Z Gdańska do Łodzi przyjechałem nowym pociągiem w taborze PKP Intercity - Flirtem, wyprodukowanym w polskich Siedlcach przez szwajcarskiego Stadlera. Mój flirt z Flirtem niespodziewanie się przedłużył, gdy szaro-granatowy pociąg z Gdańska zatrzymał się na stacji w Łodzi tuż obok prawie bliźniaczych składów, jeżdżących w barwach Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. Na kolejowych trasach wokół Łodzi kursuje dziś dwadzieścia tych nowoczesnych pociągów. Efektowny wystrój przestronnego wnętrza, biletomat na pokładzie każdego pociągu, miejsca dla niepełnosprawnych, haki na rowery. Czy można nie dostrzegać, jak fantastycznie zmienia się polska kolej?
I właśnie Flirtem Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej dotarłem do Sieradza, gdzie zaczynałem rowerową wycieczkę. Do centrum tego jednego z najstarszych miast Polski wjeżdża się przez kamienne, symboliczne bramy miejskie, mające podkreślać liczne zmiany dokonywane w obszarze śródmiejskim Sieradza, wokół Rynku Starego Miasta. Nowa nawierzchnia głównego miejskiego placu, sukcesywnie odnawiane elewacje kamienic, odważny "Pawilon na wodzie", ale i efektowny stojak dla rowerów - wszystko to jest efektem trwającego od kilku lat programu rewitalizacji centrum Sieradza i na takim turyście jak ja robi bardzo sympatyczne wrażenie. Zaglądam jeszcze na również zrewitalizowane Wzgórze Zamkowe, rzucam okiem na Sieradzki Park Etnograficzny znajdujący się tuż obok, a potem drogą rowerową ruszam na właściwą trasę.
Zaraz po przekroczeniu Warty zaczynają się umocnienia tzw. Linii Warty - dwudziestu trzech żelbetonowych schronów wybudowanych w 1939 roku, tuż przed wybuchem II wojny światowej. Pięć z nich, wybudowanych w pobliżu Sieradza, leży akurat przy wygodnej trasie przejazdu w stronę Uniejowa. Najpierw mijam trzy wkomponowane w wał przeciwpowodziowy, a dalej, po obu stronach przejazdu kolejowego, stoją dwa kolejne, bardziej odsłonięte. Wzruszają wypalone znicze, stojące w otworach strzelniczych. Przypominają, że stoję przed miejscem walki żołnierzy o ich życie i o naszą wolność.
Podczas mojej wycieczki korzystam z wydawnictwa "Szlaki rowerowe województwa łódzkiego", dostępnej w pliku PDF na oficjalnej stronie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego. Szlak, którego znakami się będę kierował, swoją tematyką nieustannie wprowadza mnie w świetny nastrój. "Szlak gorących źródeł", jak został nazwany, odkrywa mało znaną mi stronę województwa. Prowadzi po wielkim obszarze geotermalnych zasobów, będącym jednym ze skarbów Łódzkiego. I przywołuje miłe wspomnienia sprzed paru miesięcy, gdy jeździliśmy rowerami po Islandii, pełnej geotermalnych obiektów różnej wielkości i przeznaczenia.
Najbardziej znanym miejscem w województwie łódzkim, wykorzystującym naturalną energię geotermalną, są Termy Uniejów, kompleks basenów usytuowanych nad samą Wartą. W poranek w powszedni dzień na uniejowskich basenach jest już kilkudziesiąciu amatorów ciepłych kąpieli. Do dyspozycji mają baseny wewnętrzne i zewnętrzne, grotę solną, sauny, zjeżdżalnie. Na podobne przybytki korzystające z geotermii trafiam jeszcze wielokrotnie, ale najbardziej efektowny wizualnie okazuje się otwarty zbiornik w Poddębicach. Unoszące się tutaj kłęby pary przywołują na myśl sceny z Islandii.
Prawdziwą perłą podczas mojej wycieczki po Łódzkiem był pałac w Poddębicach. Asymetryczna bryła, dwukondygnacyjna loggia i ośmioboczna wieża stawiają go wśród najcenniejszych obiektów renesansu w Polsce. W okalającym pałac imponującym Ogrodzie Zmysłów powstało w tym roku kilkanaście intrygujących instalacji, zamieniających park w miejsce rodzinnej rozrywki w duchu edukacji. Zachwycając się walorami architektonicznymi pałacu warto jednak pamiętać o historii. To wciąż miejsce pamięci o wydarzeniach, takich jak powieszenie powstańców styczniowych po przegranej bitwie pod niedalekim Dalikowem.
O Łódzkiem warto także pamiętać, wybierając miejsce na urlop w... siodle. Od kilku lat rozwijany jest tutaj Łódzki Szlak Konny pod hasłem "Końska dawka przygody". Zauważona w Uniejowie tablica informacyjna projektu mówiła aż o ponad 1800 kilometrów szlaków przeznaczonych dla koniarzy, a wiodących dookoła całego województwa. I o ponad 200 ośrodkach jeździeckich, stanowiących bazę dla turystów i ich rumaków. W tej chwili kilometrów szlaków jest już ponad 2000, a autorzy z Łodzi szczycą się tym, iż jest to największy kompleks tras konnych w - uwaga - Europie!
Jeszcze więcej o atrakcjach województwa łódzkiego piszą znajomi blogujący podróżnicy. Iza, zawsze ujmująco prezentująca polski folklor, wspomina Muzeum Wsi Księstwa Łowickiego w Maurzycach, a Marzena i Janek na pięknych zdjęciach pokazują Bolimowski Park Krajobrazowy. Oddany średniowiecznej architekturze Darek opisuje kolebkę polskości - kolegiatę w Tumie, a o niepozornym podłódzkim Lutomiersku pięknie opowiada na filmie Igor. Namawiam do odwiedzin! :-)
Podczas mojej dwudniowej wycieczki po Łódzkiem nie widziałem przemysłowych klimatów, które nauczyłem się przywoływać myśląc o województwie łódzkim. Nawet mimo panującej jesieni, a monentami - zimy, było bardzo zielono, naturalnie, a kilkunastokrotnie widziane ślady bobrów podkreślały bliskość z naturą. Brakowało dróg rowerowych, ale spokojne, puste asfalty nad Wartą i Nerem gwarantowały bezpieczną jazdę. I te gorące źródła - niby Łódzkie, a tak bardzo Islandia :-)
Łódzkie ma sporo pięknych miejsc, niestety mało znanych. Z miasteczek zamiast Sieradza polecałbym dużo ciekawsze: Łęczycę, Łowicz czy Wieluń. Łódzka Kolej Aglomeracyjna jest jednym z najlepszych projektów inwestycyjnych w naszym województwie, często korzystam z niej na wycieczkach rowerowych. Szkoda tylko, że jeszcze ani razu nie trafiłem na sprawny automat biletowy, a trzy "rzeźnickie" haki, ciężko nazwać miejscem na rowery...
@hegemon, wszystkiego nie da się obejrzeć :). Łęczycę widzieliśmy kiedyś, przejeżdżając samochodem. W Wieluniu też byłem przy innej okazji. Łowicza nie pamiętam, bo znowu, od strony rowerowej chyba cierpi na położeniu między aglomeracjami, a my zwykle omijamy takie miejsca.
Dzieki za komentarz - świetna strona! :)
Od kilku lat jezdze rowerem po woj.Lodzkim zwiedzajav,fotografujac a najwazniejsz poszukujac cmentarzy,grobow,czy kwater poleglych zolnierzy z 1 wojny swiatowej, sfotografowalem ich juz przeszlo 65..zdobylem nawer 1-sze miejsce w pewnwej grze terenowej polegajacej na odnalezieniu, sfotografowaniu i przeslaniu 47 grobow z 1 wojny swiatowej w ciagu ok.3 miesiecy wrzesien-listopad co uczynilem wiekszosc na rowerze...piekne jest moje woj.lodzkie..
@dariusz, gratuluję :)
Gdzieś chyba pisałem, że Łódzkiego nie doceniałem. Że chcąc, czy nie, jednak Łódzkie zawsze omijaliśmy, wybierając ciekawsze góry, czy bardziej popularne regiony na nizinach. A przecież wszędzie żyli i nadal żyją ludzie, wszędzie ma miejsce mniejsza, lub większa historia. I takie to Łódzkie własnie - takie, które się mija, a które może przynieść calkiem fajne wrażenia, jak mi wtedy.
Dzięki za komentarz! :)
Widząc rynek w Sieradzu, momentalnie pomyślałyśmy, że jest bardzo podobny do tego w Kutnie. Łódź bardzo lubimy, widzimy, że jest jeszcze wiele przyległych miejsc do odkrycia. Fantastycznie!
@Siostry, oj, chyba nie byłem na rynku w Kutnie :). Ale ten w Sieradzu był całkiem dający radę :).
Chętnie bym jeszcze na drugi koniec województwa skoczył. Może się uda wygospodarować jakiś wolny weekend :)
Pozdrowienia :]
Dodaj Twój komentarz