemy dla Ciebie drogę, drogi rowerzysto...

Wspaniałą scenę mówiącą wiele o niemieckiej turystyce rowerowej zastaliśmy kilkanaście kilometrów za Fuldą. Po wjechaniu na szlak rowerowy Milseburg-Radweg ze zdziwieniem dostrzegliśmy w oddali obraz, jakiego dotychczas nie znaliśmy z niemieckich szlaków rowerowych: pojazd poruszający się drogą rowerową w naszym kierunku. Szybko okazało się, że to nie zwykły pojazd, a traktor z wielką szczotką służącą do mycia nawierzchni drogi rowerowej. Rzeczywiście, ulewne deszcze z tamtego okresu naniosły warstwę błota na niektóre fragmenty drogi rowerowej, co spotkało się z widoczną reakcją zarządców drogi. Co więcej, mijając nasze grupy kierowca dwukrotnie ustąpił nam miejsca, nie oczekując że to my zjedziemy mu z drogi. Z żalem przyznaję, że na najlepszych trasach rowerowych w Polsce taka sytuacja jeszcze mnie nie spotkała.

Sprzątanie drogi rowerowej w Niemczech
Sprzątanie drogi rowerowej w Niemczech

... i poinformujemy Cię o rowerowym objeździe

Kilkanaście kilometrów dalej spotkaliśmy jeszcze jedno rozwiązanie, o które wciąż trudno na naszych trasach rowerowych. To specjalna, skierowana do rowerzystów tablica informacyjna stojąca przy drodze rowerowej mówiąca o wyłączeniu fragmentu szlaku rowerowego z użytkowania i kierująca na specjalny objazd dla rowerzystów oznaczony klasycznymi, żółtymi znakami. Mimo kilku tysięcy kilometrów przejechanych rowerem po trasach rowerowych w Niemczech wciąż robi na mnie duże wrażenie to, że rowerzystę traktuje się tu równie poważnie jak kierowcę samochodu. Myślę, że nie ma wśród Was osoby, która z zazdrością nie patrzy na szacunek u władzy, z którego cieszą się niemieccy rowerzyści.

Objazd na drodze rowerowej w Hesji
Objazd na drodze rowerowej w Hesji

Kiedyś pociągi, dzisiaj rowery i nietoperze

Najbardziej efektownym punktem pokolejowego szlaku rowerowego Milseburg-Radweg, czyli kolejnego odcinka Kolejowego Szlaku Rowerowego Hesji, jest tunel kolejowy o długości aż 1172 metrów. Tunel Milseburg służył przewozom towarowym do 1993 roku, jednak ruch pasażerski wstrzymano już w 1966 roku. W marcu 1945 roku Milseburgtunnel był schronieniem dla pociągu, którym z Fuldy uciekły oddziały niemieckiego wojska dowodzone przez Alberta Kesselringa, skazanego później na karę śmierci za zbrodnie wojenne. Obecnie od kwietnia do października mogą korzystać z tunelu rowerzyści, a w pozostałym okresie tunel jest zamykany i stanowi zimowe schronienie dla kolonii nietoperzy. Nie trzeba martwić się o oświetlenie rowerowe - wewnątrz tunelu zamontowano lampy sterowane przez czujniki ruchu, co przypomniało nam od razu Trentino i Południowy Tyrol i inne szlaki rowerowe po liniach kolejowych, po których jeździliśmy.

Rowerowy tunel Milseburgtunnel w Hesji
Rowerowy tunel Milseburgtunnel w Hesji

Kraina wygasłych wulkanów w górach Rhön

To właśnie w tej okolicy w krajobrazie Hesji ponownie zaczynamy dostrzegać charakterystyczne sylwetki wygasłych wulkanów. Okazuje się, że wjechaliśmy w góry Rhön, drugie na naszej trasie pasmo górskie ukształtowane w czasach wulkanicznej aktywności środkowej Europy, nieco wyższe niż pierwszy Vogelsberg. To także rezerwat biosfery UNESCO, którego jednym z założeń jest ochrona różnorodności przyrodniczej i kulturowej tych terenów. Ideą utworzenia rezerwatu biosfery na terenie gór Rhön jest również zrównoważony rozwój tej części regionu, który ma przynieść korzyści zarówno człowiekowi, jak i przyrodzie. Jestem przekonany, że turystyka rowerowa doskonale wpisuje się w te założenia - z jednej strony unikamy rozwoju wielu negatywnych zjawisk w dzisiejszej turystyce, z drugiej - rozwijamy te najlepsze, pożądane chociażby przez lokalną społeczność.

Wulkaniczny krajobraz na szlaku rowerowym w Hesji
Wulkaniczny krajobraz na szlaku rowerowym w Hesji

EuroVelo 13 - rowerowy Szlak Żelaznej Kurtyny

Za miejscowością Hilders, gdzie nocowaliśmy drugiej nocy, spotykamy żółto-niebieskie znaki EuroVelo 13 - europejskiego Szlaku Żelaznej Kurtyny. To znak, że dotarliśmy do dawnej granicy pomiędzy Niemiecką Republiką Demokratyczną a Republiką Federalną Niemiec, która przez 45 lat dzieliła Niemcy, dzieląc również świat na dwie strony zimnowojennego konfliktu. Tereny po których biegła wewnętrzna granica niemiecka obecnie są przedmiotem starań o Zielony Pas Niemiec (Grünes Band Deutschland) biegnący z północy na południe przez niemal cały kraj naszych sąsiadów. Zielony Pas Niemiec będzie pełnił funkcję ekologicznego korytarza o długości prawie 1400 kilometrów, stanowiąc przede wszystkim naturalną ostoję dla flory i fauny, ale również doskonałe miejsce do uprawiania turystyki, w tym również, a może przede wszystkim, pieszej i rowerowej.

Zielony Pas Niemiec - Grünes Band Deutschland
Zielony Pas Niemiec - Grünes Band Deutschland

Fulda Gap na szlaku rowerowym EuroVelo 13

Przebieg EuroVelo 13 przypomniał nam, że poruszamy się po tzw. Fulda Gap. To obszar na terenie dawnych Niemiec zachodnich, w dużej części pokrywający się z okolicą naszej wycieczki po Kolejowym Szlaku Rowerowym Hesji. Fulda Gap obejmuje dwa rozległe obniżenia terenu wokół Vogelsbergu biegnące w kierunku Frankfurtu nad Menem, które według strategów wojskowych NATO miały stanowić najlepsze miejsce dla inwazji wojsk Układu Warszawskiego podczas konfliktu z Zachodem. Przez wiele lat właśnie w tym miejscu oczekiwano ogromnej inwazji radzieckich, polskich i innych czołgów, których celem miał być wspomniany Frankfurt. Najbardziej znanym miejscem związanym z Fulda Gap jest Point Alpha, dawny graniczny posterunek obserwacyjny i nasłuchowy sił wojskowych NATO, na który dotarliśmy niedługim, choć wymagającym, bardzo widokowym podjazdem z pobliskiego miasteczka Geisa.

Podjazd po EuroVelo 13, w tle Borsch
Podjazd po EuroVelo 13, w tle Borsch

Najbardziej gorący punkt zimnej wojny

Wiele źródeł określa Point Alpha mianem “najgorętszego punktu zimnej wojny”. Zlokalizowany na wzgórzu nad doliną rzeki Ulster dawny posterunek graniczny od 1991 roku jest jednym z najważniejszych niemieckich miejsc pamięci o powojennej historii Europy, w tym przede wszystkim o historii podzielonych Niemiec. Osoby zwiedzające Point Alpha mogą wejść na wojskową wieżę obserwacyjną stojącą naprzeciw dawnej wschodnioniemieckiej strażnicy i zajrzeć do wojskowych zabudowań, zajmowanych przez amerykańską kilkudziesięcioosobową załogę, w których zorganizowano ciekawe multimedialne wystawy i prezentacje. Na otwartym powietrzu można obejrzeć wystawę sprzętu wojskowego, w tym czołgów i śmigłowców patrolowych używanych do pracy w tym regionie. Wizyta rowerem w Point Alpha może być także okazją do krótkiej przejażdżki po zachowanym odcinku granicy między NRD a RFN, który ciągnie się w kierunku południowo-zachodnim.

Point Alpha - widok na wschodnioniemiecką strażnicę
Widok z amerykańskiej wieży obserwacyjnej w Point Alpha

Kolejowa droga rowerowa przez Heskie Kręgle

Point Alpha pożegnał nas naprawdę szybkim zjazdem w kierunku ostatniej pokolejowej drogi rowerowej na naszej trasie - Kegelspielradweg. Szlak ten poprowadzono po uważanej za jedną z najbardziej widokowych zamkniętych tras kolejowych w Hesji. Biegnie przez tzw. Hessisches Kegelspiel, czyli Heskie Kręgle. Nazwa wzięła się od dużego nagromadzenia niewielkich stożków wulkanicznych na małym obszarze między dolinami rzek Ulster i Haune. Niestety, to co pięknie prezentowało się na mapie i zapowiadało wspaniałe wrażenia krajobrazowe, w praktyce mocno mnie rozczarowało. Z dawnej linii kolejowej, którą dzisiaj prowadzi Kegelspielradweg i która biegnie u podnóża wspomnianych “kręgli”, niestety nie było widać ich sylwetek. Paradoksalnie więc, odcinek naszej heskiej pokolejowej wyprawy po którym obiecywałem sobie najwięcej, wypadł może i najgorzej ze wszystkich.

Kegelspielradweg - szlak rowerowy przez Heskie Kręgle
Kegelspielradweg - szlak rowerowy przez Heskie Kręgle

Imponujące heskie Stańczyki na drodze rowerowej

Wspaniałym obiektem na nieco rozczarowującej trasie przez Hessisches Kegelspiel jest most kolejowy Klausmarbach wybudowany w 1906 roku. To wysoki na 32 metry obiekt będący kiedyś elementem linii kolejowej Hünfeld–Wenigentaft-Mansbach. Po zatrzymaniu przewozów kolejowych wybudowano drogę rowerową, zmieniającą opuszczoną konstrukcję w imponujący, zabytkowy most rowerowy. Jedną połowę zajmuje trasa rowerowa, a drugą - miejsce postojowe dla rowerzystów. Co ciekawe, most Klausmarbach ma niemal identyczne rozmiary i podobną konstrukcję jak popularne mosty w Stańczykach na Suwalszczyźnie. Niestety, przez Stańczyki nie biegnie równie dobrej jakości droga rowerowa, ale przez Siekierki i dawny most kolejowy już tak!

Most Klausmarbach na drodze rowerowej
Most Klausmarbach na drodze rowerowej

Kolejowa trasa kończy się w Bad Hersfeld

Nasze pierwsze długie spotkanie z Hesją zakończyło się w Bad Hersfeld. Kolejowy Szlak Rowerowy Hesji okazał się doskonałą inspiracją do wizyty w tych okolicach i jest niewątpliwie dużą ciekawostką wśród tras rowerowych w Europie. I choć nasza trasa nie biegła przez miejsca z listy największych atrakcji w Niemczech, to możliwość pokonania rowerem stosunkowo długiego dystansu po dawnych liniach kolejowych nie zdarza się często. A gdy jeszcze wrócić wspomnieniami do widoków długich pierzei kamienic z elewacjami z muru pruskiego i smaku pieczonej łopatki popijanej zimnym piwem w knajpianym ogródku w Fuldzie... Wyjazd do Hesji wspominamy jako udany i bardzo pouczający - pokazujący na żywo całkiem pokaźną liczbę rozwiązań, którymi można uszczęśliwić rowerowego turystę.

W centrum Bad Hersfeld
W centrum Bad Hersfeld

Z Polski do Hesji wygodnie dojedziesz pociągiem

Na Kolejowy Szlak Rowerowy Hesji można oczywiście wygodnie dotrzeć w pociągu. Hanau i Fulda to stacje kolejowe leżące na głównej linii kolejowej z Berlina do Frankfurtu nad Menem. Jeśli lubicie również podróże pociągami, dodatkową atrakcją będzie przejazd szybkimi pociągami ICE (typu pendolino) Deutsche Bahn, które również posiadają możliwość przewozu rowerów - warto pamiętać o promocyjnych cenach biletów kupowanych wcześniej! I jeszcze wspomnę, że na miejsce naszego startu w Altenstadt dotarliśmy podmiejskim pociągiem z Frankfurtu nad Menem, gdzie nocowaliśmy. W ten sposób - zamieniając miejsce startu z Hanau na Altenstadt - dostosowaliśmy dystans pierwszego dnia do noclegów, jakie udało nam się zarezerwować. Może Wam uda się wystartować właśnie z Hanau, gdzie formalnie ma swój początek Kolejowy Szlak Rowerowy Hesji?

Przedział rowerowy w pociągu podmiejskim w Hesji
Przedział rowerowy w pociągu podmiejskim w Hesji

Hotel, pensjonat, dwa apartamenty i motel

W Hesji spaliśmy w miejscach znalezionych w serwisie noclegowym Booking.com. Hotel sieciowy w centrum Frankfurtu nad Menem, pensjonat w Lauterbach, dwa apartamenty w Hilders (drugi niedaleko niego) i hotel-motel w Bad Hersfeld - tak wyglądało to w szczegółach. Hotel we Frankfurcie trafił się w okazyjnej cenie, a dwa oddzielne miejsca w Hilders wzięły się z braku innych dostępnych opcji do spania w tej okolicy, którą na miejsce noclegowe wskazała chęć utrzymania dziennych dystansów o długości około 70 kilometrów. Powtórzę na koniec, że podczas wyjazdu odnieśliśmy wrażenie wyraźnie mniej turystycznego charakteru tych okolic, co może przekładać się właśnie na mniejszą liczbę miejsc noclegowych. Jednego na pokolejowym szlaku rowerowym w Hesji możecie być pewni - zjawiska overtourismu na pewno tutaj nie doświadczycie.

Ekipa przed startem z Frankfurtu nad Menem
Ekipa przed startem z Frankfurtu nad Menem

Letni wyjazd na rowery zacznij planować zimą

Planując wyjazd na rowery do Niemiec należy pamiętać o tym, o czym często powtarzam w rowerowych rozmowach: planowanie bezwzględnie należy zacząć już zimą, a najpóźniej wczesną wiosną mieć już zarezerwowane noclegi. Niemcy to po pierwsze bardzo rowerowy naród, a po drugie to nacja poukładana, planujący wszystko dokładnie i z wyprzedzeniem. Jeśli chcemy mieć wybór miejsc noclegowych, który pomoże nam chociażby w wygodnym planowaniu dziennych dystansów, ale również da szansę na niższe ceny noclegów, o wyjeździe na rowery do Niemiec naprawdę należy myśleć najpóźniej na 4-5 miesięcy przed datą podróży. Powodzenia!

Pytania i komentarze

A jakie są koszty noclegów przy tej trasie? Możesz zdradzić ile płaciliście? Dziękuję

Oczywiście. Noclegi rezerwowałem jeszcze wiosną, około 4 miesięcy przed wyjazdem, więc udało nam się dostać w miarę normalne, dobre niemieckie ceny. Najtańszy zwykły nocleg w mieszkaniu wakacyjnym kosztuje około 60 euro za pokój - za dwie-trzy osoby. Jeśli dobrze i cierpliwie szukać można w tej cenie znaleźć noclegi o lepszym standardzie (promocje hotelowe), ale ceny zwykle nie można już bardziej zbić.

Poza jednym wyjątkiem: większe mieszkania wakacyjne (tzw. FeWo - Ferienwohnung). Czasem dostępne są takie z dwoma zamykanymi sypialniami, w których komfortowo może spać czworo dorosłych i wtedy koszt na osobę wychodzi znacznie taniej. Te apartamenty w Hilders kosztowały nas przeliczeniu około 300 złotych za 4 osoby - oczywiście mieliśmy osobne sypialnie. Zaraz zajrzę po szczegóły...

Są - dzisiaj (inne kursy walut) Booking pokazuje takie ceny: 277 i 295 złotych - to te dwa mieszkania-apartamenty, w każdym po 4 osoby. I reszta: Frankfurt, Ibis: 992 PLN, Lauterbach - 1068 PLN, Bad Hersfeld - 1031 PLN (to łączna cena za 4 pokoje - 8 osób).

Czy dobrze rozumiem z tekstu że przejechanie tego kolejowego szlaku zajęło wam tylko trzy dni? Czy to jest taka krótka trasa? I czy specjalnie na taką krótką trasę jechaliście z Polski? Pozdrawiam i gratuluję tak wielu podróży.

Tak, ten kolejowy szlak ułożyliśmy tak, by przejechać go w trzy dni. Ale gdy klikniesz w mapę całego szlaku z linka z początku tekstu, to tam widać, że może i pięć dni można tak pojeździć przejeżdżając całą tę "ósemkę" szlaku.

A czy tylko na ten szlak przyjechaliśmy - nie. Tegoroczne wakacje "skleiliśmy" z czterech tras, to była jedna z nich. W Niemczech wcześniej jeździliśmy dookoła jeziora Chiemsee i po Frankonii.

Pozdrawiam i fajnych wypraw życzę! :)

Cześć. Myślimy własnie o wyjeździe na rowery do Niemiec. I twoje artykuły bardzo pomagają w tych planach. Kolejowy szlak wygląda nieźle, ale z czym go połączyć by jechać na rowery na jakieś dwa tygodnie? Dzięki za sugestię.

Tak na szybko do głowy przychodzą mi takie propozycje:

- na zachodzie w Moguncji można spotkać szlak rowerowy Renu, którym albo do Szwajcarii, albo do Holandii :),

- w Hanau Kolejowy Szlak Rowerowy Hesji spotyka szlak rowerowy Menu - piękną, długą trasę na wschód,

- w Fuldzie można wskoczyć na Fulda-Radweg, która pobiegnie dalej na północ, aż do Wezery, jeśli dobrze pamiętam?,

- a na wschód od Fuldy, tam gdzie wspominam o Point Alpha, biegnie EuroVelo 13 - z północy na południe przez całe Niemcy.

Da się na podstawie tych tras myśleć o planowaniu Waszych wakacji? :)

Dodaj Twój komentarz