Żelazny Szlak Rowerowy - kierunek Karwina

You are here

Żelazny Szlak Rowerowy - turystyczna trasa kolejowa na Śląsku

Na skróty: mapa / w pobliżu (6) / zdjęcia (67) / popularne (6) / komentarze (30)

Nie pełna potencjału Wiślana Trasa Rowerowa, która ma swój początek właśnie w województwie śląskim, nie jedyny w swoim rodzaju Szlak Orlich Gniazd, ale niedawno oddany do użytku Żelazny Szlak Rowerowy na Śląsku Cieszyńskim zyskał miano najlepszej trasy rowerowej na Śląsku. Popularność biegnącemu przez Polskę i Czechy Żelaznemu Szlakowi Rowerowemu przynosi 15-kilometrowy odcinek drogi rowerowej, jaką wybudowano w śladzie dawnej linii kolejowej z Godowa przez Jastrzębie-Zdrój do Zebrzydowic.

Obserwuj Znajkraj na Facebooku i Instagramie :-)

Nasi Partnerzy

Bird.pl. Wędrowne wczasy rowerowe
Wędrowne wczasy rowerowe
Rowery turystyczne
Szlaki rowerowe w Brandenburgii

Trasa wycieczki na mapie

Trasa: Jastrzębie-Zdrój - Zebrzydowice - Karwina - Godów - Jastrzębie-Zdrój
Ślad GPS (plik GPX): Binary Data www.znajkraj.pl-slask-cieszynski-2020.gpx (32.17 KB).
Żelazny Szlak Rowerowy na Górnym Śląsku
Żelazny Szlak Rowerowy na Górnym Śląsku

Ponad 40 kilometrów po polsko-czeskim pograniczu

Żelazny Szlak Rowerowy powstał w ramach polsko-czeskiego projektu "Przekraczamy granice" finansowanego przez Unię Europejską, w którym wzięły miasto Jastrzębie-Zdrój, gmina Godów, gmina Zebrzydowice, a także czeskie Karwina i Piotrowice. W całości oddany do użytku został 10 września 2020 roku. Szlak składa się z jednej głównej pętli i kilku krótkich bocznych odcinków dojazdowych. Długość podstawowej pętli szlaku (podczas mojej wycieczki, nie licząc zjazdów do Zebrzydowic i do kościoła w Kaczycach) wyniosła 42 kilometry. Jest to więc szlak krótki, rekreacyjny, przygotowany z myślą o jednodniowej aktywności. Niestety, polska i czeska część różnią się... właściwie wszystkim.

Przejazd na Żelaznym Szlaku Rowerowym
Przejazd na Żelaznym Szlaku Rowerowym

Doskonała pokolejowa droga rowerowa w Polsce...

Do poprowadzenia Żelaznego Szlaku Rowerowego w województwie śląskim wykorzystano fragmenty nieczynnych śląskich linii kolejowych. Łącznie to aż 15 kilometrów drogi rowerowej, przerywanej tylko kilkoma przejazdami przez drogi publiczne, głównie w okolicach Jastrzębia-Zdroju. Jej największymi zaletami, którymi charakteryzują się wszystkie pokolejowe drogi rowerowe, są niewielkie nachylenie i odsunięcie od zabudowań i innych szlaków komunikacyjnych, w tym samochodowych. A to przekłada się na szeroką dostępność, bezpieczeństwo i wygodę jazdy. Efektownym zaaranżowaniem pokolejowego śladu Żelazny dołączył do grona zaledwie kilku szlaków w Polsce, które w podobny sposób wykorzystują kolejowe dziedzictwo - to między innymi pomorski fragment EuroVelo 10, zachodniopomorski Stary Kolejowy Szlak, a także Szlak wokół Tatr w Małopolsce. W Europie pokolejowe trasy rowerowe można znaleźć na szlaku rowerowym Alpe-Adria, a także w regionach jak Południowy Tyrol lub Hesja.

Rowerzyści na Żelaznym Szlaku Rowerowym
Żelazny Szlak Rowerowy pełen rowerzystów różnego typu

... i zupełny brak inwestycji na czeskim odcinku

Czeska część w żaden sposób nie dorównuje polskiemu odcinkowi Żelaznego. W jej przypadku trudno nawet pisać o "wykonaniu" czegokolwiek, gdyż Czechy ograniczyły się jedynie do wyznaczenia i oznakowania przebiegu szlaku po drogach publicznych i już istniejących drogach rowerowych w Karwinie. Aż niedowierzam swojej pamięci, ale nie pamiętam ani jednego obiektu infrastruktury jak droga rowerowa, rowerowy mostek, miejsce odpoczynku rowerzystów, jaki miałby pojawić się w Czechach za sprawą projektu Żelaznego Szlaku Rowerowego. Polska i czeska część trasy to dwa różne rowerowe światy i... chyba tylko wizja zdobycia transgranicznego finansowania z Unii Europejskiej sprawiła, że zostały połączone w jedną całosć. Po polskiej części chce się jeździć w kółko, co robi naprawdę wiele osób krążąc tam i z powrotem. A czeski fragment większość z rowerzystów przejedzie by "zaliczyć" pełną pętlę i najprawdopodobniej więcej na niego nie wróci. Bo - oprócz knedlików, smażonego sera i szczypty polsko-czeskiej historii w Karwinie - naprawdę nie bardzo jest po co.

Fragment Żelaznego Szlaku Rowerowego w Karwinie
Jedyny przyjemny fragment Żelaznego Szlaku Rowerowego w Czechach

Najlepiej zaczać jazdę w Jastrzębiu-Zdroju

Trudno wskazać jeden właściwy początek trasy. Jeśli przyjeżdżacie na Żelazny z daleka, proponuję wystartować z Jastrzębia-Zdroju, z dawnej uzdrowiskowej części miasta, położonej niedaleko zjazdu z autostrady A1. Dzięki temu ten pokolejowy, zachwycający wykonaniem odcinek zostanie podzielony na dwie części. Pierwsza, z Jastrzębia do Zebrzydowic, świetnie nastroi na początku jazdy, a druga, z Godowa do Jastrzębia, poprawi humor po czeskim fragmencie i pozwoli w wybornym nastroju zakończyć wycieczkę. Planując w ten sposób środek dystansu wypadnie we wspominanej Karwinie, największej miejscowości na trasie, co może być okazją do zatrzymania się na odpoczynek i lubiane przez Polaków czeskie jedzenie.

XIX-wieczny dom zdrojowy w Jastrzębiu-Zdroju
XIX-wieczny dom zdrojowy w Jastrzębiu-Zdroju

Dawne uzdrowiskowe klimaty Jastrzębia-Zdroju

Jastrzębie-Zdrój przestało być czynnym uzdrowiskiem w 1994 roku, miastu pozostał jednak imponujący zespół około trzydziestu budynków pełniących w dawnym uzdrowisku różnorakie funkcje. Prawdopodobnie najbardziej efektownym z nich, często obecnym w jastrzębskich materiałach promocyjnych, jest inhalatorium solankowe wybudowane w 2015 roku na wzór tego funkcjonującego w tym miejscu przed II wojną światową. W pobliżu stoi pokazany wyżej dom zdrojowy, sąsiadujący z dawnym zakładem leczniczym, mieszczącym dzisiaj Galerię Historii Miasta. Kilka z pozostałych budynków zobaczyć można jadąc ulicą 1 Maja od parku zdrojowego w kierunku ulicy Karola Miarki - do wygodnego przejazdu z dzielnicy Zdrój na Żelazny Szlak Rowerowy. Zachwycałem się tym zupełnie niekojarzącym się ze Śląskiem miejscem także przy okazji innej wycieczki po Krainie Górnej Odry.

Inhalatorium solankowe w Jastrzębiu-Zdroju
Inhalatorium solankowe w Jastrzębiu-Zdroju

Szyb skipowy kopalni Moszczenica

Krótka kilkuminutowa trasa dojazdowa z jastrzębskiego uzdrowiska na Żelazny Szlak Rowerowy przecina duży teren przemysłowy. To Kopalnia Węgla Kamiennego Moszczenica, powstała w 1955 roku, połączona w 1994 roku z kopalnią Jastrzębie, a zlikwidowana w 2001 roku. Dla większości mieszkańców Górnego Śląska to jeszcze jeden górniczy widok w okolicy, ale dla przybysza z drugiego końca Polski, którym jest piszący te słowa, to jeszcze jedna atrakcja krajoznawcza podczas wizyty na Górnym Śląsku. Charakterystyczna, wysoka budowla to tzw. szyb skipowy, biorący udział w wydobyciu urobku na powierzchnię, a wysoki komin góruje nad budynkami kopalnianej elektrociepłowni. Może kopalnię tę można zwiedzać?

Z lewej Kopalnia Węgla Kamiennego Jas-Mos
Teren nieczynnej Kopalni Węgla Kamiennego Jas-Mos

Miejsca odpoczynku tworzone z rozmachem

Do niezbędnych obiektów infrastruktury na każdej trasie rowerowej należą miejsca odpoczynku. Tę zasadę autorzy Żelaznego Szlaku Rowerowego wzięli sobie wyjątkowo do serca, bo większych, bardziej okazałych miejsc postoju nie znajdziecie przy żadnym innym szlaku w Polsce. I jak sięgam pamięcią, nie widzieliśmy takiego przepychu podczas żadnej z naszych wypraw po Europie. W weekend inaugurujący pełen przebieg Żelaznego Szlaku Rowerowego zjawiło się tu aż siedem tysięcy osób, więc prawdopodobnie i tak trudno było o wolne miejsca. Szkoda tylko, że projektanci wiat nie wpadli na to, że ażurowa konstrukcja ścian nie uchroni rowerzysty od wiatru z żadnego z kierunków.

Miejsce odpoczynku rowerzystów na Żelaznym Szlaku Rowerowym
Miejsce odpoczynku rowerzystów na Żelaznym Szlaku Rowerowym

Wyśmienita trasa na rodzinne rowerowanie

Bardzo dobra infrastruktura części polskiego odcinka szlaku sprawia, że nawet w powszedni dzień we wrześniu spotkałem na trasie kilka rodzin na wspólnej przejażdżce. Czasami zdarzali się tacy rowerzyści jak mały Jeremiasz ze zdjęcia niżej, który najprawdopodobniej kręcił tu jedne ze swoich pierwszych kilometrów w życiu. Te i podobne sceny mające miejsce na Velo Dunajec, na Velo Czorsztyn, na Szlaku wokół Tatr albo na szlaku po Mierzei Wiślanej udowadniają, jak bardzo w Polsce potrzebna jest nowoczesna infrastruktura rowerowa. Bez tego typu dróg rowerowych niemożliwa byłaby rowerowa wycieczka z poniższego zdjęcia, niemożliwa byłaby także rowerowa aktywność osób w starszym wieku, jakich również wiele można spotkać na Żelaznym Szlaku Rowerowym.

Rodzina na Żelaznym Szlaku Rowerowym
Rodzina na Żelaznym Szlaku Rowerowym

Szlak biegnie po dawnej linii kolejowej

Żelazny Szlak Rowerowy wykorzystuje fragmenty rozebranych linii kolejowych Orzesze-Wodzisław Śląski (nr 159) i Jastrzębie-Zdrój-Zebrzydowice (nr 170). Niestety, poza dwoma akcentami trasie brakuje śladów dawnego kolejowego klimatu. Pierwszym jest budynek dawnego dworca w Ruptawie, będący dzisiaj prywatną własnością. Przy trasie rowerowej tego typu gdzieś w Europie zachodniej taki obiekt byłby ogromnym skarbem - w środku funkcjonowałby pewnie pensjonat dla rowerzystów lub przynajmniej niewielki obiekt gastronomiczny. Drugim takim miejscem był zarośnięty dawny peron przystanku w Zebrzydowicach z tablicą postawioną najprawdopodobniej przez jakiegoś miłośnika kolei. To za mało jak na szlak, który do kolejowej tradycji odwołuje się nawet w nazwie.

Dawny dworzec kolejowy w Ruptawie
Dawny dworzec kolejowy w Ruptawie

Dopracowane detale infrastruktury, choć...

Po przejechaniu Żelaznego mam przyjemne wrażenie, że autorom bardzo zależało na stworzeniu dobrej, kompletnej trasy rowerowej. Świadczą o tym między innymi przejazdy przez drogi publiczne w okolicach Jastrzębia. W ich miejscu musiały kiedyś istnieć wiadukty kolejowe, po których biegła linia kolejowa. Dziś po wiaduktach nie ma już śladu, rozebrano także przyczółki, a obecnie w ich miejscu droga rowerowa delikatnymi zakrętami wyhamowuje rowerzystów zjeżdżających w kierunku szosy. Wokół widoczne są wzmocnione płytami zbocza obsadzone młodymi drzewkami - tych drzewek na całym pokolejowym odcinku jest zresztą wiele więcej - fantastycznie.

Wykończenie Żelaznego Szlaku Rowerowego
Otoczenie przejazdu przez szosę na Żelaznym Szlaku Rowerowym

... czasem zaskakują wyraźnie uchybienia

Na istotną wadę nawierzchni chyba całego odcinka Żelaznego Szlaku Rowerowego, biegnącego po dawnej linii kolejowej między Godowem a Zebrzydowicami, uwagę zwróciło mi... moje rowerowe lusterko. Z powodu nieustannych wstrząsów nie byłem w stanie dostrzec, kto za mną jedzie. Wszystko przez nierówną nawierzchnię drogi rowerowej, która wprowadzała rower w wibracje. Trudno wierzyć, by ta wciąż jeszcze rzadko spotykana w Polsce nawierzchnia żywiczno-mineralna nie mogła zostać położona tak, by dawać ten sam komfort, co zwykła asfaltowa (bitumiczna) droga rowerowa. Te nierówności widać chyba na wszystkich moich zdjęciach - to poprzeczne, delikatnie zaznaczające się cienie na tle jasnej nawierzchni drogi. I jeszcze te fatalne krawężniki poprzecznych przejazdów...

Krawężniki przecinające Żelazny Szlak Rowerowy
Krawężniki przecinające Żelazny Szlak Rowerowy

Oryginalne bariery ochronne na trasie

W tle większości zdjęć z Żelaznego Szlaku Rowerowego widać długie rzędy bariery ochronnych o niespotykanym dotąd wyglądzie. Połączenie stali z drewnem wygląda na pewno bardzo estetycznie i przyjemnie wtapia się w otoczenie w sposób nieosiągalny dla klasycznej stalowej bariery, bez względu na jej kolor. Jednak w wielu miejscach ciśnie się na usta pytanie o sens ich stawiania. Ściany barier ciągną się może i nawet kilometrami przez obszary, w których chyba żaden rozsądny rowerzysta nie dostrzeże sensu ich zastosowania. W krajach z dużo lepiej rozwiniętą turystyką rowerową bariery traktuje się jako ostateczność, jest to także dodatkowy wydatek, a my w Polsce wciąż chorujemy na tę tak zwaną "barierozę", która zupełnie niepotrzebnie izoluje rowerowych turystów od naturalnego otoczenia.

Drewniano-stalowe bariery ochronne na trasie
Drewniano-stalowe bariery ochronne na trasie

Mała gastronomia dla rowerzystów

Co prawda do dzisiaj na załączonej fotografii nie udało mi się dostrzec wspomnianego kolażu ;-), ale wszystkie takie inicjatywy przy szlakach rowerowych witam z radością. To też na pewno jedna z konsekwencji, jakich na pewno oczekują autorzy szlaku. Że za wzrostem frekwencji na świetnej trasie rowerowej podąży mały biznes oferując usługi dla rowerzystów - od tych najprostszych w postaci ciepłych dań z kuchenki mikrofalowej przez mobilny serwis naprawy rowerów aż po obiekty noclegowe ze specjalną ofertą dla rowerzystów. We wrześniu, już po letnim okresie wakacyjnym, przy Żelaznym stały jeszcze dwie przyczepy z ofertą gastronomiczną.

Żelazny Kolaż - bar na szlaku rowerowym
Żelazny Kolaż - bar na szlaku rowerowym

Kiedyś zamek, dzisiaj pałac w Zebrzydowicach

Zebrzydowice są jednym z miejsc, którymi warto urozmaicić przejazd po generalnie pozbawionym krajoznawczych fajerwerków szlaku. Niecałe dwa kilometry będzie nas "kosztować" dojazd nad staw Młyńszczok, nad którym stoi pałac rodziny de Mattencloit, dawny zamek gotycki, a dzisiaj siedziba Gminnego Ośrodka Kultury i Punktu Informacji Turystycznej. Kilkaset metrów wcześniej przed kościołem Wniebowzięcia NMP pod okrągłymi daszkami stoją figury Jana Nepomucena, Antoniego i Jana Sarkandra. W Zebrzydowicach jest też kilka dużych marketów spożywczych.

Kiedyś zamek, pałac w Zebrzydowicach
Kiedyś zamek, pałac w Zebrzydowicach

Karwina leży na dawnym polskim Zaolziu

Gdyby nie decyzja Rady Ambasadorów z 1920 roku, ustalająca nowy porządek polityczny po I wojnie światowej, być może Żelazny Szlak Rowerowy przebiegałby dzisiaj w całości po terytorium Polski. W wyniku decyzji przedstawicieli zachodnich państw Śląsk Cieszyński, leżący dotychczas w całości w granicach Austro-Węgier, został podzielony pomiędzy Polskę i Czechosłowację granicą wzdłuż Olzy. Miasta jak Karwina czy Frysztat, gdzie austriacki spis powszechny z 1910 roku raportował nawet 80-90% ludności polskiej wśród mieszkańców, stały się częścią nowego, czechosłowackiego państwa. A Karwina w dzisiejszym kształcie powstała w 1948 roku przez połączenie Karwiny z Frysztatem oraz wsiami Darków, Raj i Stare Miasto.

Rynek Masaryka w Karwinie, w tle renesansowy ratusz
Rynek Masaryka w Karwinie, w tle renesansowy ratusz

Prezydent Masaryk na rynku w Karwinie

Rynek w Karwinie nazwano na cześć prezydenta Tomáša Masaryka, pierwszego prezydenta Czechosłowacji. Chyba każdy, kto spędził w Czechach choć kilka turystycznych dni, natknął się na pomnik, ulicę, rynek, schronisko w górach czy inny obiekt nazwany jego nazwiskiem, gdyż Czesi mają do Masaryka szczególny stosunek. Szczególny stosunek miał też Masaryk do Polaków, gdy poczas swojej prezydentury (lata 1920-1935) wielokrotnie występował przeciwko Polsce - był przeciwnikiem plebiscytu na Śląsku Cieszyńskim, to z jego rozkazu armia czechosłowacka zajęła Zaolzie w 1920 roku, później m.in. wstrzymywał transporty z pomocą wojskową dla Polski podczas wojny polsko-bolszewickiej i... długo by wymieniać. Zaryzykuję stwierdzenie, że jeśli ktoś chciałby zrozumieć mające czasem miejsce swoiste poczucie wyższości Czechów nad Polakami, na pewno nie mógłby pominąć roli Tomáša Masaryka w tym zjawisku.

Tomáš Masaryk przed Pałacem we Frysztacie
Pomnik Tomáša Masaryka przed pałacem we Frysztacie w Karwinie

Piękny Most bohaterów Sokołowa nad Olzą

Ciekawostką architektoniczną na Żelaznym Szlaku Rowerowym, która została umieszczona nawet na jednej z oficjalnych czeskich monet, jest zabytkowy Most bohaterów Sokołowa, nazywany dzisiaj Darkovským Mostem. Wybudowany w 1925 roku na podstawie projektu architekta z Wiednia zwraca uwagę zastosowaną tzw. belką Vierendeela, czyli użyciem w konstrukcji prostokątnych połączeń zamiast trójkątnych, zwyczajowych. Most został gruntownie wyremontowany w 2004 roku po powodzi z 1997 roku, po tym gdy wody Olzy podmyły filary i prawie zniszczyły konstrukcję. Po remoncie cały Darkovský Most podniesiono o dwa metry i zamknięto dla samochodów - obecnie jest mostem pieszo-rowerowym.

Most bohaterów Sokołowa, dzisiaj Darkovský Most w Karwinie
Most bohaterów Sokołowa, dzisiaj Darkovský Most w Karwinie

Tajemnicze odkrycie w kościele w Gołkowicach

Zaraz po powrocie na terytorium Polski zajeżdżamy pod drewniany kościół św. Anny w Gołkowicach, jeden z obiektów Szlaku Architektury Drewnianej województwa śląskiego. Wybudowany pod koniec XIX wieku odziedziczył wieżę z kościoła w Pruchnej, a później kilkukrotnie przechodził remont. Podczas prac remontowych w 2010 roku niespodziewanie pod jednym z filarów kościoła zaczęła osypywać się ziemia, a oczom zdummionych robotników ukazało się podziemne pomieszczenie z trumą i pochowanymi w niej ludzkimi szczątkami. Podejrzewano, że znalezione szczątki należą do Jana Rudolfa Celesty de Celestin, XVIII-wiecznego właściciela Gołkowic.

Kościół św. Anny w Gołkowicach
Kościół św. Anny w Gołkowicach

Godów - wieś znanych panów Pieczka

Niewielki Godów, gdzie zaczyna się ten najdłuższy, najlepszy odcinek drogi rowerowej zbudowanej w śladzie linii kolejowej, jest rodzinną miejscowością dwóch znanych panów Pieczka - Franciszka i Pawła. Franciszek Pieczka to oczywiście jeden z ulubionych polskich aktorów, który nieprzemijalną popularność zdobył rolą Gustlika w kręconym pod koniec lat 60-tych serialu "Czterej pancerni i pies". Być może podobną popularność jak jego starszy krewny z Godowa zdobędzie Paweł Pieczka, który w środowisku rowerowym już zdażył wyrobić sobie niezłą markę. Paweł należy do czołówki polskich rowerowych ultramaratończyków, a raz do roku sam organizuje popularny maraton rowerowy o wymownej nazwie Tour de Silesia. Jeśli mieszkacie na Śląsku i szukacie większych wyzwań niż dystans Żelaznego, start w Tour de Silesia może okazać się bardzo dobrym pomysłem.

Koniec dnia na Żelaznym Szlaku Rowerowym
Żelazny Szlak Rowerowy koło Godowa

Nieaktualne pliki i strona internetowa

Pięknym obiektem, któremu Żelazny dał nowe życie, jest stary wiadukt kolejowy w Moszczenicy, natychmiast przywodzący na myśl wyremontowany most w Siekierkach i mosty kolejowe na rowerowym Szlaku wokół Tatr. Jednak już nie o wiadukcie chcę pisać, a o nienadążającej za rozwojem sytuacji sytuacji informacyjnej szlaku. W momencie pisania tego tekstu (początek października, miesiąc po oficjalnym otwarciu pełnego przebiegu szlaku) oficjalna strona internetowa Żelaznego Szlaku Rowerowego wciąż prezentuje na mapie nieaktualny przebieg szlaku, nieuwzględniający tego nowego, najlepszego pokolejowego odcinka. Strona Żelaznego Szlaku Rowerowego na Facebooku podobnie - poleca plik GPX z identycznie nieaktualnym przebiegiem trasy... A na samej trasie bardzo brakuje szczegółowych map i wyczerpujących informacji krajoznawczych.

Dawny kolejowy most na Żelaznym Szlaku Kolejowym
Dawny kolejowy most na Żelaznym Szlaku Kolejowym

Koniecznie zobaczcie Żelazny Szlak Rowerowy

Mimo tych utyskiwań proszę, by moją relację odbierać jako ogromną zachętę do wizyty na Żelaznym Szlaku Rowerowym. Nawet jeśli autorzy szlaku zapomnieli o stronie internetowej, nawet jeśli wykonawca źle położył nawierzchnię trasy i nawet jeśli Czesi z przymrużeniem oka potraktowali swój przebieg trasy, to Żelazny Szlak Rowerowy może być świetnym przykładem stosunkowo niedużej rowerowej inwestycji przeprowadzonej przez lokalny samorząd w celu stworzenia atrakcyjnego produktu turystycznego, z którego - co niezmiernie ważne! - korzystać mogą nie tylko turyści, ale również, lub nawet przede wszystkim, mieszkańcy regionu. Autorom projektu dziękuję więc za ogrom ciężkiej pracy i za świetną trasę, a Was zachęcam - jedźcie na Żelazny! :-)

Pytania i komentarze

Trasa bez wątpienia godna polecenia, fun z jazdy nie mniejszy niż na WTR Oświęcim - Kraków (troszkę mniejszy procent wydzielonych DDR vs monotonia WTR + brak jakichkolwiek punktów gastronomicznych), jest jednak kilka niedociągnięć i problemów, które w niej widzę. Dla przykładu - kilkaset metrów szutrowej drogi w Godowie, które jako jedyne eliminują polecenie w całości pełnej trasy rowerom szosowym. W Czechach fenomenalnie jechało się przez na Zawadę, potem troszkę przez drogi publiczne + jedno większe skrzyżowanie, a następnie spory bardzo ciekawy odcinek od rynku przez parki i bulwar. Następnie ulica Polska - bardzo duży podjazd, niemały ruch i brak pobocza <- zdecydowanie na minus. Oznakowanie po stronie Czeskiej słabe, nieoczywiste, po stronie Polskiej dobre, ale mogłoby być odrobinę bardziej gęste (na odcinkach w ruchu lokalnym). Jeśli ktoś oczekuje w pełni odizolowanej od ruchu drogi, niestety musi jeździć tam i z powrotem po 15 km odcinku Godów - Jastrzębie, ale jeśli nie ma przeciwwskazań (bardzo małe dzieci), ja osobiście polecam przejechać całość, bo nawet na gorszej Czeskiej części jest w mojej opinii bardzo ciekawie.

Paweł, dzięki za piękny komentarz :)

Ten zaskakujący polno-szutrowy fragment w Godowie też mi nie pasuje do całości. Pomyślałem, że może szlak jednak nie został jeszcze do końca zbudowany, bo od reszty odbiega dość znacząco.

Dobrze, że piszesz, że na czeskiej stronie może być ciekawie. Mnie, tak jak pisałem, zawiodła bardzo. Karwina może się podobać oczywiście, ale sposób dojazdu tam i powrotu mnie rozczarował.

Dzięki i trzymam kciuki, naprawdę, by takich dróg rowerowych i szlaków na Śląsku było więcej. Oby ta ogromna popularność szlaku zadziałała na wyobraźnię sąsiadów Jastrzębia. Pozdrowienia! :)

Na szczęście ten szutrowy odcinek w Godowie bardzo łatwo ominąć. Trochę mnie wręcz dziwi, że właśnie tak nie poprowadzono samego szlaku, wtedy tak jak piszecie – można by całość przejechać bez problemu na szosie.

My też wracaliśmy mocno zawiedzeni. Czego to nie czytalismy w trasie jakie zachwyty!!! A na miejscu okazuje się że, z pętli 50ciu kilometrów których się spodziewaliśmy w tym kolejowym standarcie jest ledwie 15!!! Może ktoś potrafił dobrze zrobić odcinek w Jastrzębiu ale potem to już popłynął, zabrakło mu trzeźwego spojrzenia. A to nazywanie trasy najlepszą w Polsce to już jest poziom marketingowego oszustwa. Uważam że Miasto Jastrzębie Zdrój powinno wstydzić się za takie reklamowanie trasy. Nadmienię że wzięliśmy z nami killkuletniego syna i jazda z nim przez Karvinę wcale nie była przyjemnością. Nie polecam rodzicom. Ogólnie rozczarowanie.

Przykro mi to czytać, ale sam nie wiem, czy ten rozbuchany marketing to samo miasto Jastrzębie-Zdrój, co raczej dziennikarz miejscowej gazety, który naprodukował takich baboli kilka w śląskich mediach. A rozczarowanie rozumiem - ja też tak się czułem, różnica pomiędzy odcinkiem kolejowym a resztą trasy jest ogromna. Pozdrawiam, dzięki :)

Przykro, że ktoś poczuł, aż takie rozczarowanie. Teraz i tak jest już dużo lepiej, bo jak trasa startowała, to odcinków po nasypach kolejowych było zdecydowanie mniej. Z drugiej strony uważam, że jest to naprawdę super trasa i w wielu miejscach wydzielona trasa rowerowa jest najzwyczajniej niepotrzebna, bo ruch jest znikomy. Tak naprawdę najgorzej jest po czeskiej stronie, która w projekcie partycypuje głównie z nazwy, bo prócz mylącego oznaczenia nic w tym temacie nie zrobili. Żeby było zabawniej, to właśnie Karwina najbardziej korzysta finansowo, bo to właśnie tam zatrzymują się turyści ruszający z polskiej strony. Trudno się dziwić, gastronomia po polskiej stronie raczkuje.

Ja wciąż polecam ŻSR, bo jest to bardzo fajna, logiczna pętla transgraniczna, a takich nie mamy za dużo w kraju, a w okolicy to już w ogóle. A że marketingowo ktoś odleciał – nic nowego :D

Tak trasa jest naprawdę piękna i pełna niespodzianek my dodaliśmy jeszcze miejscowość Dolne Lutyne bardziej nastawiamy się na zabytki sakralne

Dziękuję za komentarz, Wiesławie. Właśnie - taka trasa powinna służyć za dobry, mocny kręgosłup, z którego można sobie zjeżdżać w inne interesujące miejsca w okolicy :) - pozdrowienia, bezpiecznej jazdy! :)

A czy mozna tu podjechać przy okazji jkaiejś innej populanej trasy rowerowej? Dalko jest od Wiślasnej Trasy Rowerowej chociażby? Po 15 kilometrów dobrej trasy to nie ma sensu jechać z Poznania, z drugiej strony człowiek by się jednak przejechał po czymś nowym i podobno wzorcowym. Dajcie znać - dzięki

Turysto, tak na szybko, jeśli chcieć umieścić Żelazny Szlak Rowerowy w jakiejś dłuższej trasie na więcej dni, to może zrobić z tego przystanek na Wiślanej Trasie Rowerowej? Czyli zacząć w Wiśle, potem Ustroń, ale dalej zjechać na Cieszyn (piękne miasto!), zaliczyć Żelazny Szlak Rowerowy, a następnie odbić w stronę Strumienia i Jeziora Goczałkowickiego, skąd dalej jechać Wiślaną Trasą Rowerową i wkrótce dotrzeć na świetny małopolski odcinek WTR. Jak to brzmi dla Ciebie? :)

Mili Państwo
Z trasą rowerową jest jeden zasadniczy problem. Jest to trasa rowerowa i obecnie pojawiły się znaki zakazujące spacerów, rolek itp. rozrywek nie związanych z jazdą na rowerze. Trasę tą przejechałem już kilkadziesiąt razy (myślę, że na odcinku Godów-Zebrzydowice) zrobiłem ponad 2000 km jadąc choćby do Ustronia. Teraz do meritum: jest to pierwszy taki szlak w okolicy i jest używany nie tylko przez wytrawnych rowerzystów, ale i przez rodziny z dziećmi, które na rowerze są pierwszy raz. Irytuje mnie zachowanie niespełnionych olimpijczyków próbujących robić KOM'y (Strava) na ogólnie dostępnym szlaku lub gości w stylu Premier Szydło "że im się po prostu należy" i z drogi śledzie (vide Oświęcim i też Szydło). W tym roku to już po prostu rozpacz (chamstwo i agresja), a jest początek sezonu. Jeśli ktoś jedzie ogólnodostępnym szlakiem to musi się liczyć z dziećmi i osobami radzącym sobie z rowerem w marnym stopniu. Można zwolnić, przepuścić pieszego, jeśli nie idzie całą szerokością drogi, powiedzieć dziękuje i przepraszam - naprawdę będzie milej i przyjemniej. Trasa Godów - Zebrzydowice jest w pełni przejezdna (nawet szosą) i naprawdę rewelacyjna dla wszystkich rowerzystów, natomiast w Karwinie proponuję z rynku zjechać nad Olzę i jechać wzdłuż jej biegu aż do Piotrowic i wrócić potem na szlak przed wjazdem do Polski (ciekawiej, ładniej, spokojniej). Jeszcze raz moja prośba - bądźmy dla siebie mili, a KOM'y i inne takie róbmy w Wiśle, Szklarskiej Porębie czy Pieninach.
Pozdrawiam
Grzegorz

Dzięki za komentarz - zgadzam się ze wszystkim. Pozostaje mieć nadzieję, że trafi do tych, do których jest adresowany. Wszystkiego dobrego :)

Ja co prawda przemieszczam się samochodem ale z wpisów wyłuskuję interesujące miejsca, jak tutaj. Jastrzebie Zdrój niby nie tak daleko od domu ale jakoś nigdy nie było pomysłu aby tam pojechać. Po zdjęciach widzę, że warto. Dziękuję.

Dzielnica zdrojowa w Jastrzębiu jest rzeczywiście atrakcyjnym miejscem, naprawdę ciekawym urozmaiceniem każdej wycieczki. Czytając o niej przed wyjazdem znalazłem stronę z opisem wszystkich budynków, polecam bardzo.

Do pieszej wycieczki po Żelaznym Szlaku Rowerowym nie zachęcam, bo jednak piesi na drodze rowerowej to słaby pomysł, ale może w Jastrzębiu pojawi się wypożyczalnia rowerów i będziesz miała okazję zamienić plecak na rower? :) Pozdrowienia :)

Nie słyszałem o tej trasie, super! Śląsk niedaleko, trzeba się wybrać. Dzięki za ten wpis!

Trzeba, trzeba, to wciąż taka przykładowa perełka, jak wykorzystać istniejącą, ale już niewykorzystywaną infrastrukturę, będącą w posiadaniu samorządu i zamienić ją w miejsce rekreacji mieszkańców i jednodniową atrakcję dla turystów.

Cześć! Popełniliśy trasę wczoraj i jest to naprawdę fajny pomysł na jednodniową wycieczkę. A srodek tygodnia we wrześniu to idealny termin - natezenie ruchu rowerowego bardzo male, bardzo komfortowo, chociaz punkty gastro juz zamarły:) Główny zarzut to średnie oznakowanie - czy to w okoloicy Godowa a juz na pewno w Czechach - gdybyśmy nie mieli wczytanego Twojego śladu w kilku miejscach mocno głowilibyśmy sięgdzie jechać ( choćby okolice ulicy Havirska). Podsumowujac - fajna wycieczka, ale nie dziwię sie, że niektórzy krązą tam i z powrotem po polskiej stronie:)

Cześć Aga, dziękuję za fajny komentarz - właśnie dotarłem do niego przeglądając kolejną porcję spamu... :/.

Cieszę się, że pomogłem, że mieliście fajną wycieczkę. Przydałoby się na Śląsku więcej takich tras, prawda?

Pozdrowienia, powodzenia :)

Witam, dopiero co dowiedziałam się o tej trasie i bardzo mnie zainteresowała. Czy ktoś może napisać, ile czasu zajmuje przejechanie jej w całości bez zbędnej spiny czasowej. Chodzi o to, że do Zebrzydowic muszę podjechać pociągiem (mieszkam w B-B) i pociągiem też będę wracać, a jak się wstępnie zorientowałam mam tylko 1 pociąg w jedną i 1 w drugą stronę... Z góry dziękuję za info!

Masz na myśli całe kółeczko, czyli polską i czeską stronę? Myślę, że realnie to jest około 4 godzin jazdy bardzo spokojnej, turystycznej jazdy. Ale gdy dodasz postoje, zaglądanie w wybranie miejsca, jakiś posiłek - może i zająć z 6-8 godzin. Przyjechać rano, wyjechać późnym popołudniem byłoby idealnie :)

Dlaczego w takim bogatym i niby rozwiniętym regionie nie ma więcej takich tras? Przecież właściwie nie ma gdzie na Śląsku pojeździć bezpiecznie i wygodnie jak na Żelaznym Szlaku. Nie mówię o trasach leśnych bo mam rower z cienkimi oponami i nie chcę jeźdzć po piachu i po żwirze i szuterze. Inne regiony nie śpią i nie wylegują się w swoich fotelach tyko pracują. A turystyka na Śląsku leży!!!!

I co ja mam napisać :) - mam bardzo podobne zdanie. Widzę, wszyscy w naszej ekipie widzimy, że Europa odjechała Polsce, jeśli chodzi o lokalny transport. Nawet nie mówię o pięknych turystycznych trasach rowerowych, ale przede wszystkim o tych zwykłych drogach rowerowych między miejscowościami. W Polsce to wciąż sensacja - na zachodzie codzienność.

A dlaczego nie ma dróg rowerowych akurat na Śląsku? Bo śląskie władze mają najwyraźniej inne priorytety :)

Cześć
Wczoraj przejechaliśmy szlak prawie dokładnie wg Twojego śladu Szymon. Całkiem fajna, rekreacyjna trasa. W Czechach też nie było tak źle choć oznakowanie faktycznie znacznie gorsze. Co do dyskusji o szutrowym odcinku, to nie przesadzajmy. To jest szlak turystyczny i nie musi być dostosowany do szosówki, która nie jest rowerem turystycznym lecz raczej sportowym - jak sama nazwa wskazuje do jeżdżenia po szosie. Ja tam lubię takie polne czy szutrowe drogi, byle nie były błotniste, piaszczyste czy wysypane grubym tłuczniem, co często się ostatnio zdarza. Oczywiście lepszy standard powinien obowiązywać na szlakach długodystansowych. Ostatnio przejechaliśmy też fragment Szlaku Orlich Gniazd i tam faktycznie są odcinki bardzo piaszczyste, ewidentnie do poprawy/zmiany.

Aż poszukałem wzmianki o tym fragmencie szutrowym, już o nim nie pamiętałem - rzeczywiście, to krótki odcinek, nie wpływa jakoś specjalnie na odbiór całej trasy. Mi on tam raczej nie pasował ze względu na spójność całości. Bo z jednej strony niemal wszystko po polskiej stronie dość fajnie dograne, w wysokim standardzie, a z drugiej nagle pojawia się jakiś niepasujący fragment. No ale - to drobiazg, nawet o nim nie wspominam w głównym tekście :)

Pozdrowienia, dzięki za komentarz :)

Właśnie jestem po przejechaniu pełnej pętli i mam kilka przemyśleń : po stronie polskiej rewelacyjny jest tylko ten fragment poprowadzony po śladzie lini kolejowej. Reszta raczej bez szaleństw, sporym minusem (do uzupełnienia) na tych odcinkach jest oznakowanie szlaku - niestety słabo, jadąc lokalnym drogami łatwo można się pogubić.
W Czechach - no cóż, potwierdzam wszystkie Wasze uwagi, ale z jednym wyjątkiem - te schematyczne żółte tablice kierunkowe wbrew pozorom nie są takie złe, po drugiej czy trzeciej, gdy już złapaliśmy ich idee pewnie prowadziły nas po szlaku. Choć jest ich zdecydowanie za mało, pogubiliśmy się na przedmieściach Karviny. I ten wspominany tu podjazd- ulicą Polską zdecydowanie do zmiany, to jednak chyba zbyt ruchliwa droga.

Mi czeskie oznakowanie wcale jakoś szczególnie nie podpadało :) Na pewno jest dość specyficzne, na inne podobne jeszcze w Europie nie trafiliśmy, ale moim zdaniem dość dobrze spełnia swoją funkcję.

No i właśnie, wybudowano Żelazny i nastała cisza. Nikt w okolicy na razie nie idzie w ślady Jastrzębia... :(

Przejechałem długi wariant i powiem tak... Pierwszy i ostatni raz, szkoda czasu. Polska strona jest ok. Za to czeska to katastrofa.

Mam podobne zdanie. Może nie że katastrofa, ale... słabe, po prostu słabe. Ale jest tak, jak piszę - Czesi nie zrobili właściwie nic, nie wysilili się jakkolwiek, żeby czymś ciekawym dołożyć się do szlaku. Przejechać i zapomnieć :)

Wychowałem się w Polsce, ale teraz to już piszę jako turysta rowerowy z Niemiec :-) jestem pod wrażeniem piękna Żelaznego Szlaku Rowerowego. Z fascynacją odkrywałem infrastrukturę i miasteczka na trasie, moja podróż była pełna dobrych wrażeń. W trakcie jazdy miałem okazję poznać serdecznych Polaków, którzy podzielili się ze mną wskazówkami dotyczącymi miejsc wartych odwiedzenia. Cały szlak był dobrze oznakowany i miał doskonałą infrastrukturę dla rowerzystów. A to jest ten element, który teraz ma duże znaczenie. Dzięki

Dobrze czytać takie pochwały od kogoś, kto ma okazję na co dzień jeździć po dobrych trasach rowerowych - dzięki za komentarz i obyś mial okazję częściej zaglądać w takie miejsca w Polsce.

Dodaj Twój komentarz