Stacja Morska Uniwersytetu Gdańskiego
Wskazania termometru przez cały dzień nie przekraczały 0 stopni. Mimo to na pierwszym karmieniu w helskim fokarium zameldowało się z nami około 70 osób. Podczas karmienia helskich fok obserwowaliśmy, jak zmieniła się w ostatnich latach Stacja Morska Uniwersytetu Gdańskiego i jej otoczenie. Ofertę muzealno-edukacyjną stacji poszerzył Dom Morświna - placówka poświęcona bałtyckim obserwacjom morświnów, a także delfinom i wielorybom. A bieżący dorobek Stacji Morskiej widoczny jest między innymi na stronie prowadzonej wspólnie z WWF, w postaci tras, pokonywanych przez foki, uratowane przez pracowników stacji i ponownie wypuszczone na wolność.
Nowe pomosty i kładki wzdłuż wybrzeża
Hel i Półwysep Helski są bez wątpienia jednym z naszych ulubionym miejsc w Pomorskiem. Jednak od poprzedniej wizyty najbardziej zaskoczyły nas nowe pomosty i kładki pobudowane wzdłuż wybrzeża. Pomosty wraz z efektownymi, oszklonymi wiatami pojawiły się w mieście, pomiędzy fokarium a terenem portu wojennego, a także dalej, dłuższe, na samym helskim cyplu. Wzmocniono brzegi, odbudowano nadbrzeżne drogi, zagospodarowano stanowiska artylerii z czasów zimnej wojny, w końcu dodano dziesiątki tablic edukacyjnych, umocowanych w podestach. Wszystko robi spore wrażenie!
Na skutek zmian ten fragment Mierzei Helskiej odmieniono nie do poznania, co na pewno budzić może kontrowersje u krajobrazowych purystów. Zamiast odrywanego po kawałku podczas sztormów lądu, podmywanych umocnień brzegu i obiektów militarnych, dzisiaj jest szeroka, utwardzona trasa, zachęcająca do poznawania tej części Helu. Na pewno na zmianach zyskała oblężona przez turystów przyroda Helu, ale także sami turyści i spacerowicze. A jak bardzo te miejsca się zmieniły, pokazują zdjęcia z naszej wycieczki na nartach biegowych po Helu sprzed kilku lat.
Widok na morze z Góry Szwedów
Jak podczas każdego z naszych ostatnich pobytów na Helu zajrzeliśmy na Górę Szwedów. To wciąż w jakiś tajemniczy sposób bardzo wyjątkowe dla nas miejsce. Bez tłumów ludzi, z przepięknym widokiem na naturalne wybrzeże Bałtyku, pierwiastkiem legendy dotyczącym powstania dawnej latarni morskiej. Krótka przerwa w zachwycających okolicznościach przyrody, kilka łyków gorącej kawy, parę beztroskich zdjęć i ruszaliśmy w dalszą drogę. Bez żalu, bo pewnie nie minie kilka miesięcy i znów tu zawitamy. Swoją drogą, marzy mi się tu nocleg w namiocie...
Mimo że nie zdarza nam się często podróżować w takich temperaturach na rowerach, to droga mijała bardzo przyjemnie. Zresztą temperatura... ma tylko wielkie oczy ;-). W środkowej części trasy obydwoje nawet zdjęliśmy z siebie kurtki puchowe Yeti - było nam za ciepło. Zostaliśmy w bieliźnie termicznej na biegówki i 2,5-warstwowych kurtkach. Hel ma to do siebie, że większą część trasy po nim odbywa się w gęstym lesie, który chroni przed wiatrem. I nawet nie byliśmy jedynymi rowerowymi turystami na Helu tego dnia!
Z powodu krótkiego, zimowego dnia nie zwiedzaliśmy obiektów muzealnych i militarnych Helu. Zapraszam do artykułu, w którym opisuję zwiedzane bunkry i fortyfikacje na Helu - może latem wybierzemy się by aktualizować informacje o dostępnych miejscach, chociażby w związku z otwarciem terenów portu wojennego. Gorąco też namawiam do krótkiej lektury i przejrzenia zdjęć z naszej narciarskiej wycieczki po Helu - śnieżne szaty nadają Helowi wyjątkowego uroku.
Na Hel nową Pomorską Koleją Metropolitalną
Nie byłbym sobą nie wspominając, że naszą zimową podróż na Hel zaplanowaliśmy wykorzystując wyłącznie transport publiczny. I to nie byle jaki - bo połowę trasy w każdą ze stron pokonaliśmy pociągami nowej Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. Zamiast dojeżdżać do głównej trójmiejskiej linii SKM, by dostać się do Gdyni, łatwiej nam było skorzystać właśnie z PKM-ki, której przystanek mamy niedaleko domu. A po drodze mieliśmy jeszcze możliwość obserwować z satysfakcją wrażenie, jakie robi PKM na obcokrajowcach, wsiadających do niej na przystanku Gdańsk Port Lotniczy. Ale niestety, do brzydkiego logo Pomorskiego nie mogę się przyzwyczaić...
Koszt kolejowy biletów nie zachęca do podróży
Mimo wszystkich wygód, jakie pomorscy przewoźnicy kolejowi przygotowali dla podróżujących z rowerami - pociągów z przedziałami rowerowymi, nowo wybudowanych lub "tylko" wyremontowanych przystanków kolejowych - łączny koszt podróży na trasie Gdańsk-Gdynia-Hel i z powrotem zdecydowanie nieprzyjemnie nas zaskoczył. Za transport jedynie nas dwojga zapłaciliśmy niemal 90 złotych. A jeśli jeszcze dodać do tego koszty obiadu, mniejszych wydatków jak bilety wstępu, kawa, czy baton po drodze, a może i pomnożyć je w przypadku rodziny z dziećmi, koszty biletów na pewno nie będą czymś, co zachęca do weekendowych wycieczek z rowerem w te strony.
Cieszą zmiany w mieście, otwierające Hel na całorocznych turystów. Imponuje rozmach i odwaga przy budowie nadmorskich pomostów. Po remoncie linii kolejowej znów kursują wygodne szynobusy, choć aż półtorej godziny potrzebne do pokonania pociągiem trasy z Gdyni do Helu wrażenia już nie robi. I ta cena... Zawsze to jednak wciąż lepsze niż zapychanie helskich ulic swoim samochodem i stanie w korkach. Odwiedzajcie więc Hel - "początek Polski" :-)
Bardzo chętnie poznam szczegóły trasy Gdańsk-Hel. Skąd dokąd dokładnie jechaliście PKM? Znalazłam jedno połączenie z możliwością dopięcia rowerów ale PKP nie SKM/PKM. Czy całość trasy da się przejechać tymi wspaniałymi pociągami z hakami?
PKM jedzie już z Wrzeszcza, dojeżdża do Gdyni Głównej. Tu się przesiedliśmy w pociąg Przewozów Regionalnych do Helu. I tak, w takim wariancie całą trasę pokonuje się pociągami z uchwytami rowerowymi :-)
Właśnie dzisiaj wróciłam z Helu - było fantastycznie. Odwiedziłam Fokarium, później przeszłam plażą od latarni na Helu do hotelu Bryza w Juracie - spotkalam po drodze pięć osób ;). Cisza, spokój, morze i, na szczęśie, wiatr w plecy:). Zastanawia mnie zardzewiały fragment statku (?) na plaży - częściowo w wodzie. Czy ktoś wie, co to jest? Pozdrawiam. Na pewno wrócę na Hel po sezonie.
@mimi, a gdzie ten wrak? Niedaleko portu wojennego, na do niedawna zamkniętym terenie, tam jest wrak polskiego okrętu z II wojny światowej. Ale na Twojej trasie - nie wiem, nie kojarzę. Może ktoś z czytających będzie wiedział? :)
Hej :),
to, co widziałam, przypominało duże działo - było czarne, zardzewiałe i cześciowo zanurzone w morzu. Widziałam je na plaży między Helem a Juratą. Szłam plażą od strony otwartego morza - wydaje mi się, iż jest to właśnie teren, który dawnej był zamknięty - idąc plażą, na lądzie widziałam pozostalości wież wartowniczych i czynne urządzenia wojskowe - chyba do monitorowania granicy. Spacer byl długi (4,5 h), ale świetny - cisza, spokój, przyroda ;)
pozdrawiam.
idealnie się wstrzeliłeś z postem, raptem parę dni temu sprawdzałam czy da radę na jeden dzień na Hel skoczyć z Warszawy (da radę ;)) Hel uwielbiam, ale dawno nie byłam (z 5 lat co najmniej) i znów za mną chodzi, własnie poza sezonem, najlepiej w zimie, jak jest pusto i spokojnie! Widzę, że sporo się tam zmieniło i poprawiło, dworzec jaki piękny i ta kładka nad wodą! Rewelacja!
Kami, na pewno da radę, ale z Gdyni do Helu będziesz jechała tyle, co z Warszawy do Iławy pewnie ;), ale oczywiście zachęcam :).
Cała linia Gdynia-Hel została wyremontowana w poprzednim roku, wszystkie perony są takie, ale same dworce - niestety, nie. Chociaż nie ma dramatu.
Wpadaj :)
Hel na rowerze objeździłem dokładnie, wspaniałe miejsce na takie eskapady. Co rok w czasie urlopu robię trasę Karwia - Hel rowerem, buszuję po zakamarkach, delektuję się kontaktem z naturą. Do Natalii - kilkanaście lat temu, z braku pomysłu na spędzenie Nowego Roku, wsiadłem w pociąg z Wrocławia do Gdyni i wylądowałem w Sopocie. Był to najfajniej spędzony Sylwester w moim życiu! Czasem trzeba zrobić jakiś nietypowy krok... Pozdrawiam autora i życzę wielu ciekawych tras!
Arturze, dzięki wielkie :)
Mogę tylko się zgodzić, Hel jest naprawdę świetnym miejscem na wypoczynek, w dodatku realizowany na naprawdę wiele sposobów.
W mojej korespondencji ze Stacją Morską padły słowa, że właśnie bardzo Helowi zależy na promocji poza sezonem. Może wręcz na przesunięciu tych letnich odwiedzających, których jest pewnie zbyt wielu jak na możliwości takiego skrawka lądu, własnie na jesień, zimę, czy wiosnę, kiedy "mocy przerobowych" jest więcej, gdy odwiedzić mogą Hel dużo mniejszym kosztem.
Dzięki za komentarz, wszystkiego dobrego :)
Teraz jest chyba najlepsza pora na takie wycieczki. Kiedy latem jechałam pociągiem na tej trasie, w wagonie było kilkanaście rowerów i ledwie się wydostałam z pociągu. Mam nadzieję że teraz zimą/wiosną będzie luźniej.
Hel zimą jest niesamowity, zupełnie inaczej wygląda bez tłumów turystów i straganów z plastikiem. Magia :)
Justyno, aż tak daleko bym się nie posunął, by napisać że najlepsza pora :), ale na pewno dobra, odpowiednia :).
I poza sezonem nawet sama podróż pociągiem na Hel jest już przyjemna. W pociągu, oprócz nas, może kilkanaście osób, cisza, spokój. I rzeczywiście, widok pustej Wiejskiej jest również czymś wartym przejechania się :)
Pozdrawiam! :)
Witam, od kilku lat w okresie letnim odwiedzam Mierzeję Helska i pomimo sporej odległości od miejsca zamieszkania nie mogę sie doczekać wyjazdu. Co roku odkrywam ciekawe miejsca na tym niewielkim skrawku Polski. Lubię slońce, plażę ale nie nudzę się tam rownież w pochmurne, deszczowe dni. Bardzo lubię aktywnie spedzać czas i skoro świt biegam z Juraty do Jastarni i z Juraty do Helu. W czsie biegów relaksuję sie, sprawia mi to przyjemność a przy tym obcuję z przyrodą. Pozdrawiam wszystkich aktywnych turystów i nie tylko. Marek.
Od lat planuję się wybrać na sylwestra nad morze. Wyjechać rano z Wrocławia, wypić lampkę szampana na plaży i wrócić. Jakoś tak w mojej mentalności morze zimą to nie morze, ale może to morze to dobry pomysł ;)
@Natalia, morze zimą to dopiero wtedy wspaniałe przeżycie! Gdy staniesz tam, na Górze Szwedów, pod nieczynną latarnią, masz dookoła dziki półwysep, same lasy, żadnego miasta i widzisz przed sobą wzburzone, zimowe, mroźne morze po horyzont... To dopiero jest morze! :)
A we Wrocławia wsiadasz teraz w nowe wagony PKP i zdaje się, że pięc godzin później wysiadasz w Trójmieście. To nie jest zły pomysł :)
Najlepszego, samych trudnych skrzynek! :)
Po pierwsze pomorsKIM a nie pomorsKIEM, po drugie jaki jest sens jeżdżenia z rowerami pociągiem zamiast po prostu pojechać na Hel na rowerach (na przykład z jednym noclegiem)? Bo tak się chwalicie tymi rowerami, a większość trasy je wozicie w pociągu...
@Żaklin, witaj, mi też miło Cię poznać :-)
Po pierwsze w Pomorskiem, a nie w Pomorskim. Dlaczego? Odsyłam do zasad polszczyzny.
Po drugie - może dlatego, że możliwości wspomnianego noclegu nie mieliśmy i zależało nam właśnie na jednodniowej wycieczce? I może dlatego, że "po prostu pojechać na Hel" to mało atrakcyjna dla nas trasa, która nie przynosi nam przyjemności i satysfakcji z podróżowania rowerami?
I po trzecie - ja żadnego chwalenia się nie widzę. Raczej dzielę się pasją i własnym przykładem zachęcam do naśladowania, pokazuję że można, nawet zimą, nie siedzieć w domu, a przebywać w pięknych miejscach, czerpiąc z tego mnóstwo przyjemności.
Usatysfakcjonowana? :-)
Mamy ochotę w tym roku wybrać się na Hel, jak już urodzą się małe foczki. 90 zł faktycznie trochę drogo, ale mówimy o kwocie w dwie strony, tak?
@Sisters92, tak, 90 złotych to koszty podróży w obie strony. Może i to nie jest dramatycznie drogo, ale jak na zwykłą, krótką, jednodniową wycieczkę kwota wydała nam się jednak znaczącą.
Bardzo Hel polecamy. Mam wrażenie, że może się utarło, że to takie "koniecznie do zobaczenia" miejsce, że aż kiedyś zniechęcało do odwiedzin. Ale to rzeczywiście, bez wątpienia, szalenie atrakcyjny cel podróży. Geografią, historią, atrakcjami. Warto - zachęcam, ale na pewno przyjemniej jest tam przyjeżdżać poza sezonem :-)
Pozdrowienia :)
Szkoda, że tylko jeden dzień, bo warto wybrać się na wyjście w miasto na Helu. Jest kilka jednostek wartych uwagi, mnie przypał do gustu szczególnie Cpt Morgan, świeże jedzenie, gorąca herbata i morskie opowieści. Cel wyprawy oczywiście rybki, bardzo ciekawe doświadczenie bo w morzu zupełnie inaczej się łowi. Jak mi się udało szwagra przekonać to jestem pewien, że każdemu by się spodobało. Tylko wiadomo, ze ryba różnie bierze chociaż ja na szczęście na posuche totalną nigdy nie trafiłem, a moze po prostu dobry szyper wie co robi hehe
Znamy Morgana dobrze, bywaliśmy tam obydwoje podczas studenckich praktyk w Stacji Morskiej w Helu podczas studiów. Tak, na pewno jedno z ciekawszych miejsc w mieście. Ale na pewno też nie jedyne :)
A jak z widokami z pociagu? Mozna nacieszyc oko czy raczej zasloniete przez las? Waham sie pomiedzy pociagiem a rowerem...
W ogóle nie ma się co wahać, widoki z roweru są zawsze lepsze niż te z pociągu :). A jadąc pociągiem na Hel jest kilka efektownych miejsc, ale jednak większość trasy prowadzi środkiem mierzei, wśród drzew, podczas gdy droga rowerowa dużym fragmentem biegnie bardzo niedaleko brzego Zatoki Gdańskiej.
Co do jedzenia na Helu to polecam restaurację Checz, gdzie sam chętnie często się wybieram :)
Dzięki, my w Helu i nawet na Helu też dawno nie byliśmy, więc trudno nam o bieżące informacje. Tym bardziej z branży gastronomicznej, gdzie raczej wiele i często się zmienia.
Dodaj Twój komentarz